15. OSTATNIA TRASA - USA 1966 - SIERPIEŃ

Na tronie USA od 1964 - do dzisiaj

GEORGE: KAŻDEMU ODBIJAŁA PALMA I TO MY BYLIŚMY NAJNORMALNIEJSZYMI LUDŹMI W CAŁYM TYM TOWARZYSTWIE.
JOHN:Nie odważamy się nigdy wychodzić na ulicę. Siedzimy w pokoju hotelowym, aż zabiera nas samochód lub autobus, by zabrać nas na koncert. Tyle rzeczy nas omija, ale może kiedyś nadrobimy to i zwiedzimy co trzeba. USA... Wydaje mi się, że zawsze wracamy tutaj we wrześniu. To jakby doroczna trasa. Trasy najdłuższe zawsze są w Ameryce, ale jeśli się jest naprawdę zajętym, wszystko się kończy zanim się zorientujesz, i znowu jesteś w domu.
GEORGE:  Biorąc pod uwagę stres i wszystko przez co przeszliśmy, to mogliśmy żyć bez grania tras. Obawiano się teraz, że nie będzie nam się chciało grać, ze względu na groźby dotyczące naszego życia.
The Beatles i Bobby Hebb.
W czasie ostatniej trasy zespołu pod Ameryce (Kanada) jako support przed zespołem występują: Bobby Hebb, The Cyrkle,The Ronettes oraz The Remains. Bobby Hebb był piosenkarzem rhythm and bluesowym (R&B) z Nashville, który tego lata miał spory przebój zatytułowany „Sunny”. The Cyrkle byli amerykańskim zespołem, których menadżerem był … Brian Epstein a nazwę zespołu wymyślił John Lennon. W czasie tej trasy także mieli spory hit, piosenkę 'Red Rubber Ball' napisaną przez Paul Simona (tego od duetu Simon & Garfunkel, którzy wciąż czekali na swoją wielką szansę). Ulubiona grupa Liverpoolczyków, żeńska grupa The Roonettes wykonywała na scenie przede wszystkim wielki ówczesny hit 'Walking in the Rain', którego producentem (jak wszystkich piosenek grupy) był słynny już Phil Spector. Nie mogło oczywiście zabraknąć jednego z najlepiej sprzedających się singli lat 60-tych 'Be My Baby'. The Remains była bostońską grupą rockową i w historii rocka zapisała się przede wszystkim udziałem w tej trasie obok wielkich The Beatles.

Chicago.

Standardowa lista piosenek w czasie tego tournee to: Rock And Roll Music, She's A Woman, If I Needed Someone, Day Tripper, Baby's In Black, I Feel Fine, Yesterday, I Wanna Be Your Man, Nowhere Man, Paperback Writer oraz I'm Down. Czasami w repertuarze (setliscie) dochodzi do zmiany, zespół (Paul?) dodaje śpiewaną przez siebie Long Tall Sally - zamiennie z 'I'm Down'.
Chicago -  12 sierpnia 1966



12 sierpnia Chicago, International Amphitheater, pierwszy koncert z trasy. Dwa występy w ciągu dnia – każdy dla ok. 13 000 widzów. Koncert jest filmowany.



13 sierpnia Detroit, Olympia Stadium.
  Jak zawsze – dwa koncerty - ok. 28 000 widzów. W tym dniu na listy Billboardu (Top 30) wchodzi 'Yellow Submarine'. Nadal na listach albumów ( 8-my tydzień - Top 30) jest 'Yesterday...and Today'. 


Przed koncertem w Detroit - ostatnie strojenie gitar
 



If I Needed Someone -  Detroit.
 
NEIL ASPINALL: Amerykańska trasa była powtórką sprzed roku i dlatego była  naprawdę nudna. To była stara ekscytująca Ameryka, ale ta trasa była podobna do innych. Jeśli zrobiło się to raz lub dwa, to za trzecim jest to już rutyna.

14 sierpnia Cleveland, Municipal Stadium, 
20 000 widzów.
TONY BARROW: To jeden z najdzikszych koncertów, Cleveland. W czasie 'Day Tripper' tłum przełamał policyjne blokady i wdarł się na murawę stadionu... Chłopcy schronili się w prowizorycznej garderobie, usytuowanej w samochodowej przyczepie, koncert wstrzymano na ok. 30 min, dopóki nie przywrócono porządku.Na samym końcu Mal Evans musiał bronić przed fanami instrumentów i ekwipunku pozostawionego na scenie. Fani chcieli je zabrać na pamiątkę.

Po koncercie zespół przenocował w mieście, dopiero następnego dnia wyleciał do stolicy.

 
 Cleveland


JOHN: The Beatles słynęli z 15 minutowych show. mogliby to przyśpieszyć i zagrać w 15 minut dla całej Ameryki. 50 000  naraz i szybko wracamy. To był nasz rekord, Kusiło nas by się przekonać, jak szybko możemy zagrać cały show. Jeśli odliczaliśmy numery zbyt szybko, albo graliśmy naprawdę szybko, to uciekaliśmy ze sceny, zdając sobie sprawę, że spędziliśmy na niej więcej czasu niż 15 minut.
Bywały momenty, kiedy głos brzmiał naprawdę źle (traciliśmy głos), że właściwie się nie śpiewało, ale nikt tego nawet nie zauważał ze względu na panujący hałas. Nigdy nie było słychać co robiliśmy. Te koncerty przerodziły się w happeningi. Koncert na Shea była takim happeningiem. Absolutnie nie było słychać muzyki. To stało się naprawdę nudne i dlatego skończyliśmy z koncertami.
Cleveland - atak fanów.
 
Cleveland 1966




Waszyngton 1966

15 sierpnia ostatni koncert w Waszyngtonie, DC Stadium, 
 jeden tylko dla ponad 32 164 widzów. Po ponad 2,5 roku zespół wrócił do stolicy jako Megagwiazda. Koncertowi nie zaszkodziły protesty członków Ku-Klux-Klanu, którzy ubrani w czerwone, białe i zielone szaty klanowe, dowodzeni przez Imperial Grand Wizard z Marylandu głośno protestowali przeciwko zespołowi – oczywiście w świetle niedawnej "jezusowej" afery z wypowiedzią Johna.

NEIL ASPINALL: Podczas koncertu w Waszyngtonie, Klan zorganizował demonstrację, ale okazało się, że to było tylko sześciu ludzi w kapturach. Nie było to nic groźnego. Groźby zabicia nas w Memphis wyglądały na dużo bardziej poważniejsze.

Oto krótkie fragmenty wywiadu z Waszyngtonu, w którym na początku poproszono Johna o zabranie głosu w interesujących wszystkich sprawie, i - co ciekawe - czy przypadkiem oświadczenie Johna nie było starannie zaplanowane jako chwyt reklamowy by wzbudzić jeszcze większe zainteresowanie trasą po Ameryce.

JOHN: No tak... to nie jest chwyt reklamowy, nie potrzebujemy rozgłosu, na pewno nie takiego jak ten.
TONY BARROW: Czy mogę dodać, że artykuł był przecież opublikowany w Anglii już w marcu, a więc nie miał nic wspólnego z reklamą trasy, no wiesz, reklamą pre-tour.
P: Wieści z Watykanu donoszą, że oficjalne gazety z Watykanu bronią twojego stanowiska (że Lennon powiedział to bez złych intencji – RK). Wiesz o tym ?
Konferencja w stolicy kraju.
JOHN: Tak... czytałem skróconą wersję tych newsów.
P: Czy dzięki temu czujesz się lepiej?
JOHN: Cóż, jeśli dzięki temu ludzie czują się lepiej, to także sprawia, że i ja się tak czuję.
P: Czy uważasz, że całą tą sprawę rozdmuchano bez powodu?
JOHN: Nie, ponieważ coś się stało, jednak. Ale chcę wierzyć, że nie wszyscy ludzie tak mocno się tym wszystkim przejęli...
PAUL: Liczba osób, która chce nas znowu zobaczyć jest większa...
GEORGE: Teraz gramy dla większej ilości osób niż na poprzednich dwóch trasach.
Po koncercie Beatlesi rozpoczęli od razu podróż do Filadelfii.

 
 Konferencja Waszyngton
 Philadelphia 1966
 Toronto - I Feel Fine
16 sierpniaFiladelfia, John F. Kennedy Stadium. 
Koncert dla ok. 20 000 fanów - i tu pewna spora niespodzianka w historii The Beatles. Stadion mógł pomieścić trzy razy więcej fanów, ale "nagonka" na zespół, związana z "aferą jezusową" spowodowała rezygnację sporej części fanów – w tym mieście szczególnie - z pójścia na koncert. 
 
Po koncercie muzycy i ich otoczenie wsiedli do rejsowego autobusu (Greyhound), którym pojechali prosto na lotnisko, skąd polecieli do Kanady.
17 sierpnia Maple Leaf Gardens, Toronto, Kanada. 
Jedyny koncert w czasie trasy poza Stanami. The Beatles grają dwa koncerty, dla ok. 32 000 widzów. W czasie konferencji prasowej Kanadyjczycy również zahaczają o temat "afery jezusowej" w nawiązaniu do aktualnego singla Beatlesów. Trudno czasem oprzeć się wrażeniu, że pytania są idiotyczne i wydumane. Tutaj mały fragment.

 
Konferencja w Toronto.
P: Panie Lennon, czy istnieje jakiś związek pomiędzy samotnymi ludźmi w 'Eleanor Rigby' a Pańskimi ostatnimi sformułowaniami na temat religii ?
JOHN: Połączenie zawsze będzie jeśli je połączysz. To wszystko. To wszystko stało się teraz w tym samym czasie, ale 'Eleanor Rigby' pojawiła się po artykule w gazecie. Artykuł był kilka miesięcy wcześniej niż piosenka.
P: Mr. Lennon, czy wkłada Pan w piosenki pewne przesłania jako swój rodzaj krucjaty, czy po prostu tworzy Pan piosenki, które Pan lubi z nadzieją, że inni ludzie też je polubią ?
JOHN: Nie wiem. Wiesz, tak naprawdę nie piszę ich dla innych ludzi. Są dla nich gdy są ukończone, bez względu na to czy je ludzie polubią lub nie. Kiedy je piszę, lub gdy my je piszemy, muszą być dla siebie...
P: George, sądzę, że cała sprawa z oświadczeniem Johna została już całkowicie wyjaśniona. Chciałbym byś powiedział, co twoim zdaniem jest naprawdę ważne w życiu ? Przypuszczalnie The Beatles są bardziej popularni niż Jezus, zgadzam się z tym. Ale czy popularność jest najważniejszą rzeczą ? Co jest najważniejsze w życiu ?
JOHN: Miłość.
GEORGE: Powiedziałbym, że miłość. Wiele rzeczy w chrześcijaństwie jest dobrych... kochać bliźniego swego...Niektóre reakcje, bez względu na to co Lennon powiedział, nie były chrześcijańskimi.
P: John, czy mogę spytać ciebie, co dzisiaj, w twojej ocenie najbardziej inspiruje młodzież?
JOHN: Naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że to co my robimy inspiruje ich do pewnego stopnia, ale nie inspiruje ich do niczego innego jak tylko do odczuwania radości.
PAUL: Ich inspirują ludzie mówiący do nich szczerze. A nie ludzie, którzy długo mówią i w dodatku przemawiają zagadkami. Myślę, że jeśli oni nam wierzą w to co mówimy, to dzieje się tak ponieważ mówimy "ich językiem". Nie udajemy nikogo lepszego ponad to kim jesteśmy, wiesz...
P: Co zamierzacie zrobić ze procesem zmniejszającej się popularności The Beatles?
JOHN: CO??? Jakiej zmniejszającej ... ? (śmiech)
GEORGE: Na początek, nie dostrzegamy znaków zmniejszającej się naszej popularności. Nasz płyty i nasze koncerty sprzedają się tak dobrze jak nigdy dotąd. To tylko twoja opinia.
PAUL (śmiejąc się ): Jesteś George skończony!
GEORGE: A jeśli nasz popularność będzie gasła, będziemy ostatnimi, którzy będą się takimi rzeczami przejmować.
 
Toronto, John Lennon na 1 planie, The Beatles 1966
PAUL: Hurra!...
P: Podkład instrumentalny do 'Eleanor Rigby' to coś nowego prawda?
PAUL: Nie, bardzo starego.
JOHN: Wiolonczele są bardzo stare.
P: Więc co się dzieje z muzyką pop ? Wraca do dawnych czasów?
PAUL: Nie, to nie jest tak...
JOHN: Wiesz, to progresja...
PAUL: To proces rozwoju muzycznego, połączenie nowych rzeczy ze starymi...
P: Czy sądzisz, że mógłbyś używać elektroniki ?
PAUL: Tak, możemy używać czegokolwiek
GEORGE: Nie całkowicie...
JOHN: Ja mógłbym... (śmiech).
18 sierpnia - Suffolk Downs Racetrack, Boston. 

Nie do pomyślenia ale jednak. W przypadku The Beatles to jak wiemy standard, dzień w dzień koncert. Po jednodniowym wypadzie do Kanady, już na drugi dzień zespół gra dla 25 000 fanów w stolicy Massachusetts. Bilety kosztowały ok. 5 dolarów.

 

JOHN:  Nie chciałem już więcej koncertować. Tym bardziej, że oskarżano mnie o ukrzyżowanie Chrystusa, gdy w gruncie rzeczy powiedziałem coś bardzo błahego. Ponadto miałem na głowie Klan czekający na zewnątrz stadionu i petardy pękające na scenach. Nie mogłem już dłużej tego znieść.
RINGO:  Nie sądzę,żeby ktoś był przeciwko zaprzestaniu tras, ale  Paul zwlekał z tą decyzja dłużej niż George i ja. Czułem, że robię się okropnym muzykiem i miałem serdecznie dość takiego grania. To było główne kryterium podjęcia tej decyzji przez nas wszystkich... Nie sądzę by ta decyzja została podjęta zbyt szybko. Wszyscy wyrażaliśmy swoje opinie, śmialiśmy się z nich, narzekaliśmy i marudziliśmy, ale głownie psioczyliśmy na to. Doszło do konfrontacji gdy trzeba było powiedzieć "tak" lub "nie". Dotyczyło to zarówno koncertowania, jak i nagrywania i kontynuowania działalności. Żadna z tych kwestii nie została zakończona przez kogoś jednym stwierdzeniem bez uprzedniego przedyskutowania tego ze wszystkimi.
GEORGE : KAŻDEMU ODBIJAŁA PALMA I TO MY BYLISMY NAJNORMALNIEJSZYMI LUDŹMI W CAŁYM TYM TOWARZYSTWIE.
JOHN : Podejrzewam, że mogliśmy wysłać w trasę nasze cztery figury woskowe i to by usatysfakcjonowało tłumy Koncerty Beatlesów nie mają nic wspólnego z muzyką, to cholerne rytuały plemienne.



Boston 1966
 
Boston, Lotnisko Logan - Lennon  podpisujący autografy.
----------------------
19 sierpnia - dwa koncerty w Mid-South Coliseum, Memphis, Tennessee.
 Każdy gromadzi po ok. 12 500 widzów. Repertuar i support taki sam jak na wcześniejszych koncertach. Przed pierwszym koncertem sześciu członków Klu Klux Klanu, ubranych w rytualne stroje pikietuje przeciwko zespołowi. Ale najbardziej zapamiętany jest koncert drugi o 20.30, w czasie którego na scenę wlatuje petarda i wszyscy Beatlesi spoglądają na siebie, wystraszeni czy nikomu z nich nic się nie stało. Zdarzenie zapamiętane jest jako "Cherry Bomb".
Memphis, na scenie. 1966


Przylot do Memphis
She's A Woman 




 GEORGE: Zastanawialiśmy się, czy nie zrezygnować z jednego koncertu na południu - w Memphis. Widzieliśmy tam film, na którym jeden facet w okularach przeciwsłonecznych z Ku Klux Klanu mówił: Mamy swoje metody na załatwianie takich spraw. Okazało się jednak, że nasi fani przegonili tych z Klanu...W sumie nic się  nie wydarzyło. Wyszliśmy, zagraliśmy i było po wszystkim.

Memphis, John pod obstrzałem mediów, "Mr. Lennon... do you ...."
PAUL: Gdy dotarliśmy na Południe, do katolickich stanów, ludzie walili w okna naszych samochodów. Pamiętam  11-to, może 12-letniego chłopca, który walił w nasz samochód. Gdyby mógł się do nas dostać to by chyba nas zabił - taki był natchniony Duchem Pana. Mówiliśmy: "Nie, kochamy was, jest OK".


Memphis, konferencja. 1966
  Zaczynaliśmy się coraz bardziej zastanawiać nad sensem grania tras. Chodziło o to, by nie kusić losu. Jak długo to jeszcze wytrzymamy ? Wszystkie trasy poszły świetnie, kapitalnie, ale byliśmy już trochę znudzeni, bo robiliśmy to dosyć długo. Stało się to uciążliwe, z jednego Holiday Inn do drugiego. Zdarzyły się przecież też inne rzeczy- Manila, groźby i ludzie, którzy uważali, że jesteśmy przeciwko Chrystusowi.
20 sierpnia  Crosley Field, Cincinnati, Ohio.  
Jedyny  z koncertów w całej karierze zespołu, który został odwołany z powodu deszczu a organizator nie zapewnił dachu nad sceną. Decyzję taką podjęto, po – jak wspominał Tony Barrow – nieprzyjemnym incydencie, w którym Mal Evans został porażony prądem w czasie podłączania wzmacniaczy.Granie w takich warunkach groziło większymi konsekwencjami dla stale występujących muzyków na scenie, więc chcąc nie chcąc Brian odwołał koncert ale jak się okazało tylko dno dnia następnego. Niestety 35 000 fanów siedzących na stadionie było bardzo zawiedzionych.
 

Cincinnati 1966 



MAL EVANS: Koncerty plenerowe w Ameryce były okropne. Byłem przerażony, kiedy w takich miejscach zanosiło się na deszcz. Woda na drutach i wszyscy mogli być porażeni. 
Gdyby jednak przerwano koncert, dzieciaki wtargnęłyby na scenę.
 
GEORGE: - Koncert w Cincinnati był na wolnym powietrzu, scena pokryta płótnem stała w środku parku. Pogoda była fatalna , lał deszcz i kiedy Mal zjawił się tam by rozstawić sprzęt, spytał: 'Gdzie jest kabel do prądu?' Jakiś gość spytał: 'Jaki prąd? Myślałem, że oni grają na gitarach'. Nawet nie wiedział, że gramy na elektrycznych gitarach.
  Było tak mokro, że nie mogliśmy grać. Pociągnęli kabel ale scena dosłownie tonęła w wodzie i groziło nam porażenie prądem. Odwołaliśmy ten koncert - to był nasz jedyny, który się nie odbył. Zagraliśmy go rano następnego dnia. Musieliśmy wstać wcześnie, zagrać w południe, zabrać wszystkie nasze graty, udać się na lotnisko i polecieć do St. Louis. 
Tam się od razu rozstawiliśmy i zagraliśmy koncert wyznaczony na ten dzień. Mieliśmy wówczas ze sobą trzy wzmacniacze, trzy gitary oraz perkusję. Spróbujcie to sobie wyobrazić teraz!
 Wyżej i niżej : Beatlesi na scenie w St. Louis.

Cincinnati 1966
21 sierpnia Crosley Field, Cincinnati, Ohio, Cusch Stadium St.Louis. 
 Tego dnia zespół zagrał dwa koncerty, południowym zaległy w Cincinnati oraz po przelocie 342 mil wieczorny w St.Louis.

PAUL: Kiedyś graliśmy, gdy bardzo padało, więc na scenie położono kawałki blachy. Poczuliśmy się wtedy jak na najgorszym koncercie w naszym życiu. Musieliśmy uważać by deszcze nie padał na nasze wzmacniacze i tym samym cofnęliśmy się do naszych koncertów w Cavern. Ten koncert był gorszy niż nasze najwcześniejsze grania i nawet nie było na nim kompletu publiczności.
  Pamiętam,  że po koncercie wsiedliśmy do pustego blaszanego wozu, który przypominał ciężarówkę do przeprowadzek. Nie było w nim nawet siedzeń, nie było nic ! Przewracaliśmy się próbując się czegoś trzymać, i w tym momencie każdy z nas stwierdził: "W cholerę z tym koncertowym żywotem - stary mamy tego potąd".
   W reszcie się zgodziłem. Początkowo próbowałem ich przekonać: "Ach, granie tras to dobra rzecz, dzięki nim jesteśmy w formie. potrzebujemy grać, bo muzycy muszą grać. Niech żyje muzyka". Trzymałem się tej dewizy, gdy pojawiały się wątpliwości, ale w końcu musiałem się z nimi zgodzić.
   George i John najbardziej  oponowali przed trasami, wyjątkowo się nimi znudzili. Pomyśleliśmy, że zajmiemy się nagrywaniem, nie mówiąc nic nikomu, a gdy zapyta nas dziennikarz, czy pojedziemy w trasę, odpowiemy, że jeszcze nie teraz. Nie zamierzaliśmy robić Wielkiego Halo, że na zawsze kończymy z występami. To dotarłoby do ludzi stopniowo, gdy pomyśleliby: "Nie wygląda na to, by jechali w kolejną trasę, prawda? Ile to już lat? Dziesięć? Może dali sobie z tym spokój".
 To było najważniejsze -  zawsze staraliśmy się robić to, co nas bawiło. Powinno tak być ze wszystkim i to nam się udawało. Teraz Ameryka zaczynała blednąć z powodu warunków, w jakich graliśmy. Także dlatego, że byliśmy już tam tyle razy.





St. Loius. 1966


22 sierpnia – w tym dniu amerykański album zespołu: 'Revolver' pokrywa sie złotem. Tego samego dnia Beatlesi biorą udział w konferencji prasowej zorganizowanej w Hotelu Warwick w Nowym Jorku. Oto jej fragmenty:
 
 Warwick Hotel - Konferencja
P: Czy ktoś z was chciałby skomentować wojnę w Wietnamie ?
JOHN: Nie podoba nam się.
- Czy mógłbyś to jakoś rozwinąć ?
JOHN: Nie, odpowiedziałem wystarczająco dokładnie.Nie podoba nam się to, nie lubimy wojen.
GEORGE: Wiesz, wojna sama w sobie jest zła i to wszystko co można na ten temat powiedzieć.
PAUL: Możemy to rozwijać w Anglii (nie tutaj).
- Mam pytanie do Paula. Czy wiesz, że dwie młode dziewczyny zagroziły, że skoczą z 22 piętra hotelu, tutaj na Manhattanie, jeśli ciebie nie zobaczą. Jak reagujesz na takie zachowania dziewczyn ?
PAUL: Żeby mnie zobaczyć ?
Konferencja w Warwick Hotel - NYC 1966
- Chciały ciebie zobaczyć. Policja ostatecznie uratowała je...
PAUL: Dobry Boże, wiesz.... Uff. Nie rozumiem tego, nie wiem, hm... głupie, wiesz, spotkam się z nimi.
 - Czy Beatlesi zawieszą działalność, kiedy John przeniesie się by kręcić film [How I Won The War]?
RINGO: Tak.
JOHN: Robię to tylko dlatego, że mamy wakacje. Nie podjąłbym się tego, gdybyśmy mieli coś razem do zrobienia. Pamiętajcie, ze sporo pracujemy.
- Kiedy na lotnisku czekało na was tylko dziewięć dziewczyn, byliście rozczarowani i czy sądzicie, że wasza popularność u nas maleje ?
JOHN: Taaa, naprawdę się tym przejęliśmy.
PAUL: Ogromnie rozczarowani. O trzeciej nad ranem oczekiwaliśmy milionów.
- Teraz Paul jesteś jedynym kawalerem wśród Beatlesów. Mnóstwo dziewczyn kręci się wokół ciebie bardziej niż przy twoich kolegach. Jak się z tym czujesz?
JOHN: Zawsze tak było!
RINGO: Taaa!
PAUL: Zorientowałem się, że w tym biznesie tak już jest, że dziewczyny kochają nas i tyle...
- Ringo, teraz gdy George dołączył do Johna i Paul w komponowaniu piosenek, zaczniesz to robić tak samo ?
RINGO: Eeee, nie.
- Dlaczego?
RINGO: Nie potrafię tego robić. Wiesz, próbuję ale nic z tego.
- Na nowym albumie 'Revolver' zauważyłem wiele skrzypiec a nawet trąbki.
GEORGE: Jesteś bardzo spostrzegawczy.
PAUL: Na albumie są trzy trąbki i troje skrzypiec. Więc no wiesz, tak daleko to nie poszliśmy w eksperymentowaniu. Jedyny powód dla którego użyliśmy ich, to chęć uzyskania lepszego dźwięku, barwy, wzbogacenia go.
- Pytanie do Johna. Wiele doniesień z Europy o reakcji Amerykanów wobec twojej wypowiedzi na temat Jezusa donoszą o niedojrzałości społeczeństwa amerykańskiego. Czy też tak uważasz?
JOHN: Er... kto tak powiedział?
- Prasa zagraniczna.
JOHN: Cóż, to tylko opinia. To wszystko. Każdy ma prawo do własnego zdania, oni tak zrobili.
PAUL: Sądzę, ze jest większa część populacji w Ameryce nie jest bigotami.
JOHN: A jak jest w Szkocji ? …
- Pytanie do Johna i Paula. Czy istnieje jakieś specjalne znaczenie terminu 'Yellow Submarine' ?
PAUL: To szczęśliwe miejsce. To wszystko. Wiesz, chcieliśmy napisać piosenkę dla dzieci. Nie ma żadnego podtekstu w całej piosence ponadto co czytasz...
- Do George'a. Teraz nauczyłeś się grać na sitarze, spodziewasz się jeszcze nauczyć grać na więcej instrumentach ?
GEORGE: Nie nauczyłem się grać na sitarze. To znaczy, Ravi Shankar nie nauczył się na nim grać a gra już od 35 lat.
- Czy uważasz, że hinduska muzyka w przyszłości, będzie mocniej oddziaływała na rock and rolla i pop?
GEORGE: Nie wiem. Osobiście mam taką nadzieję. To dobra muzyka. Coraz więcej ludzi ją docenia.
- Jak odbieracie tegoroczną trasę po Stanach ?
GEORGE: Gramy dla większej ilości ludzi niż na ostatniej trasie.
- Powiedzieliście, że wy i Dylan zmierzacie w tym samym kierunku. Dokąd zmierza wasza muzyka? Wiele się pozmieniało.
PAUL: Cóż...Nie wiemy. Wszystko idzie naprzód. Nie wiem dokąd ale naprzód na pewno. Staramy się iść do przodu, Dylan także ale czasem wygląda jakbyśmy się cofali. Naprawdę. Nie staram się być zabawny, tak po prostu jest...
- Ale muzyka się zmieniła odkąd się pojawiliście. Zastanawiam się gdzie się teraz widzicie, muzyczni mędrcy.
JOHN : W Decca Records.
- Czy któryś z was planuje nagrać własną płytę ?
JOHN: Robimy to w domu. Przypuszczalnie.
GEORGE: Faktycznie, zrobiliśmy to w domu. Eleanor Rigby jest nagrana przez Paula.
JOHN: Reszta z nas w tym czasie piła herbatę.
- Czy napisałeś ostatnio jakieś dobre książki (books) John ?
PAUL: Blues ?
JOHN: Books? (Książki). Ok, książki czy bluesa, nie napisałem niczego nowego...
- Wydaje się, że fanów na zewnątrz hotelu jest nieco mniej, na jutrzejszy koncert na Shea Stadium sprzedano mniej biletów. Jak się z tym czujecie... ?
JOHN: Bogatsi...
- … że nie jesteście tak popularni jak wcześniej ?
JOHN: To bez znaczenia.
- Zarabiacie teraz większe pieniądze ?
PAUL: Nie wiem. Spodziewasz się po nas, że ciągle będziemy zarabiać więcej i więcej, czyli dzięki temu będziemy więksi ? Nie można tak ciągle.
GEORGE: I jeśli pewni ludzie zdecydowali, że nie lubią już nas, po oświadczeniu Johna, to wiesz, my ich też nie chcemy....
JOHN: Musimy się ich pozbyć.
GEORGE: Wolimy ludzi, którzy nas lubią, naprawdę lubią, niż takich co tylko udają,że nas lubią bo to jest akurat modne...
- Pytanie do całej grupy. Zauważyłem, że Brian Epstein siedzi na scenie razem z Wami, czy nadal, po tylu latach jesteście ze sobą blisko, pomijając relacje finansowe.
JOHN: Jest ok.
PAUL: Dobrzy przyjaciele.
GEORGE: Nie mógłby siedzieć koło nas na scenie, gdyby było inaczej.
JOHN: Musiałby siedzieć na swoim grubym, wypchanym portfelu gdzie indziej.
- Czy gdyby było to możliwe, np. w '67, 68 zagralibyście w takich miastach jak Warszawa, Moskwa lub Budapeszt ? Możecie odpowiedzieć ?
JOHN: Nie możemy. Zagralibyśmy...
GEORGE: Osobiście, nie chciałbym tam grać w tym momencie. Jest tyle ciekawszych miejsc na koncerty, gdzie chciałbym być najpierw. Ale to moje osobiste zdanie.
- Kilka lat temu powiedzieliście, że mają na was wpływ tacy ludzie jak Chuck Berry,LaVern Baker i inni... Teraz oni są w cieniu. Kogo teraz podziwiacie ?
JOHN: Nadal ich. Jest wiele amerykańskich zespołów...
GEORGE: Elvis.
JOHN: Nadal lubimy Chucka Berry'ego. Nie spaliłem żadnej jego płyty (ironiczna aluzja Johna do palenia płyt The Beatles w 1966 – RK). Nieźli są The Loovin' Spoonful.
PAUL: Beach Boys są wspaniali.
RINGO: Mamas and the Papas.
Pytań oczywiście było więcej, niektóre bardziej wnikliwe jak te wciąż dotyczące wypowiedzi Johna na temat Jezusa, spadku popularności The Beatles a nawet czy w nagraniu 'Rain' zanotowano nagranie dźwięku od tyłu czy także o to jakiego typu prezenty lubi otrzymywać roczny synek Ringa. 


 SHEA STADIUM - 1966



23 sierpnia Shea Stadium, ostatni koncert zespołu w Nowym Jorku, jeden z nielicznych na który nie sprzedano wszystkich biletów (z 55 000 wolnych miejsc sprzedano ok. 44 000). Wyobrażam sobie żal tych wszystkich, którzy mogli być na tym koncercie ale chcąc „ukarać” Beatlesów – zrezygnowali z niego. Prócz The Beatles wystąpili ci sami wykonawcy, co towarzyszyli im na całej trasie po USA w 1966 czyli The Remains, Bobby Hebb, The Cyrkle oraz The Ronettes. Piosenki zaśpiewane w czasie koncertu to: Rock And Roll Music, She's A Woman, If I Needed Someone, Day Tripper, Baby's In Black, I Feel Fine, Yesterday, I Wanna Be Your Man, Nowhere Man, Paperback Writer ,Long Tall Sally. Ostatni w Nowym Jorku. Bilety na koncert kosztowały między 5 a 6 $.



NEIL ASPINALL - Ich drugi koncert na Shea zmieszał się w pamięci z pierwszym., choć powiedziano nam, że na drugim było nieco mniej ludzi niż na pierwszym rok wcześniej. Spóźniłem się na policyjny autobus, który zabierał nas na stadion. Wróciłem do hotelu po coś, i w chwili gdy wróciłem, zamknęły się drzwi i odjechał. Zamówiłem taksówkę, która zepsuła się w Harlemie. Na stadion dojechałem inną. Zobaczyłem tam tysiące ludzi i pomyślałem: "O Boże, jak ja tam wejdę ? Mam zastukać do drzwi i powiedzieć, że jestem z The Beatles?" Nagle zobaczyłem ich czterech w oknie a oni zauważyli mnie jak się kręcę po parkingu. To niewiarygodne, bo zaczęli wrzeszczeć:"Jest, jest ! Wpuśćcie go!". -  
 


Generalnie wspominając w kontekście The Beatles Shea Stadium, mamy na myśli ten słynniejszy na tym stadionie a zagrany przez zespół rok wcześniej – jeden z największych na owe czasy, stadion wypełniony po brzegi. Po latach sam Paul McCartney, już Sir Paul McCartney, zagrał na Shea Stadium w 45 rocznicę pierwszego koncertu zespołu, w 2010. Poprzedni koncert na Shea to także „zwariowana” gra Lennona na organach.
GEORGE MARTIN: Co ciekawe , drugi koncert na Shea miał około 11 000 miejsc niesprzedanych. Ale to był wtedy taki niepokojący okres. Takie wydarzenia w tle zadecydowały o tym, że oni uznali, że mają już dość. Robią sobie przerwę, wracają do studia i nagrywają płytę.
!964, Ringo w tle udający Groucho Marxa, pozna go za dwa lata.
24 sierpnia – dzień przerwy w koncertowaniu. W tym dniu The Beatles lecą do Los Angeles. Zatrzymują się przy 7655 Curson Terrace w luksusowej dzielnicy Beverly Hills. Odwiedza ich tam dawny znajomy, Derek Taylor, mieszkający w Stanach od grudnia 1966, gdzie zajmował się między innymi The Byrds i Beach Boysami. Wieczorem tego samego dnia na przyjęciu zorganizowanym na cześć Fab4 przez Alana Livingstone'a z Capitolu, Beatlesi poznali swego idola niemuzycznego, najważniejszego z braci Marx – Groucho oraz wielką gwiazdę Hollywood – Jamesa Stewarta. Z poznania Groucho szczególnie ucieszył się John, uwielbiający takie poczucie humoru jakie prezentuje Groucho, choć zarzekał się zawsze, żeby niesłusznie porównuje się ich czterech do aktorskiej czwórki braci Marx. Ale cos było na rzeczy. Wielu fanów przyznawało, że bardzo lubiło oglądać i słuchać Beatlesów w czasie konferencji prasowych bo tryskali na nich świetnym humorem.
25 sierpniaColiseum Stadium, Seattle. Dwa koncerty o 15 oraz 20.00 dla ok. 23 000 fanów, pierwszy koncert o godz. 15.00 sprzedał się tylko w połowie, wieczorny był jednak wyprzedany.
26 - 28 sierpnia – trzy dni wolnego - od koncer-towania - w Los Angeles. W drugi dzień pobytu w LA odwiedzają ich Brian i Carl Wilsonowie z Beach Boys.
Fragmenty ostatniej amerykańskiej konferencji. Jak zwykle jest wesoło.
- Czy będzie następny filmowy projekt The Beatles?
GEORGE: Cóż, ktoś nam pokazuje scenariusz a my go czytamy. Jeśli skrypt jest ok to może nakręcimy kolejny film.
- Chcielibyśmy byście, tutaj w Hollywood, porównali pracę nad filmem a koncertowaniem i nagrywaniem płyt.
JOHN: Nie można tego za bardzo ze sobą porównywać.
- Wolelibyście grać znowu w 'Hollywood Bowl' czyna 'Dodger Stadium'?"
GEORGE: Jest nam obojętne.
- Jeden z waszych rodaków był tutaj wczoraj i kilka dni wcześniej, i stwierdził, że Amerykanki nie mają stylu, nie noszą mini i ich nogi są niezgrabne. Chciałbym was spytać o nogi amerykańskich kobiet.
RINGO: Jeśli one nie noszą mini, to skąd on wiedział, że one mają niezgrabne nogi ? (śmiech).
- Na okładce albumu, która tutaj została wstrzymana, jesteście wśród lalek i mięsa. Czy to pomysł...?
JOHN: Fotografa, który robił te zdjęcia
-... i co on oznacza?
JOHN: Wiesz, nigdy go o to nie zapytaliśmy.
- John, dlaczego zdecydowałeś się na udział w filmie 'How I Won The War' ?
JOHN: Ponieważ poprosił mnie o to Richard Lester...
- Pytanie do panów Lennona i McCartney'a. W ostatnim artykule magazynu 'Time' napisano, że 'Day Tripper' jest o prostytutce...
PAUL: O taaa.....
- ... a 'Norweggian Wood' jest o lesbijkach.
PAUL: Oh, taaa.
- Chciałbym wiedzieć, jakie mieliście zamiary kiedy pisaliście te piosnki i jak odebraliście krytykę waszej muzyki w magazynie 'Time' ?
PAUL: Po prostu chcieliśmy napisać piosnkę o prostytutce i lesbijkach. To wszystko. (na sali śmiech i oklaski).
JOHN... zażartował Ringo.
PAUL : Cięcie!
JOHN: Nie możecie tego puścić w mediach...
- Czy macie możliwość poruszania się tutaj, będąc nie rozpoznanym. Przyjechaliście przecież tutaj opancerzonym samochodem, otoczonym przez fanów.
JOHN: Jeśli zrobisz to gdy zgasną latarnie, to tak.
PAUL: Możemy tak w Anglii, tam jest łatwiej ale może to dlatego, że Anglię znamy lepiej.
- Paul, wielu uznanych artystów i muzyków pop, przyznaje się dzisiaj do sporego czerpania z muzyki The Beatles. Czy są jacyś artyści, którzy was inspirują?
PAUL: Oczywiście. Prawie każdy. Bierzemy szczyptę od tego i innego, tak jak oni biorą to od nas.
John i Paul, Los Angeles 1966.
- Ringo, czy nosisz fotografię swego dziecka w portfelu?
RINGO: Nie.
- Dlaczego ?
RINGO: Nie mam w portfelu żadnych zdjęć.
JOHN: On ma dobrą pamięć.
- Mogę spytać o piosenkę 'Eleanor Rigby'. Co zmotywowało was do jej napisania
JOHN: Dwa pedały. (sala wybucha śmiechem).
PAUL: Robi się obrzydliwie, ta konferencja prasowa...
- Ringo, jedno pytanie. Jak duży jest twój wkład w powstaniu piosenki 'What Goes On' i w powstaniu jakiejkolwiek piosenki Lennona & McCartney'a?
RINGO: Hm.... gdzieś tak pięć słów do 'What Goes On' i nic więcej (śmiech).

Konferencja w Los Angeles
Koncert w LA 
Seattle 

28 sierpnia Dodger Stadium, Los Angeles. Przedostatni koncert w karierze zespołu. Tym razem także stadion nie wypełniony w całości. Brian Epstein w związku z tym wydaje następujące oświadczenie:
Tegoroczna trasa wypada fenomenalnie przy tej z ubiegłego roku. Jest znacznie lepiej w tym roku, biorąc pod uwagę wzrost zainteresowania zespołem, który grał teraz dla większych widowni. Tutaj np. w Los Angeles, w Hollywood Bowl oglądało The Beatles 36 000 widzów. Dzisiejszy koncertt na Dodger Stadium przyciągnał 10 tysięcy więcej fanów... Zanim stąd odlecimy, pozostawimy za sobą 400 000 ludzi, którzy oglądali nasze koncerty, ale już teraz Sid Bernstein zaprosił The Beatles by wrócili na Shea Stadium latem 1967 roku.
 
Wydarzenia w czasie tego koncertu tak wspominał Tony Barrow (jego książka: John, Paul, George, Ringo & Me): Zawieziono nad na stadion opancerzonym samochodem, który został zaparkowany tuż za sceną. W tym czasie, już na sam koniec trasy fani wymienili się – tak podejrzewam – informacjami na temat jakie piosenki będą śpiewane. Więc zanim się rozpoczęła ostatnia, 'Long Tall Sally', setki fanów wpadło na murawę i otoczyło samochód.The Beatles nie mieli jak się wyrwać. Nasz kierowca krzyknął: Trzymajcie się mocno... Ruszył ale fani go zablokowali. Nic z tego nie wyszło. Dwie godziny wszyscy byliśmy uwięzieni w garderobie, podczas gdy policja, wzmocniona dodatkowymi siłami oczyszczała boisko z tłumu. Samochód, którymi mieliśmy uciec został całkowicie uszkodzony, jedna dziewczyna na pamiątkę urwała zapłon. Wszyscy chłopcy byli załamani i rozważali nawet możliwość spędzenia na stadionie całej nocy. Ringo rozładowywał całą ponurą atmosferę piskliwym głosem wołając: Czy mogę iść do domu, do mamusi, proszę ? Dwie kolejne próby ucieczką limuzyną spaliły na panewce, także nie udało się uciec się karetką. W końcu dodatkowe siły policji, ściągnięte od szeryfa zaprowadziły w miarę jako taki porządek i udało się odeskortować chłopców do pancernego samochodu. W ciszy powtarzaliśmy sobie słowa Ringa. Naprawdę chcieliśmy dostać się do domu. Możemy? Please...
RINGO: W 1966 roku trasa naprawdę była nuda. Nikt nie słuchał naszych koncertów. To było OK na początku, ponieważ graliśmy źle, ale powodem dla którego dołączyłem się do The Beatles było to, że byli najlepszym zespołem w Liverpoolu a ja zawsze chciałem grać z najlepszymi muzykami. Przede wszystkim byliśmy muzykami, wokalistami, kompozytorami, artystami. Nie było moim planem wylądować na ogromnym szalonym piedestale. Chciałem cały czas grać świetną muzykę. Było dla nas oczywiste, że ta trasa musi się zakończyć jak najszybciej, bo to już nie działało.
W czasie ostatniej trasy po Ameryce, najbardziej ekscytującą rzeczą było spotykanie ludzi, którzy przychodzili oglądać nasze koncerty, a nie same koncerty. Graliśmy na stadionach, graliśmy dla olbrzymich tłumów ale wciąż graliśmy tylko 30-minutowy show.

Seattle 1966 , jeszcze w trasie ale niedługo San Francisco...
I Want To Hold Your hand - Live Seattle 1966


W następnym poście 
OSTATNI KONCERT THE BEATLES





Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz