Ron Richards (dźwiękowiec EMI): Ringo wiecznie przesiadywał w hlu lub czytał gazety. Bywało tak, że siedział tam godzinami, czekając na pozostałych. Pewnego wieczoru miał już dość, wkurzył się i wyszedł. George Martin mówił mi, że ma problemy z Ring0, ale to zrozumiałe.
Hunter Davies (pisarz, pierwszy biograf Fab Four): W studiu Ringo bywał zwyczajnie ignorowany. Nierzadko zdarzało się, że John i Paul robili kilkugodzinne przerwy w nagraniach, by wszystko rozplanować, dopracować słowa albo miksowanie utworu. a Ringo czuł się wtedy zupełnie bezużyteczny. Jego partie można było dograć w każdej chwili, ale gdy tylko udawało mu się uszczknąć jeden dzień wolnego, natychmiast ściągano go z powrotem... Gdy tylko czasem nie było go trochę dłużej, to gdy wracał, widział, jak za bębnami siedzi Paul. To nie poprawiało mu nastroju.
RINGO: Gdyby
każdy z nas miał stanąć przed milionem fanów, a każdy z tych fanów
miałby się ustawić za którymś z nas, którego najbardziej lubi,
największa kolejka ustawiłaby się pewnie za Paulem. John i George byliby
na drugim miejscu, ja na ostatnim. Tak sądzę. To można wyczuć po
listach od fanów i na ich reakcjach na widok któregoś z nas.
PETER BROWN: Ludzie w towarzystwie Ringa czuli się swobodnie i bezpiecznie. Gdybyś wszedł do zatłoczonego pokoju, a on nie byłby Ringo Starrem, raczej nie zwróciłbyś na niego uwagi, lecz gdybyś miał okazję przebywać z nim sam na sam, odkryłbyś, że jego towarzystwo jest bardzo miłe i przynosi spokój. Nie jest wielkim intelektualistą, ale to miły gość, który sporo wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz