Brian Epstein nigdy nie rozmawiał ze mną na temat swego życia prywatnego, ale oczywiście dochodziły do mnie plotki na jego temat. Na początku, jeszcze w klubie Blue Angel w Liverpoolu, jeden z moich znajomych powiedział do mnie: Wiesz o tym, że on jest pedałem? [queer w slangu oznacza i pedała ale i dziwnego, dziwacznego - RK]. Wtedy pomyślałam, że ma na myśli to, że Brian jest dziwakiem. Szybko odpowiedziałam, że bardzo lubię Briana i nie widzę w tym niczego złego.
- Cilla, on kupuje moherowe garnitury dla młodych chłopców.
Nie zaskoczyłam wtedy co miał na myśli. Nie miałam pojęcia, że mężczyźni mogą uprawiać sex z innymi mężczyznami, a gdy ktoś próbował mi na to otworzyć oczy, jak i na miłość lesbijek, byłam zaskoczona jak ... Królowa Victoria. By być szczera wobec samej siebie spytałam wprost o to Briana już następnego dnia.
- Czy prawdę jest Brian, że kupujesz moherowe garnitury dla młodych chłopców?
- Oczywiście, że nie - odparł, ale wyglądał na bardzo wystraszonego, tak więc szybko się wycofałam.
Zdaję sobie sprawę, że opublikowano wiele plotek na temat tego, iż Brian zaprosił Johna na wspólne wakacje do Torremolinos w Hiszpanii, kiedy Cynthia była w ciąży, oraz że obaj mieli tam ze sobą jakiś romans lub relacje seksualne. Trudno mi w to uwierzyć. Brian był pełnym profesjonalistą, John zaś w 100% heteroseksualny.
JOHN: Był naszym menadżerem, mieliśmy do niego pełne zaufanie. Patrząc na wszystko z pewnej perspektywy, kiedy stwierdzam, że zrobił trochę błędów, ktoś może powiedzieć: 'Ale to był kiepski biznesmen'. My mieliśmy go za eksperta. Lubiłem Briana. Przez lata byłem z nim bardzo blisko. Z całej naszej czwórki ja byłem z nim najbliżej. Miał wiele wspaniałych cech i był bardzo fajny. Był bardziej człowiekiem sceny niż człowiekiem interesu i tak to odczuwaliśmy. Mając elokwentnego menadżera z klasą, The Beatles też zyskali nieco klasy, co różniło nas od innych zespołów. On nas dosłownie przerobił na grzecznych. Całymi latami walczył ze mną, bym się ładnie ubierał. Zawarł z Paulem niecny pakt, żeby mnie wyprostować. Robili, co mogli, ale ja i tak psułem nasz wizerunek...
Brian nigdy nie był w stanie zmusić nas do zrobienia czegoś, czego sami nie chcieliśmy. Nie był na tyle silny...
BRIAN EPSTEIN: NIE WIEM KTO TO POWIEDZIAŁ - WILIAM SZEKSPIR CZY MOŻE RINGO STARR: "DAMY SOBIE SPOKÓJ, KIEDY TA PRACA PRZESTANIE NAS BAWIĆ". KTOKOLWIEK TO BYŁ, TO WIEM, CO MIAŁ NA MYŚLI, BO NA POCZĄTKU ROKU CHCIAŁEM SOBIE DAĆ Z TYM SPOKÓJ
GEORGE MARTIN: Panowało przekonanie, że on, w pewien sposób, tracił kontrolę nad The Beatles. Oni zrobili się bardzo wielcy i ważni, a Brian nie prowadził nawet zbyt dobrze własnych interesów. Mimo to, gdy zmarł, zespół wiedział, że stracił przewodnika.
Od samego początku był ich pasterzem. Jak na ironię sądzę, że gdyby żył, mogłoby być to dla niego bardziej tragiczne, bo w pewnym momencie doszłoby i tak do rozstania. Wówczas była to jednak okropna tragedia.
Byłem bardzo zaprzyjaźniony z Brianem. Bardzo. Wiedziałem, że jest gejem, ale Brian, moja żona Judy i ja tworzyliśmy trójkę dobrych przyjaciół. Często wychodziliśmy gdzieś razem. Zawsze bywało miło i wesoło. Jeśli chodzi o wkład Briana w sukces The Beatles, to wiem, ze gdyby nie on, na pewno bym ich nie spotkał. Nikt nie wie, co by się stało, gdyby nie było Briana. Kto wie, czy Ringo zostałby perkusistą zespołu? Jest tyle pytań, że trudno nawet o tym mówić.
RINGO: Trudno powiedzieć, czy odeszlibyśmy od Briana, ale nie sądzę, żebyśmy tak zrobili. Rozluźnialiśmy kontakty, bo nie miał tyle do roboty. Sądzę jednak, że gdyby Brian żył, nadal byłby naszym menadżerem. Będąc z Brianem, nie musielibyśmy dochodzić do niezależności poprzez współpracę z Allenem Kleinem.
HENNESSEY:
Kiedyś powiedziałeś mi w wywiadzie, kilka lat temu, że zależało ci
zawsze aby znaleźć jakieś ujście dla własnej kreatywności. Czy dzisiaj
nadal tym jesteś sfrustrowany?
BRIAN: Cokolwiek wydarzyło się w międzyczasie, nauczyłem się żyć z ideą, że głównym
moim zadaniem jest bycie menadżerem The Beatles. Jestem osobą kreatywną
do pewnego stopnia, ale największą rzeczą, która przydarzyła mi się w
moim życiu są The Beatles. Przezwyciężam wciąż swoje frustracje,ale
wszystko co robię dla The Beatles jest najważniejsze i absorbuje mnie w
danym czasie najbardziej. To wiąże mnie z nimi. Chcieli bym siedział
obok nich w czasie tego spektaklu z TV (OUR WORLD), ale ja chciałem ich
widzieć w TV, więc nie nie było mnie tam wtedy. W obliczu kamer nadal
bardzo się denerwuję.
HENNESSEY: Czego się najbardziej obawiasz w życiu?
BRIAN: Samotności. Mam nadzieję, że nigdy nie będę samotny...
— Brian Epstein, wywiad dla Mike'a Hennessey z Melody Maker. (5 sierpnia 1967)
GEORGE: Kiedy po raz ostatni rozmawiałem z Brianem, przechodził zmianę, która była nieunikniona. Każdy, kto bierze LSD zmienia się, nie jest już taki jak kiedyś. Efekt brania z czasem przechodzi, ale następuje pewna nieodwracalna zmiana. Miałem wrażenie, że Brian był zainteresowany Indiami, tym o czym myślałem i co czułem.
Bez wątpienia był bardzo nieszczęśliwy i w filmie 'The Rutles' [komedia Erica Idle'a z Monty Pythona] jest to pokazane niemal realnie w tej scenie gdy mówię: 'Ponieważ nie mógł zebrać przyjaciół, zdecydował się na posadę nauczyciela w Australii'. Moim zdaniem to był wypadek. W tamtych czasach wszyscy wykańczali się niechcący, biorąc jakieś tabletki, dragi a następnie alkohol...
Brian nie miał co robić od czasu, gdy przestaliśmy koncertować. Był nieco zagubiony. Później większość czasu spędzaliśmy w studiu, a on tam nie bywał, choć na początku zaglądał, by posłuchać nowego utworu. Ponieważ nie pracowaliśmy w studiu, nie miał co robić. Spotykaliśmy się towarzysko.
RINGO: Moim zdaniem Brian nie popełnił samobójstwa. Myślę, że zapewne wziął swoje tabletki, które przepisał mu jego lekarz, a gdy się obudził sięgnął po następną porcję. Mam wrażenie, że stało się z nim to samo co z Keithem Moonem, czy Jimem Morrisonem. Nie sądzę, by któryś z nich chciał umrzeć.
JOHN: Brian był we mnie zakochany. To nieistotne. Wiem, że to jest ciekawe i że życie seksualne Briana pasowałoby do opowieści z cyklu 'Hollywood Babylon', ale to jest nieistotne, absolutnie nieistotne...
PAUL: Jego śmierć wypaliła nas wewnętrznie. Przypominam sobie, jak bardzo zaszokowany wieścią o jego śmierci był John. Jak my wszyscy. Totalne wypalony. To był okropny szok, bo Brian był jedną z osób, które znaliśmy najdłużej. Był naszym powiernikiem i bardzo dobrze się rozumieliśmy. Kiedy ktoś taki umiera, to świadomość, że nie ma go już w naszym życiu , jest wielkim szokiem. Nagle zdajesz sobie sprawę: 'Nigdy go już nie zobaczę'. Kochałem tego faceta.
JOHN: Czy The Beatles byliby tym kim są bez Epsteina? Nie, na pewno nie bylibyśmy takimi, jakimi są. Nie ma co roztrząsać, bo się spotkaliśmy i stało się co się stało. Gdyby Brian nie pojawił się na naszej drodze, to nas czterech i on dążylibyśmy do tego samego, choć może nasze drogi byłyby różne. Wiedzieliśmy, czego chcieliśmy i on nam pomógł, a my pomogliśmy jemu.
GEORGE: Brian nie jechał tym samym pociągiem, co my. Był z nami do "pewnego momentu", a potem musiał zająć się własną karmą i wyglądało na to, że dzięki nam mógł robić to co chciał.
JOHN: Miewał czasem diabelskie humory, napady wściekłości i "wybuchy". Czasami znikał na kilka dni Odbijało mu. Nie bardzo zdawaliśmy sobie z tego sprawę. To dotarło do nas dopiero później. Miewał od czasu do czasu kryzys i wtedy wszystko zamierało, ponieważ przez parę dni łykał tabletki nasenne. Spał całymi dniami... Nie widziałem, jak się stacza. Dwa lata przed jego śmiercią prawie go nie widywaliśmy. Przestaliśmy koncertować i nie miał co robić. Pieniądze spływały mu ze sprzedaży płyt Jego wykonawcy, tacy jak Billy J., szybko szli na dno, a pozostali protegowani - torreadorzy i inni ludzie - też znikali. Tym sposobem staliśmy się sobie obcy.
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
HISTORY THE BEATLES
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
HISTORY THE BEATLES
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz