RINGO STARR W "ROCK AND ROLL HALL OF FAME"

18 KWIECIEŃ 2015 - 
 WRESZCIE! 
Ringo jako ostatni z WIELKIEJ CZWÓRKI od zeszłej soboty należy do elity Gwiazd Rock And Rolla - czyli ma swoją salę w Muzeum tego gatunku muzyki w Cleveland, szacownym Rock and Roll Hall Of Fame (Galeria Sław Rock and Rolla). Tradycja ale i pewnie regulamin tej instytucji nakazuje by Gość został wprowadzony przez inną Wielką Gwiazdę Hall of Fame i w przypadku Ringa trudno było sobie kogoś innego wyobrazić niż Sir Paula McCartney'a. 
Na tej samej ceremonii do Galerii Sław weszli Lou Reed, Bill Whiters oraz grupa Green Day. W finale uroczystości wszyscy zaśpiewali 'With A Little Help From My Friends' (wcześniej Green Day towarzyszył Ringo w utworze 'Boys'). Na scenie wiele gwiazd, oczywiście z Joe Walshem na czele, jakby nie było szwagrem Ringa, w międzyczasie gitarzystą The Eagles. Cóż, szczęściarze ci co tam byli, widzieli, miód pili...:)


Oto przemowa Paula w czasie sobotniej uroczystości w Cleveland (moje tłumaczenie, trochę skrótów - RK)
OK. Ringo Starr urodził się w Liverpoolu, dawno dawno temu, i miał bardzo ciężkie dzieciństwo. Prawdziwie ciężkie dzieciństwo, ale miał wspaniałą mamę, Elsie i kochanego ojczyma, Harry'ego. Oboje mieli prawdziwie, byli cudnymi ludźmi, i oczywiście kochali muzykę. W trakcie swego trudnego dzieciństwa Ringo otrzymał w prezencie perkusję. Ringo miał swoje bębny! I to było to!  Teraz był perkusistą.

Później dołączył do grupy nazywającej się  Rory Storm and the Hurricanes. Widzieliśmy tych facetów gdy graliśmy na wyjeździe w Hamburgu. Ringo wyglądał wtedy jak profesjonalny muzyk, miał brodę, elegancki garnitur, wszystko bardzo profesjonalne. Siadywał sobie przy barku z bourbonem i 7up. Nigdy nie widzieliśmy kogoś takiego jak on. Wyglądał jak dojrzały, dorosły muzyk.
W każdym razie szybko się zaprzyjaźniliśmy. Przychodził wieczorami lub późną nocą obserwować nas jak gramy, zamawiał u nas piosenki na życzenie, tak jeszcze lepiej się poznaliśmy.  Któregoś wieczoru nasz perkusista, Pete Best nie pojawił się, więc Ringo zasiadł przy bębnach. Dokładnie pamiętam ten moment. Wiecie, Pete był wspaniały i miło wspominam czasy spędzone z nim. Dla mnie, Johna i George'a , niech Bóg ich błogosławi, wiecie, byliśmy na przodzie, przy mikrofonach, śpiewaliśmy i teraz za sobą mieliśmy faceta, z którym nigdy nie graliśmy wcześniej, i pamiętam doskonale ten moment, kiedy zaczęliśmy grać - myślę, że to był
Ray Charles, "What'd I Say,", i większość perkusistów nie może dobrze wyczuć tego delikatnego muskania bębna [Paul nuci ten fragment].To było trudne ale Ringowi się to doskonale udało. Zagrał to! Pamiętam ten moment, popatrzyłem na Johna, popatrzyłem na George'a, te nasze miny w stylu: co to kurwa było? I to był ten moment, od którego rozpoczęli się prawdziwi The Beatles.

Tak rozpoczęła się ta wspaniała podróż czterech facetów z Liverpoolu, którzy byli... po prostu wybrali się w ten rejs. Graliśmy w salach balowych i klubach w całej Anglii, trochę pograliśmy w Europie i wtedy nadszedł czas na Amerykę. Byliśmy tutaj, siedzieliśmy w pokojach zamknięci razem. Nie byłem już niezaradnym dzieciakiem, miałem mamę, dorastałem przy ojcu, miałem brata a w hotelowym pokoju zamieszkałem z dziwnym człowiekiem. To nas bardzo zbliżyło.
Żyliśmy wspólnie, zależeliśmy do siebie, i to było wspaniałe, cudowna sprawa. Wystąpiliśmy w Ed Sullivan Show, i staliśmy się naprawdę sławni. To było takie niesamowite. Zgadzam się z tym, co mówią inni perkusiści, że on ma w sobie coś szczególnego. Gdy gra za tobą, widzisz to w innych zespołach gdy spoglądają na swoich perkusistów, czy teraz zwolnią, czy zwiększą tempo. Nigdy nie musisz oglądać się na Ringa. To wielki zaszczyt dla mnie wprowadzić go dzisiejszego wieczoru  Rock and Roll Hall of Fame w  Cleveland




A oto przemowa Ringa:
Dzdzdziękuję!!!!!!! Chcę podziękować Paulowi, że te wspaniałe rzeczy, które wam powiedział ... niektóre z nich są prawdziwe. Doskonale wiecie, że to ogromny zaszczyt zostać zaproszonym do Rock and Rollowej Galerii Sław. W wywiadach mówili do mnie: 'Hej, dlaczego to tak długo trwa?' Nie mam na to wpływu. Musisz być tam zaproszony. W każdym razie to się stało i kocham to! To także cudowne, że to się dzieje w Cleveland, i powiem wam dlaczego. Kiedy zaczynałem grać, należałem do skifflowego zespołu, coś jak zespołu, który gra na domowych prywatkach. Wiecie, mieliśmy tam gitarzystę... To był pierwszy zespół i był naprawdę wspaniały. Miałem werbel, a Roy, basista miał T-chest bas z dziurą w środku ze strunami. Graliśmy muzykę skiffle, wszędzie gdzie tylko się dało. Dołączałem do wielu innych zespołów. Zawsze chciałem grać z najlepszymi muzykami, ciągle 

szukałem następnego zespołu. W końcu skończyłem z Rory Storm and the Hurricanes, i kiedy do nich dołączyłem to byliśmy takim trochę country, folkowym zespołem. Graliśmy w Cavern, który był jazzowym klubem w Liverpoolu.Gitarzysta podłączył gitarę do radia i staliśmy się elektryczni. Wyrzucono nas. 'Spadać stąd, to wcale nie jazz!'.  W każdym razie zaczęliśmy z radiem, jako naszym pierwszym wzmacniaczem. Z czasem było coraz lepiej i zaczęliśmy grać w Liverpoolu jaki i na jego obrzeżach. Graliśmy, w międzyczasie trochę pracowałem fabryce. Mam jeszcze kilka historyjek dla was. Pracowałem w fabryce i grywałem wieczorami w każdą niedzielę. Mieszkaliśmy w Anglii więc wiecie, mieliśmy tylko BBC.  Ale w malutkim kraiku w Europie, w Luksumburgu (ok. 6 milionów ludzi) pojawiło się radiostacja, w której Alan Freed puszczał Rock and Rolla.  Tam go usłyszałem po raz pierwszy... Bil Haley był moim idolem, był pierwszy. No i nadszedł Elvis!

Więc słucham sobie kiedyś tego faceta, po poludniu, słyszę po raz pierwszy Little Richarda, Jerry Lee Lewisa, słucham po raz pierwszy rock and rolla, ktorego nie mogłeś usłyszeć w Anglii. 
Tak więc ta muzyka przybyła do nas z małego kraju. Tak więc o 4 po południu w każdą niedzielę szedłem do domu Rory'ego słuchać radia, audycji Alana Freeda. w której przedstawiał on tyle wspaniałych gwiazd. 

Muzyka do nas docierała z Nowego Jorku i całej Ameryki dzięki marynarzom. Liverpool to wszak portowe miasto. Marynarze przepijali wszystkie swoje pieniądze, no i sprzedawali płyty. Zacząłem je kolekcjonować, wszystkie, aż do skończyłem na rock and rollu. Z Rory and The Huricanes pojechaliśmy do Niemiec, tam gdzie spotkałem jak wiecie The Beatles. Spotkałem Paula, Johna (God Bless You), George'a (God Bless You). Wróciliśmy do Liverpoolu i tam zapukano do moich drzwi. Perkusista nie był zbyt dobry ? Czy powinienem w to wchodzić ? Jasne! Żyłem już tym życiem, siedziałem w muzyce, nie musiałem wstawać przed południem. To było dobre. Więc poszedłem i zagrałem sesję południową z George'm, Johnem i Paulem i mieliśmy sporo dobrej zabawy. Potem pokazałem się z nim w kilku klubach w Liverpoolu. Teraz już ich nie ma. Sporo upadło. Staliśmy się przyjaciółmi i musiałem grać z nimi bo innego perkusisty już nie było. 
 Zadzwoniono do mnie. Graliśmy gdzieś na obozie w Anglii, trzy miesiące koncertów, nie uwierzycie jak było wspaniale. Dzwonił Brian Epstein. Była środa, spytał czy nie miałbym ochoty dołączyć do The Beatles.  Spytałem: 'Od kiedy?' A on na to: 'Już dzisiaj wieczorem'. 'Nie, nie mogę tego zrobić' - odpowiedziałem.'Gram tutaj z zespołem, mamy kontrakt, przyjadę w sobotę'. Ponieważ wszyscy w Liverpoolu grali te same piosenki. Tak się rozpoczęła ta podróż.

   To była dla mnie niesamowita podróż z tymi trzema facetami, którzy napisali te wszystkie piosenki. Rozmawialiśmy kiedyś którejś nocy. Przyszedł Paul, miał fragment piosenki dla nas, zagraliśmy ją. Nie marnowaliśmy czasu. Było tyle zabawy... Wiecie, The Beatles byli tacy wielcy i sławni, ale musieli ze sobą dzielić pokoje, w każdym pokoju. W hotelu czy w domach, które wynajmowaliśmy. W hotelach mieliśmy zawsze dwa pokoje. Nie było ważne kto z kim w pokoju, trzymaliśmy się zawsze razem. Tylko tak zespół może się naprawdę poznać. I jeszcze jedna rada dla wszystkich zespołów, które zaczynają... kiedy jesteś w zespole, jedna rada, jeśli pierdniesz, zatykaj nos. Każdy każdego oskarża... Mieliśmy taką swoją umowę w vanie, okay. Dlatego tak nam dobrze było razem.
   Chcę wam powiedzieć, że to była piękna noc...

Ringo,Paul z Green Day w "Boys"

Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

2 komentarze:

  1. Świetny post, jak zwykle! Nie mogę się doczekać kolejnych notek.
    Mam tylko jedną, małą uwagę. Wydaje mi się, że "Ringo" nie powinno się odnieniać...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, tak, czasem się zastanawiam na odmienianiem niektórych imion, nazwisk angielskich na obu blogach, w przypadku Ringo(a) robię czasem odstępstwa. W szacownych polskich publikacjach dotyczących Beatlesów swobodnie operuje się odmianą z koncówką a, innych już nie, czyli dla Ringa,od Ringa, jeśli Starr to już tylko od Ringo Starra, nigdy z Ringiem, zawsze Ringo. Mimo wszystko staram się zachować angielszczyznę w przypadku Ringo i nie odmieniam. Przepraszam jeśli czasem napiszę coś, kogo razi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń