DRUGA AMERYKAŃSKA TRASA - PORTLAND (7)


Beatles przybywają do Portland.
22 sierpnia 1965

Memorial Coliseum, Portland, Oregon

Dwa koncerty w Oregonie, jeden o 15.30 (16:00), wieczorny o 20.00. Widzów było ok. 20 000, ceny biletów:4, 5 i 6 dolarów. Niektóre bilety, w kolorze różowym przeznaczone dla widzów na najwyższych piętrach gmachu Coliseum były za darmo. Oczywiście nic nie było z nich widać, ale nie było słychać na całym stadionie. Zespół grał ze wzmacniaczami 100 W. Zespół za dwa koncerty zarobił wg. kontraktu 50 000 dolarów. 
Przed zespołem wystąpili ci sami artyści co zawsze: Brenda Holloway and the King Curtis Band and Cannibal & The Headhunters oraz  angielscy koledzy Beatlesów Sounds Incorporated. 
Program koncertu to 35 minut i piosenki: She's A Woman, I Feel Fine, Dizzy Miss Lizzy, Ticket To Ride, Everybody's Trying To Be My Baby, Can't Buy Me Love, Baby's In Black, Act Naturally, A Hard Day's Night, Help!, I'm Down. Drugi show został otwarty okrojoną wersją 'Twist And Shout'. Ringo zrezygnował tym razem z 'I Wanna Be Your Man' i zaśpiewał 'bardziej amerykańską', przebój country, 'Act Naturally' (możliwe, że dowiedział się, iż piosenka ta z nowego albumu zdobywa w Stanach coraz większą popularność).


        
Za kulisami, pomiędzy dwoma koncertami, zespół odwiedziło dwóch muzyków z Beach Boys, Mike Love oraz Carl Wilson (obaj na zdjęciu - wcześniej zadzwonili i poinformowali o swoim zamiarze odwiedzenia Beatlesów). W czasie rozmowy na pytanie Paula gdzie jest Brian, najmłodszy z trzech Wilsonów grających w Beach Boysach odparł: 'Oh, zrezygnował z koncertowania, zostaje w domu, produkuje i nagrywa nasze płyty'. Paul spuentował to tylko: 'To świetny pomysł'. Jak wiemy śladem Briana Beatlesi pójdą za rok.
 Na widowni siedział amerykański poeta Allen Ginsberg (napisał krótki wiersz opisujący to wydarzenie).
W czasie przylotu do Portland wydarzył się drobny incydent. Jeden z silników samolotu Lockheed Electra zapalił się, widoczny był gęsty ciemny dym wydobywający się ponad skrzydłami. John wystraszył się na tyle, że napisał kilka pożegnalnych wiadomości, które zamknął w metalowym opakowaniu na taśmy. Na samym już lotnisku gdy samolot bezpiecznie wylądował i zaczęto wysiadać z samolotu, wspominano, że słyszano jego tubalny głos wołający (na żarty, na serio?): 'Pamiętajcie! Beatlesi, kobiety i dzieci przodem!' (Remember, Beatles, women and children first!)







 

















Kontrakt na występ w Portland.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

17:45.Konferencja w Memorial Coliseum, Portland (wspomnienia 17 letniej Cheryl Andrews, fanki, która znalazła się na sali, jej wspomnienia ukazały się w Databook magazine zima 65/66). Wspomina, że Beatlesi weszli na salę ubrani bardzo luźno, Ringo wydał się jej niższy niż na zdjęciach, zwracał uwagę jego duży nos, ale było on niedostrzegalny gdy perkusista się uśmiechał.. George był tak samo przystojny jak na zdjęciach. Włosy miał świeżo wysuszone, ogólnie były w fatalnym stanie. Twarz miał szczupłą i wymizerowaną. John  w niebieskiej koszuli, w brązowej zamszowej kurtce ze złotymi wykończeniami, ciemne spodnie i buty. John zdaniem fanki ma najdłuższe rzęsy spośród całej czwórki. Paul ubrany cały na ciemno, w obcisłe spodnie. 
Cheryl stwierdza ), że basista zespołu wydaje się jej jeszcze bardziej przystojny niż na fotografiach. Usta bardzo małe w porównaniu do wielkich piwnych oczu (skracam trochę relację młodej dziewczyny, ba kobiety, zwracającej szczególną uwagę na wygląd muzyków - RK).  Cheryl zbliżyła się nawet do stołu, wymieniła uściski dłoni z George'm, Ringo (dotknęła wszystkich jego pierścionków) i stanęła przed swoim ulubionym Beatlesem, Johnem. Z bliska wydawało się jej, że bolą go oczy (był w soczewkach kontaktowych). Uścisnął jej rękę, uśmiechnął się a Cheryl spytała go czy przeszkadzają mu soczewki. Odparł, że nie a Cheryl niezrażona dodała :'Ja też je noszę'. 
Zbliżył się do niej i uważnie spojrzał w oczy i z kamienną twarzą spytał: 'A tobie przeszkadzają?' Oboje po chwili wybuchnęli śmiechem. John dodał, że soczewki są dobre ale jej oczy są piękniejsze niż jego. Z oczu Cheryl miały popłynąć wtedy łzy. 'Nie płacz bo się rozmażesz' -powiedział. 'Jesteś moim ulubieńcem (faworytem)' - Cheryl. 'A Ty jesteś moją' - odparł czarujący John. Na koniec z żalem podeszła do Paula. Przywitali się. Paul spytał o jej pierścionek i z uśmiechem wysłuchał odpowiedzi, że to pierścień ze szkoły. Cheryl na koniec tak manewrowała swoim powrotem by stanąć jeszcze raz przed Johnem. Przekazała mu pozdrowienia od swojej koleżanki, na co Beatles kazał jej odwzajemni,bez nuty słyszanego zawsze u niego sarkazmu, te miłe słowa. 'Podziękuj jej ode mnie!' Potem potoczyła się konferencja. Nie odbiegała w niczym od innych zak zauważycie. Kilka standardowych pytań.
- Paul, czy można powiedzieć, że jesteś zaręczony z Jane Asher?
PAUL: (Śmiech) Oczywiście, że można tak powiedzieć! Ona jest moją dziewczyną.
- John, czy piszesz teraz kolejną książkę?
JOHN: Nie, w tej chwili mówię do ciebie. (Śmiech)
- George, czytałem, że ty i Pattie Boyd jesteście już małżeństwem. To prawda?
 GEORGE: Nie czytaj tych bzdury ... nie jesteśmy, ale może w przyszłości. 
- Czy to Wasza ostatnia trasa amerykańska? 
JOHN:  Nie, wrócimy w przyszłym roku, prawdopodobnie 
- John, już drugi rok z rzędu, jesteś w trasie w waszą rocznicę ślubu... (śmiech, John:' jaka rocznica? 
JOHN: Nie śledzimy swoich rocznic, urodzin itd...
- Dzwoniłeś już do swojej żony?
JOHN: Ona mieszka w kraju gdzie nie ma telefonów...
- Czy was następny film będzie zatytułowany A Talent for Loving?
JOHN: Nie, ponieważ nie napisaliśmy z Paulem niczego o takim tytule. 
- Jak długo to wszystko potrwa?
BEATLESI: Nie wiemy, naprawdę. Nikt tego naprawdę nie wie...
- Czy planujecie nagrać jakiś utwór Dylana?
JOHN: Nie, ma wystarczająco pieniędzy...
PAUL: Piszemy z Johnem wystarczająco dużo materiału dla siebie. 


******************
Krótka rozmowa Jerry'ego Bishopa z George'm Harrisonem w Portland. Bishop podróżował z zespołem, podobnie jak Larry Kane (na zdjęciu).

- Hej, George, gdzie jesteśmy teraz?
GEORGE: Portland, Oregon.
- Jak jesteś w stanie wiedzieć dokładnie gdzie jesteś ?
GEORGE: Ludzie mówią nam gdzie jesteśmy. Czasem zauważę jakiś znak, tablicę na lotnisku, nazwę lotniska – gdy jesteśmy w samochodzie.
- Czy kiedykolwiek w czasie koncertu zdarzyło wam się pomylić nazwę miasta, gdzie gracie?
GEORGE: Wiele razy, w Wielkiej Brytanii gdy zaczynaliśmy duże trasy. No wiesz, zdarzyło ci się powiedzieć: 'Oh, jak wspaniale jest tutaj być, w Bradford' a któryś strzelał: 'Jesteś w Birmingham głupku!'
- No tak, zdarzyło się to chyba też Johnowi. Powiedział tutaj coś o Atlancie a potem szybko się rozejrzał wokół, nie będąc pewny...
GEORGE: Uhm.
- W Minneapolis ostatniej nocy, dostałeś 12-strunową gitarę, która jak sądzę jest dość rzadkim rarytasem, co?
GEORGE: Niezupełnie. Gram już na takiej od około 15 miesięcy czy nawet 2 lat. Ale jest wspaniała. To moja ulubiona teraz. Ktoś dał mi zupełnie nowy model. Znakomita.
- Użyjesz jej w nagraniach?
GEORGE: Taaa, jasne, chociaż taką wykorzystałem w "A Hard Day's Night" czy "You Can't Do That" i … no, wiele razy.Nie wymienię dokładnie gdzie ale wiele razy


________________________________________________ 

             Za sceną, Portland 1965, John z brytyjską flagą, zmęczony i mający dość trasy.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz