JOHN LENNON -
„ON HIS OWN WRITE”
data 1-szej
publikacji: 23 marca 1964
Jonathan Cape –
wydawca w Wielkiej Brytanii
Simon 7 Schuster
– wydawca w USA
Zbiór krótkich
opowiadań, wierszy oraz rysunków. Bardzo surrealistyczne i jak niektórzy by
określili – bezsensowne. Krótkie zabawne opowiadania, w których John bawi się w
gierki słowne, przeinaczenia, przetwarza słownictwo tworząc własne unikalne,
pomieszane wątki narracyjne itd. Gdybym miał dla polskiego czytelnika a więc
czytającego mój blog, znaleźć najbliższego znanego artystę o humorze podobnym do
tego jaki został zawarty w książce Johna, to pewnie wskazałbym angielską grupę
kabaretową Monty Pythona (tak na marginesie, niektórzy członkowie Pythona jak
np. Eric Idle zostaną w przyszłości bliskimi przyjaciółmi George'a
Harrisona).
John i Victor Spinetti |
1968 - John, Yoko i Spinetti |
Na premierze Johnowi towarzyszyła Yoko. Spinetti był współautorem scenariusz sztuki i wspólnie z Johne udzielili BBC obszernego wywiadu na jej temat. Spinetti w czasie wywiadu powiedział: „ To nie jest tylko dzieciństwo Johna, to wszystko jest nasz, czyż nie John?”, John zgodził się z nim, później lekko skonsternowany dopytał się co Victor miał na myśli. Spinetti uściślił : „Sztuka jest o dorastaniu kogokolwiek z nas, o rzeczach, które pomagają być nam bardziej świadomymi”.
Książka w UK
odniosła błyskawiczny sukces, sprzedając się w ilości ponad 50 000 kopii, w USA
w pierwszym dniu sprzedaży - 90 000. Do dnia dzisiejszego wydawana była w
licznych przedrukach w twardych i miękkich oprawach z przedmowami Paula, z czasem
także samego Johna czy Yoko.
Oryginalne zdjęcie na pierwszym wydaniu książki w twardej okładce zrobił Robert Freeman
Oryginalne zdjęcie na pierwszym wydaniu książki w twardej okładce zrobił Robert Freeman
JOHN:
"Książka jest o niczym. Jeśli się komuś podoba to podoba, jeśli nie to nie. To
wszystko. Nie ma w niej nic głębokiego, ma być zabawna. Spisujęrzeczy na
papierze i pakuję do kieszeni, kiedy się uzbiera tego więcej - jest książka.
Nigdy naprawdę nie myślałem o napisaniu książki. To się samo rozrosło do takich
rozmiarów. Gdybym nie był Beatlesem, nie myślałbym o opublikowaniu tych rzeczy.
Włóczyłbym się po okolicy bez grosza, pisał i od razu wyrzucał. Może byłbym
poetą w stylu beat generation. Sukces daje wiarę w siebie, trudno to opisać,
ale gdy się ją posiadło, trudno ją stracić...Takie mam poczucie humoru, to się
zaczęło jeszcze w szkole. Lubiłem trzy osoby - Lewisa Carrolla, Jamesa
Thurbera i angielskiego ilustratora Ronalda Searle'a. Zafascynowali mnie gdy
miałem 11 lat (gdy miałem 15 zacząłem "thurberyzować" swoje rysunki).Ukrywałem
moej prawdziwe uczucia w bełkotowisku, takim jak "In His Own Write". Jako
nastolatek pisałem wiersze bełkotowcem, by ukryć swoje uczucia przed Mimi. Kiedy
miałem 14 lat, na lekcji angielskiej literatury dali nam książkę Chaucera lub
kogoś jak on i wszyscy uznaliśmy, że to bomba. Padaliśmy kiedy nauczyciel
omawiał ją na lekcji. Potem sam zacząłem pisać w tym stylu. Takie własne
rzeczy, z których można się pośmiać - dla mnie i moich przyjaciół".
PAUL: "Kiedy przychodziłem do niego do domu do ciotki Mimi, zastawałem Johna przy maszynie do pisania, co jak na Liverpool było czymś niezwykłym. Żaden z moich kolegów nie wiedział nawet czym jest maszyna do pisania..."
JOHN: " Gdy zespół zaczął jeździć na koncerty, zabierałem ze sobą maszynę do pisania i pisałem na niej po koncertach, gdy przyszła mi na to ochota... Napisałem tak większą cześć książki. Piszę wolno, i dlatego moje historie są krótkie, bo nie chce mi się pisać godzinami. Przez całe życie nie pojąłem o co chodzi w ortografii. Angielski i pisanie, bez problemu ale ortografia... Piszę jak słyszę, tak jak po łacinie... Staram się pisać jak najprościej,żeby to z siebie wyrzucić, bo interesuje mnie opowiedzenie historii, a litery jakich do tego używam są mi obojętne. Jeśli moja ortografia cię rozśmiesza, to świetnie,, liczy się historia i brzmienie słów...
Potem przyszły ilustracje. Nie zrobiłem tylu rysunków od ukończenia college'u.
Bardzo dużo tekstu powstało na trasie, większość gdy byliśmy w Margate. Podejrzewam, że to było uzewnętrznienie ukrytych okrucieństw. To było bardzo w stylu "Alicji w Krainie Czarów" i "Kubusia Puchatka". Byłem zdołowany i to była moja wersja tego co się wokół działo...
Byłem strasznie podniecony, gdy moja książka dotarła na listę dziesięciu najlepiej sprzedających się książek na świecie. To była taka radocha jak z dotarcia płyty The Beatles na pierwsze miejsce . Chodzi o to, że to są zupełnie dwa inne światy. Do tej pory wszystko robiliśmy razem, a tę pracę zrobiłem zupełnie sam".
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz