Nagrana: 6 sierpnia -13 października 1980 Producent: John Lennon, Yoko Ono, Jack Douglas
Wydana: 17 listopada 1980
Wytwórnia: Geffen
Długość: 45'05"
Obsada
JOHN: wokal, chórki , elektryczne gitary , instrumenty klawiszowe
YOKO: wokal, chórki
Earl Slick, Hugh McCracken: elektryczne gitary
Tony Levin: gitara basowa
George Small: instrumenty klawiszowe
Michelle Simpson, Cassandra Wooten, Cheryl Mason Jacks, Eric Troyer: chórki
Howard Johnson, Grant Hungerford, John Parran, Seldon Powell, George 'Young' Opalisky, Roger Rosenberg, David Tofani, Ronald Tooley: trąbki, rogi
Matthew Cunningham: hammer dulcimer (cymbałki - instrument strunowy)
Andy Newmark: perkusja
Robert Greenridge, Arthur Jenkins: instr. perkusyjne
"(Just Like) Starting Over" (John Lennon) – 3:56
"Kiss Kiss Kiss" (Yoko Ono) – 2:41
"Cleanup Time" (John Lennon) – 2:58
"Give Me Something" (Yoko Ono) – 1:35
"I'm Losing You" (John Lennon) – 3:57
"I'm Moving On" (Yoko Ono) – 2:20
"Beautiful Boy (Darling Boy)" (John Lennon) – 4:02
"Watching the Wheels" (John Lennon) – 4:00
"Yes I'm Your Angel" (Yoko Ono) – 3:08
"Woman" (John Lennon) – 3:32
"Beautiful Boys" (Yoko Ono) – 2:55
"Dear Yoko" (John Lennon) – 2:34
"Every Man Has A Woman Who Loves Him" (Yoko Ono) – 4:02
"Hard Times Are Over" (Yoko Ono) – 3:20
"Help Me to Help Myself" (John Lennon)*
"Walking on Thin Ice" (Yoko Ono)*
Central Park Stroll (rozmowa)*
(*Utwory, które pojawiły się na reedycji z 2000 roku.)
Jak powstawały piosenki na album ?
JOHN: Po morskim rejsie byłem tak skoncentrowany , jakbym się dostroił do fa bezkresnego kosmosu. Wszystkie te kawałki zaczęły się pojawiać jak grzyby po deszczu... po pięciu latach kompletnego zastoju. Nie próbowałem, ale i tak nic się nie pojawiało, nie miałem żadnej inspiracji, żadnego pomysłu, nic nie miałem i wtedy łup, łup, łup...
Jego zmysły, niczym od dawna uśpiony odbiornik, znów zaczęły zamieniać, co wokół widział i słyszał w akordy i słowa. Na przykład z usłyszanej w radiu piosenki Boba Marley'a 'Hallelujah Time' zapożyczył niezwykle adekwatne do sytuacji w jakie się znalazł, słowa: We gotta keep living, living on borrowed time (musimy żyć dalej, żyć w pożyczonym czasie). Pojechał do Hamilton, kupił tani magnetofon i kolumny, i zaczął nagrywać wersje demo. Pracował zwykle w nocy, gdy Sean zasnął. Siedział na tarasie i grał, a w tle cykały cyklady i gwizdały żaby drzewne.
__________
JOHN: 'Starting Over' oraz
'Cleanup Time' to jedne z tych, które napisałem w biegu, po
ukończeniu wszystkich innych. Po prostu pojawiły się. Byłem wciąż
na Bermudach i te piosenki były dużą radochą(nagrodą) po
ukończeniu całości prac...
Jest taki przebój country and
western (Tammy Wynette), więc dodałem do tytułu 'Just Like'. Dla
mnie to jak powrót do wieku 15 i śpiewania a la Presley. Trochę
też jak Roy Orbison w 'Only the Lonely', taki trochę rodzaj parodii
ale nie do końca...
W piosence o mało co nie
wyrzuciłem słowa 'wings', ponieważ ponieważ pomyślałem 'Na
Boga, wszyscy teraz będą się zastanawiać, czy to nie jakieś
nawiązanie do Wings (zespół
Paul – RK). Oczywiście, że nie jest.
Yoko, John, z tyłu Fred Seaman |
George Small (klawiszowiec w tym
utworze): Zrobiliśmy tą piosenkę w dwóch lub trzech
podejściach. Bardzo szybko. W pewnym sensie ta piosenka grała się
sama - fortepian, rytm Andy'ego, kapitalna partia basu Tony'ego , no
i John, Hugh i Earl na gitarach. No i oczywiście świetna produkcja.
W piosence John
użyto tybetańskiego dzwonka, który przyniósł do studia wprost z
mieszkania Lennonów w Dakocie ich asystent Fred Seaman. Miks tego
efektu kończył pracę nad piosenką. Te same dzwonki użyto także
na początku 'Beautiful Boy (Darling Boy)'.
YOKO:
Wiedzieliśmy, że ta piosenka będzie pierwszym singlem.
Uwielbiam 'Starting Over', ale kiedy ją słyszę to dusi mnie
trochę, ponieważ ona jest o tym jak się wtedy czuliśmy. Naprawdę
uważaliśmy, że zaczynamy wszystko od nowa i niestety się nie
udało.
Niektóre piosenki były przetworzonymi z tych, które leżały odłożone na półkach demo w Nowym Jorku, w Dakocie. Inne pojawiły mu się w głowie w niemal ostatecznej postaci. Wszystkie opowiadały o życiu, jakie wiódł przez ostatnie pięć lat, i dawały świadectwo, że był to okres pełne szczęścia i spełnienia. 'Darling Boy', później przemianowany na 'Beautiful Boy', to radosna pieśń na część Seana. Z jednej strony pozwalała na ciepłe wejrzenia w bezpieczny świat jego dzieciństwa (the monster's gone, he's on the run and your daddy's here...), z drugiej - tłumiąc irytację, że Sean niebawem wyrośnie z tego szczęśliwego wieku, stanowiła przestrogę aby cieszyć się każdą chwilą (life is what happens to you while you're busy making other plans (życie dzieje się wtedy, kiedy pochłania cię snucie planów na przyszłość).
'Watching The Wheels' to rodzaj muzycznego autoportretu kogoś, kto szczęśliwie uniknął wpadnięcia w tą samą pułapkę co Elvis. Tekst przepełnia zadowolenie, że autorowi udało się ujść cało z karuzeli show-biznesu i że podczas gdy bez końca krążyły na niej malowane koniki o imionach Paul lub Mick, on tymczasem mógł się zajmować ważnymi rzeczami w rodzaju watching shadows on the wall (obserwowania {przyglądania się cieniom} cieni - na ścianie).
- W swojej nowej piosence 'Watching The Wheels' śpiewasz: People asking questions lost in confusion, well I tell them there's no problem, only solutions (zdezorientowani ludzie zadają pytania, cóż, mówię im, że nie ma problemów tylko rozwiązania). Ale są ludzie, którzy nie przykładają wielkiej wagi do rozwiązań.
JOHN
: To już ich problem. Ja nie udoskonaliłem sztuki życia - uczę się jej,
ale pewnie pójdę do grobu, wciąż się ucząc. Jeśli ktoś przez cały czas
koncentruje się na problemie, do niczego nie dojdzie. Ale jeśli zaczyna
myśleć nad rozwiązaniem, problem zwykle znika. Odkryłem to metodą prób i błędów i nie umiem tego zrobić ot, tak, na zawołanie (Kohn pstryka palcami).Ale w tej piosence mówię rzecz następującą, ja to odkryłem, a co wy ludzie, o tym myślicie ? Więc po prostu odpowiadam na pytania, jakie zadawali mi ludzie w listach, które dostawałem przez ostatnich pięć lat...
W obawie, aby tytuł utworu nie stał się samospełniającym proroctwem - jak zawsze przesądny -zmienił go na (Afraid I'm) Losing You (Obawiam się, że) Tracę Ciebie.
- W swojej nowej piosence 'Watching The Wheels' śpiewasz: People asking questions lost in confusion, well I tell them there's no problem, only solutions (zdezorientowani ludzie zadają pytania, cóż, mówię im, że nie ma problemów tylko rozwiązania). Ale są ludzie, którzy nie przykładają wielkiej wagi do rozwiązań.
Yoko, John i Jack Douglas. |
'Woman' była subtelnym podziękowaniem Yoko, za pokazanie mi co to znaczy sukces i
jednocześnie przepraszała za smutek i ból. Koniec końców piosenka
zwracała się nie tylko do Yoko, ale do wszystkich ważnych kobiet w jego
życiu - do Julii, Mimi, Mater, Nanny i Harrie - przecież na zawsze będę waszym dłużnikiem (after all, I'm forever in your debt).
JOHN: “Woman” pojawiła się nagle, niespodziewanie, któregoś popołudnia na Bermudach. Ujrzałem to co kobiety robią dla nas. Nie to, co Yoko robi dla mnie, aczkolwiek myślałem o tym w kategoriach osobistych.Jakaś prawda uniwersalna. Gdybyśmy nagrali swój album w trzeciej osobie i nazwali go Freda i Ada lub Tommy, ubrali się w stroje clownów, wyszminkowani i wykreowali jakichś bohaterów, nie nas, może Ziggy Stardusta (fikcyjny bohater albumu Davida Bowie – RK) czy byłby bardziej akceptowalny ? To nie nasz sposób na sztukę, nie w naszym stylu... No, ale na Bermudach nagle mnie olśniło wszystko, wszystko, nawet to co brałem za pewniki. Kobiety są naprawdę drugą połową nieba, i o tym szeptam na początku piosenki ("For the other half of the sky ..."). I ta piosenka po prostu nawiedziła mnie jak powódź. Piosenka przypomina utwory Beatlesów, ale nie to było moim zamiarem. Zrobiłem ją tak samo jak lata tamu ‘Girl’. To taka dojrzała, dorosła wersja ‘Girl’
Rick Troyer (chórki na 'Double Fantasy'):'Woman' miała feeling The Beatles i myślę, że z tego powodu Jack zatrudnił mnie do tej piosenki. Miałem głos trochę w stylu McCartney'a, tylko moze trochę ostrzejszy i wyższy. Usiedliśmy z Johnem studiu i jakoś spróbowaliśmy przejść przez tą piosenkę, on na swoim Gibsonie. On po prostu grał na gitarze i śpiewał partię wiodącą, podczas gdy ja cierpliwie pracowałem nad chórkami. To było zdumiewające. Byłem tam tylko ja, John i Jack, oraz dziewczyny od chórków. Początkowa praca jaką zrobiliśmy była zbyt ambitna i John zaproponował, aby to trochę uprościć. Zmieniliśmy to od razu w biegu, razem z Johnem, który cały czas była z nami. Dziewczyny nie potrafiły utrzymać melodii, więc spróbowaliśmy ich głosy wyeliminować. Skończyliśmy śpiewać : ja i dwie dziewczyny, a może ja i tylko jedna z nich.... Nie słyszałem ostatecznej wersji aż do czasu gdy został zabity. To po prostu oszałamiająca piosenka, jest taka piękna.
JOHN: “Woman” pojawiła się nagle, niespodziewanie, któregoś popołudnia na Bermudach. Ujrzałem to co kobiety robią dla nas. Nie to, co Yoko robi dla mnie, aczkolwiek myślałem o tym w kategoriach osobistych.Jakaś prawda uniwersalna. Gdybyśmy nagrali swój album w trzeciej osobie i nazwali go Freda i Ada lub Tommy, ubrali się w stroje clownów, wyszminkowani i wykreowali jakichś bohaterów, nie nas, może Ziggy Stardusta (fikcyjny bohater albumu Davida Bowie – RK) czy byłby bardziej akceptowalny ? To nie nasz sposób na sztukę, nie w naszym stylu... No, ale na Bermudach nagle mnie olśniło wszystko, wszystko, nawet to co brałem za pewniki. Kobiety są naprawdę drugą połową nieba, i o tym szeptam na początku piosenki ("For the other half of the sky ..."). I ta piosenka po prostu nawiedziła mnie jak powódź. Piosenka przypomina utwory Beatlesów, ale nie to było moim zamiarem. Zrobiłem ją tak samo jak lata tamu ‘Girl’. To taka dojrzała, dorosła wersja ‘Girl’
Earl Slick, (gitara na 'Double Fantasy'):
To piosenka bardzo w stylu "Here, There And Everywhere' . Jest
wspaniała. Od samego początku kiedy ją usłyszałem pierwszy raz,
pomyślałem: 'To The Beatles'.
Jack
Douglas (producent albumu 'Double Fantasy'): Wiedziałem, że to będzie
klasyk muzyki pop, ponieważ w piosence było wszystko co czuje mężczyzna o
swojej żonie lub dziewczynie. On chciał by była w stylu
przed-Beatles,wczesnych lat 60-tych, dlatego dałem na końcu w tle
chórki i modulacje wokalne.Powiedziałem: Ta piosenka będzie twoim hitem Righteous Brothers: You've Lost That Lovin' Feelin',numeru, który John bardzo lubił.Rick Troyer (chórki na 'Double Fantasy'):'Woman' miała feeling The Beatles i myślę, że z tego powodu Jack zatrudnił mnie do tej piosenki. Miałem głos trochę w stylu McCartney'a, tylko moze trochę ostrzejszy i wyższy. Usiedliśmy z Johnem studiu i jakoś spróbowaliśmy przejść przez tą piosenkę, on na swoim Gibsonie. On po prostu grał na gitarze i śpiewał partię wiodącą, podczas gdy ja cierpliwie pracowałem nad chórkami. To było zdumiewające. Byłem tam tylko ja, John i Jack, oraz dziewczyny od chórków. Początkowa praca jaką zrobiliśmy była zbyt ambitna i John zaproponował, aby to trochę uprościć. Zmieniliśmy to od razu w biegu, razem z Johnem, który cały czas była z nami. Dziewczyny nie potrafiły utrzymać melodii, więc spróbowaliśmy ich głosy wyeliminować. Skończyliśmy śpiewać : ja i dwie dziewczyny, a może ja i tylko jedna z nich.... Nie słyszałem ostatecznej wersji aż do czasu gdy został zabity. To po prostu oszałamiająca piosenka, jest taka piękna.
Dawny, niepewny i zalękniony John nie znikł jednak całkowicie. W
niespokojnym, rockowym numerze 'Im Losing You' śpiewa, że ma świadomość,
iż z Yoko dzieje się coś, co może mieć katastrofalne skutki. Już na
kilka dni przed jej odwiedzinami powtarzał Seanoiw, że "przyjedzie
mamusia", a robił to w taki dokładnie sposób, w jaki matki zwykle
informują dzieci, że ich tatusiowie przerywają pracę, aby z nimi trochę
pobyć. Kiedy jednak Yoko dotarła wreszcie do Undercliff, większość czasu
spędziła na telefonie, sprzedając za rekordową cenę 250 000 $ jedną z
ich rodowodowych, holsztyńskich krów. Po jej powrocie do domu, John
dzwonił do niej cały czas, ale nie mógł jej zastać.
- Łaziłem po ścianach wystarczająco długo, żeby napisać piosenkę - wspominał.W obawie, aby tytuł utworu nie stał się samospełniającym proroctwem - jak zawsze przesądny -zmienił go na (Afraid I'm) Losing You (Obawiam się, że) Tracę Ciebie.
W Nowym Jorku Yoko już znalazła producenta. Oboje zgodzili sie, że bardziej niż jakaś legenda z przeszłości przyda im się ktoś młody ze współczesnym podejściem do muzyki - i wymogom tym idealnie odpowiadał Jack Douglas. Był inżynierem dźwięku pod koniec nowojorskiej sesji 'Imagine' a więc znany Lennonom, następnie wyprodukował albumy bardzo popularnych aktualnie artystów jak Aerosmith czy Cheap Trick. Kiedy Douglad po raz pierwszy usłyszał taśmy demo nagrane przez Johna na Bermudach, z chórem żab i cykad w tle, zastanawiał się, do czego właściwie mógłby być potrzebny.
DOUGLAS: Już wtedy wspaniale się ich słuchało.
Prace rozpoczęto 4 sierpnia w studiach Hit Factory przy 48-mej Zachodniej ulicy. John miał jeszcze przed sobą 4 miesiące życia... Zjawił się w studiu w czarnym kapeluszu z szerokim rondem i z jedną z teczek, ze swojej olbrzymiej kolekcji, a jego pierwszą czynnością było umieszczanie dużego zdjęcia Seana na stole mikserskim.
Jack Douglas był pod wrażeniem. Nie mógł się nadziwić, że album
'Double Fantasy' był w równym stopniu płytą Yoko, co Johna, a piosenki,
jakie ona równocześnie komponowała w Nowym Jorku, zamiast - jak to
zwykle bywało w takich przypadkach - odbiegać od jego utworów, doskonale
je uzupełniały. John na swój użytek nazwał tą płytę "rozmową między
kobietą i mężczyzną" i właśnie taki efekt udało się osiągnąć, nawet
mimo tego, że nie zaśpiewali razem ani jednego duetu,a w dodatku
poszczególne utwory nagrywali w różnych porach dnia. Przepełnione
obawą, nieco fatalistyczną 'Im Losing You' gładko przechodziło w nagraną przez Yoko część drugą 'I'm Moving On', która zdawała się potwierdzać wszystkie najczarniejsze przypuszczenia Johna.
podobnie 'beautiful Boy', elegia Johna dla Seana, znalazła swój
odpowiednik w napisanej na ich część piosence 'Beautiful Boys'. W
wyciszeniu utworu 'Dear Yoko' John delikatnie ją ganił za jej brak czasu na Bermudach i jednocześnie wyrażał nadzieję, że spędzą tam kolejne wakacje (kiedy przyjedziesz następnym razem, nie sprzedawaj krowy... pobądź z nami... when you come over next time, don't sell a cow... spend some time...)
I'M LOSING YOU
I'M LOSING YOU ( z Cheap Trick)
Sierpień 1980 , ekipa studyjna, obok Johna z lewej Andy Newmark.Po prawej Yoko - Jack Douglas |
W składającej się z najlepszych muzyków sesyjnych obsadzie nie znalazł się żadne stary kumpel Johna, który mógłby sprowadzić go na manowce. I rzeczywiście atmosfera panująca w studiu bardziej przypominała ośrodek odnowy biologicznej niż sesję nagraniową rockowego albumu. Yoko stworzyła dla muzyków tzw. "cichy pokój" z łagodnym światłem, palmami w donicach i białym fortepianem. Zamiast kokainy i alkoholu zespół dostawał herbatę i sushi, które John nazywał "zdechłą rybą".W pobliżu każdego mikrofonu stały talerze z ziarnami słonecznika i rodzynkami, a na życzenie można było dostać masaż shiatsu.
Zdjęcie Seana na stole mikserskim miało przypominać, że sesja musi się skończyć o takiej porze, aby John mógł pojechać do domu i życzyć synkowi dobrej nocy. Kiedy pewnego wieczora nie udało mu się wyjść ze studia, zadzwonił do Dakoty, żeby przekazać Seanowi wiadomość: "Kocham Cię, kolorowych snów, do jutra".
Yoko odpowiedziała Johnowi przez telefon, że Sean też go kocha. - Mam nadzieję - odparł John - bo jestem jedynym tatą w jego życiu.
Cheap Trick: Carlos i Nielsen na górze |
Douglas chciał nadać albumowi współczesny sznyt. ostatecznie od 'I'm Losing You' zatrudnił dwóch muzyków z Cheap Trick: perkusistę Buna E.Carlosa oraz gitarzystę, lidera tej kapeli, Ricka Nielsena.O dziwo, kapela ta pracowała - dziwnym zbiegiem okoliczności nad swoim nowym albumem w studiach AIR w Montserrat z ... George Martinem. Ostatecznie ich funkujący styl nie pasował do piosenki. Album 'Double Fantasy' był - miał być - bowiem albumem bardziej utrzymanym bardziej w stylu Matisse'a niż Picassa, kojącym i dodającym otuchy, a nie prowokującym i niespokojnym jak wcześniejsze płyty Johna i Yoko.
'Beautiful Boy' kończy się szumem morza i głosami dzieci - dźwiękami, które również dobrze mogły zostać nagrane na Bermudach. O ile kiedyś John wykrzykiwał: "Nie wierzę w Beatlesów", to teraz bez wzdragania się wracał pamięcią do - jak to nazwał - "The B's" i cieszył się, kiedy mógł wykorzystać ten skrót,żeby wytłumaczyć muzykom, co chciał uzyskać. Na przykład 'Woman' opisywał im jako "piosenkę w stylu wczesnych nagrań wytwórni Motown oraz The Beatles" - choć po prawdzie jej miodowy chórek i "uuu...well, well" przypominał raczej jakąś solową balladę Paula czy nawet Wings.Andy Newmark, perkusista na albumie, przypomina sobie jak któregoś dnia John bezceremonialnie zakomunikował:
Ahmet Ertegun z żoną. |
- Andy, chcę to zrobić w trzech podejściach, po prostu graj jak Ringo!
Wieści o tym, że John Lennon nagrywał nowy album, wstrząsnęły przemysłem muzycznym po obu stronach Atlantyku. Ponieważ Apple nie była już aktywną firmą, zakładano, że pomiędzy wielkimi wytwórniami rozpęta się prawdziwa wojna o to, kto miałby wydać 'Double Fantasy' oraz jego następne płyty.W tym czasie czołowi artyści, podpisujący kontrakty płytowe w poczet przyszłych tantiem dostawali już olbrzymie zaliczki, jakich on nigdy nie miał, ani jako Beatles ani potem. Na swój użytek za punkt odniesienia przyjął kwotę 22 500 000 dolarów - taką samą jaką niedawno otrzymał od firmy Columbia Paul McCartney. Żadnym negocjacjom nie podlegało za to wydanie płyty pod dwoma nazwiskami - jego i Yoko. Każdy szef wytwórni, który się przed tym wzdragał - był automatycznie wykluczany jako współpracownik. Ten los spotkał nawet słynnego Ahmeta Erteguna, współzałożyciela wytwórni Atlantis, w której w latach 70-tych dominowała czarna muzyka, a która teraz - jak można się było spodziewać - była wysoko na liście życzeń Lennona. Aby osobiście ubłagać Johna, w akcie desperacji Ertegun zjawił się nawet w Hit Factory, ale nie udzielono mu audiencji i poproszono, żeby sobie poszedł.
John Yoko i David Geffen. |
Ostatecznie wybór padł na całkiem nową i jeszcze niedoświadczoną firmę Geffen Records 0 Davida Geffena. David już na samym początku zapowiedział, że z obojgiem podpisze kontrakty na podobnych warunkach , i chociaż w kwestii finansów nie był w stanie konkurować z wielkimi wytwórniami, obiecał zajmować się nimi osobiście i poświęcić się im bez reszty.Jego kartą przetargową (oprócz oczywiście dobrych konfiguracji astrologicznych, do których John i Yoko przykładali olbrzymią wagę), było to, że złożył swoją ofertę, zanim jeszcze wysłuchał choćby jednego dźwięku z przyszłej płyty.
9 października, aby uczcić 40-te urodziny Johna i piąte - Seana, Yoko wynajęła 5 samolotów, które na niebie nad Manhattanem dziewięć razy (a jakże !) napisały smugą dymu: "HAPPY BIRTHDAY JOHN AND SEAN LOVE YOKO".
Przed budynkiem Dakoty z kartkami i prezentami zgromadziła się grupa fanów, która chciała złożyć życzenia Johnowi osobiście.Wszyscy mieli nadzieję, że John się pokaże lub nawet ich przyjmie.
Tego lata na lodowisku w Central Park, naprzeciwko Dakoty House odbył się ostatni, słynny koncert rockowy. Przez całą dekadę wielkie nazwiska pokroju Otisa Reddinga czy Bruce'a Springsteeena pojawiały się na tle drzew i drapaczy chmur, zaledwie kilkaset metrów od mieszkania Lennonów. Gwiazdą tego ostatniego był zespół The Pretenders. Jego wokalistka, Chrissie Hynde poprosiła fotografa Boba Gruena (który fotografował większość koncertów i gwiazdy rockowe), żeby przekazał najlepsze życzenia dla Johna, który wciąż pracował w Hit Factory.
Gruen wspomina: Kiedy powiedziałem Johnowi, że już nie będzie więcej tam koncertów, odparł: "Dobrze... dzięki Bogu, że w końcu przestali... Sean tylko się ciągle budził". Byłem zaskoczony, słysząc to z ust Johna Lennona, Pana Rock'N'Rolla we własnej osobie. To był znak jak bardzo wydoroślał.
J.Cott: Na Double Fantasy zauważyłem tajemniczy, cudowny mały kolaż dźwiękowy, który niepostrzeżenie łączy twoją piosenkę Watching the Wheels i czarujący utwór Yoko Yes, I’m YourAngel w stylu lat trzydziestych. Słychać tam coś jakby wołanie domokrążcy, odgłosy powozu konnego, a potem trzaśnięcie drzwiami i kilka muzycznych fraz zagranych na pianinie i skrzypcach w jakiejś restauracji.
JOHN: Powiem ci, co to
jest. Jeden z głosów należy do mnie. Mamroczę: „God bless you, man, thank you,
man, cross my palm with silver, you’ve got a lucky face” (Niech cię Bóg
błogosławi, człowieku, dziękuję, człowieku, sypnij srebrem, masz szczęście
wypisane na twarzy), czyli to, co mówią w Anglii faceci, którzy żebrzą albo
domagają się napiwku, i właśnie te słowa słyszysz na płycie.
Potem
odtworzyliśmy dźwięki
z – jak ją nazywamy z Yoko – „sali truskawkowo-skrzypcowej”, czyli z restauracji
Palm Court w hotelu Plaza. Lubimy tam od czasu do czasu usiąść i posłuchać
starych skrzypiec, wypić filiżankę herbaty i zjeść truskawki. Romantyczne
miejsce. No więc obraz jest następujący: ktoś w rodzaju ulicznego proroka, facet
w stylu tych, co wystają na rogu Hyde Parku, patrzy
na obracające się
koła, przechodnie rzucają mu monety do kapelusza – podrobiliśmy to w studiu,
gdzie nasi przyjaciele chodzili tam i z powrotem, wrzucając monety do kapelusza
– a on mówi: „Dziękuję, dziękuję”, a potem wsiadasz do powozu i jedziesz przez
Nowy Jork, i wchodzisz do hotelu, gdzie grają skrzypce, a potem pojawia się ta
kobieta i śpiewa o tym, że jest aniołem.
J.Cott: W Yes, I’m Your Angel
Yoko śpiewa, że ona jest w twojej
kieszeni, a ty jesteś w jej medalionie, a potem piosenka przechodzi
niepostrzeżenie w Woman, która brzmi trochę jak wiersz
trubadura napisany dla średniowiecznej damy.
JOHN: Woman wzięła się stąd, że pewnego słonecznego popołudnia na
Bermudach nagle uderzyła mnie myśl, ile kobiety dla nas robią. Nie chodzi tylko
o to, co Yoko dla mnie robi, chociaż myślałem o tym w takich osobistych
kategoriach… ale każda prawda jest uniwersalna. Przyszły mi do głowy wszystkie
te gierki i sztuczki – mniejsza o historię, o szowinizm i te sprawy, o których
mówią feministki, ale chodzi o wszystko to, co uważałem za pewnik, bo w ten
sposób zostaliśmy wychowani. Kobiety naprawdę są drugą połową nieba – jak
szepczę na początku piosenki. Albo jesteśmy „my”, albo nie ma niczego. Piosenka
jest taka jak w pierwszej wersji, bo nie chciałem przekombinować i upiększać jej
na siłę.
Przypomina mi utwór
Beatlesów – nazywam ją kawałkiem „Beatle John” – chociaż nie starałem się, żeby
brzmiała jak utwór The Beatles. Zrobiłem ją tak, jak wiele lat temu zrobiłem
Girl
– to po prostu jakoś tak uderzyło we mnie znienacka jak powódź i
tak wyszło. Woman jest dorosłą wersją
Girl.
J.Cott: W Woman śpiewasz także o tym, że Yoko
pomogła ci wyrazić twoje najgłębsze uczucia, a potem dziękujesz jej: „for
showing me the meaning of success” (za pokazanie mi znaczenia sukcesu).
JOHN: Nie twierdzę, że
odniesienie sukcesu i zostanie sławnym artystą czy gwiazdą nie jest dobre, ani
nie twierdzę, że jest wspaniałe. W piosence Working Class Hero
jest coś, czego nikt nigdy dobrze nie zrozumiał, a mianowicie, że w
zamyśle miała być sardoniczna. Nie miała nic wspólnego z socjalizmem, a jej sens
był taki: „Jeśli chcesz przejść tę drogę, dotrzesz tak wysoko jak ja i tym
właśnie będziesz –
jakimś facetem
wyjącym na płycie, w porządku? Jeśli chcesz to zrobić, zrób to”. Bo ja odniosłem
sukces jako artysta i raz byłem szczęśliwy, a raz nieszczęśliwy, i kiedy byłem
nieznany w Liverpoolu czy Hamburgu, też byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy. Ale
Yoko nauczyła mnie, czym jest prawdziwy sukces –
sukces dla mojej
osobowości, sukces w moim związku z nią i z dzieckiem, w moim związku ze
światem… i pokazała mi, jak być szczęśliwym, kiedy się budzę. To nie ma nic
wspólnego z tym, co jest rockową machiną, a co nie jest rockową machiną. Kim
właściwie mam być, jakimś męczennikiem, który nie powinien być bogaty? Czy
kiedy byłem Beatlesem, krytykowali mnie za zbijanie kasy? Z perspektywy czasu
widzę, że na naszej drodze pojawiło się mnóstwo pieniędzy, a ja dużo ich wydałem
i, do cholery, jasne, że świetnie się za nie bawiłem,
aleprzecież nie roztrwoniłem ich wszystkich – pomyśl o
psychodelicznym rolls-roysie. Jednak z powodu swojej ignorancji dużo straciłem i
dużo rozdałem, kierując się być może źle pojętą dobroczynnością, nie wiem. Więc
dlaczego nagle atakują mnie za zbijanie kasy akurat teraz? Dlatego że byliśmy
kojarzeniz radykalnymi ideami, z feminizmem i ruchem
antywojennym. Czy trzeba być biednym, żeby być przeciwnikiem wojny? W Izbie
Lordów jest niejeden socjalista, więc o czym oni mówią? No wiesz, jeśli chcą
biedaka, mogą naśladować Jezusa. Ale on jest nie tylko biedny, on jest
martwy!
Ostatnio jakiś dupek napisał o mnie artykuł na pierwszej
stronie „Esquire”. [W numerze z listopada 1980 roku ukazał się zjadliwy tekst
dziennikarza Laurence’a Shamesa pod tytułem John Lennon, Where Are You?
Shames napisał w nim: „Szukałem tego Lennona, który zawsze miał
niewyparzony język i wszystkich obrażał, nie musząc się nawet wysilać. Mój
Lennon był zawziętym clownem, człowiekiem popełniającym ekstrawaganckie błędy i
obdarzonym ogromną wytrzymałością, był dużym bobasem i żałosnym często
poszukiwaczem prawdy, którego zbolałe, głupawe, szczere, paranoiczne oblicze
było symbolem i sumieniem jego epoki (…) Lennon, którego bym znalazł, jest
czterdziestoletnim biznesmanem oglądającym dużo telewizji, mającym 150 milionów
dolarów na koncie, syna, za którym świata nie widzi, i żonę, która przechwytuje
jego telefony (…) To prawda, John? Faktycznie odpuściłeś?”]. Ten facet przez
ostatnie dwadzieścia miesięcy uganiał się za krowami10,
ogrodnikami i aktami notarialnymi. Ja pracuję nad płytą, a ten dupek gapi się na
krowy. Do kurwy nędzy, człowieku, o czym oni mówią? A co powinienem był sobie
kupić – niewolników? Dziwki? [śmieje się] Mają w głowach pierdolone
szamboi zrobią wszystko, byle tylko sprzedać czasopisma,
sprzedać towary, na które ludzi nie stać i których nie potrzebują, a co trzy
miesiące i tak trzeba je wymieniać… więc o co mnie właściwie oskarżają? Ten
facet jest kimś takim, kto kiedyś był w tobie zakochany, a teraz cię nienawidzi
– typ odrzuconego kochanka. Ja nawet nie znam tego dupka, ale wiem, że uganiał
się za iluzją, odkochał się w niej, a teraznienawidzi innej iluzji. Żadna z tych osób, które
opisuje, nigdy nie istniała, chyba że w jego głowie. To
nie ma ze mną nic wspólnego –
równie dobrze mógłby mówić o Grecie Garbo, zgadza się? Ci krytycy ze swoimi
iluzjami, które stworzyli na temat artystów – to jak oddawanie czci bożkom.
Przypomina mi to te dzieciaki z Liverpoolu, które lubiły nas tylko wtedy, kiedy
byliśmy w Liverpoolu –wiele z nich
odwróciło się od nas, bo zrobiliśmy karierę w Manchesterze, zgadza się? Uznały,
że się sprzedaliśmy. Potem Anglicy się wkurzyli, bo zrobiliśmy karierę w… O co
tu chodzi, do cholery? Oni lubią ludzi tylko wtedy, gdy ci pną się w górę, a jak
już znajdą się na szczycie, nie mają nic lepszego doroboty, jak tylko
obrzucać ich gównem. Lubią sobie wyobrażać, że kreują i łamią ludzi, ale tak nie
jest. Ja nie mogę znów się piąć w górę i nie mogę mieć znów dwudziestu pięciu
lat. Nie mogę być tym, kim byłem pięć minut temu, więc nie zamierzam tracić
czasu na roztrząsanie tego, co powiedzą albo co zrobią. Większość z nich jest
teraz o połowę młodsza ode mnie i mają gówniane pojęcie o czymkolwiek, co nie
wydarzyło się po 1970 roku. Tak naprawdę chcieliby mieć martwych bohaterów, jak
Sid Vicious i James Dean, ale mnie nie interesuje bycie jakimś pierdolonym
martwym bohaterem… więc niech spadają.
czytaj także w : JOHN LENNON YOKO ONO - "Double Fantasy" - cz. 1
WOMAN - singiel
Muzyczny blog Historia The Beatles Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Dzięki Stary za cudowny tekst! Adam
OdpowiedzUsuńK....a. Ten blog to najzwyczajniejsze mistrzostwo .swiata. Uzaleznia jak diabli i jest tak ogromnie ciekawy bez wzgledu czy jestes fanem Beatlesow czy tez nie.
OdpowiedzUsuń