MM:
No i potem był "Sgt Pepper" ...
MARTIN: To było
niesamowite... To rosło, rozwijało się pomimo nas. To była
kompletna zmiana życia, bardzo długa i trudna seria nagrań, i jak
sądzę patrząc wstecz, pewnie by się nie wydarzyło , gdyby
chłopcy nie weszli w narkotyki. Ale mogę też powiedzieć, że nie
wydarzyłoby się to gdybym ja nie był z dala od tego, i gdybym nie
był wtedy „normalną osobą”, pewnie Sgt. Pepper nie powstałby
w taki sposób, nie byłby taki spójny.
MM:
Czyli musiałeś we wszystkim ich kontrolować, popychać ?
MARTIN:Nie,
musiałem być cierpliwy. Nie możesz zbyt dużo zrobić z ciągle
chichoczącym facetem.
MM:
Czy to się zaczęło jako kolejny album ?
MARTIN: Tak.
Zapoczątkowało to "Strawberry Fields, nie można tego było ot
tak sobie odhaczyć. To bardzo proste ale uwielbiam to, nadal uważam
ją za jedną z najlepszych rzeczy, jaką kiedykolwiek zrobili, i to
taka bardzo „lennonowa” piosenka.To było wtedy gdy oni obaj
bardzo się odseparowali mentalnie:"Strawberry Fields"
i"Penny Lane" powstały w tym samym czasie ale były
kompletnie różne. Jedna była bardzo w stylu Paula, druga Johna.To
było w listopadzie tego roku, zaczęliśmy od "Strawberry
Fields", następnie zrobiliśmy "When I'm 64" potem
"Penny Lane", no i później zrobiliśmy przerwę na Święta
Bożego Narodzenia.Taki był początek "Peppera" ...
potrzebowaliśmy jednak wtedy singla i wypuściliśmy te dwie
piosenki, w innym razie znalazłyby się na albumie tak jak "When
I'm 64."
G.Martin, B.Epstein, w okularach J. Lennon. |
MM: W jakim
sensie uważasz, że piosenki z "Peppera były wytworem ich
kontaktów z kwasem i tak dalej ?
MARTIN:To był
początek psychodelii, obrazowania w ich umysłach. Byli na to
przygotowani w swej kreatywności,potrzebowali czegoś do
rozkwitnięcia, jest bardzo prawdopodobne, że gdyby nie narkotyki,
coś takiego mogłoby się nie wydarzyć lub byłoby zupełnie inne.
Przypuszczalnie. Oczywiście wszystkie późniejsze odniesienia do
narkotyków były chybione..."Lucy in the sky with diamonds"
była tylko wyrażeniem młodego Juliana Lennona. Piosenka sama w
sobie z tymi wszystkimi "floating downstream with garlands in
your hair" oczywiście … to dobra piosenka.
MM: Ale pewnie
trudno byłoby napisać te wszystkie słowa bez ...
MARTIN: Mógłbym
na ten temat dyskutować... Czy Salvador Dali kiedykolwiek był na
prochach ? To ten sam rodzaj surrealizmu
MM: Legenda
mówi, że chociaż John i Paul napisali podstawowe składniki "Day
In The Life”, to ty byłeś odpowiedzialny za pozbieranie tych
wszystkich kawałków razem do kupy.
MARTIN: Nie,
wyjaśnijmy to. John miał tą piosenkę, która zaczynała się od
jego obserwacji, miał początek i koniec, Paula był środek.
Zaczęliśmy nagrywać z Paulem na pianinie i Johnem na gitarze, i
zdecydowaliśmy, że potrzebujemy riffu do tego. Wtedy Paul
powiedział, 'Ok, mam taką piosenkę - „Got Up, got out of bed”'
… chciał napisać zupełnie inną piosenkę. Powiedział, że
możemy jej użyć jeśli chcemy, włożyć do innej. Pomyśleli
trochę i uznali, że połączone obie mogą pasować ale chcieli
jeszcze czegoś innego, choć nie wiedzieli czego. Powiedziałem,
żebyśmy to połączyli 24-taktem między dwoma różnymi rytmami,
później dokładnie zdecydujemy co dalej z tym zrobić. Powiedzieli
że 24 to długi okres, i jak się zorientują, że on już mija ?
Więc mieliśmy Mala stojącego przy fortepianie i odliczającego '1
… 2...3' , rzeczywiście miał ze sobą budzik, ponieważ chciał
to zrobić bardzo dokładnie i wstawiliśmy go do piosenki. Na płycie
słychać Mala mówiącego, '21...22..I” , jeśli się wsłuchasz.
Jak skończyliśmy spytałem ich co zrobimy z tą okropnie długą
luką. Paul powiedział, że chce orkiestry symfonicznej. Ja na to,
żeby nie był głupi, bo to aż 98 ludzi a można to zrobić z
mniejszą liczbą muzyków. Powiedział: Nie, chcę orkiestry
symfonicznej, zwariowanej. Więc powiedziałem, że jeśli chce
orkiestry, to niech mi pozwoli napisać coś dla niej. Odparł, 'Nie
chcę byś pisał, jeśli napiszesz, to będzie to takie twoje,
zróbmy coś odlotowego'. Ja na to, żeby był praktyczny, że nie
może mieć orkiestry i powiedzieć jej, 'A teraz odlatujcie
panowie', ponieważ nic dalej się nie wydarzy. On tylko rozejrzał
się wokół i zrobił kilak dziwnych odgłosów. Więc zamówiłem
41-osobową orkiestrę, połowę normalnego składu, no i spędziliśmy
trochę czasu z Johnem i Paulem. Napisałem oczywiście podstawowe
harmonie na 24-taktową przerwę ale John i Paul zasugerowali, że
powinniśmy mieć miks dźwiękowy zaczynający się spokojnie a
kończący ogromnym hałasem. Więc wziąłem się za każdy
instrument, napisałem dla każdego najniższą nutę, cokolwiek to
było, na przykład dla wiolonczeli dolne C, a na koniec 24 taktów
dałem każdemu najwyższą nutę kończącą w akordzie E. Tak przez
24 takty... Kiedy doszło do sesji powiedziałem muzykom kilka uwag
na temat tego jak mają kolejno grać, brać oddech, jak pewne rzeczy
grać losowo. Kiedy przyszli chłopcy zdecydowali, że chcą wszystko
z tego happening. Więc zaprosili wszystkich swoich przyjaciół,
kazali im się przebierać. Przybyli Mick Jagger z Marianne Faithfull
, było ich ponad 40 osób. Paul powiedział mi, wszyscy będą
poubierani w kwiaty ale nie oczekuje tego ode mnie, gdyż wie,że nie
jestem tego typu facetem. Powiedziałem, 'Dziękuję ci bardzo'. A on
dodał, że chciałby abym ja i cała orkiestra ubrani byli w
wieczorowe stroje. Więc zamówiłem orkiestrę w wieczorowych
strojach, a gdy się pojawili Paul zaczął im rozdawać różne
zabawne karnawałowe przybrania, zabawne kapelusze, nosy i tak dalej.
Nosiłem nos Cyrano de Bergeraca, Eric Gruneberg, który jest
wybitnym skrzypkiem, nosił łapę goryla, co było piękne. To było
wszystko bardzo zabawne.
Beatlesi ze swoim producentem na planie "Peppera" |
MM:Jakie
było tempo twego życia w czasie tych lat pracy z the Beatles ?
MARTIN:
Nigdy nie wiedziałem kiedy mam
być w studiu. Po prostu mówili, że będziemy nagrywać o ósmej
wieczorem. Bez pytania czy w owym czasie mam czas, tylko czy będę.
Więc cały czas był stan gotowości, ale to było trochę nie w
porządku wobec innych artystów. Do momentu 'Let It Be' każda
partytura orkiestracji była mojego autorstwa. Przypuszczałem, że
to dlatego, że lubią mój styl. Myślałem tak, że jestem lepszy
niż ktokolwiek inny i było mi bardzo smutno, raz, kiedy Paul
zadzwonił do mnie i powiedział, że chciałby bym napisał nuty do
jego piosenki i byśmy razem popracowali. Znałem tą piosenkę
bardzo dobrze. Powiedział, 'Przyjdź o drugiej dzisiaj popołudniu'
a ja na to, że nie mogę. 'Dlaczego nie możesz?', 'Ponieważ mam
coś innego do roboty, nagrywam Cillę (Black)'. Powiedziałem,że
jestem do dyspozycji cały następny dzień. Podobno wynajął Mike
Leandera, rzeczywiście na drugą popołudnie. To ten jedyny raz,
kiedy pracował z kimś innym.
MM:
Która to piosenka ?
MARTIN:'She's
Leaving Home'.Mike dał mi partyturę, zamówiłem muzyków,
zmieniłem trochę tylko rytm. To jednak nuty Mike'a. Byłem bardziej
zdenerwowany sytuacją, w jakiej ta partytura powstała niż nią
samą. Tak by się nie stało nigdy wcześniej.
MM:
John ostatnio powiedział
coś o tobie: „Pokaż mi trochę muzyki George'a Martina, chętnie
bym ją usłyszał”. Jak się czujesz, gdy któryś z nich mówi
coś takiego o tobie ?
MARTIN:
To głupie, oczywiście. Myślę, ze trochę mu współczuję, bo on
oczywiście ma schizofrenię na tym punkcie. Musi mieć różne
zdania na ten temat, może w czasie gdy to mówił miał swoje
humory? Dam przykład. W czerwcu zeszłego roku byłem w Stanach w
David Frost Show, z Diahann Carroll. Oczywiście rozmawialiśmy o the
Beatles, skończyło się na tym, że grałem na fortepianie a Dihann
śpiewała... Jeden z tych strasznych amerykańskich show. Wydawał
się ok i już więcej o nim nie myślałem. Sześć tygodni później,
gdy wróciłem, otrzymałem kartkę z Beverly Hills Hotel, napisaną
własnoręcznie przez Johna, gdzie pisał, że widział ten show, że
uważa, że było świetnie, że to miłe, że usłyszał z moich ust
tyle miłych słów na swój temat, że pozdrawia całą moją
rodzinę i przesyła pozdrowienia od siebie i Yoko. To był ostatni
raz, kiedy miałem wieści od niego i to jest druga strona medalu.
Prawdopodobnie nienawidzi ludzi, którzy wiedzą, że był taki
sentymentalny.
Martin i Lennon, 1966 |
MM:
A Twoja opinia na temat
związków Beatlesów z Maharishim ? Czy uważasz, że chciał ich
ukierunkował ?
MARTIN:
Nie. Starali się mnie do niego przekonać... Nagle odkryli nowe
rzeczy... religię, matematyczne reguły,, wszechświat... tak jakby
nikt wcześniej tego nie odkrywał. Mówiłem, 'To jest ok dla ludzi,
którzy takie rzeczy lubią, ale to nie dla mnie. Wolę raczej
pojechać na wieś i popatrzeć na moje świnki'. Więc oni weszli w
to... Nie przypuszczałem szczerze, że wchodzą w to ostatni raz i
tak było.
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz