Producent: George Harrison, Russ Titelman
Wytwórnia: Dark Horse
Nagrany: FPSHOT w Oxfordshire (studio G.H.)
Długość: 39:58
Obsada:
GEORGE: wokale, gitary, sitar, bas, mandolina
Neil Larsen: Fender Rhodes, piano, Minimoog
Steve Winwood: polymoog, harmonium, chórki
Willie Weeks: gitara basowa
Andy Newmark: perkusja
Ray Cooper: instrumenty perkusyjne
Emil Richards: marimba
Gayle Levant: harfaEric Clapton: gitarowe intro w "Love Comes to Everyone"
Gary Wrigh: instrument klawiszowy Oberheim w "If You Believe"
Del Newman: aranżacje smyczków i rogów.
Długość: 39:58
Obsada:
GEORGE: wokale, gitary, sitar, bas, mandolina
Neil Larsen: Fender Rhodes, piano, Minimoog
Steve Winwood: polymoog, harmonium, chórki
Willie Weeks: gitara basowa
Andy Newmark: perkusja
Ray Cooper: instrumenty perkusyjne
Emil Richards: marimba
Gayle Levant: harfaEric Clapton: gitarowe intro w "Love Comes to Everyone"
Gary Wrigh: instrument klawiszowy Oberheim w "If You Believe"
Del Newman: aranżacje smyczków i rogów.
Zawartość (wszystkie kompozycje G Harrison z wyjątkiem *):
Strona 1
"Love Comes to Everyone" – 4:36
"Not Guilty" – 3:35
"Here Comes the Moon" – 4:48
"Soft-Hearted Hana" – 4:03
"Blow Away" – 4:00
Strona 2
"Faster" – 4:46
"Dark Sweet Lady" – 3:22
"Your Love Is Forever" – 3:45
"Soft Touch" – 3:59
"If You Believe" (* G.Harrison, Gary Wright) – 2:55
W czasach mojej młodości z solowych nagrań George'a uwielbiałem "Blow Away", pierwszy singiel z tego ósmego albumu ex-Beatles. W jednym z komentarzy do singlowego przeboju przeczytałem takie zdanie: Trudno mi uwierzyć, że ktoś może nie uśmiechać się słuchając tego singla. Pełna zgoda. Niestety nie jest już tak z całą muzyką na albumie, choć oczywiście trudno wymagać, by muzyka zawsze miała przywoływać tylko uczucie radości czy zadowolenia. Przeważnie tak, po to jest muzyka i sztuka, ale jest jeszcze cała gama dodatkowych wrażeń, uzyskiwanych przez nas dzięki obcowaniu z nimi.
W 1979 roku na świecie rozsiadł się wygodnie punk rock, który rozpychając się zepchnął niżej rock progresywny, radosny pop, nawet hard rock. George jednak nagrał ten album na swoich warunkach, nie zmieniając ani przez chwilę swojego profilu muzycznego, choć już trochę odległego także od The Beatles.
W wywiadzie dla magazynu Rolling Stone w 1979 roku wyjawił, że przez cały 1977 rok ani razu nie sięgnął po gitarę oraz, że nie napisał ani jednej piosenki. Nie tęsknił za tym.
Powodów przerwy miał kilka. Powiedział Rolling Stone, że mniej więcej w tym czasie nienawidził tego, że robiąc inne rzeczy lub jadąc na wakacje, musiał wracać do pracy w chwili, gdy zaczynał się dobrze bawić. George zaczął myśleć o muzyce jak o pracy, której nienawidził. W 1978 w środku zimy zorganizował sobie wakacje na ciepłej wyspie Maui z myślą, że czas nagrać nową płytę. Wciąż był muzykiem i ex-Beatlesem!
W wywiadzie dla Rolling Stone 19 kwietnia 1979 czytamy:
GEORGE: Nowy album?... Cóż, przez cały 1977 rok nie napisałem żadnej piosenki, nic nie zrobiłem; Tak naprawdę w ogóle nie pracowałem, więc zdecydowałem, że lepiej zacznę coś robić. Po prostu całkowicie wycofałem się z biznesu muzycznego. Trochę brakuje mi kontaktu z inną muzyką. Są pewni artyści, których zawsze lubię słuchać, ale radia nie słucham zbyt często. Zostawiłem to – „przeskakiwanie stacje” [skiving], jak mówią Anglicy. Wszyscy
inni tego nie zauważają, bo jeśli w radiu nadal puszczane są twoje
poprzednie płyty, ludzie nie zauważają, że tak naprawdę cię tam nie ma. Ale to wszystko mnie po prostu znudziło... Po prostu mam dość tego wszystkiego. Jeśli
spojrzysz na gazety branżowe, wszyscy zmieniają firmy i ten artysta
poszedł do tej wytwórni, a tamten do tej i wszyscy robią to i tamto. Będąc
w tym biznesie tak długo – myślę, że był to rok 1961, kiedy po raz
pierwszy nagraliśmy płytę, a więc minęło już osiemnaście lat – ta nowość
się wyczerpała. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do ego. Trzeba mieć duże ego, żeby dalej walczyć o bycie w oczach opinii publicznej. Jeśli chcesz być popularny i sławny, możesz to zrobić; to bardzo proste, jeśli masz takie pragnienie ego. Ale większość pragnień mojego ego, jeśli chodzi o bycie sławnym i odnoszącym sukcesy, spełniła się dawno temu. Nadal sprawia mi przyjemność pisanie piosenek i w pewnym sensie nagrywanie płyty. Ale nienawidzę tej całej sytuacji, kiedy to publikujesz, stajesz się częścią ogólnych ram biznesu. I trochę mi się to znudziło. Jeśli napiszę piosenkę i ludzie pomyślą, że jest fajna, to nie mam nic przeciwko; ale nie cierpię konkurować i promować tej rzeczy. Bardzo nie lubię promocji. W
latach sześćdziesiątych przedawkowaliśmy, a potem pod koniec lat
sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych świadomie zszedłem ze
swojej drogi, aby spróbować być nieco bardziej niejasnym. Odkrywasz, że trafiłeś i nagle wszyscy pukają do twoich drzwi i znów cię podsłuchują. Lubię być dyskretny i prowadzić spokojne życie.
Tak czy inaczej, odpowiadając na twoje pytanie, był koniec 1977 roku i pomyślałem: „Boże, lepiej coś zrobię”...
Poczułem się zawstydzony, bo jechałem na te wszystkie wyścigi samochodowe i wszyscy rozmawiali ze mną, jako Georgem, były Beatlesem, muzykiem, pytając, czy nagrywam płytę i czy zamierzam napisać kilka piosenek o wyścigach a jednak muzyczne myśli były zaledwie milion mil od mojej głowy. A potem to, co naprawdę mnie poruszyło, to spotkanie z Nikim Laudą. Mam dla niego wielki szacunek. Po tej katastrofie, przez którą przeszedł w 1976 roku, było mi go naprawdę szkoda i byłem bardzo szczęśliwy, gdy nie umarł. Trzeba przeczytać o jego życiu, jego książkach i innych rzeczach, aby zdać sobie sprawę, przez co przeszedł – ludzie próbowali go sfotografować z całą pokrytą bliznami twarzą, próbowali włamać się do jego sali szpitalnej, wszystkie te bardzo nieprzyjemne reportaże. Naprawdę mógłbym się z tym utożsamić. W każdym razie rozmawiałem z nim raz, po tym jak ponownie zdobył mistrzostwo świata, w 1977 roku w Watkins Glen, i opowiadał mi o wszystkich bzdurach w jego biznesie – polityce i kłopotach – i mówił, że po prostu lubi jeździć do domu, zrelaksuj się i posłuchaj dobrej muzyki. I pomyślałem: „Cholera, pójdę i napiszę kilka utworów, ponieważ wszyscy ci ludzie traktują mnie jako muzyka, a mimo to jestem tutaj i po prostu kręcę się; może uda mi się napisać piosenkę, która spodoba się Nikiemu w jego wolny dzień.” I tyle.
Drugą stroną tego jest to, że moi przyjaciele z Warner Bros., z którymi mam umowę, nigdy nie pytają: „Dlaczego nic nie robisz?” Zawsze traktują mnie bardzo uprzejmie, ale jednocześnie pomyślałem: „No cóż, minęło trochę czasu... Mogą zacząć myśleć: „Co my robimy z tym gościem?”
Mieli więc oczekiwania i czy to wpłynęło na mnie ? No, może częściowo. Ale kiedy już napiszesz piosenkę, nie wiem dlaczego, ale pojawia się pragnienie, aby została ona przetworzona na porządną płytę. Gdybym miał umrzeć, wolałbym, żeby ludzie znaleźli dobrego, ukończonego mastera moich piosenek, niż stare, kiepskie demo na kasecie. Być może początkowo motywowały mnie oczekiwania innych ludzi, ale kiedy już zacząłem pisać piosenki, mój silnik znów zaczął pracować i było fajnie – wchodzisz do studia, zaczynasz działać i możesz się tym cieszyć od nowa.
Inna sprawa, że zdecydowałem się zatrudnić kogoś, kto pomoże mi w produkcji tej płyty. Pojechałem więc do Warners w Burbank i rozmawiałem z trzema tamtejszymi producentami – Tedem Templemanem, Lennym Waronkerem i Russem Titelmanem. Puściłem im kilka wersji demo utworów, które napisałem, i powiedziałem: „No dalej, dajcie mi wskazówkę. Powiedz mi, jakie piosenki podobały Ci się w przeszłości, a jakie nie; daj mi kilka pomysłów na to, co myślisz. I nie wiedzieli, co powiedzieć. Templeman powiedział, że spodobała mu się „Deep Blue”, strona B singla „Bangla Desh”, która jest nieco niejasna – więc wróciłem do domu i napisałem piosenkę o podobnej strukturze akordów do tej: „Soft-Hearted Hana .” Ale w końcu zdecydowałem, że będę pracować z Russem Titelmanem. Nagrał pierwszy album Little Feat, a wraz z Lennym Waronkerem był współproducentem Randy'ego Newmana, Jamesa Taylora i Ry Coodera – w rzeczywistości jest szwagrem Ry Coodera. No i jest miłą osobą, z którą łatwo się dogadać, co jest ważniejsze niż gust muzyczny tej osoby, bo spędzacie razem pięć miesięcy – trzeba się trochę lubić. Pomógł mi zdecydować, jakiego rodzaju melodii użyć, zachęcił mnie do dokończenia niektórych piosenek i pomógł w przygotowaniu utworów. Artyście trudno jest być w kabinie i w studiu.
Wena twórcza? Tak, miałem to uczucie, ponieważ opowiadali mi historie o Randym Newmanie, o tym, jak nie może pisać piosenek i czuje się, jakby był wyschnięty, a potem nagle napisał album, który odniósł sukces i teraz pisze dziesięć piosenek dziennie. Więc to tylko twój problem. Kiedy mi o tym wspomnieli, pomyślałem: „Hej, może wyschnąłem?”
Na albumie George umieścił "Not Guilty", odrzuconą przez Wielką Czwórkę z Białego Albumu, choć podobno podchodzili do niej aż 102 razy! W owym czasie George był mocno zakochany (we wrześniu poślubi Olivię), wszystko toczyło się u niego równymi torami, stąd zaduma, spokojne refleksje płynące z tego, chyba najbardziej spokojnego albumu "cichego Beatlesa". Wszystkie piosenki powstały rok wcześniej w czasie wakacji muzyka na początku roku w lutym na Hawajach (na wyspie Maui, gdzie romans muzyka z Olivią upewnił go, że to "ta jedyna"; w sierpniu urodzi się Dhani) i jest to chyba najspokojniejszy album "cichego Beatlesa"
Mamy tutaj bardzo udane piosenki jak wspomniany "Blow Away" czy dwie wydane na kolejnych singlach: "Love Comes to Everyone" oraz "Faster" oraz kilka innych piosenek, do których trzeba się przyzwyczaić, bo jeśli ktoś obiecywał sobie po tytule "Here Comes The Moon" (clip) nawiązania do wielkiego przeboju The Beatles to musiał poczuć rozczarowanie. Niemniej dla wielu fanów ten utwór to najpiękniejsze nagranie na płycie. Czujemy w nim powiew bryzy z Hawajów, na zdjęciach z powstawania utworu widzimy George'a nagiego do pasa z gitarą, obok Stevie Nicks z Fleetwood Mac zajętą pisaniem. Stevie Nicks wywiadzie do książki biografii Harrisona "Behind The Locked Door" Graeme Thomsona rzuciła światło na jednorazową sesję pisania piosenek, która odbyła się w 1978 roku pomiędzy tą parą na Hawajach. Nicks i Harrison mieli wspólnego znajomego, lokalnego restauratora Boba Longhiego. Nicks wspomina: „Pisaliśmy coś w rodzaju parodii „Here Comes The Sun”. Longhi mówił: „Zawsze piszecie o księżycu, a nie o słońcu", a ja odpowiedziałam, że dlatego, że jesteśmy nocnymi ptakami. Po prostu spędzaliśmy czas, pisaliśmy, śpiewaliśmy i rozmawialiśmy... Po prostu spędzaliśmy wspólnie czas, pisaliśmy, śpiewaliśmy i rozmawialiśmy. Byłam sławna dopiero od trzech lat i rozmawialiśmy z George'em o byciu sławnym, co to znaczy i z czego trzeba zrezygnować... „Czuł się świetnie, wyglądał świetnie i był podekscytowany życiem. Był szczęśliwy i promienny. Świetnie się bawiliśmy. W 2010 roku nagrywałam album („In Your Dreams”), który także filmowaliśmy, kręciliśmy przez ponad rok u mnie w moim domu. To film dokumentalny i chciałam mu to pokazać, ale ostatecznie musiałam wrócić do Los Angeles. Bardzo mi przykro, że nie mogłam mu pokazać tego filmu dokumentalnego, bo bardzo by mu się podobał, bo to był album na wzór tych, które kręcono za dawnych czasów, z dużym domem, 20 osobami każdego dnia i kolacjami każdego wieczoru, jak u Led Zeppelin. Jestem naprawdę wdzięczna, że mogłam spędzić z nim tych kilka godzin.
Wspomniany Bob Longhi opowiedział, że po zorganizowanej przez niego wycieczki do Hany, pasterskiej krainy czarów na Hawajach, George skomponował „Soft-Hearted Hana”, parodię ragtime'w z XX wieku - swój dziwny, pełen halucynacji hawajski strumień świadomości, odę do halucynogennych grzybków tam rosnących, mających wg. miejscowych magiczną moc. Ten song to połączenie poetyckiej podróży a la jego guru, Bob Dylan w połączeniu z humorem jego kolegów z Monty Pythona. Spróbujcie przeczytać ten tekst!
"Faster" to oczywiście hołd swojej pasji, wyścigom samochodowym Formuły F1, hołdem dla Jackie Stewarta, Ronniego Petersona i innych kierowców, z którymi się ostatnio zaprzyjaźnił. niego Petersona i innych kierowców, z którymi się ostatnio zaprzyjaźnił. W hojnym geście „all-in” przekazał nawet fundusze z singla na rzecz funduszu chorych na raka zmarłego szwedzkiego kierowcy. Odkąd w wieku 12 lat w 1955 wziął po raz pierwszy udział w wyścigu Grand Prix Wielkiej Brytanii w Aintree, sporty motorowe stały się jego wielką miłością.
Wspomniałem wcześniej, że w okresie pracy nad albumem George cieszył się rodziną. Nie mogło wobec tego zabraknąć utworu poświęconego jego żonie, Olivii. Ta poprosiła go o piosenkę, która byłaby w klimacie meksykańskim, zgodnie z jej częściowym pochodzeniem. Stąd na "Dark Sweet Lady" słyszymy wspaniałą grę muzyka na gitarze stylowo na wzór latynoski, na której grał między innymi w pięknym klasyku "And I Love Her", który tak według mnie, choćby ze względu na malownicze upiększacze gitarowe utworu, powinien być autorstwa: Lennon & McCartney & Harrison. "Soft Touch" to przeróbka końcówki piosenki "Run For Mill" z albumu "All Thing Must Pass". Moje całe serce topnieje – śpiewa, jakby trafił w dziesiątkę ziemskiej satysfakcji. Ale była jeszcze jedna ważna inspiracja: jego synek Dhani. Zmieniłem niektóre słowa, żeby bardziej dotyczyły mojego synka – wyjawił później.
24 września 2023 zmarł Gary Wright, wieloletni przyjaciel Beatlesa. Ich wspólnym utworem jest ostatni na płycie “If You Believe”. George opisał go krótko: Podoba mi się jego nastrój, choć jego melodia jest trochę zbyt oczywista.
W czasie promowania albumu George powiedział: Wszystko ułożyło się dla mnie dobrze. Moje życie cały czas staje się lepsze... Czuję się z nim dobrze. Czuję się z jego powodu szczęśliwy. Wygląda na to, że reakcja na to płytę naprawdę miła. To znaczy, czasami jest tak, że możesz coś zrobić i to jest jak pływanie pod prąd. Wiesz, nieważne, co zrobisz, to po prostu nie ma tego naturalnego posmaku, podczas gdy w przypadku tego albumu mam po prostu wrażenie – nie wiem szczególnie dlaczego – czas, wszystko, piosenki, cokolwiek, ale to wszystko tak, jakby było po prostu wspierane pozytywną reakcją, co jest bardzo miłe.
Powodzenie album na świecie było średnie, w USA najwyższa pozycja to 14, w Brytanii zaledwie 39. Dzisiaj wyżej ocenia się inne jego albumy, jak oczywiście "All Things Must Pass" czy "Cloud Nine", niemniej dla mnie to fantastyczne wydawnictwo, które wciąż odurza ..."Harrisonem". Choć krytycy raczej ciepło ocenili album i spotkał się z dość dobrym przyjęciem wśród fanów, to te, wydawać by się mogło niskie pozycje na listach przebojów na dwóch najważniejszych muzycznie rynkach świata, można tłumaczyć ówczesną sporą zmianą muzycznych gustów. Przypomnę, 1979 to okres szalonej popularności punku. Podkreślić muszę jeszcze raz, że album
słuchany jako całość wypada naprawdę świetnie, choć trzeba mieć do niego
odpowiedni nastrój. Najlepiej taki bluesowy, bo muzyka z niego nie
wprawi nas w euforię, ale obiecuję, że nie zdołuje. Single niestety poradziły sobie słabo, z wymienionej trójki właśnie tylko pierwszy osiągnął odpowiednio 51 i 16 miejsce.
Zadowolony George w swoim biurze Warner-Dark Horse w czasie konferencji promującej nowy album "George Harrison" - 7 marca 1979, Los Angeles, |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz