W poście dokumentującym "poczynania" ex-Beatlesów MARZEC-KWIECIEŃ 1979 pojawiła się notka o ślubie Pattie Harrison (z domu Boyd) z Ericem Claptonem. W blogu na ten temat znaleźć można dużo informacji, mam tutaj na myśli powody rozejścia się Harrisonów, niemniej spróbuję przybliżyć ten temat, do dzisiaj bardzo interesujący co najmniej z dwóch, powiązanych z tym wydarzeniem, powodów. Pierwszy to oczywiście zjawisko wyjątkowo bliskiej przyjaźni pomiędzy George'm i Ericem i fakt 'odbicia' mu przez tego drugiego żony, co jak wiemy w żaden sposób nie wpłynęło na ich relacje. Głównym organizatorem koncertu "FOR GEORGE" z 2002 w hołdzie zmarłemu gitarzyście The Beatles był właśnie Eric, poproszony o to przez wdowę, drugą żonę ex-Beatlesa, Olivię. Drugi powód rozpalający umysły fanów na wspomnienie samej Pattie i przyjaźni jej dwóch mężów to oczywiście dwie piosenki, jedne z najpiękniejszych miłosnych piosenek rockowych napisane dla tej samej kobiety. To oczywiście "Something" The Beatles (piosenka w całości autorstwa George'a) oraz "Layla" Erica. W opisach obu tych piosenek (linki) oczywiście poruszyłem ten temat. A dokładnie jak to było. Korzystam, jak zawsze, w tekście z wielu źródeł, m.in z zapisów biografii Pattie "Wonderful Tonight" (tytuł wzięty z kolejnej pięknej piosenki Claptona napisanej dla Pattie), czy choćby bardzo ciekawej książki Marca Shapiro pt. "Żony Beatlesów". Zacznę od tzw. początku.
PATTIE: Pewnego dnia zadzwonił do mniej mój agent, żeby powiedzieć, że mam iść na casting. Na miejscu rozpoznałem reżysera [Richarda Lestera], bo nagrywałam z nim parę reklam dla telewizji. Wzięłam udział w przesłuchaniu i wróciłam do domu. A potem zadzwonił agent i powiedział, że dostałam rolę w filmie "A Hard Day's Night". Zatkało mnie, bo nigdy nie miałam ambicji ani chęci, żeby zostać aktorką, ale agent uspokoił mnie, że to tylko epizod.
PATTIE: Na pierwsze wrażenie, John sprawiał wrażenie bardzo cynicznego i aroganckiego, Ringo był najbardziej czarujący. Paul był ładny a George, ze swoimi brązowo aksamitnymi oczyma i ciemną kasztanową fryzurą wydał mi się najprzystojniejszym facetem, jakiegokolwiek widziałam. W przerwie na lunch znalazłam się obok niego i bycie tuz obok była elektryzujące.
Pattie (panieńskie nazwisko Boyd) wspominała początki znajomości w wielu wywiadach. Podkreślała, że wszyscy Beatlesi byli "uroczy", ale ona od razu zwróciła uwagę na George'a.
PATTIE: Był niewiarygodnie przystojny i urzekający. Można powiedzieć, że wpadliśmy sobie nawzajem w oko... Oboje byliśmy nieśmiali, ale przyjemnie było posiedzieć z nim i porozmawiać. W jego towarzystwie dostawałam gęsiej skórki... W którejś z sytuacji na planie spojrzał na mnie i spytał: 'Zostaniesz moją żoną?' Roześmiałam się, jakby to był żart. Więc on an to: 'A umówisz się ze mną dziś wieczorem?'
Pierwszy wspólny wieczór spędzili w klubie Garrick, a w charakterze przyzwoitki towarzyszył im Brian Epstein. Zobaczyła ten na żywo po rz pierwszy koncert Beatlesów i była przerażona. "Siedziałam z przodu. Widownie cały czas wrzeszczała. Było to dla mnie dziwne, bo nie zdawałam sobie z tego sprawy, co się dzieje na ich koncertach. Hałas był niewiarygodny".
Pierwszy wspólny wieczór spędzili w klubie Garrick, a w charakterze przyzwoitki towarzyszył im Brian Epstein. Zobaczyła ten na żywo po rz pierwszy koncert Beatlesów i była przerażona. "Siedziałam z przodu. Widownie cały czas wrzeszczała. Było to dla mnie dziwne, bo nie zdawałam sobie z tego sprawy, co się dzieje na ich koncertach. Hałas był niewiarygodny".
Utrzymywanie bliskiej znajomości z Beatlesem w okresie szalejącej Beatlemanii było dla niej (dla obojga) niesamowitym wyzwaniem.
PATTIE: Czasem bywało naprawdę przerażająco. Pewnego wieczoru wybrałam się na ich koncert w Londynie. George powiedział mi, że powinnam wyjść razem z przyjaciółmi przed ostatnią piosenką. Kiedy mieli zagrać ostatni kawałek, wstaliśmy i ruszyliśmy do najbliższego wyjścia, ale za nami poszły jakieś dziewczyny. Kopały mnie, szarpały za włosy, popychały. Na zewnątrz zaczęły mnie gonić, Wsiedliśmy do auta, gdy tamte dziewczyny zaczęły nim kołysać, próbowały nas zatrzymać, żebyśmy nie mogły odjechać. Mocno się wystraszyłam...
Kolejne wydarzenia potoczyły się dla Pattie równie szybko.
PATTIE: Pasowaliśmy do siebie i wszystko działo się szaleńczo szybo. George chciał wziąć ślub. Ja miałam pewne wątpliwości, bo pamiętałam losy mojej matki i jej dwóch mężów. Skoro miałam wziąć ślub z George'm, to nie chciałabym się nigdy rozwodzić... On któregoś dnia powiedział: 'Naprawdę uważam, że powinniśmy się pobrać. Pogadam o tym z Brianem'. Za parę chwil wrócił, dął mi buziaka i oświadczył: 'Brian mówi, że możemy wziąć ślub w styczniu'.
O ślubie poczytaj tutaj.
PATTIE: Nie o takim ślubie marzyłam. Wolałabym pobrać się w kościele, ale Brian chciał wszystko załatwić po cichu. Chłopcy z zespołu ufali mu bezgranicznie, więc kiedy zdecydował, że mamy wziąć cichy ślub w urzędzie, George z miejsca się zgodził...
Życie ze sławnym Beatlesem... PATTIE: Życie z George'm był fascynujące, ale i trudne... Miałam świadomość, że wygrałam los na loterii i nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Wiedziałam, jak jest wspaniale i fantastycznie... Oczywiście fani wszędzie jeździli za nimi. Zanim nie postawiliśmy bramy, ciągle nas nachodzili w domu w Surrey. Parę razy zdarzało się, że ktoś ukradł moje rzeczy. George zazwyczaj przeganiał fanów, którzy pukali do drzwi, jeśli jednak miał dobry humor, a wielbiciele byli mili, uprzejmie z nimi gawędził i podpisywał zdjęcia. Ale i tak to było wtargnięcie w naszą prywatność...
PATTIE: Z początku było cudownie. Oboje byliśmy bardzo młodzi, mogliśmy imprezować, spotykać się z innymi [Beatlesami], imprezować, dobrze się bawić. Potem on jechał w trasę, a ja spędzałam czas z przyjaciółmi i wszyscy czekaliśmy na jego powrót. Pierwsze kilka lat było pełne miłości... George był sławny, przystojny i bajecznie bogaty, jeździł dobrymi samochodami. Dziewczyny same go nagabywały, a on się tym delektował. Powroty do domu, do żonki musiały być dla niego nudne. Gdy jest się adorowanym, łatwo ulec pokusie. Czy ja za to też ponoszę winę ? Pewnie tak, bo nigdy nie stawiałam mu granic. Czułam, że nie mam prawa... Nie mieliśmy dzieci. Kiedyś zakładałam, że gdy dorosnę, wyjdę za mąż, to oczywiście będę miała dzieci. Niestety tak się nie stało .. Coraz mocniej od siebie się oddalaliśmy. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, bo on głównie śpiewał mantry. Łączące nas uczucie zaczęło się ulatniać. Wcale mi się z niczego nie zwierzał, ciągle był wściekły, ale dusił to w sobie. Nie chciał o niczym rozmawiać.
No i gdy małżeństwo Harrisonów zaczęło się sypać, do gry wszedł Eric Clapton. Dwaj wielcy muzycy poznali się w 1964 roku. Znajomość George'a i Erica szybko zamieniła się w głęboką przyjaźń. Na zawsze! Warto tutaj przypomnieć słowa Claptona o The Beatles: Nie byłem ich fanem, dopóki nie zobaczyłem ich na scenie. Oglądałem ich na żywo i widać było, że są jak jeden organizm. Czy byli wielcy? Daj spokój, przecież to The Beatles! W 1968 Eric wziął udział w nagrywaniu kompozycji przyjaciela, "While My Guitar Geently Weeps": To było anonimowe przedsięwzięcie. Myślę, że George miał problemy z dwoma dużymi chłopakami w zespole i potrzebował mojej pomocy przy swojej piosence. Czy to było duże? Taaa, jasne, obserwowanie tych kolesi w tamtych czasach przy pracy było dość inspirujące. W czasie kryzysu w The Beatles już pod koniec istnienia zespołu, w 1969 roku w czasie słynnych sesji w Twickenham, gdy George Harrison opuścił grupę, John Lennon zasugerował - trudno dzisiaj powiedzieć na ile była to wypowiedź na serio - by do grupy przyjąć właśnie Claptona. Sam uważam, że John powiedział to nie zastanawiając się nad swoimi słowami. W filmie "The Beatles: Get Back" w reżyserii Petera Jacksona możemy zauważyć wymianę zdań między trzema Beatlesami. George na uwagę Paula o swojej grze mówi, że powinien być tu Eric Clapton, na to John dodaje, że powinien tu być George Harrison.
Eric kręcił się zawsze w pobliżu Harrisonów i jego zauroczenie Pattie stale się pogłębiało. W 1968 pani Harrison otrzymała anonimowy list miłosny podpisany przez tajemniczego "E". Nie był to pierwszy taki list w jej życiu - jako celebrytka i żona Beatlesa dostawała ich mnóstwo. List pokazała mężowi, który zbagatelizował sprawę. Niedługo później Pattie odebrała jednak telefon od Claptona z pytaniem, czy dostała jego list. Była oczywiście zmieszana i lekko spłoszona bezpośredniością muzyka. Choć jej małżeństwo chwiało się w posadach, nadal kochała męża. Musiała jednak przed sobą przyznać, że wyznanie ją zaintrygowało. Najdroższa L....... Piszę do ciebie tę notatkę, głównie po to, by poznać twoje uczucia w stosunku do tematu dobrze nam obojgu znanego. ... jak już zapewne się domyśliłaś, moje sprawy wewnętrzne to galopująca farsa, która z dnia na dzień ulega gwałtownej degeneracji i jest nieznośna… Jednak to wszystko nie zmierza do głównego punktu....
Chcę zapytać cię, czy nadal kochasz swojego męża, czy masz innego kochanka? Wszystkie te pytania są bardzo bezczelne, wiem, ale jeśli nadal masz w swoim sercu uczucie do mnie… musisz dać mi znać! właściwie musisz mi dać znać, bez względu na twoje uczucia…Nie dzwoń! Wyślij list... tak jest bezpieczniej. Proszę, zrób to, cokolwiek by nie było, mój umysł będzie spokojny. Cała moja miłość, E.
Wbrew końcowej treści listu Pattie dowiedziała się o prawdziwej tożsamości autora listu tego samego wieczoru, kiedy Clapton zadzwonił i zapytał, czy otrzymała od niego jakąś pocztę. „Powiedziałam: O mój Boże, nie wiedziałam, że to od ciebie!” – wspomina. Kilka miesięcy później Clapton napisał kolejny list: Za nic ponadto niż przeszłe przyjemności poświęciłbym moją rodzinę, mojego boga i własne istnienie… Jestem na skraju wytrzymałości… Słuchałem wiatru, obserwowałem ciemne, kłębiące się chmury, Poczułem ziemię pod spodem o znak, gest, ale jest tylko cisza. Dlaczego się wahasz, czy jestem tylko biednym, nieszczęśliwym kochankiem, czy jestem aż tak odpychający; czy jestem za słaby, za silny, wiesz dlaczego? Jeśli mnie chcesz, weź mnie, jestem twój. Jeśli mnie nie chcesz, proszę, przełam zaklęcie, które mnie krępuje. Trzymanie w klatce dzikiego zwierzęcia jest grzechem, oswajanie go jest boskie. Moja miłość jest twoja.
Zaznaczyć warto to, że pojawienie się Claptona w życiu dawnej Pattie Boyd było tylko kolejną cegiełką składającą się na kryzys małżeński narastający w okresie 1969-1973. Obrazuje to kolejne wydarzenie. W 1970 roku George z Patti nawiązali ponownie po dłuższej przerwie kontakt z Ringo i Maureen. Oba małżeństwa ex-Beatlesów odwiedzały się od czasu do czasu. Spotkania te przebiegały początkowo w swobodnej, serdecznej atmosferze, jednak Pattie szybko się zorientowała, że jej mąż widzi w Maureen kogoś więcej niż tylko koleżankę i żonę najbliższego przyjaciela z dawnego zespołu. Pewnego wieczoru Stareky'owie zaprosili Harrisonów do siebie na kolację. Po posiłku, możliwe, że lekko naćpany, George zaczął grać na gitarze piosenkę o miłości, przerywając w pewnym momencie i mówiąc: "Maureen, jestem w tobie zakochany". Maureen mocno się zmieszała, wściekły na przyjaciela Ringo wybiegł z pokoju, a zrozpaczona Pattie szlochając zamknęła się w łazience. Kilka tygodni później Pattie po powrocie z zakupów nakryła Maureen ze swoim mężem w łóżku.
PATTIE: Nabrałam pewności, że mają romans, gdy ona zaczęła się zjawiać u nas w domu koło północy i rankiem następnego dnia wciąż była. Musiałabym być ślepa, żeby się nie zorientować, że coś jest na rzeczy... Odnosiłam się do Maureen uprzejmie. Mogłam jej wybaczyć, ale nie potrafiłam zapomnieć. Ona [Maureen] wyraźnie miała George'owi coś za złe, przypuszczam, że wyobrażała sobie, że będą razem. Nie mam pojęcia na co liczyła, na czym jej zależało. Może spodziewała się, że George zwiąże się z nią, po czym okazało, że on wcale nie ma takiego zamiaru.
W innym wywiadzie:
PATTIE: Była ostatnią osobą, po której bym się spodziewała, że wbije mi nóż w plecy. Odkryłam kilka zdjęć, na których ona jest z George'm w domu, podczas gdy ja byłam u swojej matki w Devon. Dał jej piękny naszyjnik, z którym się wobec mnie obnosiła. Potem zastałam ich zamkniętych w sypialni w Friar Park. Stałam na zewnątrz pod drzwiami, waliłam w nie i wrzeszczałam: „Co ty wyprawiasz ? Czy to Maureen jest tam z tobą? Wiem, że to ona”. George tylko się roześmiał. W końcu otworzył drzwi i powiedział: „Oh, ona jest trochę zmęczona więc leży”... Maureen nie umiała się nawet subtelnie wobec mnie zachować. Wieczorem powiedziałam do niej: „Co ty do diabła wyprawiasz?”, „Przyszłam posłuchać George'a”, „Dobrze, ja w takim razie idę do łóżka”, „Ok, ja idę do studia”.
Ale nie rozpędzajmy się tutaj w krytyce "cichego Beatlesa". Trochę inne światło na "kochliwego" George'a zdradził Delaney Bramlett, który zaprosił George'a do współpracy i udziału we wspólnej trasie koncertowej Delaney & Bonnie and Friends w 1969: Czekały na nas tysiące rozemocjonowanych fanek. Z łatwości mógłby używać sobie seksu z nimi do woli. Ale on ewidentnie kochał Pattie. Nie sądzę, żeby miał zamiar ją zdradzać.
Nie da się ukryć, że życie Pattie obfitowało w liczne ograniczenia. Zaangażowanie bardzo aktywne jej męża w hinduską religię wykluczało seks czy inne przyjemności. Mąż nie pozwalał jej na pracę, brak dzieci był również źródłem licznych napięć. Ale była marihuana. W 1969 roku policja zrobiła nalot na ich dom w Kinfaus i aresztowała oboje za jej posiadanie.
PATTIE: Cały ten okres był okropny. Wszyscy byliśmy jednakowo pijani, naćpani i skupieni na jednym. Ostatnie lata naszego małżeństwa upłynęły pod znakiem alkoholu i kokainy. Pod wpływem narkotyków George odcinał się od emocji, a jego serce stwardniało.
Eric dalej zabiegał o Pattie. Żona przyjaciela, po niepowodzeniach kolejnych jego projektów, takich jak Cream, Blind Faith czy Derek and The Dominoes i w obliczu nasilającego się uzależnienia od narkotyków Pattie stała się jego obsesją.
PATTIE: Byłam świadoma tego, że się podoba,m Ericowi i że zwracał na mnie całą swoją uwagę. Nie było to trudne widząc jak mnie często obserwuje. Chwalił mnie jak gotuję, podziwiał moje stroje, prawił komplementy, tego wszystkiego George nie robił.
Po latach sam wspominał: Sam skazywałem się na porażkę. To była niemożliwa sytuacja. Niemożliwa dla Pattie, ale i dla mnie również.
PATTIE: Nie mieściło mi się w głowie, w jakiej sytuacji Eric mnie stawia. Czułam, że to nie w porządku, i byłam przekonana, że nasza przyjaźń się rozpadnie... Eric od miesięcy dawał mi do zrozumienia, że mnie pragnie. Czułam się niezręcznie, bo popychał mnie w kierunku, co do którego nie byłam pewna, czy rzeczywiście chcę w nim podążać.
Istnieją dwie różne relacje na temat wieczoru, kiedy wreszcie uległa Ericowi. Według pierwszej George odmówił pójścia z Pattie do teatru pochłonięty pracą nad albumem "All Things Must Pass" i nawet się nie skrzywił, gdy Eric zaproponował jego żonie swoje towarzystwo. Bardziej wiarygodna wersja mówi, że Pattie wybrała się sama na przedstawienie (Oh! Calcutta!), a Eric zjawił się tam później i zajął puste miejsce obok niej. Potem para udała się na przyjecie po spektaklu, z którego wyszli też razem. Nagle w towarzystwie Erica poczuła się swobodnie i gotowa do przygód. Gdy ten zaoponował, by poszli do niego posłuchać nowo skomponowanej przez niego piosenki, bez wahania się zgodziła. Co było dalej?
PATTIE: Poszliśmy do niego. W mieszkaniu włączył magnetofon, podkręcił głośność i puścił mi najwspanialszą, najbardziej poruszającą piosenkę, jaką słyszałam w życiu. To była "Layla" - o mężczyźnie, który rozpaczliwie zakochuje się w kobiecie, a ona odwzajemnia jego uczucie, ale nie jest wolna. Puścił ją dwa lub trzy razy, przez cały czas intensywnie się we mnie wpatrując, śledząc moją reakcję. W pierwszej chwili pomyślałam: 'O Boże, wszyscy będą wiedzieli, że to o mnie'. Ale potem ogarnęła mnie świadomość, że to ja wyzwoliła w kimś taką namiętność i twórcze siły. Nie mogłam się dłużej opierać.
Niebawem ciąg dalszy historii Pattie (czytaj o nie także w PATTIE - z sekcji otoczenie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz