WYWIADY: THE BEATLES - 22.08.1966 Nowy Jork - koniec trasy po Ameryce

 


Konferencja prasowa zespołu w Warwick Hotel na Manhattanie.  Beatlesi przylecieli do Nowego Jorku późnym rankiem 21 sierpnia podczas swojej trasy koncertowej w 1966 roku. Tego dnia wzięli sobie wolne w Nowym Jorku, wciąż znajdując jednak czas na konferencję prasową. 23 sierpnia powrócili na nowojorski Shea Stadium, miejsce, które było punktem kulminacyjnym ich poprzedniej amerykańskiej trasy koncertowej. Za  tydzień, 29 sierpnia mieli zagrać swój ostatni koncert w czasie tej trasy, ostatni w swojej karierze, w San Francisco. Oczywiście nic tego nie zapowiada.

W wywiadzie tym, jak zresztą w każdym, Beatlesi pokazują swoją humorystyczną, brytyjską duszę. Zgodnie z zaleceniami Briana Epsteina prześlizgują się po tematach wojny w Wietnamie czy ostatniej, wciąż żywej tutaj w USA tzw. "afery z Jezusem". Pada pytanie o koncerty za Żelazną Kurtyną... Ma tutaj miejsce także pewne, niespodziewane wydarzenie. Pod koniec trwania samej konferencji John Lennon otrzymuje w prezencie gitarę. Gitarę wręczył mu Mark Dronge, syn Alfreda Dronge'a, założyciela Guild Guitar Company z Hoboken w New Jersey. Była to elektryczna 12-strunowa gitara Guild Starfire XII, wykonana na specjalne zamówienie z klonu płomienistego i pozłacanymi elementami. 
Był to unikatowy instrument, specjalnie podarowany Lennonowi przez firmę Guild. Mark Dronge dostał się na konferencję dzięki fotografowi, który znał agenta reklamowego Guilda. Co ciekawe, swojego zaskoczenia nie ukrywał George Harrison, w końcu główny gitarzysta zespołu, ktory początkowo myślał, że gitara jest dla niego i był nieco rozczarowany, gdy Mark Dronge wręczył ją nie jemu a Johnowi. Gitara ta później trafiła do Tony'ego Coxa, byłego męża Yoko Ono, który sprzedał ją sieci Hard Rock Cafe. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek została użyta podczas nagrań Beatlesów.

 

 


W clipie macie prawie w całości wywiad, w poniżej przetłumaczonym tekście niektóre jego fragmenty były pominięte w jego uzyskanej przeze mnie transkrypcji, jak choćby pytanie do Paula o jego związek z Jane, na które Paul krótko odpowiada, że jest ok i pyta się skąd te pytanie? Całość wywiadu to suma wszystkich clipów.

Pytanie: Czy któryś z Was chciałby skomentować jakikolwiek aspekt wojny w Wietnamie?
JOHN: Nie podoba nam się. 
P: Mógłbyś rozwinąć?
JOHN: Nie. Już wystarczająco się wypowiedziałem, wiesz. Po prostu nam się nie podoba. Nie lubimy wojny. 
GEORGE: To... wiesz... Po prostu wojna jest zła i to jest oczywiste, że jest zła. I to wszystko, co trzeba o tym powiedzieć.
(oklaski)
PAUL: W Anglii możemy to rozwinąć.












P: Mam pytanie do Paula. Nie wiem, czy wiesz już o tym wie, ale dwie młode damy groziły skokiem z dwudziestego drugiego piętra hotelu tutaj, na Manhattanie, jeśli nie będą mogły się z Tobą  zobaczyć. Co sądzisz o takim zachowaniu młodych dziewcząt?
PAUL: Jeśli mogłyby mnie zobaczyć?
P: Chciałyby Ciebie zobaczyć – jeślibyś przyszedł, nie skoczyłyby. Policja w końcu je uratowała. Groziły skokiem, chyba żebyś przyszedł.
PAUL: O Boże, wiesz... Uff! Nie rozumiem tego. Nie wiem. Umm... głupie, to. Spotkam się z nimi...
(śmiech)
P: Czy Beatlesi będą nieaktywni, kiedy John wyjedzie na plan filmowy do filmu ('Jak wygrałem wojnę')?
RINGO: Tak.
JOHN: Robię to tylko dlatego, że mamy wakacje, wie pan. Nie zrobiłbym tego, gdybyśmy mieli jakieś plany. (pauza) Nie jesteśmy bez żadnej pracy, no wiesz...
(śmiech)
P: Kiedy przybyliście na lotnisko i czekało na was tylko dziewięć dziewczyn, byliście rozczarowani i czy myślicie, że to odzwierciedla spadek popularności w tym kraju?
JOHN: (żartobliwie) Tak, naprawdę nas to przygnębiło.
PAUL: Naprawdę rozczarowani!
(śmiech) 

 
PAUL: O trzeciej nad ranem spodziewali się milionów.
(śmiech)
P: Teraz, kiedy Paul jest jedynym kawalerem wśród Beatlesów, czy zauważacie, że dziewczyny lgną do niego bardziej niż do reszty z was? Jak się z tym czujecie? 
JOHN: Zawsze tak było!
RINGO: Tak.
(śmiech)
PAUL: Cóż, to, co zauważyliśmy... Zauważyliśmy po tym całym zamieszaniu, że ze wszystkich przypinek z napisem 'Kocham Ringo', 'Kocham Johna', te z Johnem sprzedawały się najlepiej ze wszystkich.

JOHN: Dość charakterystyczny Beatles.
PAUL: Charakterystyczny Beatles. 
P: To pytanie do Paula i Johna. Czy uważacie, że szczęście jest naprawdę w kształcie jajka, czy to tylko plotka z magazynu o marketingu jaj?
PAUL: Hooo-hooo-hooo.
JOHN: Ho, ho.
P: Czy uważacie, że szczęście jest prawdziwe, czy tylko fantazją?
JOHN: Jest prawdziwe, jasne.
RINGO: (żartobliwie) Zależy, jak jajka są ugotowane.
(śmiech)
PAUL: (śmieje się) To było prawie tak dobre, jak wszystko inne.
P: Ringo, teraz kiedy George dołączył do Johna i Paula w pisaniu piosenek, czy zamierzasz zacząć pisać własne piosenki?
RINGO: Umm, nie. 
P: Dlaczego nie?
RINGO: Nie potrafię ich pisać. Próbuję, wiesz..., ale... same śmieci.
P: Na waszym nowym albumie, 'Revolver', zauważyłem dużo skrzypiec, a nawet trąbek.

GEORGE: Jaki spostrzegawczy.
 
(śmiech)  

P: Jak to się stało, że zdecydowaliście się użyć skrzypiec i trąbek?
PAUL: Były, uhh... Chyba trzy skrzypce na całym albumie i trzy trąbki. Więc nie przesadzamy z nimi, no wiesz. Nie używamy ich zbyt często, ale po prostu te utwory brzmiały lepiej ze skrzypcami i trąbkami niż z nami, wie pan. To jedyny powód, dla którego ich użyliśmy.

P: To pytanie do Johna, proszę. Jakiekolwiek Twoje uwagi na temat niektórych ostatnich wypowiedzi przypisywanych Tobie i Beatlesom w sprawie religii?
JOHN: Cóż, myślę, że powiedziałem już wystarczająco na ten temat. Nie mogę powiedzieć nic więcej, tylko powtarzać to samo w kółko. Wie pan, wiele z tego to po prostu 

bzdury i histeria.
P: Uhh, do Johna i Paula – Powiedziano, że Lennon i McCartney mogą kiedyś zastąpić nazwiska Rogers i Hammerstein. Czy kiedykolwiek rozważaliście zaprzestanie występów i skupienie się wyłącznie na pisaniu?
JOHN: Nie.
P: Wolelibyście więc występować?
PAUL: To znaczy, wiesz... Kiedy będziemy mieli osiemdziesiąt lat, nie będziemy występować. Możemy pisać.
JOHN: I nie chcemy być też Rogersem i Hartem.
(śmiech) P: To pytanie do was wszystkich. Wydaje się, że robicie coś w rodzaju odwrotnego Boba Dylana. To znaczy, staliście się popularni grając rock and roll, a teraz wydaje się, że
robicie dużo więcej folk rocka. Chcielibyście to skomentować?
RINGO: Folk rock.

PAUL: To nie jest folk rock. Naprawdę. Tak, ktoś powiedział to wczoraj.
P: Piosenki takie jak 'Eleanor Rigby' i...
PAUL: Nie, chodzi o to, że... Ta sprawa z Bobem Dylanem prawdopodobnie jest słuszna, tylko na odwrót, ponieważ teraz bardziej interesuje nas treść piosenek, podczas gdy Bob Dylan bardziej interesuje się rock and rollem. Po prostu obaj zmierzamy w tym samym kierunku, tak myślę.
P: Paul, wierzę, że niedawno kupiłeś farmę w Szkocji. Czy masz zamiar kupować kolejne, będąc w Stanach Zjednoczonych?
PAUL: Nie. Kupiłem tę farmę tylko dlatego, że była bardzo tania. I, uhh, zawsze chciałem mieć farmę. A to jest ładne miejsce. Ale na tym się kończy.
P: To pytanie do Johna. Z Europy napływają do nas doniesienia o zbyt dużej reakcji na Twoją wypowiedź o chrześcijaństwie. Większość z nich mówi, że to świadczy o możliwej niedojrzałości amerykańskiego społeczeństwa. Czy też tak uważasz?
JOHN: Uhh... Kto tak mówi?
P: Powiedziano tak w zagranicznej prasie.
JOHN: Cóż, to znaczy... to jest opinia. To wszystko, wiesz.... Ja nie... Mają prawo do swojej o
pinii.

PAUL: Myślę, że w tym wszystkim chodzi o to, że, uhh, w Ameryce jest więcej ludzi, więc jest więcej bigotów... po prostu proporcjonalnie do liczby ludności.
(śmiech)
PAUL: Nie, cóż... Są, wiesz...
JOHN: A co ze Szkocją?
PAUL: Cóż, no wiesz... ale to może znaczy tyle, no więcej słyszy się o amerykańskich bigotach niż o rosyjskich bigotach.
(śmiech) PAUL: To nie znaczy, że cały kraj jest bigoteryjny. Prawda?
P: To pytanie do Johna i Paula. Czy jest jakieś specjalne znaczenie w użyciu terminu 'Żółta Łódź Podwodna'?
PAUL: To szczęśliwe miejsce, to wszystko. To było po prostu... Próbowaliśmy napisać piosenkę dla dzieci. To był podstawowy pomysł. I nie ma w tym nic więcej do odczytania niż w tekstach jakiejkolwiek piosenki dla dzieci. 'Sparky', wiecie, to ten sam rodzaj rzeczy.
JOHN: Sparky?
PAUL: Sparky. Zgadza się.
(śmiech)

P: Dwa lata temu podróżowałem z wami jako grupą, a tym razem wydajecie się być znacznie cichsi, znacznie bardziej powściągliwi. Czy myślicie, że się starzejecie, czy trasy was męczą?
JOHN: Myślę, że prawdopodobnie się starzejemy, no wiesz, z każdym rokiem.
(śmiech)
PAUL: Postarzałem się.
P: Jak myślicie, jak program oszczędnościowy premiera (Harolda) Wilsona wpłynie na Londyn jako stolicę rock and rolla i co to wam zrobi finansowo, jeśli funt straci na wartości?
JOHN: Nie wiemy. Wiesz, jeszcze nie wiemy, co zrobił, bo nas nie było. To znaczy, trochę tego widzieliśmy,hm... Jeśli to na nas wpłynie, to w porządku.
P: (kobieta) Muszę powiedzieć, że jesteście całkiem przystojną grupą.
PAUL: Och, dziękuję pani.
(śmiech) P: Chciałbym zadać wam takie osobiste pytanie. Czy zabieracie ze sobą własnego 
fryzjera, kiedy podróżujecie za granicę?
BEATLESI: Nie. 
P: Czy więc strzyżecie włosy tam, gdzie akurat jesteście?
RINGO: Umm, nie. Cóż... Zazwyczaj strzyżemy się w domu, no wiesz. Cóż, ja tak robię.
P: Jak definiujecie glamour u dziewczyny?
RINGO: Glamour?
JOHN: Nie lubię glamouru.
PAUL: Nie da się tak naprawdę zdefiniować glamouru, no wiesz. Po prostu jest albo go nie ma.
JOHN I PAUL: Glamour.
P: W zeszłym tygodniu w nowojorskiej prasie i radiu pojawiła się plotka, że wszyscy nosicie peruki, bo próbowaliście dostać się do bardzo ekskluzywnego londyńskiego klubu. To prawda czy fałsz? Nosicie peruki?
GEORGE: Nie.
PAUL: Och. WIERZYSZ  w to? Wierzysz? Nie.
P: Wasze włosy wyglądają o wiele bardziej jednolicie niż dwa lata temu.

PAUL: (zniewieściałym głosem) Dzięki, głuptasie.
(śmiech)
PAUL: Nie, to nieprawda. Ale i tak dziękuję.
JOHN: (chichocząc) Bez komentarza.
(śmiech)
P: Do George'a – Teraz, kiedy nauczyłeś się grać na sitarze, czy zamierzasz uczyć się grać na innych instrumentach?
GEORGE: Nie nauczyłem się grać na sitarze. To znaczy, Ravi Shankar się NIE nauczył, a gra na nim od trzydziestu pięciu lat.
(oklaski) PAUL: (podekscytowany, do George'a) Wow!
P: Pytanie do Johna i Paula. Czy jest jakiś motyw przewodni albumów 'Rubber Soul' i 'Revolver'... 
PAUL: Motyw?
P: ...ogólny motyw z wariacjami?
PAUL: Nie, tak naprawdę nie, no wiesz. (do Johna) Jest jakiś motyw?
JOHN: Nie. Jedynym motywem jest to, że robi się je w tym samym okresie, więc mają coś wspólnego, kiedy trafiają na tę samą płytę LP. To wszystko.
P: Pytanie do George'a. Czy uważasz, że muzyka indyjska będzie miała większy wpływ na przyszłość rock and rolla i popu?
GEORGE: Umm, cóż... Nie wiem. Osobiście mam nadzieję, że stanie się bardziej... że będzie więcej wpływów indyjskich ogólnie w każdej muzyce, bo warto. To bardzo dobra muzyka. Chciałbym tylko, żeby była popularniejsza – żeby więcej ludzi ją doceniało.
P: To pytanie do was wszystkich. Czy kiedykolwiek męczy was to całe hokus-pokus, konferencje prasowe, krzyczące dziewczyny, tłumy, i czy decydujecie, że chcielibyście po prostu usiąść na swoich wypchanych portfelach i zapomnieć o tym wszystkim?
PAUL: (śmieje się)
JOHN: Cóż, kiedy tak się czujemy, bierzemy sobie tłuste wakacje za nasze tłuste portfele...
(śmiech)
JOHN: ...a potem tego się ma dość i ma się ochotę wyjść na zewnątrz i popracować.
(śmiech)
P: Jak opisalibyście przyjęcie, jakie spotkało was podczas tej podróży do Stanów? Czy wzrosło, zmalało, czy pozostało takie samo?
PAUL: Rzeczywista liczba ludzi, umm... witających, czy jak to nazwać, jest większa... tak słyszałem. Kto wie.
RINGO: Tak.
PAUL: Cóż, 
Brian (Epstein) wie. Wiesz, proszę go zapytać.
GEORGE: Podczas tej trasy gramy dla większej liczby ludzi niż podczas poprzednich.
P: Powiedzieliście, że wy i Dylan zmierzacie w tym samym kierunku. Gdzie widzicie swoją muzykę? Rzeczy się zmieniły.
PAUL: Cóż, zmierza... Nie wiem. Chodzi o to, uhh... Zmierza do przodu. Nie wiem dokąd, ale będzie szła do przodu. Próbujemy ją pchnąć do przodu, a Dylan próbuje pchnąć swoją do przodu, ale wygląda na to, że idzie do tyłu.
(śmiech)
PAUL: Wiesz, nie próbuję być zabawny, ale tak jest... Z bardzo skomplikowanej stała się mniej skomplikowana.
P: Ale z pewnością zmieniła się od waszego pojawienia się. Zastanawiam się, gdzie uważacie się teraz za muzyków.
JOHN: (żartobliwie) W Decca Records.
P: Czy któryś z was ma plany nagrywania solo? 
JOHN: Nagrywamy w domu, wie pan. Może.
GEORGE: Właściwie, myślę, że już to robiliśmy.
JOHN: Myślę, że tak.
GEORGE: 'Eleanor Rigby' to był Paul sam.
JOHN: Piliśmy wtedy herbatę.
(śmiech)
P: Nie, chodzi mi o to, czy macie jakieś konkretne plany?
PAUL: Nie planujemy oddzielnych karier nagraniowych, jeśli o to ci chodzi.
P: Czy napisałeś ostatnio jakieś dobre książki, John?
PAUL: (źle rozumiejąc) Bluesy?
JOHN: Książki?
PAUL: Książki?
JOHN: Książek ani bluesów, nic z tego nie napisałem.
(śmiech) P: Paul, według depesz agencyjnych, trochę źle się poczułeś po wyjściu z samolotu ostatniej nocy. Co się stało? Choroba lokomocyjna?
PAUL: Tak, coś takiego. Wiesz, nie czułem się najlepiej podczas trasy. Po prostu trochę niedobrze mi było, to wszystko, i zwymiotowałem.
P: Jeden z was, chyba George, powiedział, że nie możecie komentować Wietnamu w tym kraju, ale możecie w Anglii. Mógłbyś to trochę rozwinąć?
GEORGE: Nie powiedziałem tego. Może ktoś z nas to powiedział, ale nie ja.
PAUL: To byłem ja. To znaczy, wiesz o tym, w każdym razie, wiesz. To znaczy, moglibyśmy coś powiedzieć o... jak o religijnej sprawie Johna w Anglii i nie zostałoby to tak bardzo podchwycone i źle zinterpretowane, jak to zwykle bywa tutaj. To znaczy, wiecie, że tak jest. Chodzi o to, że myślę, że w Anglii można mówić takie rzeczy i ludzie będą słuchać trochę uważniej niż w Ameryce, bo w Ameryce ktoś to podchwyci i użyje całkowicie przeciwko tobie i nie będzie miał wielu skrupułów, żeby to zrobić. Wiecie, prawdopodobnie wsadzam kij w mrowisko, mówiąc to, ale...
JOHN: Będziesz to wyjaśniał następnym ludziom.
PAUL: Tak, wiem.
(śmiech) PAUL: (żartobliwie, z amerykańskim akcentem) Och, cóż, tutaj jest po prostu wspaniale.
(śmiech) P: Wydaje się, że przed hotelem jest znacznie mniejsza liczba fanów, a...
JOHN: Yip yip.
P: ...jutrzejszy koncert na Shea Stadium jest daleki od wyprzedania. Jak się z tym czujecie...
JOHN: Bardzo bogaci.
(śmiech)
P: ...nie będąc już tak popularni jak kiedyś?
JOHN: To nie ma znaczenia. 
P: Zarabiacie tyle samo?
PAUL: Cóż, nie wiem, ale chodzi o to... Czy spodziewacie się, że będziemy tak wiecznie zarabiać coraz więcej pieniędzy, osiągać coraz większe liczby, coraz większe? Nie można tak wiecznie!
GEORGE: A jeśli niektórzy ludzie postanowili, że nas nie lubią po wypowiedzi Johna, to, no wiesz , nie chcemy...
JOHN: Będziemy musieli się ich pozbyć.
GEORGE: Wolimy mieć ludzi, którzy nas lubią i naprawdę nas lubią, niż tych, którzy udają, że nas lubią, bo jesteśmy na topie.
(oklaski)
JOHN: Za pierwszym razem w Memphis... dwustu nie przyszło, choć miało, czy coś w tym stylu, ale drugi był szalony, wiesz, i myśleliśmy, że to będzie to miejsce, które pokaże jakiekolwiek prawdziwe wątpliwości co do tego, co się dzieje.
 

 
P: Czy uważacie, że z nowymi mini-spódniczkami i szalonymi modami młode kobiety pokazują dziś zbyt wiele?
BEATLESI: Nie!
(śmiech) JOHN: Człowiek się do tego przyzwyczaja. To nie jest tak szalone, jak myślicie, kiedy wszyscy noszą takie ubrania. Po prostu wygląda to normalnie i człowiek się przyzwyczaja, tak samo jak ludzie przyzwyczaili się do długich włosów.
P: Kiedy pojedziecie do San Francisco, odwiedzicie niektóre restauracje topless?
GEORGE: Nie, będziemy tam tylko wystarczająco długo, żeby zagrać jeden koncert, a potem odlecimy z powrotem do Los Angeles.
JOHN: Cóż, mogłyby przyjść na koncert – załatwimy im kilka biletów.
GEORGE: Tak.
(śmiech) GEORGE: Mogłyby tańczyć na scenie, kiedy my będziemy występować.
JOHN: Nie, nie dalibyśmy rady.
P: Jakiej muzyki słuchacie dla relaksu?
RINGO: Uhh, różnej...
PAUL: Wszelkiego rodzaju muzyki. Nie sądzę, żeby któryś z nas miał...
JOHN: Z wyjątkiem jego.
PAUL: Cóż, George interesuje się głównie muzyką indyjską i wszyscy podzielamy to zainteresowanie, a także lubimy wszystkie inne rodzaje muzyki. Dobrą muzykę, zwyczajnie.
P: Oto pytanie do całej grupy. Zauważyłem, że Brian Epstein siedzi z wami na scenie. Po tych wszystkich latach, jak dogadują się Beatlesi i Brian, pomijając kwestie finansowe?
JOHN: Dogadujemy się świetnie.
PAUL: Dobrzy przyjaciele.
GEORGE: Nie siedziałby z nami teraz na scenie, gdybyśmy się nie dogadywali.
JOHN: Siedziałby gdzieś na swoim wypchanym portfelu.
(śmiech) P: Gdyby to było możliwe, czy chcielibyście włączyć do waszego europejskiego planu koncertowego na rok '67 lub '68 koncerty w stolicach krajów satelickich, takich jak Warszawa, Moskwa i Budapeszt? Czy możecie na to odpowiedzieć, proszę?
JOHN: Nie możemy, wiesz... Chcielibyśmy...
GEORGE: Osobiście nie chciałbym tam grać, bo po prostu nie mam na to ochoty w tej chwili. Jest wiele innych miejsc, które wolałbym najpierw zobaczyć. Ale to taki mój osobisty kaprys, wie pan. 
M.C.: To już ostatnie trzy pytania.
P: Mam trudne pytanie do Ringo. Twój syn ma w przyszłym miesiącu rok, prawda? We wrześniu?  
RINGO: Tak.
P: Jakich prezentów życzy sobie na urodziny?
RINGO: Cóż, skąd mam wiedzieć? Jeszcze nie mówi.
(śmiech) PAUL: (chichocze) 
P: Czy czujecie się odpowiedzialni za rewolucję mody Mod w Stanach Zjednoczonych?
BEATLESI: Nie.
JOHN: Nie zauważyliśmy tego.
GEORGE: Nie jesteśmy odpowiedzialni za siebie, a co dopiero za modę.
JOHN: I psychicznie też, co?
P: Kilka lat temu powiedzieliście, że najbardziej wpłynęli na was ludzie tacy jak Chuck Berry, Laverne Baker itd. Teraz, kiedy są mniej więcej za szczytem popularności w muzyce pop...
JOHN: Wtedy byli.
P: ...kogo podziwiacie teraz? Wspomnieliście o muzyce indyjskiej – czy są jacyś współcześni amerykańscy gwiazdorzy popu, którzy nadal na was wpływają?
JOHN: Wciąż lubimy wiele amerykańskich grup, wiadomo.
GEORGE: Elvis.
JOHN: Nadal lubimy Chucka Berry'ego... Nie spaliłem jego płyt ani nic takiego.
PAUL: (śmieje się)
(śmiech)
JOHN: Lovin' Spoonful są fajni.
PAUL: Beach Boys są świetni. 
RINGO: Mamas and the Papas.
JOHN: Lubimy wiele rzeczy i wszystko, co się dzieje, na nas wpływa.
PAUL: (żartobliwie) Szczególnie Bill Haley.
(śmiech)
P: A co z ewentualnym  załamaniem popularności?
PAUL: A co z nim?
GEORGE: Cóż, takie załamanie nie będzie dla nas nim, bo tak naprawdę nie będziemy...
JOHN: ...czuć się źle.
GEORGE: Jeśli będziemy mieli schyłek tego wszystkiego, to tylko dla tych wszystkich ludzi, którzy myślą: 'Hi hi, Beatlesi już nie robią hitów'. My się tym specjalnie nie będziemy martwić. Więc to nie będzie żadna tragedia. 
P: Nie możecie się tego doczekać? Wyjścia z tego wszystkiego?
PAUL: Nie, nie możemy.
JOHN: Nie boimy się tego. To po prostu coś, co się stanie.
GEORGE: Kiedy się stanie, zaakceptujemy to.
P: Ringo, masz jakiś komentarz na temat ojcostwa?
RINGO: Ach, jest okej! Wie pan, to mniej więcej wszystko. Lubię to. 
M.C.: Obawiam się, że to już ostatnie pytanie, ze względu na czas.
P: Jeden z didżejów z lokalnej stacji powiedział, że jedna z piosenek, chyba 'Rain', została nagrana od tyłu. Czy to prawda?
JOHN: Uhh, to prawda. Po tym, jak skończyliśmy sesję nagraniową tej konkretnej piosenki – skończyło się to około czwartej czy piątej nad ranem – poszedłem do domu z taśmą, żeby zobaczyć, co jeszcze można z nią zrobić. I byłem trochę bardzo zmęczony, wie pan, nie wiedząc, co robię, i po prostu przez przypadek włączyłem ją na swoim magnetofonie i wyszła od tyłu. I
bardziej mi się podobała. Więc tak się stało.
M.C.: Obawiam się, że to już ostatnie pytanie.


(oklaski)



 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz