WYDARZENIA: Paryż, Olympia - styczeń 1964



Osiemnastodniowy francuski tour 'styczeń-1964' czyli koncertowanie  w paryskiej Olympii, The Beatles rozpoczęli od koncertu 15 stycznia koncertem w  Cinéma Cyrano, 7 Rue Rameau, (Versailles). 
16 stycznia zespół wspiął się na szczyty amerykańskich list przebojów i tego dnia rozpoczął koncerty (grał już tam do końca swego pobytu) w renomowanej sali Olympia, wizytówce kulturalnej Paryża, wspólnie z Trini Lopezem i gwiazdką francuską Sylvie Vartan. Poza koncertami w London Palladium i przed rodziną królewską w ostatniej kwadrze 1963 roku paryskie The Beatlesi w tak renomowanym miejscu jeszcze nie występowali. Olympia to było miejsce znane w całej Europie. Szyk, blichtr, niezła referencja. Ostatni koncert  w tej sali Beatlesi zagrali 4 lutego, na 3 dni przez rozpoczęciem Brytyjskiej Inwazji w Ameryce. Choć koncerty zespołu cieszyły się w stolicy Francji sporym powodzeniem, to można powiedzieć że Francuzi nie docenili, lub może dokładniej, nie zorientowali się z jakiego kalibru gwiazdą mają do czynienia. Nie poznali się na Anglikach. Goście zza kanału śpiewali mocny rock and roll, przeboje swoje, Presley'a i innych, popularni w swoim kraju, dlaczego ich nie obejrzeć? Zainteresowanie zespołu francuskiej młodzieży  i publiczności było spore, ale na pewno nie można jeszcze nazwać Beatlemanią, przynajmniej na wzór tej brytyjskiej. 
 Mimo wszystko koncerty te  były dla kariery zespołu bardzo ważne. Po paryskiej Olympii nie przeraziło ich miesiąc później np. Carneggie Hall w Ameryce. 
To jedyna tak długa seria koncertów, o czym wspomina niżej Aspinall, w jednym miejscu i to w takim w którym zespół starał się każdego dnia wypaść co najmniej przyzwoicie. Po Paryżu zespół pojedzie wystąpić w show Eda Sullivana i nic już nigdy nie będzie takie same. 
 Wiemy doskonale, że  styczniowy wypad do stolicy Francji to nie ostatnia wizyta The Beatles nad Sekwaną. Francję odwiedzą jeszcze raz w 1965.


 NEIL ASPINALL:  The Beatles grali w Olympii przez trzy tygodnie. Jeśli nie liczyć grania w Hamburgu i Cavern, były to najdłuższe granie w jednym miejscu w całej karierze.

 
JOHN: Gdyby chcieli usłyszeć takie utwory jak 'Sally' i 'Beethoven', to możemy je zagrać choćby stojąc na uszach. Możemy jutro zmienić program na Olympię i dodać kilka wczesnych numerów rock and rollowych, takie jak 'Sweet Little Sixteen', które kiedyś graliśmy w Hamburgu i Cavern. Pestka! Musimy tam się bardziej pokazać, ponieważ jesteśmy gwiazdą koncertu w Olympii. Gdybyśmy grali jako pierwsi i nie poszłoby nam zbyt dobrze, to nie byłoby się czym przejmować, gdyż po nas byłoby jeszcze kilka zespołów. Ale jako że gramy na końcu, miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.





 
GEORGE: "W styczniu 1964 zagraliśmy kilka koncertów W Paryżu. Francuska publiczność była okropna... Marzyły nam się francuskie dziewczyny mówiące "o la la" i takie tam rzeczy, ale publiczność, przynajmniej na pierwszym koncercie stanowili starsi ludzie w smokingach. Grupka nieco gejowsko wyglądających chłopaków , kręciła się przy tylnych drzwiach, krzycząc: 'Ringo, Rino'. Potem gonili nas samochód, nie widzieliśmy żadnych Brigitte Bardot, których się spodziewaliśmy".'







 

PAUL: „Pamiętam, że w pierwszą noc gdy byliśmy w Paryżu, we Francji mieliśmy trochę problemów, bo nie mogliśmy podłączyć się z całym sprzętem...” 





W Paryżu odwiedziła Johna Cynthia.


Versaille, pierwszy dzień we Francji i już kłopoty ze sprzętem.

  GEORGE: W sali zginął cały dźwięk i wywaliło cały sprzęt, bo podłączyli się do niego radiowcy (którzy nie uprzedzając nas o tym, nadawali na żywo). To wszystko sprawiło nam duży zawód, ale na pocieszenie mieliśmy po raz pierwszy  w życiu gigantyczne apartamenty z marmurowymi łazienkami. Sądzę, że dano nam dwa przylegające do siebie apartamenty z całą masą pokoi. Bill Corbett, nasz ówczesny szofer i miły facet, bardzo chciał być z nami w Paryżu, dlatego powiedział, że mówi płynnie po francusku. Wysłaliśmy go promem z samochodem a my polecieliśmy i spotkaliśmy się na miejscu (na zdjęciu wyżej Beatlesi i Bill Corbett).


RINGO: Powiedział: "Chłopcy, nie musicie mieć nic wspólnego z tymi żabojadami, bo będą was chcieli naciągnąć na rożne rzeczy. Pozwólcie mi z wami jechać, będę waszym kierowcą oraz tłumaczem. A my będąc tak naiwni, zgodziliśmy się.  Ale kiedy byliśmy już w Paryżu, on zatrzymał policjanta i pierwsze słowa jakie wyszły z jego ust, brzmiały: Oi. Czy mogę zaparkować 'ici'?

GEORGE: Jeden z nas poprosił go o miód na bolące gardło i potrzebował jakiegoś kojącego napoju. Bill poszedł do kelnera i powiedział: "Avez vous...eeez, bzy-bzy?"



 
RINGO: " Ci chłopcy gonili nas po całym mieście. Wcześniej byliśmy przyzwyczajeni do pościgów dziewczyn. Publiczność, zamiast krzyczeć, była tylko hałaśliwa i wszystko przypominało granie dla chłopców w Stowe".











Słynna wojna na poduszki. Hotel George V.

GEORGE: Z tej podróży [do Paryża] najbardziej zapamiętałem ciągle słuchanie albumu ' Freewheelin' Boba Dylana. 


PAUL: Którejś nocy, gdy wróciliśmy z Olympii do hotelu, przyszedł telegram do Briana z wytworni Capitol z Ameryki. Przybiegł do naszego pokoju, mówiąc: "Hej, słuchajcie! Macie numer 1 w Ameryce. Singiel 'I Want To Hold Your Hand' dotarł do pierwszej pozycji. Cóż, nie potrafię opisać naszej reakcji. Wszyscy staraliśmy się wdrapać na plecy wielkiego Mala i zrobić rundę po apartamencie" 'Hejta!' Przez tydzień nie schodziliśmy na dół!

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz