John, Paul, George, Ringo - wzajemne relacje. Kolejny post ze zdjęciami i wspomnieniami. Początkowo jak zauważyliście umieszczałem posty o wzajemnych relacjach (fotki, wypowiedzi) dwóch Beatlesów, jak np. Harrison & Lennon, Lennon & McCartney (znajdziecie je w zakładce MIX). Pretekstem była oczywiście ogromna ilość fotek, które chciałem zamieścić na blogu i pozbyć się z moich archiwum. Czyszczeni stajni Augiasza... Teraz zbiorczy post - ostatni z serii Beatles & Beatles. Relacje dwójek Beatlesów. Więcej oczywiście w poszczególnych odcinkach blogu.
RINGO: Przy "Sierżancie Pepperze" strasznie się wynudziłem... Nauczyłem się wtedy grać w szachy... Każdy z nas zajmował się sobą, mieliśmy wszak swoje rodziny. Kiedyś byłem u Johna i nagle zadzwonił telefon. Popatrzyliśmy na siebie. 'To znowu dzwoni ten potwór...' Z perspektywy czasu wiedzieliśmy wszyscy, że dobrze się stało, że Paul nas wtedy dopingował do pracy. Dzięki temu powstało jeszcze tyle świetnych albumów.
1984.10.19: Fragment rozmowy Paula z dziennikarką Barbara Frum z CBC-TV:
PAUL: Umiejętności pisarskie George’a rozwinęły się dosyć późno. Na początku
niczego tak naprawdę nie tworzył, dopiero później zaczął pisać. Zajęło
mu to jednak trochę czasu. Na początku my z Johnem pisaliśmy utwory: „Do
You Want To Know A Secret” dla George’a, czy „I Wanna Be Your Man” dla
Ringo. Ale potem George przyszedł z własną kompozycją „Don’t Bother Me”.
Pomyśleliśmy sobie: OK. Przypuszczam, że byliśmy nieco protekcjonalni,
ponieważ to co napisał George było dobre, ale nie tak dobre jak nasze
kawałki napisane dla George’a. Ale on chciał dalej pisać i wychodziło mu
to coraz lepiej. Miło było zobaczyć jak się rozwija. Byliśmy
zachwyceni.
PAUL [2012 - na pytanie czy myśli często o Johnie i George'u]: Tak,
prawie co wieczór, bo w czasie koncertów oddaję im hołd. W czasie
wykonywania piosenki "Something", jego piosenki, mam za plecami wielki
portret George'a. Kiedy patrzę na niego jest mi tak bardzo smutno, bo
wiem, że jego już nie ma z nami. Ale to takie przyjemne patrzeć na te
zdjęcie, bo myślę wtedy: Mój Boże, czyż on nie był pięknym chłopcem?
Wspominam wtedy te wszystkie rzeczy z dzieciństwa, o których wtedy nie
myślałeś, bo brawura szczeniacka na to nie pozwalała. Wspominam to
wszystko bardzo często.
RINGO:
Byłem zawsze wielkim fanem Johna. Zawsze uważałem, że miał z nas
wszystkich największe serce i nie był cynikiem, za jakiego mieli go
ludzie. Miał największe serce i był najszybszy. Kiedy my do czegoś
dochodziliśmy, on już był po i zmierzał do czegoś nowego.
Miał na mnie bardzo duży wpływ. Wiesz, jedną z rzeczy związanych z nim,
to było np. to, że John gdyby zobaczył basen, natychmiast by tam
wskoczył, nie sprawdzając wpierw czy jest tam woda. Ja w tym czasie
najpierw zamaczałbym swoje stopy. Tam mnie zawsze inspirował.
Dotychczas nie spotkałem jeszcze nikogo z tak wielkim sercem. Był
oddany, kochający, opiekuńczy. Bywały także takie dni, kiedy był szalony
ale i tak mogłeś docenić jego serce.
Czy macie trudności w podtrzymywaniu waszego wizerunku ?
GEORGE:
Nie. Jakiego wizerunku? Nasz wizerunek to po prostu my. Tacy, jacy
byliśmy.Nie próbowaliśmy sfabrykować wizerunku. Sam się stworzył. Więc
nie musimy go podtrzymywać. Po prostu jesteśmy sobą. Prawda, Ringo?
RINGO: No... my jesteśmy. Nie wiem jak tamci dwaj. Niepokoimy się o nich.
RINGO: Taaa... Myślę, że George i ja
pozostawaliśmy cały czas w cieniu Lennona i McCartney'a. Mimo, że
zaczęliśmy pisać własne piosenki, nadal powinniśmy byli być
przyćmieni. Uważam, że ci dwaj, gdy tylko razem pracowali, byli
najwspanialszymi twórcami piosenek w historii muzyki. To wszystko
nie było jednak tylko pisaniem piosenek. Wiesz, jeśli posłuchasz
to jak grał George, zobaczysz, że wszystkie jego gitarowe sola są
bardzo interesujące i jakże ważne. Moja linia perkusji była bazą
dla wielu piosenek. Paul jest najgenialniejszym basistą na świecie,
a John był za to genialnym gitarzystą rytmicznym. Muzycznie,
wszyscy byliśmy bardzo ważni. Drugą wspaniałą ważną rzeczą
było fakt, że nie było żadnych problemów związanych z
muzycznymi ego. Było ich masa na innych polach, ale gdy ktoś miał
najlepszy pomysł, szliśmy tą drogą. Nikt nie stał na urwisku i
mówił: 'Nie, pierdolę was.' Niezależnie od wszystkiego, brałem
udział w tych wszystkich nagraniach i to jest najważniejsze.
GEORGE (1976): Wiesz, chodziłem do
szkoły z Paulem. Był ode mnie starszy o rok. Spotkałem go kiedy
miałem 13 (11!) i spędziliśmy ze sobą 17 lat – aż do rozpadu.
Ludzie w Ameryce myślą, że zebraliśmy się razem około 1964 roku
a rozpadliśmy się po 1968. Ale od 1956 (1954?) ciągle trzymałem
się z Paulem, i trochę później z Johnem.
Kiedy jesteś z kimś tak blisko,
masz tendencję do szufladkowania tego kogoś... To między innymi
była jedna z przyczyn rozłamu. Ale w tym samym czasie mam wciąż
w sobie tendencję do bronienia Paula, Johna i Ringo – gdy tylko
ktoś, wcale nie uprawniony do tego, powie coś o nich. Po tym
wszystkim co razem przeszliśmy, to że coś takiego pozostało jest
czymś dobrym.
GEORGE: Na początku nie podobał mi się perkusista u Rory'ego. Ale był z nich najmilszy. Gra bez Ringa była zawsze jak jazda na trzech kółkach.
GEORGE: Na początku nie podobał mi się perkusista u Rory'ego. Ale był z nich najmilszy. Gra bez Ringa była zawsze jak jazda na trzech kółkach.
GEORGE [1988]: To zawsze jest trudne dla perkusistów. Zawsze jest im trudno wybić się na albumie. To było szczególnie trudne dla mnie i ... Paula. Wiesz, nie jest to takie proste gdy jesteś ogromnie sławny i próbujesz... Nie mam oczywiście nic przeciwko byciu sławnym... Nie przeszkadza mi to ani trochę, ale pamiętam jak Ringo, lata temu powiedział do mnie, że strasznie chciałby mieć swój nr 1. A ja na to: Po co ? Ty jesteś Numerem 1. Płyty nie mają żadnego znaczenia.
GEORGE: Ringo ma najlepsze utrzymanie rytmu jakie kiedykolwiek słyszałem. I może tak grać nieprzerwanie przez 24 godziny.
PAUL:
Początki? Różnice były ale kochaliśmy wszyscy muzykę...Wszyscy
interesowaliśmy się o wiele bardziej muzyką amerykańską niż brytyjską.
Kiedy Ringo zjawił się w zespole, wiedział o bluesie więcej niż my.
Ponieważ pochodził z Dingle, leżącego nad rzeką, znal wielu facetów z
marynarki handlowej (to był sposób dla dzieciaków, by wydostać się z
Liverpoolu i dotrzeć do Nowego Orleanu lub Nowego Jorku), którzy
kupowali płyty bluesowe. To dzięki Ringowi poznaliśmy starą muzykę
country and western, Jimmiego Rodgersai jemu podobnych. Ringo miał
niezłą kolekcję takich płyt. Jeśli chodzi o Elvisa i tego typu muzykę,
to nasz gust był bardzo podobny, choć były nieznaczne różnice, co tylko ubarwiało życie.
RINGO: Myślę, że George i ja pozostawaliśmy cały czas w cieniu Lennona i McCartney'a. Mimo, że zaczęliśmy pisać własne piosenki, nadal powinniśmy byli być przyćmieni. Uważam, że ci dwaj, gdy tylko razem pracowali, byli najwspanialszymi twórcami piosenek w historii muzyki. To wszystko nie było jednak tylko pisaniem piosenek. Wiesz, jeśli posłuchasz to jak grał George, zobaczysz, że wszystkie jego gitarowe sola są bardzo interesujące i jakże ważne. Moja linia perkusji była bazą dla wielu piosenek. Paul jest najgenialniejszym basistą na świecie, a John był za to genialnym gitarzystą rytmicznym. Muzycznie, wszyscy byliśmy bardzo ważni. Drugą wspaniałą ważną rzeczą było fakt, że nie było żadnych problemów związanych z muzycznymi ego. Było ich masa na innych polach, ale gdy ktoś miał najlepszy pomysł, szliśmy tą drogą. Nikt nie stał na urwisku i mówił: 'Nie, pierdolę was.' Niezależnie od wszystkiego, brałem udział w tych wszystkich nagraniach i to jest najważniejsze.
RINGO: Myślę, że George i ja pozostawaliśmy cały czas w cieniu Lennona i McCartney'a. Mimo, że zaczęliśmy pisać własne piosenki, nadal powinniśmy byli być przyćmieni. Uważam, że ci dwaj, gdy tylko razem pracowali, byli najwspanialszymi twórcami piosenek w historii muzyki. To wszystko nie było jednak tylko pisaniem piosenek. Wiesz, jeśli posłuchasz to jak grał George, zobaczysz, że wszystkie jego gitarowe sola są bardzo interesujące i jakże ważne. Moja linia perkusji była bazą dla wielu piosenek. Paul jest najgenialniejszym basistą na świecie, a John był za to genialnym gitarzystą rytmicznym. Muzycznie, wszyscy byliśmy bardzo ważni. Drugą wspaniałą ważną rzeczą było fakt, że nie było żadnych problemów związanych z muzycznymi ego. Było ich masa na innych polach, ale gdy ktoś miał najlepszy pomysł, szliśmy tą drogą. Nikt nie stał na urwisku i mówił: 'Nie, pierdolę was.' Niezależnie od wszystkiego, brałem udział w tych wszystkich nagraniach i to jest najważniejsze.
RINGO: Przy "Sierżancie Pepperze" strasznie się wynudziłem... Nauczyłem się wtedy grać w szachy... Każdy z nas zajmował się sobą, mieliśmy wszak swoje rodziny. Kiedyś byłem u Johna i nagle zadzwonił telefon. Popatrzyliśmy na siebie. 'To znowu dzwoni ten potwór...' Z perspektywy czasu wiedzieliśmy wszyscy, że dobrze się stało, że Paul nas wtedy dopingował do pracy. Dzięki temu powstało jeszcze tyle świetnych albumów.
Wciąż
nie mogę uwierzyć, że już nigdy nie ujrzę Johna. Migają mi przed oczami
retrospekcje z nim, kiedy był taki młody i niezręczny. Lubił kobiety,
ale zawsze w ich obecności był taki nieśmiały, trochę zdenerwowany,
zawsze jednak taki macho. Paul był piękny - wciąż jest - i wiem, że John
myślał sobie: Na Boga, przy nim nie mam żadnych szans. To
jedna z tych rzeczy, z którą wszyscy chłopcy muszą się borykać. Wszyscy
są bardzo zdenerwowani tym, czy mają szanse u dziewczyn i John w sposób
oczywisty widział w Paulu swego rywala w tym względzie. Przez to był
bardzo kapryśny, zmienno - nastrojowy, co w końcu zaowocowało w tych
wszystkich piosenkach, które wspólnie napisali.
W
wieku czterech lat Johna opuścił ojciec, opuściła go matka, wychowywała
ciotka Mimi. Zawsze czuł się odrzucany, ale to pozwoliło mu oddać w
swoich piosenkach głębię, ciemność. Paul był jego przeciwwagą, światłem.
Można je było zobaczyć w jego oczach i to po prostu powalało
dziewczyny. Było jednak coś w Johnie, czego on sam w sobie nie doceniał.
Miał także niesamowitą charyzmę i dziewczyny uważały, że jest bardzo
sexy. Cilla Black, What’s It All About. (2003)
FRUM:
Czy coś co należało do ciebie - i wciąż należy, a może odczuwasz, że
wciąż należy - umarło wraz z Johnem Lennonem? Możliwość stania się
Rogersem i Hammersteinem [Richard Rogers: 1902–1979, Oscar Hammerstein
1895–1960, słynna para kompozytorów musicalowych, którą młodzi John i
Paul stawiali sobie za wzór, cel jako podobnego duetu autorskiego - RK],
posiadania wciąż inspirującego partnera w biznesie i tworzeniu
piosenek, przez całe twoje dotychczasowe życie?
PAUL:
Cóż, tak naprawdę to umarło kilka lat wcześniej, jeszcze przed śmiercią
Johna. Przestaliśmy wspólnie pisać kilka lat wcześniej. Ta współpraca
zatrzymała się wraz z końcem The Beatles, która trwała około dziesięciu
lat. Tak więc przyzwyczaiłem się do straty, uuuh, utraty tego. Ale taaa,
coś jednak umarło. Kiedy miałeś kogoś takiego jak John, czy jako
przyjaciela, czy współpracownika - musisz tęsknić za nim.
FRUM:
Ale on zaczął mówić o tobie te straszne rzeczy, że chcesz się stać kimś
w rodzaju Engelberta Humperdincka, że jesteś nudziarzem. Czy
kiedykolwiek sie z tym pogodziłeś?
PAUL: [śmieje się] To prawda, taaa. “Muzak”, tak mnie jeszcze nazywał. Dokładnie.
FRUM: Czy nadal cię trochę boli to, że nie mieliście obaj szansy wyczyścić wszystko między sobą ?
PAUL:
Ta... Trochę? Chyba żartujesz? Kiedy ktoś taki jak John mówi, że jesteś
'muzakiem'? Tak, naprawdę to było bardzo nieprzyjemne. Ale wiem też
jedno o Johnie, że czasem szybciej coś powiedział, niż pomyślał. Ale
tak, bywały takie momenty, kiedy celowo chciał powiedzieć coś o mnie, co
mnie bardzo zaboli.
FRUM: Dlaczego?
PAUL: Był
sam zraniony.Później wyjaśnił, że ja raniłem go także różnymi rzeczami,
i to było takie wiesz... Musiał to zrobić, to powiedzieć. I w owym
czasie, cóż, sam postanowiłem na te rzeczy także reagować, ale z czasem
zorientowałem się, powiedziałem sobie - nie, to naprawdę staje się
szalone, gdy staramy się sobie odpowiadać, ranić siebie za pośrednictwem
prasy. I postanowiłem skończyć z tym.
FRUM: Ale teraz tylko prawdopodobnie Yoko Ono może ci powiedzieć, 'Oh, John naprawdę ciebie lubił'. Czy to jest pewna ulga?
PAUL:
Mm. Wiesz, tak naprawdę zupełnie nie mają znaczenia te rzeczy, te
niedobre, które o mnie mówił, bo wiedziałem, dzięki swojej znajomości
Johna, że nie zawsze to co mówił, oznaczało właśnie to co powiedział.
Taki był John. Często mówił rzeczy, których nie chciał powiedzieć. I
wiem, że kiedy umarł to jedną z najwspanialszych rzeczy jaką Yoko
zrobiła dla mnie, to było to, że wzięła mnie bok i powiedziała "Wiesz,
on kochał ciebie". Była na tyle wspaniałomyślna, że zrobiła to dla mnie.
To było cudne.
FRUM: Więc jednak bolało...
PAUL:
Oczywiście. Rany zadane od najbliższych przyjaciół zawsze bolą
najbardziej. Ale wiesz, mogę powiedzieć też tak, wiem, że nie jestem
muzakiem, Wiem o tym, słyszę 'Hey Jude' czy coś innego gdy samolot
ląduje... To oznacza, że moja muzyka nie jest taka marna. Wiem o tym i
nie dbam o to, co kto mówi na ten temat.
Freda Kelly
(słynna Freda, sekretarka zespołu ale i pierwszego Fan-Clubu the
Beatles w Liverpoolu, bliska współpracownica, koleżanka a nawet
przyjaciółka zespołu, wspomina początkai jego działalności): W
Cavern, gdy grali razem, wydawało się, że czytają sobie w głowach. Gdy
jeden z nich zagrał jakiś akord, nutkę, lub powiedział tylko słowo,
drugi błyskawicznie wiedział co chce od niego. John oczywiście był
ślepy, ale nigdy na scenie nie nosił okularów. Kiedy ktoś przynosił mi
karteczkę z napisanym tytułem piosenki, o którą proszono, od razu
oddawał ją do przeczytania Paulowi.
W
2012 roku Brian Griffiths , gitarzysta zespołu The Seniors z
Liverpoolu, występującego w Hamburgu w tym samym czasie co Beatlesi
wspomina pewne wydarzenie: Około 9 rano, po nocy spędzonej na piciu piwa
w hamburskich knajpach, Griffitha wracał do klubu Indra w towarzystwie
Johna Lennona, wtedy 20-latka, kumpla z Liverpoolu, jak on na zarobku w
Niemczech. W pobliżu klubu usłyszeli dźwięki zespołu próbującego
wykonywać najnowszy przebój Elvisa Presley'a, 'Its Now Or Never',
bazowany na włoskiej melodii “O Sole Mio”. Przy samych drzwiach Lennon
zorientował się, że to gra jego zespół, a głos który dobiega z wewnątrz
należy do jego kumpla, Paula McCartney'a. Lennon, delikatnie mówiąc,
uważał, że takie numery należy ignorować. Zawołał: 'Co on do kurwy nędzy
teraz śpiewa?' - Griffiths zapamiętał to bardzo wyraźnie. 'Lennon był
rockerem. Wpadł do środka i spytał Paula, co ten robi. Paul
odpowiedział: 'To bardzo popularny numer - ludzie go uwielbiają'. I
oczywiście publiczność także, Paul miał rację.
Ringo i Paul - 1964 - 2014 |
________________________________________________________
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
HISTORY OF THE BEATLES
Napisałem już taki sam komentarz na Twoim drugim blogu. Muszę go powtórzyć: Parę gazet plus Twoje dwa blogi szanowny Autorze. Nie można się od nich uwolnić. Pozdrawiam. Dzięki za swój TOP i za Bitli
OdpowiedzUsuńJeju O_O ile informacji <3
OdpowiedzUsuń