BEST OF 80 PAUL (7) 20-11


Przedostatni post z tej serii (przypomnę, że tytuł kolejnej piosenki na niebiesko to także link do poświęconego jej postu na tym blogu). Jeśli ktokolwiek wahał się nad pokiwaniem z uznaniem i zgodą na tezę, że Paul jest najwybitniejszym twórcą w historii muzyki popularnej  - o ile nie przekonała go poprzednia 60-tka utworów, przy których był samodzielnym twórcą lub współtwórcą - to już przy tej 10- ce chyba nie będzie miał innego wyjścia, a przecież zostanie nam jeszcze pierwsza 10-tka. Przyznam się, że można się spierać nad tym rankingiem. Dlaczego na przykład średni przecież beatlesowski numer, "I've Just Seen The Face" jest przed "Hey Jude" ? To wie tylko autor topu, Chris Willman i wiedząc samemu jak bardzo subiektywne jest odbieranie muzyki i zestawianie  piosenek w tego typu topach przyjmuję ten ranking piosenek Sir Paula z uznaniem. Willman nie skupia się w swoich krótkich komentarzach nad swoim wyborem danej piosenki, ale ilustruje ją krótko i zawsze ciekawie, nie uciekając nawet od pewnej poetyki. Wracająć do tego zestawienia, to teraz już zdradzę, że nie znalazłem jakiejś wyjątkowej piosenki z katalogu ex-Beatlesa, której tutaj zabrakło. Może..., ale o tym w ostatnim z tej serii poście (trochę w stylu słynnych 'ringoizmów', prawda? ; zamiast "w ostatnim poście z tej serii", jest takich sporo na moim blogu). W końcu to jest mój imiennik (Richard Starkey, jeśli ktoś nie pamięta).



Nr 20. HEY JUDE




Singiel,
1968
Album: "Past Masters Volume Two", 1988
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 7:12"  

Jak długa piosenka może się zmieścić na singlu o 45 obrotach na minutę ? W 1968 roku fani przeszli z tego zagadnienia swój test. To epicki śpiew zanikający w utworze sprawił, że stał się epickim, ale także czuła uprzejmość rady Johna dla Paula zachęcającej go do piosenki, która ostatecznie zanika aż przy ósmej minucie.

Nr 19. I'VE JUST SEEN THE FACE

 

 

Album: "Help!", 1965
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 2:05"  

 

Kolejny chórek, który wydawał się wynikać z jakiejś ludowej tradycji, a nie napisany od nowa. Gdyby zwolnił go tylko o kilka uderzeń na minutę, mógłby stać się większym, prawdziwym klasykiem.Ale szybkość, z jaką zbliża się do czegoś, co mogłoby być bardziej zrelaksowaną melodią, jest częścią tego, co nadaje piosence jej ten ognisty  urok.  


Nr 18. PENNY LANE

 




 

Singiel, 1967 (wydane ze "Strawberry Fields Forever", podwójne strony A)
Album: "Magical Mystery Tour", 1967 (album USA)
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 3:03"

 

McCartney opowiada, że "Penny Lane" ma aspekt dokumentalny, chociaż najlepiej jest  postrzegać go jako dramat dokumentalny. Ale nadal dziwnie jest pojąć, że Penny Lane to prawdziwe miejsce, bez względu na to, ile lat lub dekad o tym wiesz,  gdyż kiedy McCartney wykonuje tak świetną robotę, sprawiając, że czujesz się jak w wyimaginowanej krainie baśni, a nie tylko na rondzie przez którą przechodził w drodze na spotkanie u Lennona w celu tworzenia piosenek. Specyfika szczegółów dziwnie sprawia, że ​​czujesz się bardziej fantastycznie, nie zważając, że nawet jeśli jest to środowisko klasy robotniczej i nie ma pola truskawek. Ze swoimi pięknie brzmiącymi rogami, kluczowymi zmianami i odpornością na wszystko, co wydaje się tak nowomodne jak rock, "Penny Lane" rywalizuje z "Village Green Preservation Society" Kinksów jako rzecz, która nadała tej nazwie tak urocze, sentymentalne znaczenie


Nr 17. ELEANOR RIGBY




Singiel,
1966 (z "Yellow Submarine", podwójne strony A)
Album: "Revolver"
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 2:38"   

 


 McCartney uwielbia pisać w trzeciej osobie i nigdy nie miał więcej narracji niż zbiorek małych historyjek zawartych w "Eleanor Rigby". Ironia polega oczywiście na tym, że te postacie są ze sobą połączone na tyle, że mogłyby być samotne razem, zamiast samotne osobno...  Ale nie. Na szczęście McCartney nie napisał wielu piosenek o ludziach masowo umierających samotnie… ale jeśli zamierzał napisać tylko jedną, zrobił to dobrze, prawdopodobnie najbardziej ukochaną pop wyprawę po ponurej ulicy.



Nr 16. YOU NEVER GIVE ME YOUR MONEY

 


Album:
"Abbey Road", 1969
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 4:03"   

 

I wtedy przybyli prawnicy. Nigdy nie napisano smutniejszej ani bardziej szczerej piosenki o tym, co dzieje się, gdy chłopcy trafiają do sal konferencyjnych, chociaż ta piosenka z pewnością była również niedocenianą ścieżką dźwiękową w wielu sądach rozwodowych. Kiedy McCartney przeniósł się na idyliczne pastwiska  swoich solowych albumów „McCartney” i „Ram”, trudno było nie dopingować mu i Lindzie, by znaleźli spokój, ale z pewnością stworzył piękną i trwałą piosenkę z poprzedniego niezadowolenia.


 

 Nr 15. WE CAN WORK IT OUT 


 


Singiel,
1965
Album: "Past Masters Volume Two", 1988
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney,2:15"

 

"Spróbuj na to spojrzeć po mojemu", błaga McCartney, w czymś, co mogło być jego piosenką przewodnią do sesji "Let It Be", w których kilka lat później próbował być dobrotliwym przywódcą. McCartney z pewnością może być szefem, ale ten pełen werwy numer zawsze wydawał się hymnem dla tych z nas, którzy lubią czuć się rozsądnie w konflikcie — nawet jeśli, jak Paul w Twickenham Studios, ludzie mogą być pasywno-agresywną alfą. Z pewnością maluje piękny obraz produktywnego odprężenia, przynajmniej to.


Nr 14. LIVE AND LET DIE

 


Singiel, 1973
Album: "Live and Let Die", soundtrack
Kompozycja: Paul & Linda McCartney, 3:12"  

 

 

Niech… go nie ma? Dać temu drugiemu popalić? Możliwość napisania motywu Bonda  dała sposób na zabranie faceta w mniej spokojne duchowo miejsce. Łatwo stracić z oczu to, jak przebiegła jest ta piosenka pośród nocnych laserów, eksplozji i masywnych pirotechnicznych tras koncertowych, ale piosenka jest niemal przezabawnie ambitna, przechodząc od bardzo efektownych pasaży niedoszłego Johna Barry'ego do znikąd pojawiającego się przerywnika reggae. I szybko zaraz z powrotem do słodkiego peanu na cześć zabijania. Ale nawet wegetarianie potrzebują od czasu do czasu morderczej gry fabularnej.


 Nr 13. TWO OF US




Album:
"Let It Be", 1970
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 3:54"

 

To prawdopodobnie najbardziej niedoceniana ze wszystkich piosenek, które McCartney napisał w drugiej połowie okresu The Beatles. Czy jego silna obecność w niedawnym filmie dokumentalnym Petera Jacksona „Get Back” ostatecznie to wyleczy? Wydaje się, że tak. To skromna piosenka na tak wiele form w porównaniu z innymi osiągnięciami McCartneya z tamtej epoki, ale przez skromność znika nam. Podobnie jak poczucie, że mogłaby to być piosenka, którą Paul napisał dla Lindy lub Lennona, podczas tego słodkiego okresu uzupełniania się. W końcu wydaje się bardziej jak piosenka kumpla, choćby ze względu na spektakularnie subtelny sposób, w jaki głosy McCartneya i Lennona w jakiś sposób stają się jednym.

 


Nr 12. BACK IN THE U.S.S.R



Album:
"The Beatles" (aka The White Album), 1968
Kompozycja: John Lennon & Paul McCartney, 2:43" 

Cóż, ta piosenka prawdopodobnie została wycofana z playlist McCartneya na dobre, z oczywistych powodów — dzięki, Władimir. Ale to było zabawne, kiedy rosyjski prowincjonalizm dopóki trwał, wciąż można było przekształcić w komedię postzimnowojenną. Oczywiście jest to pastisz wczesnych Beach Boysów i Chucka Berry'ego, a McCartney udowadnia, że słuchał nie tylko "Pet Sounds". To arcydzieło dowcipnego pisania, jeszcze zanim w jakiś sposób łączy odniesienia geograficzne Raya Charlesa z rosyjską Gruzją… być może najzabawniejsza piosenka rockowa, jaką kiedykolwiek napisano, to także mocny numer rockowy, że prawie zapominasz o paradzie zawartych w nim puent.



Nr 11. I'VE GOT A FEELING

 

 

Album: ""Let It Be", 1970
Kompozycja:
John Lennon & Paul McCartney, 3:37"  

 

 

Lennon i McCartney nigdy nie mieli bardziej porażającego wspólnego numeru, a mokre sny Johna itd. sprawiły, że był to ich najbardziej przebiegły zmieszany song od czasu „A Day in the Life”. Ale podczas gdy Lennon wykonał lwią część pracy nad tamtym dziwnym eposem, McCartney wykonał tutaj cięższą pracę nad piosenką, która mogłaby być klasykiem, nawet bez wchodzenia do niej Lennona.  Kiedy jego głos wznosi się do prawie krzyku, gdy śpiewa „wszystko, czego szukałem, to ktoś, kto wyglądałby jak ty” (all that I’ve been looking for was somebody who looked like you), The Beatles wznoszą się wyżej, niż mógłby pomieścić jakikolwiek zwykły dach.

 





 

Historia The Beatles
History of  THE BEATLES

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz