czytaj także:
Beatles and the Stones - vol. 1
Beatles and the Stones - vol. 3
****
- John, co myślisz teraz o Steonesach? (Jann S. Wenner, 'Lennon-wspomina' 'John - Remembering']
JOHN [ok. 1970]: Według mnie są mocno przereklamowani. Podoba mi się 'Honky Tonk Women' i myślę, że Mick jest zabawny, kiedy tak podryguje jak pedzio. Zawsze mi się podobał i nadal mi się podoba, no wiesz, chodzę na jego filmy i w ogóle, jak wszyscy, ale, naprawdę uważam, że jest po prostu zabawny.
Teraz go nie widuję wcale. Spotykaliśmy się czasami na początku, kiedy Allen [Klein] zaczynał dla nas pracować. Moim zdaniem Mick zrobił się po prostu zazdrosny. Zawsze miałem wiele szacunku dla niego i Stonesów, ale on wypowiadał się o The Beatles w tak ostry sposób, że bardzo mnie to zraniło, bo sam mogę sobie krytykować Beatlesów, ale Mickowi Jaggerowi na to nie pozwolę. Mógłbym wymieniać jedno po drugim to wszystko, co robiliśmy my, a co dwa miesiące później zrobili Stonesi. Tak było z każdym naszym cholernym albumem, ze wszystkim za co się braliśmy, że Mick Jagger robił dokładnie to samo. Zrzyna od nas. I chciałbym, żeby jednej z was pieprzonych awangardzistów zwrócił na to uwagę. Let it bleed [niech popłynie krew, także tytuł albumu The Rolling Stones z 1969. Obok okładki albumów Stonesów po lewej i po prawej The Beatles; wcześniej ukazywał się zawsze album Fab4, dostrzegacie jakieś podobieństwo w okładkach wydanych zawsze trochę później albumach Londyńczyków? RK] ' Satanic Majestic' [pierwszy z lewej RK] to po prostu Pepper. "She's a Rainbow" [singiel z płyty 'Their Satanic Majesties Request' Stonesów - RK] to już największa bzdura - to 'All You Need Is Love'. Odrzcua mnie kiedy sugeruje się, że Stonesi są tacy rewolucyjni, jacy Beatlesi nigdy nie byli. Jeżeli Stonesi byli, czy są, taką awangardą, to Beatlesi byli nią tym bardziej. To nie ta klasa co Beatlesi, i to zarówno pod względem muzycznym, jak i pozycji na rynku. To nigdy nie był ten sam poziom. I Micka zawsze to wkurzało.
Ja nigdy nie powiedziałem niczego, zawsze ich podziwiałem, bo podoba mi się to ich funky i ten ich styl. Zawsze żałowałem, że ściąłem włosy, po prostu... Podoba mi się rock and roll i podoba mi się kierunek, w którym oni poszli, kiedy przestali nas papugować. Tylko, że teraz [Mick] zakłada nawet Apple [Stonesi założyli Rolling Stones Records - RK]. Chce zrobić to samo co my. I jeżeli do tego dojdzie, spotka go to samo co nas i Mick straci wszystkie pieniądze. Jest najwidoczniej tak przybity tym, jak wielcy w porównaniu z nim są Beatlesi, że nigdy się z tym nie pogodził. Teraz na stare lata zaczyna nas się czepiać [album 'Let It Bleed' Stonesów był ironiczną odpowiedzią na 'Let It Be' Wielkiej Czwórki - RK]. Stale nas krytykuje bo teraz Beatlesi są... no wiesz, kiedy Beatlesi się rozpadli... ruszyła cała ofensywa przeciwko nam. A jeśli chodzi o Apple, to obojętnie co by się wtedy nie działo, wszyscy nas krytykowali. Nie mogę tego ścierpieć, bo nawet jego pierwszy - drugi pieprzony album, to my napisaliśmy dla niego. Rozumiesz? {śmieje się}
Beatles and the Stones - vol. 1
Beatles and the Stones - vol. 3
****
JOHN [ok. 1970]: Według mnie są mocno przereklamowani. Podoba mi się 'Honky Tonk Women' i myślę, że Mick jest zabawny, kiedy tak podryguje jak pedzio. Zawsze mi się podobał i nadal mi się podoba, no wiesz, chodzę na jego filmy i w ogóle, jak wszyscy, ale, naprawdę uważam, że jest po prostu zabawny.
Teraz go nie widuję wcale. Spotykaliśmy się czasami na początku, kiedy Allen [Klein] zaczynał dla nas pracować. Moim zdaniem Mick zrobił się po prostu zazdrosny. Zawsze miałem wiele szacunku dla niego i Stonesów, ale on wypowiadał się o The Beatles w tak ostry sposób, że bardzo mnie to zraniło, bo sam mogę sobie krytykować Beatlesów, ale Mickowi Jaggerowi na to nie pozwolę. Mógłbym wymieniać jedno po drugim to wszystko, co robiliśmy my, a co dwa miesiące później zrobili Stonesi. Tak było z każdym naszym cholernym albumem, ze wszystkim za co się braliśmy, że Mick Jagger robił dokładnie to samo. Zrzyna od nas. I chciałbym, żeby jednej z was pieprzonych awangardzistów zwrócił na to uwagę. Let it bleed [niech popłynie krew, także tytuł albumu The Rolling Stones z 1969. Obok okładki albumów Stonesów po lewej i po prawej The Beatles; wcześniej ukazywał się zawsze album Fab4, dostrzegacie jakieś podobieństwo w okładkach wydanych zawsze trochę później albumach Londyńczyków? RK] ' Satanic Majestic' [pierwszy z lewej RK] to po prostu Pepper. "She's a Rainbow" [singiel z płyty 'Their Satanic Majesties Request' Stonesów - RK] to już największa bzdura - to 'All You Need Is Love'. Odrzcua mnie kiedy sugeruje się, że Stonesi są tacy rewolucyjni, jacy Beatlesi nigdy nie byli. Jeżeli Stonesi byli, czy są, taką awangardą, to Beatlesi byli nią tym bardziej. To nie ta klasa co Beatlesi, i to zarówno pod względem muzycznym, jak i pozycji na rynku. To nigdy nie był ten sam poziom. I Micka zawsze to wkurzało.
Ja nigdy nie powiedziałem niczego, zawsze ich podziwiałem, bo podoba mi się to ich funky i ten ich styl. Zawsze żałowałem, że ściąłem włosy, po prostu... Podoba mi się rock and roll i podoba mi się kierunek, w którym oni poszli, kiedy przestali nas papugować. Tylko, że teraz [Mick] zakłada nawet Apple [Stonesi założyli Rolling Stones Records - RK]. Chce zrobić to samo co my. I jeżeli do tego dojdzie, spotka go to samo co nas i Mick straci wszystkie pieniądze. Jest najwidoczniej tak przybity tym, jak wielcy w porównaniu z nim są Beatlesi, że nigdy się z tym nie pogodził. Teraz na stare lata zaczyna nas się czepiać [album 'Let It Bleed' Stonesów był ironiczną odpowiedzią na 'Let It Be' Wielkiej Czwórki - RK]. Stale nas krytykuje bo teraz Beatlesi są... no wiesz, kiedy Beatlesi się rozpadli... ruszyła cała ofensywa przeciwko nam. A jeśli chodzi o Apple, to obojętnie co by się wtedy nie działo, wszyscy nas krytykowali. Nie mogę tego ścierpieć, bo nawet jego pierwszy - drugi pieprzony album, to my napisaliśmy dla niego. Rozumiesz? {śmieje się}
****
MARIANNE FAITHFULL (brytyjska aktorka,
piosenkarka, kompozytorka, w połowie lat 60-tych dziewczyna Micka
Jaggera, oboje na zdjęciu): Jednym z moich i Micka ulubionych miejsc spotkań był dom
George'a i Pattie w Weybridge. Mick kochał George'a a ja uważałam
Pattie za jedną z najpiękniejszych osób na świecie. Lubiłam jej
styl ubierania się, jej fantastyczne wyczucie stylu. Psychodeliczne
sukienki, pięknie kolorowe lub krótkie spódnice ukazujące jej
wspaniałe nogi. Podczas tych wspaniałych popołudni George był
wspaniałym gospodarzem, serwującym egzotyczne herbaty, świetne
pokaźne jointy, prezentował także swoje nowe piosenki, jako
przystawki w tej wykwintnej konsumpcji.
Mały bungalow – wg
ogólnych wtedy standardów gwiazd rocka, wymalowany był w
psychodeliczne barwy, bardzo ciepłe, przytulne i przyjazne, takie w
jakich ludzie chcieliby żyć, z ogrodem pełnym kwiatów, przeważnie
słoneczników. Miły, łagodny klimat, jego domek wyglądał jak
wyczarowany z jego słodkich melancholijnych piosenek... Chwile spędzane z George'm i Pattie
były bardzo relaksujące i Mick bardzo chciał tam przyjeżdzać.
Lubił kłaść się na poduszkach z Maroka, odlatywać słuchając
piosenek George'a i The Beatles. Kiedy nie puszczał na swoich
nagrań, słuchaliśmy muzyki Ravi Shankara. Dużo wniósł ze świata
Wschodu w nasz świat. Mick to doceniał.
MICK JAGGER: Jeśli chodzi o Johna to
była jedna rzecz, na którą trzeba było uważać. Musiałeś być
w pogotowiu w kontaktach z nim jeśli był „na”. [haju]. Czułeś
się ok, spokojnie, ale z drugiej strony nie, wcale tak nie było, bo
jeśli tylko spuściłeś gardę, jeśli tylko powiedziałeś coś
głupiego, od razu na ciebie wskakiwał i tłamsił. Myślę, że ta
cała sława i pieniądze zrobiły z niego osobę trochę...
hm..przesadnie czujną, niedostępną, zabarykadowaną przed światem,
na początku mentalnie, później także fizycznie. Ale The Beatles
zawsze tak mieli, że zawsze byli jakby uwięzieni. Prowadzili bardzo
dobrze strzeżone życie, nigdy nie mogli wyjść sobie na róg by
kupić papierosa na przykład, czy coś swobodnie skomentować, co
właśnie sam robiłem. W tamtym okresie przed drzwiami zawsze stały
kolejki dziewcząt, przez które nie mogłeś nigdzie wyjść. Ale po
jakimś czasie to się trochę uspokoiło i każdy mógł prowadzić
normalne życie,prócz oczywiście wychodzenia na ulicę i witania
się z przechodniami. Ale John ciągle żył w ukryciu, w schronie,
dopóki przeprowadzili się z Yoko do Nowego Jorku. Myślał, że
wreszcie jest wolny. Spacerował chodnikami, ludzie do niego wołali
„Hello John”. To było to. Polubił to, ale jak sądzę – i to
jest ironiczna i straszna część tego – nadal czuł, że chce
pozostać chronionym przed zewnętrznym światem.
JOHN: Jeśli porównasz grę
Paula na basie z grą basisty The Rolling Stones, jak i jeśli
porównasz grę Ringa z grą Charlie Wattsa, to są równorzędne
jeśli nie lepsze. Ale zawsze stawiano wyżej grę Billa [Bill Wyman,
wieloletni i pierwszy basista Stonesów -RK] Ale z kolei nas bardziej
wyróżniano w innych kwestiach więc wszystko się wyrównuje. Ale
zawsze byłem przeciwny teorii, że skoro Charlie grał jazz to był
lepszym bębniarzem. Oczywiście uważam, że Charlie jest diabelsko
dobrym perkusistą a ten drugi facet bardzo dobrym basistą, ale
uważam, że Paul i Ringo są tak samo świetni. Może niezbyt
technicznie ale nikt z nas nie był technicznym muzykiem, nikt z nas
nie umiał czytać nut, nikt nie umiał pisać zapisów nutowych, ale
jako czystej krwi muzycy, ludzie zainspirowani tworzeniem hałasu, są
dobrzy jak nikt inny.
Mott The Hoople - "All The Young Dudes"
...
Now lucy looks sweet cause he dresses like a queen
But he can kick like a mule its a real mean team
But we can love oh yes we can
love
And my brothers back at home with his beatles and his stones
We never got it off on that revolution stuff
What a drag too many snags...
JOHN: Kiedyś w Anglii wszystkie grupy wyglądały jak Elvis z zespołem towarzyszącym. A Beatlesi celowo nie poruszali się [na scenie] jak Elvis. Nie robiliśmy tego z założenia, bo uważaliśmy to za głupie i pozbawione sensu. No i wtedy wypłynął Mick Jagger i wskrzesił ten idiotyczny sposób poruszania się na scenie, z kręceniem tyłkiem i temu podobne.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz