STU SUTCLIFFE - "Lost Beatle" raz jeszcze.

 


Do dzisiaj postać fascynująca. Stuart Sutcliffe, zapamiętany w HISTORII THE BEATLES jako 'zgubiony, pozostawiony Beatles'. 
 Przeczytać o nim możecie tutaj: STUART a także:

JOHN: Tego dnia na perkusji mieliśmy zastępstwo. No i Stu nie umiał grać na basie, dlatego musiał odwracać się plecami.  

PAUL: Musieliśmy powiedzieć Stuartowi, żeby odwrócił się w drugą stronę. "Udawaj nastrojowego - zrób pozę wielkiego Elvisa" Gdyby ktoś się temu przyjrzał, zauważyłby, że kiedy byliśmy w jednej tonacji, Stu był w innej. Szybko jednak się podciągnął.

List George'a Harrisona do Stuarta
GEORGE: Tak naprawdę, to wcale nie był dobrym muzykiem. W rzeczywistości wcale nim nie był, dopóki nie namówiliśmy go na kupno gitary basowej. Ćwiczył, kilku rzeczy się nauczył, trochę zaskoczył. Szarpał trochę, ale w tamtych czasach nie miało to znaczenia, bo wyglądał świetnie.


Stuart, Dot i Chris Jones - 1958






ASTRID KIRCHHERR: Wszyscy moi przyjaciele z akademii sztuki nosili... to co później nazwano fryzurami Beatlesów. Stuartowi bardzo się one spodobały. Był pierwszym, który chciał mieć taką samą, zaryzykować. Poprosił mnie o zrobienie mu takiej fryzury.


 

JOHN: Spoglądałem często w stronę Stu. Brałem z niego przykład. Zależało mi na jego opinii, bo zawsze wiedziałem, że powie mi prawdę. Jeśli coś (piosenka) było dobre to on mi to mówił. Wierzyłem w to co mi mówił. 

 
JOHN: Czasami bywaliśmy dla niego okropni. Zwłaszcza Paul, który zawsze się go czepiał.  Później musiałem mu tłumaczyć, że tak naprawdę to lubimy go. 





GEORGE: Paul i Stu niekiedy się bili. Pamiętam ich zapasy. Paul myślał, że łatwo wygra, bo Stu był naprawdę małym facecikiem. Nagle jednak Stu wykrzesał z siebie niesamowitą siłę, której Paul się nie spodziewał.
   Sam miałem kiedyś małą przepychankę  ze Stuartem, ale oprócz tego byliśmy zaprzyjaźnieni. Szczególnie pod koniec.



PAUL: Mało naszych rówieśników zmarło, byliśmy na to za młodzi. Umierali starsi ludzie, więc śmierć Stuarta była prawdziwym szokiem. Dla mnie miała też swoiste zabarwienie winą, bo nie zawsze byłem najmilszy dla niego. Skończyliśmy jako dobrzy przyjaciele, ale mieliśmy parę scysji, głównie z powodu zazdrości o przyjaźń Johna. Wszyscy  rywalizowaliśmy o przyjaźń Johna, a Stuart, ponieważ był jego funflem z college'u, miał   tej przyjaźni najwięcej. Byliśmy o nią zazdrośni. Ponadto chciałem bardzo, by zespół był najlepszy, więc czasem rzucałem pod jego adresem: "No, nie grałeś za dobrze". Śmierć Stuarta była czymś okropnym, bo bez wątpienia byłby z niego wspaniały malarz. Widać to było po jego pracach w szkicowniku.






CYNTHIA LENNON: Stu otrzymał od Johna umiejętność zabawy, śmiania się z różnych rzeczy, jego poczucie humoru, ponieważ był takim na serio, bardzo poważnym, młodym studentem. Co w zamian otrzymał John od Stu? ... Sam Stu był dla Johna jedną wielką inspiracją. John nie wierzył w swoje zdolności, nie brał ich na serio, nie wierzył, że potrafi coś sensownego zrobić. A Stuart całkowicie go we wszystkim wspierał, podtrzymywał jego wiarę w to co robi. Stuart był wyjątkowy. Chodził z nami do szkoły artystycznej. Był najbardziej błyskotliwym studentem. Był niesamowity, te rzeczy, które namalował. I jeszcze były niezwykle grzecznym młodym mężczyzną.


George Harrison - rysunek Stuarta
GEORGE: Stuart zmarł w kwietniu 1962 roku. Wcześniej opuścił zespół.  Na jakiś czas przed śmiercią pojawił się w Liverpoolu (w kurtce od Pierre'a Cardina bez kołnierza, miał ją przed nami). Podszedł do nas i razem się świetnie bawiliśmy - jakby miał przeczucie, że już nigdy nas nie zobaczy. Przyszedł też do mnie do domu i poczułem od niego jakieś dobre przesłanie.
  Nie wiedziałem, że Stuart był chory, ale wiedziałem, że stara się rzucić palenie Pociął papierosy na małe kawałki i gdy miał ochotę zapalić, brał taki mały, maciupeńki kawałek.  Potem mówili, że ktoś kopnął go w głowę, że zmarł w wyniku komplikacji z powodu krwotoku. Pamiętam, że pobito go kiedyś w Liverpoolu, tylko za to, że był w zespole, ale to było parę lat wcześniej.
  W jego powrocie było coś  bardzo ciepłego i patrząc na to dzisiaj uważam,  że przyjechał coś skończyć. Gdy wrócił do Hamburga, miał wylew krwi do mózgu i wkrótce zmarł, dzień przed datą naszego powrotu. Nabawiłem się infekcji i poleciałem z Brianem Epsteinem dzień później niż reszta. To był mój pierwszy lot samolotem.
  Nie poszliśmy na pogrzeb. To był koniec. Jak ktoś kiedyś powiedział: "Ten, co się nie rodzi, jest zajęty umieraniem". Było nam wszystkim cholernie smutno, a ja najbardziej żałowałem Astrid. Ona później nadal przychodziła na nasze koncerty. Myślę, że czuła się przez to wiele lepiej, przynajmniej była w naszym towarzystwie.


Klaus Voormann, Astrid i Stuart

  PAUL:  Reszta z nas nie  była tak blisko z Johnem jak Stu, którzy razem byli w college'u i wynajmowali razem mieszkanie. Byliśmy jednak dosyć blisko. Każdy z nas był bardzo smutny po jego śmierci, choć cios złagodziło to, że Stu został w Hamburgu i już przyzwyczailiśmy się do jego nieobecności.
  Wbrew temu co ludzie mówili, John nie śmiał się, gdy umarł Stu. Byliśmy jednak młodzi i nie wałkowaliśmy tego tematu. Pytaliśmy się natomiast: "Jak myślicie, czy on powróci?" Zawarliśmy między sobą umowę, że jeśli ktoś z nas umrze, to wróci, by powiedzieć pozostałym, czy istnieje ta druga strona. Ponieważ Stuart odszedł pierwszy, poniekąd oczekiwaliśmy jego pojawienia się. Każdy ruch w nocy mógł być nim.
















Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

 HISTORY THE BEATLES

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz