TOMORROW NEVER KNOWS


Album: "REVOLVER"
Kompozycja: Lennon (100%) – McCartney
Napisana: styczeń 1966
Nagrana : 6,7 i 22 kwietnia 1966
Zmiksowana: 27 kwietnia, 6 i 22 czerwca 1966
Wydana: 5 sierpnia 1966 (UK), 8 sierpnia (USA)
Długość: 3'01”
Podejścia: 3
Producent: George Martin
Inżynier: Geoff Emerick, Phil McDonald


 
Obsada:
JOHN: główny wokal (zdublowany), organy (Hammond RT-3), efekty z taśmy  
PAUL: gitara basowa (1964 Rickenbacker 400IS),solowa gitara (1965 Epiphone E230TD(V) Casino), efekty z taśmy  
GEORGE: tamburyna efekty z taśmy  
RINGO: perkusja (1964 Ludwig Super Classic Black Oyster Pearl) ), tamburyna, efekty z taśmy  
George Martin: fortepian (Challen upright), efekty z taśmy (niektóre źródła nie wymieniają Martina jako grającego w tym utworze).

Dostępne na:
Revolver (UK: UK: Parlophone PMC 7009; PCS 7009; US: Capitol (S)T 2576; Parlophone CDP 7 46441 2)



Oryginalny tytuł nagrania „Mark”. Czytając wywiady z Johnem Lennonem oraz George Martinem, (które umieściłem w sekcji WYWIADY) dowiecie się trochę o pracy nad tym utworem.
 
 
 


tomorrow   never   knows  (remiks  2022)

 




'Tomorrow Never Knows' (tytuł to fraza z tzw. 'ringoizmów' czyli zabawnych powiedzonek perkusisty zespołu – podobnie jak np. 'a hard day's night') to zamykający album 'Revolver' utwór niełatwy, trudny w odbiorze,dla wielu jednak kamień milowy w muzyce rockowej oraz arcydzieło.
JOHN: 'To ja, w moim okresie 'Tybetańskiej Księgi Umarłych'. Na tytuł wziąłem jedno z Ringowych powiedzonek, by nieco stępić ostre krawędzie ciężkiego filozoficznego tekstu piosenki'
Allen Ginsberg, Timothy Leary , Ralph Metzner (1965)
 Dodam od siebie, że by pokochać ten utwór należy go kilkukrotnie wysłuchać. Oczywiście pomóc może zrozumienie tekstu, całe zdania zaczerpnięte przez Johna z „Psychodeliczne doświadczenia - Tybetańska Księga Umarłych” Timothy Leary'ego i spółki. John zakupił tą biblię okresu psychodelii w popularnej w Londynie galerii książkowej Indica (współwłaścicielem jej był John Dunbar, Barry Miles – ten, który napisze lata później biografię McCartney'a oraz Peter Asher, brat Jane, Paul pomagał finansowo w jej rozwoju – włożył ok. 5000 funtów, ), tej samej, w której pod koniec tego roku pozna pewną Japonkę. Po przeczytaniu jej John bardzo szybko napisał tekst i kilka dni później zaczęto jej nagrywanie. 

 
Peter Asher, Barry Miles and John Dunbar
Z autobiografii Paula „Many Years From Now” wiemy jak wyglądała wizyta Johna i Paula w galerii: „John szukał książki kogoś, kto brzmiał jak 'Nitz Ga'. Milesowi zajęło kilka minut by zorientować się, że szuka on niemieckiego filozofa Nietzche, ale wyglądało to tak, że John czuł się ośmieszony. Zaczął atakować intelektualistów i studentów uniwersytetu ale Paul go uspokoił, mówiąc mu, że Miles go nie zrozumiał, że nigdy nie był studentem, że chodził do koledżu plastycznego jak i sam John. Lennon natychmiast bardzo przyjazny zaczął rozmawiać o Allenie Ginsbergu and the Beats, śmiejąc się z jego szkolnego magazynu The Daily Howl: 'Powiedz Ginsbergowi, że ja to robiłem pierwszy'. Miles znalazł dla niego Nietzche'go a John zaczął przeglądać półki z książkami, gdzie natrafił na 'The Psychedelic Experience'  Timothy Leary'ego psychodeliczną wersję 'Tibetan Book of the Dead'. John był tak zachwycony, że aż usiadł na kanapie i zaczął od razu studiować książkę. Niebawem, na stronie 14 wprowadzenia Leary'ego natrafił na słowa 'Whenever in doubt, turn off your mind, relax, float downstream.' Znalazł tak pierwszą linię 'Tomorrow Never Knows', jednego z najbardziej innowacyjnych utworów The Beatles.

Timothy Leary i  Richard Alpert
W wymienionej wyżej książce Milesa PAUL wspomina: 'Pamiętam jak John pojawił się w domu Briana Epsteina przy Chapel Street 24 w Belgravia. Spotkaliśmy się tam po przerwie. Był też tam George Martin, rozmawialiśmy o nowym albumie, możliwe, że George pokazał kilka swoich nowych piosenek. John miał ze sobą gitarę i zaczął grać 'Tomorrow Never Knows', całą piosenkę oparł na jednym akordzie. To było spowodowane naszym zainteresowaniem muzyką hinduską... Wzięliśmy z niej trochę pomysłów, które przetworzyliśmy po naszemu... Muszę przyznać tutaj  ogromne zasługi w tym aspekcie George'owi Martinowi. Był nieco starszym facetem, oddalonym od naszego stylu życia, ale nigdy niczego od razu nie odrzucał. Kiedy więc John mu to zagrał,to mówił, 'Hmmm, Widzę, no tak...Hmm hmm.' Mógł powiedzieć wprost, 'Do diabła, to jest straszne'. Myślę, że George'a (Martina) zawsze intrygowało, w którą stronę zmierzamy, pewnie w myśli zastanawiał się jak to co mu proponujemy zamienić na nagranie. Ale w tym momencie on zaczynał ufać, że wiemy co robimy, poza tym ocena i weryfikacja materiału muzycznego jaki dawaliśmy były już poza jego królestwem.
Paul i George Martin.
PAUL: 'Tomorrow Never Knows', ostatni utwór na płycie ''Revolver' , to na pewno dzieło Johna. W tym czasie ludzie zaczęli eksperymentować z narkotykami, także z LSD. John przeczytał adaptację Timothy Leary'ego bardzo ciekawej książki 'The Tibetan Book Of Dead. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o staroegipskim wierzeniu, według którego człowiek po śmierci leży przez kilka dni, a potem przychodzą specjalne służki i przygotowują go na wielką wyprawę. Według brytyjskich wersji, tylko wrzucasz nogi w drewniaki i już. Kiedy zażywa się LSD, ten temat wydaje się jeszcze bardziej interesujący.
JOHN: Leary w kółko mówił: weź to, weź to, weź to ('take it, take it, take it). No więc my wykonywaliśmy te instrukcje... Robiłem tak jak mówił w książce i napisałem 'Tomorrow Never Knows', która jest w zasadzie prawie pierwszym utworem acidowym (kwas, na haju – RK) 'Lay down all thoughts surrender to the void,' i dalej to całe gówno od Leary'ego... 
 (1980')  Przeczytałem kiedyś, że George Martin powiedział, że John był pod wpływem książki 'The Book Of Dead'. Nigdy w życiu nie widziałem tej książki.Widziałem tylko psychodeliczną książeczkę Leary'ego, która jak na tamte czasy wyglądała bardzo ładnie. Podczas nagrywania 'Revolver' braliśmy acid. Każdy odniósł inne wrażenie, nawet G.Martin mówił: 'Pepper to była acidowa płyta.  Kończąc 'Revolver' wszyscy braliśmy acid, z Paulem włącznie.
 
 
 
 

Tomorrow   Never   Knows - Take  1

 


GEORGE (HARRISON): Hinduska muzyka nie moduluje, po prostu płynie, trwa. Sam wybierasz klucz do dostania się do niej. Myślę, że  'Tomorrow Never Knows' była pierwszą taką, cała piosenka oparta tylko na jednym akordzie.Ale jest to akord, który niezmiennie jest na samej górze, Gdyby to było w C, zmieniałoby się w B-dur, to tak jak nakładanie dźwięku, ale wszystkie podstawowe dźwięki lecą tym samym samolotem....
'Tomorrow  Never Knows' można słuchać wiele razy i jestem pewien, że wielu tak robi. Generalnie piosenka mówi o tym, czym są medytacje. Celem medytacji jest dotarcie poza budzenie się, spanie, marzenia (czyli transcendencja). Dlatego piosenka zaczyna się od słów: 'Wyłącz swój mózg, zrelaksuj się i popłyń w dół, bo jeszcze nie umierasz". Chodzi o to, że to my jesteśmy ta piosenką. Nasze "ja" pochodzi ze stanu czystego zdawania sobie z własnego bycia. Cała reszta, która objawia się nam jako świat zewnętrzny (w tym myśli, czyny), to tylko bałagan. Prawdziwą naturą każdej duszy jest czysta świadomość. Ta piosenka jest o transcendowaniu  i o wartości tego, kto to robi. Nie jestem pewien czy John dokładnie rozumiał, co mówi w niej. Wiedział, że coś znalazł, gdy wpadły mu w oko te słowa, z których zrobił piosenkę. Nie wiem czy on to naprawdę rozumiał...
Cały utwór wzbogacony o niesamowite efekty dźwiękowe (nakładane na siebie pętle dźwiękowe, nagrane w domu wcześniej przez każdego Beatlesa, ponownie zmiksowane i znowu zgrane na wszystkich magnetofonach w studiach Abbey Road) posiada ścieżkę niesamowitej perkusji, poddanej kolejnej edycji studyjnej (echa, kompresja, wzmacnianie, wyciszanie, zwalnianie, przyśpieszanie). Bębny wypełniają całe 'Tomorrow Never Knows', doskonały kontrapunkt w całej muzycznej anarchii utworu. Paul gra na basie w bardzo zbliżonym rytmie do bębnów Starra, co daje 
niesamowity hipnotyczny efekt. Loopy uzyskiwano wyciągając głowicę kasującą i kolejne nagrywane (zapętlane – loop) ścieżki dźwiękowe nakładały się na siebie na tym samym magnetofonie. W finalnym nagraniu są zgrane ścieżki ze wszystkich magnetofonów, w odpowiednich miejscach Beatlesi włączali tłumiki, więc dane pętle nagrywały się dokładnie tam gdzie chcieli.
Jak zauważyli wszyscy potem tego efektu – improwizowanego na miejscu – nie dałoby się już nigdy powtórzyć i o to chodziło Johnowi.
 

JOHN: "On (Paul) przygotował je (loopy - pętle) w domu na taśmie w jakiejś tonacji. Sześciu facetów z ołówkami trzymało je na sześciu magnetofonach, uzyskaliśmy upragniony efekt" (później John zmieni zdanie, czytaj niżej).

Ponadto w nagraniu wykorzystano kolejną nowinkę techniczną czyli ADT - Artificial (Automatic) Double Tracking - czyli sztuczne zdwajanie śladów. Taśma z oryginalnym nagraniem danej ścieżki instrumentalnej lub wokalnej, odtwarzana na wielośladowym magnetofonie była kierowana do drugiego magnetofonu gdzie była odtwarzana z minimalnie inną prędkością (rzędu milisekund), następnie kierowano sygnał do miksera i miksowano z oryginalnym nagraniem zgrywając na jeden ślad. Dawało to wrażenie zdwojonego wokalu lub instrumentu i było możliwe tylko na sprzęcie dostępnym w owym czasie czyli analogowym – dzisiaj w cyfrowym jest to niemożliwe lub bardzo trudne. Jego niedoskonałość (sprzętu analogowego) jest jednocześnie jego atutem, który daje niepowtarzalne brzmienie. Efekt ADT słychać dobrze w pierwszych trzech zwrotkach nagrania, efekt wirującego głośnika Leslie w wokalu po solówce gitarowej.

Fairchild 660
GEOFF EMERICK: Przystawiłem mikrofon do basowego bębna dużo bliżej niż to robiliśmy kiedyś.Jest takie wczesne zdjęcie Beatlesów, gdy wszyscy są w wełnianych swetrach. Wsadziłem te swetry do wnętrza perkusji by zagłuszać pogłos. Następnie przepuściliśmy dźwięk przez Fairchild 660 (zdjęcie). Uzyskaliśmy prawdziwe brzmienie Revolver i Peppera. Bębny nigdy wcześniej tak nie brzmiały.
PAUL: Zawsze myślę o mewach, gdy to słyszę. Nagrałem na swoich taśmach mnóstwo mew, zapętliłem to wszystko. Przypominam sobie wtedy plaże,z Torquay, the Torbay Inn, łodzie rybackie i purpurowe góry. Wszystko na taśmie zwolniono.

RINGO: "Byłem dumny z mojej gry na 'Tomorrow Never Knows' ale ogólnie byłem zawsze zadowolony ze swojej gry.
Epstein, Martin i Emerick
GEORGE MARTIN: To Paul eksperymentował w swoim domu ze swoim magnetofonem, usuwając z nich głowice do zamazywania i wrzucając na nie loopy, które wzbogacały taśmę o różne dźwięki - dziwne. Wytłumaczył chłopakom jak to robił i później Ringo i George przynosili mi swoje loopy. Słuchałem ich na rożnych prędkościach, od końca i normalnie, by wybrać te najciekawsze. 
To był dziwny utwór, bo gdy go skończyliśmy, nie mogliśmy go już powtórzyć w tej samej formie...
John nigdy nie lubił swojego głosu.Nie wiem dlaczego bo miał najwspanialszy z możliwych. Myślę, że to było na podobnej zasadzie, że nie akceptujemy siebie patrząc w lustro, to rodzaj samo-destrukcji. On chciał zawsze zniekształcić swój głos - ciągle chciał bym coś z nim zrobił, zdublował go lub sztucznie poprzerabiał..  Mawiał: 'George, nie dawaj mi tego, daj mi coś innego'. Zawsze chciał czegoś innego.
  Powiedział mi, że w 'Tomorrow Never Knows' chciał, by jego głos brzmiał jak głos dalajlamy, nawołującego ze szczytów gór. Powiedziałem do niego, że podróż do Tybetu jest dość droga. Czy możemy zrobić to tutaj  ? Doskonale wiedziałem, że zwyczajne echo czy pogłos nic tu nie dadzą, bo wyjdzie z tego bardzo odległy głos. Potrzebowaliśmy czegoś dziwnego i metalicznego. Kiedy pomyślałem o dalajlamie, przyszły mi na myśl rogi alpejskie i ludzie w śmiesznych nakryciach głowy. Nigdy nie byłem w Tybecie, ale wyobraziłem sobie, jak brzmiałby głos  wydobywający się z takiego rogu.  
Geoff Emerick i Ringo.
Porozmawiałem o tym z Geoffem Emerickiem, który miał dobry pomysł. Spróbujmy przepuścić głos przez głośniki Leslie'ego, potem odwrotnie i nagrać ponownie. Głośnik Leslie ma rotację, którą ustawia się pokrętłem w organach Hammonda. Tak uzyskaliśmy głos jaki słyszymy w piosence. Nie sądzę, żeby ktoś to zrobił przed nami/ Jak na 'Revolver' ten utwór był bardzo rewolucyjny.

  Geoff Emerick robił różne rzeczy dla The Beatles, i bał się, że odkryją to ludzie z góry. Wtedy inżynierowie nie kombinowali nic z różnymi ustawieniami mikrofonów i innymi rzeczami. Geoff jednak, za naszą zgodą i poparciem, robił przeróżne rzeczy, które były trochę nielegalne.

  
GEOFF: Użyliśmy Leslie... to tak jakbyśmy włamali się do jego obwodów.Pamiętam zdziwienie na naszych twarzach kiedy głos wydobył się z Lesliego. To było jedno czyste zdumienie. Potem oni wszyscy chcieli wszystko przepuszczać przez speaker w ten sposób: fortepian, gitary, perkusję, wokale, cokolwiek.

Uwaga: Niektórzy mówią, że jeśli Martin był 5-tym Beatlesem, to inżynier Geoff Emerick - 6-tym. Mimo tych wszystkich efektów i ogromu pracy całego zespołu jak i pracowników technicznych studia końcowy efekt nie zadowolił Johna. W biografii Huntera Daviesa tak o tym mówi:
'Z 'Tomorrow Never Knows': wyobrażałem sobie jak podkład głos tysięcy śpiewających mnichów. To oczywiście było nierealne i zrobiliśmy coś zupełnie innego. Powinienem jednak próbować zbliżyć się bardziej do mojego oryginalnego pomysłu, śpiewających mnichów... Teraz zrozumiałem to, czego potrzebowaliśmy...
Głośnik Leslie
Zawsze prosiliśmy George'a o podwajanie śladów bez potrzeby nakładania tego, by zaoszczędzić czas.Aż wreszcie jeden z inżynierów, który z nami pracował (Ken Townsend), przyszedł kiedyś z tą maszyną. Mieliśmy ADT i to było piękne.

Po nałożeniu puszczonego od tyłu gitarowego solo McCartney'a, dodatkowych ścieżek wokalnych, organów, tamburyny i fortepianu – 22 kwietnia, jako pierwsze rozpoczęte i jako ostatnie na płycie 'Tomorrow Never Knows' zostało ukończone.




Jonathan Cott: Wielu moich przyjaciół lubi przesiadywać, analizując twoje piosenki.
JOHN: Cóż, mogą je rozebrać na kawałki. Wszystko mogą rozebrać na kawałki. 
Cott: Nie przeszkadza ci to?

Oczywiście, że nie. Wiesz, chodzi o to, że ja dotykam wszystkich poziomów. Piszę tekst i dopiero później uświadamiam sobie, o czym on jest. Dotyczy to zwłaszcza niektórych najlepszych piosenek albo tych najbardziej odlotowych, jak Walrus. Pierwszy wers został napisany całkiem bez zastanowienia. A w "Tomorrow Never Knows" w ogóle nie wiedziałem, o co mi chodzi. Przekonałem się później. To naprawdę jest jak sztuka abstrakcyjna. Kiedy musisz się zastanawiać, żeby coś napisać, to po prostu znaczy, że się nad tym napracowałeś. Ale kiedy mówisz to tak po prostu, stary, to jest nieprzerwany strumień. Tak samo, kiedy nagrywasz albo zwyczajnie grasz, a potem, gdy się ockniesz z tego stanu, myślisz sobie: „byłem tam”. To jest czyste i tego właśnie tak naprawdę szukamy przez cały czas. Dlatego kiedy podobają mi się jakieś moje teksty, wiem, że gdzieś tam ludzie będą im się przyglądać. Więc jeśli są ludzie, którzy analizują piosenki, to świetnie
Tomorrow Never Knows & Within You Without You
 _______________________________________________

Turn off your mind, relax and float down stream

It is not dying, it is not dying
Lay down all thoughts, surrender to the void
It is shining, it is shining
That you may see the meaning of within
It is being, it is being

That love is all and love is everyone,
It is knowing, it is knowing
And ignorance and hate may mourn the dead
It is believing, it is believing
But listen to the colour of your dreams,
It is not living, it is not living,
Or play the game "Existence" to the end
Of the beginning
Of the beginning
Of the beginning





Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
HISTORY THE BEATLES

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz