W clipie macie prawie w całości wywiad, w poniżej przetłumaczonym tekście niektóre jego fragmenty były pominięte w jego uzyskanej przeze mnie transkrypcji, jak choćby pytanie do Paula o jego związek z Jane, na które Paul krótko odpowiada, że jest ok i pyta się skąd te pytanie? Całość wywiadu to suma wszystkich clipów.
P: Mógłbyś rozwinąć?
JOHN: Nie. Już wystarczająco się wypowiedziałem, wiesz. Po prostu nam się nie podoba. Nie lubimy wojny.
PAUL: O Boże, wiesz... Uff! Nie rozumiem tego. Nie wiem. Umm... głupie, to. Spotkam się z nimi...
(śmiech) P: Czy Beatlesi będą nieaktywni, kiedy John wyjedzie na plan filmowy do filmu ('Jak wygrałem wojnę')?
RINGO: Tak.
JOHN: Robię to tylko dlatego, że mamy wakacje, wie pan. Nie zrobiłbym tego, gdybyśmy mieli jakieś plany. (pauza) Nie jesteśmy bez żadnej pracy, no wiesz...
(śmiech)
P: Kiedy przybyliście na lotnisko i czekało na was tylko dziewięć dziewczyn, byliście rozczarowani i czy myślicie, że to odzwierciedla spadek popularności w tym kraju?
JOHN: (żartobliwie) Tak, naprawdę nas to przygnębiło.
PAUL: Naprawdę rozczarowani!
(śmiech)
(śmiech)
P: Teraz, kiedy Paul jest jedynym kawalerem wśród Beatlesów, czy zauważacie, że dziewczyny lgną do niego bardziej niż do reszty z was? Jak się z tym czujecie?
(śmiech)
PAUL: Cóż, to, co zauważyliśmy... Zauważyliśmy po tym całym zamieszaniu, że ze wszystkich przypinek z napisem 'Kocham Ringo', 'Kocham Johna', te z Johnem sprzedawały się najlepiej ze wszystkich.
JOHN: Dość charakterystyczny Beatles.
PAUL: Hooo-hooo-hooo.
JOHN: Ho, ho.
JOHN: Jest prawdziwe, jasne.
RINGO: (żartobliwie) Zależy, jak jajka są ugotowane.
(śmiech)
PAUL: (śmieje się) To było prawie tak dobre, jak wszystko inne.
P: Ringo, teraz kiedy George dołączył do Johna i Paula w pisaniu piosenek, czy zamierzasz zacząć pisać własne piosenki?
RINGO: Umm, nie.
RINGO: Nie potrafię ich pisać. Próbuję, wiesz..., ale... same śmieci.
P: Na waszym nowym albumie, 'Revolver', zauważyłem dużo skrzypiec, a nawet trąbek.
GEORGE: Jaki spostrzegawczy.
P: Jak to się stało, że zdecydowaliście się użyć skrzypiec i trąbek?
PAUL: Były, uhh... Chyba trzy skrzypce na całym albumie i trzy trąbki. Więc nie przesadzamy z nimi, no wiesz. Nie używamy ich zbyt często, ale po prostu te utwory brzmiały lepiej ze skrzypcami i trąbkami niż z nami, wie pan. To jedyny powód, dla którego ich użyliśmy.
P: To pytanie do Johna, proszę. Jakiekolwiek Twoje uwagi na temat niektórych ostatnich wypowiedzi przypisywanych Tobie i Beatlesom w sprawie religii?
JOHN: Cóż, myślę, że powiedziałem już wystarczająco na ten temat. Nie mogę powiedzieć nic więcej, tylko powtarzać to samo w kółko. Wie pan, wiele z tego to po prostu
bzdury i histeria.
P: Uhh, do Johna i Paula – Powiedziano, że Lennon i McCartney mogą kiedyś zastąpić nazwiska Rogers i Hammerstein. Czy kiedykolwiek rozważaliście zaprzestanie występów i skupienie się wyłącznie na pisaniu?
JOHN: Nie.
P: Wolelibyście więc występować?
PAUL: To znaczy, wiesz... Kiedy będziemy mieli osiemdziesiąt lat, nie będziemy występować. Możemy pisać.
JOHN: I nie chcemy być też Rogersem i Hartem.
(śmiech) P: To pytanie do was wszystkich. Wydaje się, że robicie coś w rodzaju odwrotnego Boba Dylana. To znaczy, staliście się popularni grając rock and roll, a teraz wydaje się, że
robicie dużo więcej folk rocka. Chcielibyście to skomentować?
RINGO: Folk rock.
PAUL: To nie jest folk rock. Naprawdę. Tak, ktoś powiedział to wczoraj.
P: Piosenki takie jak 'Eleanor Rigby' i...
PAUL: Nie, chodzi o to, że... Ta sprawa z Bobem Dylanem prawdopodobnie jest słuszna, tylko na odwrót, ponieważ teraz bardziej interesuje nas treść piosenek, podczas gdy Bob Dylan bardziej interesuje się rock and rollem. Po prostu obaj zmierzamy w tym samym kierunku, tak myślę.
P: Paul, wierzę, że niedawno kupiłeś farmę w Szkocji. Czy masz zamiar kupować kolejne, będąc w Stanach Zjednoczonych?
PAUL: Nie. Kupiłem tę farmę tylko dlatego, że była bardzo tania. I, uhh, zawsze chciałem mieć farmę. A to jest ładne miejsce. Ale na tym się kończy.
P: To pytanie do Johna. Z Europy napływają do nas doniesienia o zbyt dużej reakcji na Twoją wypowiedź o chrześcijaństwie. Większość z nich mówi, że to świadczy o możliwej niedojrzałości amerykańskiego społeczeństwa. Czy też tak uważasz?
JOHN: Uhh... Kto tak mówi?
P: Powiedziano tak w zagranicznej prasie.
JOHN: Cóż, to znaczy... to jest opinia. To wszystko, wiesz.... Ja nie... Mają prawo do swojej o
pinii.
PAUL: Myślę, że w tym wszystkim chodzi o to, że, uhh, w Ameryce jest więcej ludzi, więc jest więcej bigotów... po prostu proporcjonalnie do liczby ludności.
(śmiech)
PAUL: Nie, cóż... Są, wiesz...
JOHN: A co ze Szkocją?
PAUL: Cóż, no wiesz... ale to może znaczy tyle, no więcej słyszy się o amerykańskich bigotach niż o rosyjskich bigotach.
(śmiech) PAUL: To nie znaczy, że cały kraj jest bigoteryjny. Prawda?
P: To pytanie do Johna i Paula. Czy jest jakieś specjalne znaczenie w użyciu terminu 'Żółta Łódź Podwodna'?
PAUL: To szczęśliwe miejsce, to wszystko. To było po prostu... Próbowaliśmy napisać piosenkę dla dzieci. To był podstawowy pomysł. I nie ma w tym nic więcej do odczytania niż w tekstach jakiejkolwiek piosenki dla dzieci. 'Sparky', wiecie, to ten sam rodzaj rzeczy.
JOHN: Sparky?
PAUL: Sparky. Zgadza się.
(śmiech)
JOHN: Myślę, że prawdopodobnie się starzejemy, no wiesz, z każdym rokiem.
PAUL: Postarzałem się.
P: (kobieta) Muszę powiedzieć, że jesteście całkiem przystojną grupą.
PAUL: Och, dziękuję pani.
(śmiech) P: Chciałbym zadać wam takie osobiste pytanie. Czy zabieracie ze sobą własnego
fryzjera, kiedy podróżujecie za granicę?
BEATLESI: Nie.
RINGO: Umm, nie. Cóż... Zazwyczaj strzyżemy się w domu, no wiesz. Cóż, ja tak robię.
P: Jak definiujecie glamour u dziewczyny?
RINGO: Glamour?
JOHN: Nie lubię glamouru.
PAUL: Nie da się tak naprawdę zdefiniować glamouru, no wiesz. Po prostu jest albo go nie ma.
JOHN I PAUL: Glamour.
P: W zeszłym tygodniu w nowojorskiej prasie i radiu pojawiła się plotka, że wszyscy nosicie peruki, bo próbowaliście dostać się do bardzo ekskluzywnego londyńskiego klubu. To prawda czy fałsz? Nosicie peruki?
GEORGE: Nie. PAUL: Och. WIERZYSZ w to? Wierzysz? Nie.
P: Wasze włosy wyglądają o wiele bardziej jednolicie niż dwa lata temu.
PAUL: (zniewieściałym głosem) Dzięki, głuptasie.
(śmiech)
PAUL: Nie, to nieprawda. Ale i tak dziękuję.
JOHN: (chichocząc) Bez komentarza.
(śmiech)
P: Do George'a – Teraz, kiedy nauczyłeś się grać na sitarze, czy zamierzasz uczyć się grać na innych instrumentach?
GEORGE: Nie nauczyłem się grać na sitarze. To znaczy, Ravi Shankar się NIE nauczył, a gra na nim od trzydziestu pięciu lat.
(oklaski) PAUL: (podekscytowany, do George'a) Wow!
P: Pytanie do Johna i Paula. Czy jest jakiś motyw przewodni albumów 'Rubber Soul' i 'Revolver'...
P: ...ogólny motyw z wariacjami?
PAUL: Nie, tak naprawdę nie, no wiesz. (do Johna) Jest jakiś motyw?
P: Pytanie do George'a. Czy uważasz, że muzyka indyjska będzie miała większy wpływ na przyszłość rock and rolla i popu?
GEORGE: Umm, cóż... Nie wiem. Osobiście mam nadzieję, że stanie się bardziej... że będzie więcej wpływów indyjskich ogólnie w każdej muzyce, bo warto. To bardzo dobra muzyka. Chciałbym tylko, żeby była popularniejsza – żeby więcej ludzi ją doceniało.
PAUL: (śmieje się)
JOHN: Cóż, kiedy tak się czujemy, bierzemy sobie tłuste wakacje za nasze tłuste portfele...
(śmiech)
JOHN: ...a potem tego się ma dość i ma się ochotę wyjść na zewnątrz i popracować.
(śmiech)
PAUL: Rzeczywista liczba ludzi, umm... witających, czy jak to nazwać, jest większa... tak słyszałem. Kto wie.
RINGO: Tak.
PAUL: Cóż, Brian (Epstein) wie. Wiesz, proszę go zapytać.
GEORGE: Podczas tej trasy gramy dla większej liczby ludzi niż podczas poprzednich.
(śmiech)
PAUL: Wiesz, nie próbuję być zabawny, ale tak jest... Z bardzo skomplikowanej stała się mniej skomplikowana.
P: Ale z pewnością zmieniła się od waszego pojawienia się. Zastanawiam się, gdzie uważacie się teraz za muzyków.
JOHN: (żartobliwie) W Decca Records.
GEORGE: Właściwie, myślę, że już to robiliśmy.
JOHN: Myślę, że tak.
GEORGE: 'Eleanor Rigby' to był Paul sam.
JOHN: Piliśmy wtedy herbatę.
(śmiech)
P: Nie, chodzi mi o to, czy macie jakieś konkretne plany?
PAUL: Nie planujemy oddzielnych karier nagraniowych, jeśli o to ci chodzi.
P: Czy napisałeś ostatnio jakieś dobre książki, John?
PAUL: (źle rozumiejąc) Bluesy?
JOHN: Książki?
PAUL: Książki? JOHN: Książek ani bluesów, nic z tego nie napisałem.
PAUL: Tak, coś takiego. Wiesz, nie czułem się najlepiej podczas trasy. Po prostu trochę niedobrze mi było, to wszystko, i zwymiotowałem.
P: Jeden z was, chyba George, powiedział, że nie możecie komentować Wietnamu w tym kraju, ale możecie w Anglii. Mógłbyś to trochę rozwinąć?
GEORGE: Nie powiedziałem tego. Może ktoś z nas to powiedział, ale nie ja.
PAUL: To byłem ja. To znaczy, wiesz o tym, w każdym razie, wiesz. To znaczy, moglibyśmy coś powiedzieć o... jak o religijnej sprawie Johna w Anglii i nie zostałoby to tak bardzo podchwycone i źle zinterpretowane, jak to zwykle bywa tutaj. To znaczy, wiecie, że tak jest. Chodzi o to, że myślę, że w Anglii można mówić takie rzeczy i ludzie będą słuchać trochę uważniej niż w Ameryce, bo w Ameryce ktoś to podchwyci i użyje całkowicie przeciwko tobie i nie będzie miał wielu skrupułów, żeby to zrobić. Wiecie, prawdopodobnie wsadzam kij w mrowisko, mówiąc to, ale...
PAUL: Tak, wiem.
(śmiech) PAUL: (żartobliwie, z amerykańskim akcentem) Och, cóż, tutaj jest po prostu wspaniale.
(śmiech) P: Wydaje się, że przed hotelem jest znacznie mniejsza liczba fanów, a...
JOHN: Yip yip.
P: ...jutrzejszy koncert na Shea Stadium jest daleki od wyprzedania. Jak się z tym czujecie...
JOHN: Bardzo bogaci.
(śmiech)
P: ...nie będąc już tak popularni jak kiedyś?
JOHN: To nie ma znaczenia.
JOHN: Będziemy musieli się ich pozbyć.
GEORGE: Wolimy mieć ludzi, którzy nas lubią i naprawdę nas lubią, niż tych, którzy udają, że nas lubią, bo jesteśmy na topie.
(oklaski)
BEATLESI: Nie!
(śmiech) JOHN: Człowiek się do tego przyzwyczaja. To nie jest tak szalone, jak myślicie, kiedy wszyscy noszą takie ubrania. Po prostu wygląda to normalnie i człowiek się przyzwyczaja, tak samo jak ludzie przyzwyczaili się do długich włosów.
P: Kiedy pojedziecie do San Francisco, odwiedzicie niektóre restauracje topless?
GEORGE: Nie, będziemy tam tylko wystarczająco długo, żeby zagrać jeden koncert, a potem odlecimy z powrotem do Los Angeles.
JOHN: Cóż, mogłyby przyjść na koncert – załatwimy im kilka biletów.
GEORGE: Tak.
(śmiech) GEORGE: Mogłyby tańczyć na scenie, kiedy my będziemy występować.
JOHN: Nie, nie dalibyśmy rady.
P: Jakiej muzyki słuchacie dla relaksu?
RINGO: Uhh, różnej...
PAUL: Wszelkiego rodzaju muzyki. Nie sądzę, żeby któryś z nas miał...
JOHN: Z wyjątkiem jego.
P: Oto pytanie do całej grupy. Zauważyłem, że Brian Epstein siedzi z wami na scenie. Po tych wszystkich latach, jak dogadują się Beatlesi i Brian, pomijając kwestie finansowe?
PAUL: Dobrzy przyjaciele.
GEORGE: Nie siedziałby z nami teraz na scenie, gdybyśmy się nie dogadywali.
JOHN: Siedziałby gdzieś na swoim wypchanym portfelu.
(śmiech) P: Gdyby to było możliwe, czy chcielibyście włączyć do waszego europejskiego planu koncertowego na rok '67 lub '68 koncerty w stolicach krajów satelickich, takich jak Warszawa, Moskwa i Budapeszt? Czy możecie na to odpowiedzieć, proszę?
JOHN: Nie możemy, wiesz... Chcielibyśmy...
GEORGE: Osobiście nie chciałbym tam grać, bo po prostu nie mam na to ochoty w tej chwili. Jest wiele innych miejsc, które wolałbym najpierw zobaczyć. Ale to taki mój osobisty kaprys, wie pan.
P: Mam trudne pytanie do Ringo. Twój syn ma w przyszłym miesiącu rok, prawda? We wrześniu?
P: Jakich prezentów życzy sobie na urodziny?
RINGO: Cóż, skąd mam wiedzieć? Jeszcze nie mówi.
(śmiech) PAUL: (chichocze)
BEATLESI: Nie.
JOHN: Nie zauważyliśmy tego.
GEORGE: Nie jesteśmy odpowiedzialni za siebie, a co dopiero za modę.
JOHN: I psychicznie też, co?
P: Kilka lat temu powiedzieliście, że najbardziej wpłynęli na was ludzie tacy jak Chuck Berry, Laverne Baker itd. Teraz, kiedy są mniej więcej za szczytem popularności w muzyce pop...
JOHN: Wtedy byli.
P: ...kogo podziwiacie teraz? Wspomnieliście o muzyce indyjskiej – czy są jacyś współcześni amerykańscy gwiazdorzy popu, którzy nadal na was wpływają?
JOHN: Wciąż lubimy wiele amerykańskich grup, wiadomo.
GEORGE: Elvis.
JOHN: Nadal lubimy Chucka Berry'ego... Nie spaliłem jego płyt ani nic takiego.
PAUL: (śmieje się)
(śmiech)
JOHN: Lovin' Spoonful są fajni.
PAUL: Beach Boys są świetni.
JOHN: Lubimy wiele rzeczy i wszystko, co się dzieje, na nas wpływa.
PAUL: (żartobliwie) Szczególnie Bill Haley.
(śmiech)
P: A co z ewentualnym załamaniem popularności?
PAUL: A co z nim?
GEORGE: Cóż, takie załamanie nie będzie dla nas nim, bo tak naprawdę nie będziemy...
JOHN: ...czuć się źle.
GEORGE: Jeśli będziemy mieli schyłek tego wszystkiego, to tylko dla tych wszystkich ludzi, którzy myślą: 'Hi hi, Beatlesi już nie robią hitów'. My się tym specjalnie nie będziemy martwić. Więc to nie będzie żadna tragedia.
PAUL: Nie, nie możemy.
JOHN: Nie boimy się tego. To po prostu coś, co się stanie.
GEORGE: Kiedy się stanie, zaakceptujemy to.
P: Ringo, masz jakiś komentarz na temat ojcostwa?
RINGO: Ach, jest okej! Wie pan, to mniej więcej wszystko. Lubię to.
P: Jeden z didżejów z lokalnej stacji powiedział, że jedna z piosenek, chyba 'Rain', została nagrana od tyłu. Czy to prawda?
JOHN: Uhh, to prawda. Po tym, jak skończyliśmy sesję nagraniową tej konkretnej piosenki – skończyło się to około czwartej czy piątej nad ranem – poszedłem do domu z taśmą, żeby zobaczyć, co jeszcze można z nią zrobić. I byłem trochę bardzo zmęczony, wie pan, nie wiedząc, co robię, i po prostu przez przypadek włączyłem ją na swoim magnetofonie i wyszła od tyłu. Ibardziej mi się podobała. Więc tak się stało.
M.C.: Obawiam się, że to już ostatnie pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz