Miała się tutaj pojawić seria fotek poświęcona temu 'hamburskiemu jeszcze' przyjacielowi zespołu The Beatles ale natrafiłem na ciekawy wywiad z tym artystą (sprzed około 6 lat), którego przytaczam ciekawsze, moim zdaniem fragmenty (moje tłumaczenie). Fotki wykraczają tutaj z oczy- wistych powodów poza rok 1967, bo wciąż jeszcze jesteśmy w tym roku.
KLAUS VOORMANN (1) - Otoczenie
KLAUS VOORMANN (1) - Otoczenie
The
"gunslinger" of the Beatles
Rewolwerowiec (człowiek do wynajęcia) The Beatles
Rewolwerowiec (człowiek do wynajęcia) The Beatles
Spokojny,
stonowany, tajemniczy. To pierwsze wrażenia - zdaniem dziennikarza - jakie się odnosi wobec
Klausa, nazywanego czasami „5-tym Beatlesem”.
W 1960 roku to właśnie on „odkrył” "dzikich"| chłopców (razem z Astrid Kircherr) z Liverpoolu w klubie na Reeperbahn i pozostał już na stałe przyjacielem Johna, Paula, George'a i Ringo. Grał na gitarze basowej na ich solowych projektach, naszkicował i zaprojektował okładkę albumu 'Revolver' (nagroda Grammy) i w latach 70-tych był bardzo wziętym basistą. Oto fragmenty wywiadu z nim z okazji jego urodzin. Prócz zdjęć wszystkie zamieszczone na poście rysunki są autorstwa Klausa Voormanna.
W 1960 roku to właśnie on „odkrył” "dzikich"| chłopców (razem z Astrid Kircherr) z Liverpoolu w klubie na Reeperbahn i pozostał już na stałe przyjacielem Johna, Paula, George'a i Ringo. Grał na gitarze basowej na ich solowych projektach, naszkicował i zaprojektował okładkę albumu 'Revolver' (nagroda Grammy) i w latach 70-tych był bardzo wziętym basistą. Oto fragmenty wywiadu z nim z okazji jego urodzin. Prócz zdjęć wszystkie zamieszczone na poście rysunki są autorstwa Klausa Voormanna.
Pytanie: Klaus, w następnym tygodniu będziesz obchodził swoje 70-te urodziny. Patrząd wstecz, które wydarzenia w twoim życiu uznasz za najważniejsze ?
Klaus Voormann: Jest ich mnóstwo. Pod kątem zawodowym to oczywiście zaprojektowanie okładki albumu 'Revolver' The Beatles i oczywiście związana z nią nagroda Grammy.
P: Twoje
doświadczenia życiowe starczyły pewnie dla dwóch żywotów...
KV: (śmieje się) Akurat teraz robię życiową dokumentację swoich prac dla kina i telewizji, w czasie robienia której odwiedzam wszystkich swoich kolegów, wspominam dawne czasy, gram znowu swoją muzykę i spotykam znowu wszystkich starych przyjaciół. Wskakuję ponownie w tamten okres swego życia i dlatego ogromnie nosi mnie w tej chwili, emocjonalnie i duchowo. Ostatnio widziałem się z Carly Simon, którą bardzo lubię, wróciły wspomnienia i zauważyłem, że niestety wieli moich danych znajomych już nie żyje.
You're So Vain - CARLY SIMON
KV: (śmieje się) Akurat teraz robię życiową dokumentację swoich prac dla kina i telewizji, w czasie robienia której odwiedzam wszystkich swoich kolegów, wspominam dawne czasy, gram znowu swoją muzykę i spotykam znowu wszystkich starych przyjaciół. Wskakuję ponownie w tamten okres swego życia i dlatego ogromnie nosi mnie w tej chwili, emocjonalnie i duchowo. Ostatnio widziałem się z Carly Simon, którą bardzo lubię, wróciły wspomnienia i zauważyłem, że niestety wieli moich danych znajomych już nie żyje.
You're So Vain - CARLY SIMON
Carly Simon i Klaus, występ w TV 1976, 'You'r So Vain' |
P: Twoje basowe intro w piosence
Simon " You're so vain " obrosło legendą. Jak do tego
doszło?
KV: Byliśmy wszyscy w studio, brzdąkałem na basie i nagle Carly krzyknęła: 'Chcę to na wstęp (intro)!'. Gdy wsłuchasz się dokładnie, ona tam mruczy w tle, gdy gram ten początek, „Son of a gun” (co za drań) co było do diabła strasznie fajnym komplementem.
KV: Byliśmy wszyscy w studio, brzdąkałem na basie i nagle Carly krzyknęła: 'Chcę to na wstęp (intro)!'. Gdy wsłuchasz się dokładnie, ona tam mruczy w tle, gdy gram ten początek, „Son of a gun” (co za drań) co było do diabła strasznie fajnym komplementem.
P: Lista muzyków, dla których
grałeś na basie jest swoistą 'Who's Who” muzycznej sceny lat
70-tych. Musiałeś być cały czas w
studiu...
KV: Nie byłem takim maniakiem sesyjnym do wynajęcia dla każdego. Ale z dumą mogę powiedzieć, że ci wszyscy fantastyczni muzycy dla których grałem, zaliczają się do kręgu moich przyjaciół. Ponieważ jeśli chcesz wszystko dobrze nagrać na taśmie to poziom muzyczny musi iść w parze z ludzkim. Z jednej strony to można zachowywać się jak kameleon i dostosowywać się do sytuacji. Z drugiej strony w tym wszystkim musi być dusza. W studiu musisz być sobą, zachować swoją osobowość, która jest w stanie komunikować się z innymi, być zdolnym do słuchania, co w końcowym efekcie rozwija wspólną symbiozę, prowadzącą do magii zapisanej na płycie. To jest ten trick, sztuczka.
KV: Nie byłem takim maniakiem sesyjnym do wynajęcia dla każdego. Ale z dumą mogę powiedzieć, że ci wszyscy fantastyczni muzycy dla których grałem, zaliczają się do kręgu moich przyjaciół. Ponieważ jeśli chcesz wszystko dobrze nagrać na taśmie to poziom muzyczny musi iść w parze z ludzkim. Z jednej strony to można zachowywać się jak kameleon i dostosowywać się do sytuacji. Z drugiej strony w tym wszystkim musi być dusza. W studiu musisz być sobą, zachować swoją osobowość, która jest w stanie komunikować się z innymi, być zdolnym do słuchania, co w końcowym efekcie rozwija wspólną symbiozę, prowadzącą do magii zapisanej na płycie. To jest ten trick, sztuczka.
P: Czy wspominasz coś, co chciałbyś poprawić ?
KV: Tak, chciałbym parę rzeczy zmienić. Wiem, że nie potrafię dobrze pisać tekstów, nie mam talentów językowych. Powinienem napisać więcej niż dwie piosenki, ponieważ miałem do tego talent. Dzisiaj mogłyby być dla mnie piękną emeryturą.
Klaus w środku, Harry Nilsson drugi z prawej. |
_______________________________
Klaus i George Harrison |
KV: To piosenka " So Far ", wyprodukowana przez George'a Harrisona i zaśpiewana przez Doris Troy. Przy okazji w studiu pojawili się Delaney and Boney i tak im się to spodobało, że wzięli w sesji udział. Panowała wtedy wspaniała atmosfera. Druga piosenka, nawet dzisiaj mam gęsią skórkę gdy o tym myślę, to 'Salmon Falls' z piękną orkiestrową aranżacją. Harry Nilsson zaśpiewał ją z głębokim, przepięknym tekstem.
Doris Troy - So far
Harry Nilsson - Salmon Falls
My Sweet Lord - concert for Bangladesh
P: Jako twórca piosenek miałeś więc zbyt dużo respektu w stosunku do sławnych kolegów ?
KV: Tak, zawsze myślałem: Pozwól im
to robić To był błąd. Ale taka była moja mentalność,
oczekiwanie i obawa. Żałuję, że nie byłem bardziej natarczywy i
odważny.
P: Twoje nazwisko pojawia się we
wszystkich rockowych Encyklopediach. W 1967 roku otrzymałeś Grammy
z okładkę 'Revolver', zostając pierwszym Niemcem, który został
tą nagrodą uhonorowany. Twoje dzieło ?
KV: Zdecydowanie. Stworzyłem wiele pięknych rzeczy, mam ponad setkę okładek płyt, dvd oraz książek. Ale najbardziej lubię 'Revolver', graficznie i od strony pomysłu. Oczywiście także dlatego jak ważna to płyta dla całego świata. Kamień milowy w historii muzyki i historii sztuki jaką są okładki. Niektórzy ludzie uważają, że jest to najbardziej znana okładka na świecie. Czy tak jest, tego nie jestem pewien.
KV: Zdecydowanie. Stworzyłem wiele pięknych rzeczy, mam ponad setkę okładek płyt, dvd oraz książek. Ale najbardziej lubię 'Revolver', graficznie i od strony pomysłu. Oczywiście także dlatego jak ważna to płyta dla całego świata. Kamień milowy w historii muzyki i historii sztuki jaką są okładki. Niektórzy ludzie uważają, że jest to najbardziej znana okładka na świecie. Czy tak jest, tego nie jestem pewien.
KV: Oczywiście. Także moim zadaniem
było się do tego przyczyniać. Wtedy praca dla nich przyprawiła
mnie o mnóstwo bólów głowy by stworzyć coś równego ich muzyce.
Cieszyłem się bardzo z tego, że kompletnie miałem wolną rękę a
chłopcy byli tacy entuzjastyczni. No i mój projekt przeszedł
gładko przez całą 'beatlesowską' cenzurę...
P: The Beatles słynęli z brytyjskiego poczucia humoru. Jakie obrazy w pamięci kojarzą ci się z nimi?
KV: We wczesnych latach w Hamburgu, kiedy nikt ich nie znał, nie mieli pieniędzy ani własnych piosenek, grali tylko covery. W owym czasie byli bardzo bezczelni, nieokrzesani i z dość zuchwałymi manierami. Przykładowo John pozdrawiał publiczność na sali okrzykiem 'Heil Hitler!' Ten okres tkwi w moich kościach tak jak ich późniejsze solowe rzeczy.
Klaus, Astrid i Stuart |
KV:Byłem wtedy kurewsko wystraszony. To był klub
rockersów i ludzi w skórzanych kurtkach z nitami. Stuart Sutcliffe
stał na przedzie sceny, w ciemnych okularach wyglądał świetnie,
na lidera zespołu. Potem podłączył bas, następnie pojawił się
Paul i krzyknął: Hallo, wie gehts? Hej, jak leci ? I potem przyszła
ich muzyka, która totalnie mnie porwała.
P: Stuart był zakochany w twojej
dziewczynie Astrid Kirchher. Ukazano ten wątek w filmie
„Backbeat”...
KV: Film był bardzo autentyczny w
swojej treści, ale nie ukazywał wielu warunków wtedy panujących
tam: smrodu, błota, brudu, alkoholu na scenie. Nikt nie byłby tym
zachwycony, nawet Anlik. Beatlesi mieszkali w małych dwóch
komórkach bez okien, mioteł, wśród stęchlizny i świateł z
żarówek. Astrid wzięła ich pod swoje skrzydła, nakarmiła w
domu, wykąpała i obcięła. Astrid i Stuart byli ze sobą razem aż
do jego śmierci...
P: Czy ze swoim basem nie próbowałeś się dostać do The Beatles?
KV: Tak, ale to było wcześniej, zanim on opuścił zespół. Wiedziałem, że potrafię się nauczyć grać na basie szybko, wymagało to tylko by się do tego przysiąść. Kiedy spytałem się Johna o to, Paul już kupił swoją własną gitarę basową gdyż zdecydował grać partie Stuarta.
P: A to pech! Wierzysz w to, że to by zadziałało?
KV: Tak. Ale byłoby inaczej. Paul
zauważył, jak świetnym wokalistą jest John, dostrzegał też
potencjał George'a. Ta ich konstelacja była tak ważna i
zdumiewająca, dostrzegałem to lepiej niż sami Beatlesi.
P: Czy
nazwa 'piąty Beatles' pasuje do Ciebie ?
KV: Rozśmiesza mnie to. Moja żona Christina powiedziała niedawno: 'Jeśli uważasz, że to czasem jest korzystne dla Ciebie, to jesteś naprawdę piątym Beatlesem'.
Po erze The Beatles, grałem na basie w solowych projektach George'a, Johna i Ringa i zawsze zaliczałem ich do grona moich najbliższych przyjaciół. Wracając, to nie jest ważne dla mnie być piątym czy nie, Beatlesem.
Klaus i Christina |
KV: Rozśmiesza mnie to. Moja żona Christina powiedziała niedawno: 'Jeśli uważasz, że to czasem jest korzystne dla Ciebie, to jesteś naprawdę piątym Beatlesem'.
Po erze The Beatles, grałem na basie w solowych projektach George'a, Johna i Ringa i zawsze zaliczałem ich do grona moich najbliższych przyjaciół. Wracając, to nie jest ważne dla mnie być piątym czy nie, Beatlesem.
Klaus i Dhani Harrison |
P: Czy brakuje Ci George'a ?
KV: Bardzo. Jestem szczęśliwy, że krótko przed swoją śmiercią, mogłem uczestniczyć w jego życiu. Prosił mnie bym był z nim.
KV: Bardzo. Jestem szczęśliwy, że krótko przed swoją śmiercią, mogłem uczestniczyć w jego życiu. Prosił mnie bym był z nim.
P: Jak go pocieszałeś ?
KV: To dziwne, ale on był większym
wsparciem dla mnie niż ja dla niego. Lepiej radził sobie ze
zbliżającą się śmiercią niż ja. Byliśmy wielkimi
przyjaciółmi, bo mówiliśmy sobie rzeczy wprost, nie chowając
wszystko pod grubą warstwą miodu.
Wakacje na Teneryfie: Geoge i Klaus. |
P: Razem z George'm organizowałeś
koncert dla Bangla Desh w 1971 roku w Nowym Jorku i otrzymałeś za
za to drugą Grammy. Pionierskie przedsięwzięcie dla tego typu
koncertów jak np. Live Aid. (po prawej Harrison i Voorman w czasie wspomnianego koncertu w 1971 - RK).
KV: Tak. To był pierwszy wspaniały
koncert charytatywny. Zrobiliśmy bo wtedy bardzo szczerze,
uczciwie, dla naszego przyjaciela Raviego Shankara. Zbierał datki
dla głodujących w Bangladesh. Nikt tego tak nie robił więc
dlatego to takie unikatowe.
P: Seks, narkotyki to znak firmowy
życia lat 60-tych i 70-tych. Jak to przeżyłeś ?
KV: Nigdy nie doprowadziłem do
skomplikowanej sytuacji w moim życiu przez narkotyki. Wypiłem swoje
w swoim czasie ale później odstawiłem alkohol na bok. Widziałem
jak wielu moich znajomych w tym czasie funkcjonowało. W którymś
momencie powiedziałem sobie: Nie potrzebuję tego.
KV: Możesz nawet powiedzieć,
że jeśli cię to ominęło, to nie poznałeś dokładnie świata
Rock And Rollowca. Ale były rzeczy, których nie mogłeś robić
ponieważ zbyt siebie szanowałem. Pamiętam sesje kiedy ktoś
powiedział do mnie: 'Dawaj Klaus, grasz fantastycznie, jak możesz
to robić bez dragów ?
P: Byłeś członkiem-założycielem
The Plastic Ono Band. Czy Yoko miała swój udział w rozpadzie The
Beatles ?
Plastic Ono Band, 1969, w czasie Toronto Music Festival. Od lewej Klaus, Alan White, Yoko, John, Eric Clapton |
Klaus Voorman w środku stojących mężczyzn nad Johnem Lennonem. |
Powyżej zdjęcie 'macierzystego', podstawowego zespołu w którym grał Klaus od 1966 do 1969 roku. Manfred Mann : Klaus na zdjęciu drugi z prawej.
Zespół Manfred Mann: Mike d'Abo, Manfred Mann, Tom McGuinness, Klaus Voormann, Mike Hugg
P: W 1964 roku mieszkałeś w mieszkaniu Beatlesów w Londynie. Pewnie było strasznie ciężko ?
KV: Jasne. Było jak w więzieniu. Nikt
z nich nie mógł poruszać się po mieście. Co wieczór setki fanów
pod oknami. Ciężko było wytrzymać tą Beatlemanię.
Jeszcze zanim Beatlemania rozwinęła skrzydła: Teneryfa : Astrid, Klaus, George i Ringo |
Od lewej: Jim Keltner, Eric Clapton, Klaus i Yoko. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz