R.I.P. LENNON & HARRISON - vol. 2

Jakie miałeś relacje z Johnem wtedy kiedy mieszkał w Nowym Jorku oraz nie nagrywał ani nie koncertował? Byłeś z nim w kontakcie?
GEORGE (1987): Widziałem się z nim kilka razy. Niezbyt często latałem do Nowego Jorku, ale tylko kiedy tam byłem, jechałem się z nim zobaczyć, o on był bardzo miły. Zawsze entuzjastycznie się ze mną witał. To był ten okres kiedy piekł chleb i zajmował się kuchnią i wtedy czułem, że jest tym wszystkim bardzo przytłoczony. Takie miałem wrażenie. Prawie odnosiłem wrażenie, że chciałby powiedzieć coś więcej niż mógł lub potrafił. Widziałem to w jego oczach. Było to trudne.
 Dlaczego ? Cóż, czytałeś pewnie jego historie, z których wynikało, że The Beatles byli w zasadzie do niczego. Nie znaczyli nic a nic. On był tym jedynym, który miał swoją opinię o wszystkim – i jego żona. Od 'Białego Albumu' były wewnątrz nas bardzo napięte relacje. Był to też okres alienacji nas i jego. Cóż, tak naprawdę, wtedy było wyobcowanie się każdego z nas. To było wszystko bardzo napięte, bo byliśmy ze sobą od okresu gdy byliśmy dzieciakami a tu nagle wszyscy wydorośleliśmy, mieliśmy swoje żony. W niczym to nie pomagało. Wszystkie nasze żony wsadzały między nas kliny – świadomie lub nie. Wtedy po latach, kiedy spotkałem Johna w Nowym Jorku, wydawało się jako on to chciał wszystko wypłakać z siebie, wyrzucić z siebie pewne rzeczy, czy to w celu odnowienia relacji... ale nie był w stanie, ze względu na sytuację w jakiej się znajdował.

Prawdopodobnie ostatnia znana fotografia Harrisona i Lennona razem. Nocny klub Troubador, Los Angeles, listopad 1974

Michael Lindsay-Hogg wspomina rozmowę z 10 stycznia 1969, jaką odbyli między sobą Beatlesi w Twickenham Film Studios w Londynie – w czasie kręcenia filmu 'Let It Be' (sesje Get back). Wcześniej zdenerwowany George Harrison opuścił studio. W trakcie rozmowy Paul w tle gra 'Martha My Dear'.
Michael: Sprawdzę... Glyn! Daj mikrofon Yoko,
JOHN: No cóż, jeśli George nie zjawi się w poniedziałek lub wtorek, poprosimy by zagrał z nami Eric Clapton.
Mal Evans : [wzdycha]
JOHN: Oczywiście, jeśli George opuszcza zespół.
RINGO: … dlaczego on miałby opuścić zespół Cream?
JOHN: Ależ nie, Ericowi będzie miło jeśli George.. Zostawi Cream ponieważ oni wszyscy …
RINGO: … są solistami.
JOHN: … wszyscy są solistami. Gdyby nie, miała wolną rękę do swej gry na gitarze... Chodzi o to, że jeśli George odchodzi, czy powinniśmy być nadal The Beatles i to kontynuować wszystko ? Ja uważam, że tak. Wezmę kogoś innego na jego miejsce i lecimy dalej. Ale jeśli The Beatles się mają rozpaść, tworzymy inną grupę ? [zwraca się do Paula i Yoko]. Jestem piosenkarzem kochanie, nie tancerzem. Wooo-hooo.

GEORGE: John wstydził się przeze mnie. Byłem mały. Wyglądałem na dziesięć lat. Kiedy poznałem Johna, miał cztery struny w gitarze. Nie miał pojęcia,|że gitary mają sześć strun. Powiedziałem "Co ty wyrabiasz? Co to jest?" On na to "Ale co?" Myślał,  że tak ma być. Pokazałem Johnowi akordy. E,  A,  i tak dalej. Moja mama była melomanką i lubiła towarzystwo chłopaków. John lubił być poza domem, bo jego ciotka Mimi była surowa, robiła mu sceny. Pamiętam,  jak raz byłem u niego, gdy go poznałem. Byłem wciąż w szkole.Próbowaliśmy wyglądać jak Teddy Boye, była wtedy taka moda. Musiałem ich przypominać, bo Mimi mnie nie polubiła. Była w szoku. Krzyczała "Popatrz na niego? Wiesz,  kto to jest?" "Jak możesz go tu przyprowadzać?" "Wygląda okropnie,  jak Teddy Boy." John mówił tylko, "Zamknij się,  Mary,  zamknij się!"
JOHN: "Norwegian Wood" jest moją piosenką, całkowicie. I to jest inna sprawa, że zabolało mnie w książce George'a ['I, Me, Mine' - RK], gdzie mówi, że przypisano mu zasług za grę na sitarze na "Norwegian Wood". 
"Norwegian Wood" to pierwszy utwór, w którym wykorzystano sita i to nie było tak, jak pisze o tym George. Spytałem go, czy może zagrać ten motyw zagrać na sitarze. Dwadzieścia minut później miał już to gotowe. To był jeden z tych dni kiedy, mimo że staraliśmy się, nikt nie był w nastroju, co się często zdarzało. Irytowało mnie to zwłaszcza wtedy, gdy pracowaliśmy nad moim numerem i ja to powinienem zrobić. Dlatego byłem bardzo niezadowolony z tego jak szły prace z 'Norwegian Wood'. Nie szło za dobrze. Zakończyłem ją z moim solo na gitarze. {przerywa, milczy} Oni wszyscy pytali, Paul, Martin, George: 'Jak zamierzasz John ją zakończyć?' Powiedziałem: 'Tutaj zacząłem tak grać i czy mógłbyś to zagrać na sitarze?' George odparł, 'Daj mi trochę czasu'. Odszedł do rogu i nauczył się grać ten motyw, który mu wcześniej napisałem na gitarę. To leci tak , dan-dan-dan-dan, to jest melodia piosenki. Zacząłem od D, podobnie zrobiłem w 'Nowhere Man', ten akord D robi tutaj tyle małych rzeczy. I – w jego książce – nic o tym nie wspomina jak było naprawdę. Pierwszy użyłem sitar na płycie w muzyce pop. Specjalnie poprosiłem go o zagranie na sitarze, mógł zagrać to co zagrał, ponieważ pokazałem mu co i jak zagrać. Ding, ding, ding-ding, diddly, ding.....

The Quarrymen: zdjęcie autorstwa Mike McCartney'a. Ślub Harry'ego Harrisona, barat George'a 20 grudnia 1958, (25 Upton Green w Speke, Liverpool). 
HARRY HARRISON: Mój ślub był dla nich jeszcze jedną okazją do sprawdzenia jak reaguje na nich publiczność. Nie byli dokładnie... tym,  czego ludzie oczekiwali. Podczas przerwy na herbatkę, jeden z gości,  starsza pani zaczęła grać na pianinie.Profesjonalnie grała w barach. Grała wszystkie piosenki, które ludzie chcieli śpiewać. Podeszło trzech chłopaków, z piwami w dłoniach i John wylał swoje na głowę pianistki. Prosto na jej głowę,  mówiąc "Nadaję ci imię Dawid." I tak po prostu odszedł. Staruszka mnie zaskoczyła, bo nawet nie zareagowała. Po prostu uśmiechnęła się i odeszła, żeby się wysuszyć. Rozśmieszyło mnie to, bo wtedy ludzie mówili "O,  brałeś ślub w Liverpoolu?" Ile było bitek?" Ale nie było żadnej awantury. Jedyne,  co się do tego zbliżyło to John Lennon wylewający jej na głowę piwo.

HENRY GROSSMAN (amerykański fotograf, jego dwa zdjęcia na dole): Razem w George'm i Pattie odwiedziłem Johna w jego domu. Nawet nie zauważałem, że George zabrał ze sobą gitarę. Kiedy ich żony, Cynthia i Pattie ze sobą rozmawiały o zasłonach w innym pokoju, John i George złapali za swoje gitary i zaczęli grać. Nie grali dla mnie ani nie był to żaden występ. Eksperymentowali ze swoimi pomysłami. Mały Julian siedział koło nich i słuchał. Niesamowite doświadczenie...


GEORGE (1976): Wiesz, chodziłem do szkoły z Paulem. Był ode mnie starszy o rok. Spotkałem go kiedy miałem 13 (11!) i spędziliśmy ze sobą 17 lat – aż do rozpadu. Ludzie w Ameryce myślą, że zebraliśmy się razem około 1964 roku a rozpadliśmy się po 1968. Ale od 1956 (1954?) ciągle trzymałem się z Paulem, i trochę później z Johnem.
Kiedy jesteś z kimś tak blisko, masz tendencję do szufladkowania tego kogoś... To między innymi była jedna z przyczyn rozłamu. Ale w tym samym czasie mam wciąż w sobie tendencję do bronienia Paula, Johna i Ringo – gdy tylko ktoś, wcale nie uprawniony do tego, powie coś o nich. Po tym wszystkim co razem przeszliśmy, to że coś takiego pozostało jest czymś dobrym.

22 stycznia 1969 roku. John opowiedział Yoko, Paulowi i George'owi o otrzymaniu listu od pani Millie Sutcliffe, z prośbą o pomoc.George przeczytał treść listu na głos, podczas gdy John głośno naśmiewał się z listu,w którym matka Stuarta powołuje się na starą przyjaźń pomiędzy Johnem a jej synem,w związku z tym także okazywany jej brak szacunku.
George: Więc, czego ona dokładnie chce?
John: Tego co wszyscy – 'money'.
George (czyta list): „To jest już ostatnia prośba o pomoc...”
W liście są błędy, wyraz 'bank' napisany jest, przypuszczalnie z nerwów (lub niewyraźnie) jako 'back'. I George i John głośno wyśmiewają się z tego.
„... jak już było wielokrotnie” - kontynuuje 
George. „Od nagłej śmierci Charliego (ojca Stuarta) w marcu 1966, w wyniku której wpadłam w...?”
Yoko: ...chorobę.
John: Chorobę. Ona jest alkoholikiem.
George: „... ale już nadszedł kres tej drogi”.
John: Wiecie, jest po prostu alkoholikiem.
George: „Błagam cie, zgódź się choćby ze względu na pamięć chłopca, którego kiedyś znałeś”. Kurwa mać!
John: A wiesz, co to ma wspólnego ze mną?
George: Jaki to ma związek ze Stu ?
John: Taaaa....
George: Myślę, że nawet go nie znała.
John: Nie, on nienawidził jej (śmieje się). Pamiętam jak w szkole mi o tym powiedział. Oczywiście dawała mu kasę. (po chwili przerwy). Mam więc do niej napisać i spytać, czego lub co potrzebuje ? Może powinienem... Może powinniśmy zrobić dla niej rock and rollowy show ?
George: (śmiejąc się) Taaa...

 
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz