111. FOTKI: BEATLEMANIA (2)






Sama myśl, że ja Harriet Watts, żyję na tej samej planecie co The Beatles, oddycham tym samym powietrzem co oni, oglądam te same słońce, księżyc i gwiazdy co oni. Oh. To wprost niewiarygodne!  Na zawsze Wasza. Harriet W. Atlanta, stan Georgia.



 GEORGE: The Beatles byli tym, co się wydarzyło. To kwestia nauczenia się, że bycie na górze i na dole jest tym samym. Wszystko się zmienia i zawsze jest jakaś równowaga, a to co się dzieje, zależy od nas samych. morał jest z tego taki, że jeśli godzisz się na osiągnięcie szczytów. to musisz też przeżyć upadki. Jeśli chodzi o The Beatles, to nasze życie było wyolbrzymioną wersją tego, jak nauczyć się miłości i nienawiści, sukcesu i porażki, dobra i zła, zdobywania i tracenia. To była hiper-wersja tego, przez co każdy z nas musiał przejść. W sumie to wszystko wychodzi na dobre. Wszystko, co się zdarzyło, jest dobre, jeśli dzięki temu czegoś się nauczymy. Jest źle, jeśli nie odpowiemy sobie na pytanie: Kim jestem? Dokąd idę? Skąd przyszedłem?




Wszyscy Beatlesi otrzymywali mnóstwo listów z prośbą o kosmyk włosów. Oczywiście nie wszystkie prośby były spełniane ale ta fanka miała akurat szczęście. 







GEORGE: Podejrzewam, że w połowie lat 60-tych, kiedy się zaczął ruch hippisowski, mieliśmy duży wpływ, ale nie sądzę, abyśmy mieli jakąś władzę... Patrząc wstecz uważam, że zmienilibyśmy dosłownie wszystko, co zrobiliśmy, począwszy od pierwszego dnia naszej działalności. Niech jednak będzie tak jak jest, nie da się już niczego cofnąć. Zmienilibyśmy różne rzeczy. Gdybyśmy wtedy wiedzieli, to co wiemy teraz, to wówczas zagwarantowalibyśmy sobie więcej kontroli. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że byliśmy czterem kolesiami z Liverpoolu, to i tak poszło nam całkiem dobrze. Nie byliśmy wcale tacy źli w dawaniu sobie rady. Wydaje mi się, że to było nasze główne zadanie - dać sobie radę. Wielu innym ludziom z mniejszym bagażem stresu nie dało sobie tak dobrze rady jak my. Ludzie mieli jeden przebój i trafiali do kaftanów bezpieczeństwa albo szpitali dla umysłowo chorych. My ciągle parliśmy do przodu. Byliśmy pod największą presją. Nie sądzę, żeby ktoś odczuł tyle presji co The Beatles. No, może Elvis, ale u niego nie było to tak skumulowane jak u nas. Częściowo ta presja była spowodowana manią na naszym punkcie. Do tego dochodziły narkotyki, policja, a potem polityka. Gdzie się nie ruszyliśmy, trafialiśmy na zamieszki na tle politycznym.

1964, fanki z Indiana State Fair.




i na koniec:
Trasa 1966. Amerykańskie Południe, palenie płyt  The Beatles, pokłosie słów Johna o Jezusie ...

___________________  
Muzyczny blog *  Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz