11. WIZYTA W USA – AMERYKAŃSKA INWAZJA THE BEATLES -2

Czytaj wcześniej tutaj: Amerykańska Inwazja The Beatles cz. 1 



CZĘŚĆ 2  

Wczesnym rankiem 7 lutego 1964 roku, gdy na ulicach Nowego Jorku wciąż jeszcze można było zobaczyć  głównie śnieg i pędzące taksówki, w radiu WMCA pojawiła się pierwsza zapowiedz nadchodzącego szaleństwa. Prowadzący audycję powitał słuchaczy: "Jest szósta trzydzieści czasu Beatlesów. Pół godziny temu opuścili Londyn. W tej chwili znajdują się nad Atlantykiem, zmierzając do Nowego Jorku. Temaperatura wynosi trzydzieści dwa stopnie Beatlesów".
 ***
Jak pisałem już w opisach rocku 1964, występ w programie Eda Sullivana był ogromny sukcesem. Beatlesów mile połechtał jeszcze inny fakt. 
W czasie programu Ed Sullivan odczytał im treść następującego telegramu:
CONGRATULATIONS ON YOUR APPEARANCE ON THE ED SULLIVAN SHOW AND YOUR VISIT TO AMERICA. WE HOPE YOUR ENGAGEMENT WILL BE SUCCESFUL ONE AND YOUR VISIT PLEASANT GIVE OUR BEST TO A SULLIVAN SINCERELY ELVIS & THE COLONEL

Elvis i Ed Sullivan.
Treść "TAKIEGO" telegramu absolutnie nobilitowała The Beatles w oczach całej Ameryki. Wielki Elvis Presley gratuluje występu i pozdrawia. Jakiś czas później Wielki King wzbogaci swój repertuar sceniczny o kompozycje Beatlesów 9np. 'Yesterday' czy 'Hey Jude').

W dniu odlotu z Nowego Jorku od rana padał gęsty śnieg. Beatlesi z George'm na czele odmówili kategorycznie latania w "zasranej śnieżycy". Byli natomiast skłonni pojechać pociągiem. Załatwiono pośpiesznie salonkę, która okazała się  - ach ci Amerykanie - wspaniałym edwardiańskim wagonem sypialnym należącym kiedyś do linii kolejowych. Z hałaśliwej Pennsylwania Station razem z zespołem i ich świtą wyruszyło tym samym środkiem lokomocji kilkudziesięciu dziennikarzy, kilka ekip telewizyjnych oraz oczywiście Murray "K". Cynthia Lennon w ciemnej peruce, w ciemnych okularach, omal nie została na peronie. Trzy lata później nie wsiądzie do pociągu do Bangor, kończąc tym samym swoje małżeństwo z Johnem.
Beatlesi w drodze do Waszyngtonu. Beatlemania jak w Europie


NEIL ASPINALL:   Po programie u Eda Sullivana, wsiedliśmy do pociągu do Waszyngtonu. Oni mieli własny wagon pełen agentów, reporterów, było bardzo zimno. 

 
RINGO:  Byliśmy facetami z jajami i to ratowało nasze tyłki, jak wtedy gdy jechaliśmy do Waszyngtonu. Faceci z prasy chcieli nas wykończyć... Ale zaprzyjaźniliśmy się z nimi.
George i John razem, "Gwiazda" - Paul w tle. Waszyngtońskie Coliseum.
 Na Union Station w stolicy, 3 000 nastolatków napierało na sześciometrowej wysokości bramę  z kutego żelaza zamykającą wejście na peron a Amerykanie zaczynali poznawać zjawisko Beatlemanii na własnej skórze. Siedem tysięcy innych wypełniło halę Coliseum. Brian Sommerville musiał biegać wokół sceny, która była bokserskim ringiem i pilnować by Beatlesi grali dla wszystkich stron. Waszyngtońscy fani, wyczytawszy, że George Harrison lubi żelki, zasypali nimi scenę - często nie zawracając sobie głowy wyciąganiem ich z opakowań. George wspominał później, że żelki amerykańskie były dużo twardsze o tych w Anglii i dostać takim cukierkiem w twarz nie była przyjemność, musieli też uważać na oczy. fani rzucali także guzikami, wałkami do włosów a nawet zużyte żarówki od lamp błyskowych aparatów. Jeden z policjantów stojących pod sceną z filozoficznym spokojem wsadził sobie do uszu po naboju kaliber 0,38. Zauważono wtedy, że z boku stoi Brian Epstein i ...płacze.
 Całość rejestrowała telewizja CBS, cały występ zostało po ponad 50-latach wydany na video i było to ogromne wydarzenie. Więcej o tym wydarzeniu pisałem także tutaj: PIERWSZY KONCERT W USA

NEIL ASPINALL:  Koncert w Waszyngtonie był trudny bo grali na ringu bokserskim. Publiczność siedziała dookoła i trzeba było grać dla każdej ze stron. Każdą piosenkę grali zwróceni w inną stronę publiczności, więc ciągle musieliśmy przestawiać mikrofony...



 
The Beatles w Washington Coliseum. 

  



W czasie pobytu w Waszyngtonie Beatlesi odwiedzili brytyjską ambasadę. Spotkanie to zaaranżował wspomniany już Brian Sommerville, który służył kiedyś  z tamtejszym attache wojskowym na tym samym okręcie. Chłopcy zgodzili się, acz niechętnie, ze względu na Epsteina, który uznał takie spotkanie za dobre wizerunkowo. Na miejscu powitał ich ambasador i początkowo było bardzo miło. Później zrobiło się mniej sympatycznie, choć tak naprawdę nie odbiegało to od standardów życia towarzyskiego w kręgach dyplomatycznych. Panowie w smokingach i ich żony sączące drinki przepychali się do Beatlesów po autografy, prawie jak fani na koncertach. Jakaś dama obcięła nawet perkusiście zespołu kosmyk włosów. Okazało się, że Beatlesi mieli także ogłosić zwycięzców w loterii fantowej zorganizowanej przez ambasadę. Gdy John Lennon zaczął protestować, otoczyło go z groźnymi minami kilku młodszych pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ringo złapał go za ramię i uspokoił: Dobra, zróbmy to! 
Gdy ten incydent opisała brytyjska prasa, stał się on przedmiotem interpelacji poselskiej w parlamencie. Joan Quennell z Partii Konserwatywnej zażądała mianowicie od ministra spraw zagranicznych R.A. Butlera potwierdzenia bądź zaprzeczenia  doniesieniom o tak obcesowym potraktowaniu Beatlesów - stawających się chlubą narodu - przez personel ambasady.
  Aktualnie urzędujący prezydent USA, Lyndon Johnson zażartował w prywatnej rozmowie: "Podobają mi się ale czy nie uważacie, że przydałby im się fryzjer?"
The Beatles -  Carnegie Hall
12 lutego 1964 roku  The Beatles zagrali dwa koncerty w Carnegie Hall -  jeden 19.45, drugi o 23.15. Każdy oglądało ok. 2 900 widzów. George Martin chciał ten koncert nagrać ale Capitol Records poinformował go, że nie zgodziła się na ten pomysł Amerykańska Federacja Muzyków. W garderobie Beatlesi dostali Złotą Płytę za milion kopii 'She Loves You', sprzedany przez Swan Records, której to przedstawiciele wiedzieli, że tracą kontrakt ich życia na rzecz Capitolu.

JOHN: Carnegie Hall było okropne. Akustyka sali fatalna no i ci wszyscy ludzie siedzący z nami na scenie, wyglądający jak dzieci Rockefellera. To nie był rockowy koncert, to był cyrk z nami w rolach głównych, zamkniętych w klatce... Oglądali nas, dotykali ...czuliśmy się tam jak zwierzęta.
  Promotor trasy, Sid Bernstein wiedział,że trafił na kurę znoszącą złote jajka. Słuchając wrzawy jaka dobiegała z tej renomowanej sali. Siedział na schodach korytarza, którego ściany oprawione były w portrety Schuberta i Ravela i wiedział, że już w czasie tego wieczoru odrobił straty jakie poniósł w 1960 roku, gdy organizował festiwal jazzowy w Newport. Rock and roll i Anglicy - to było to! W odwrotnej kolejności. Takie gwiazdy jak Shirley MacLaine czy David Niven bez powodzenia błagały go o bilety na The Beatles w Carnegie Hall.pani Rockefeller z dwiema córkami musiała czekać pół godziny, by zerknąć do ich garderoby.
Bernstein wspomina: "Po drugim koncercie przeszliśmy się z Brianem do Madison Square Garden. Weszliśmy do starej sali. 17 000 miejsc. Wiedziałem, że mają tu wielką ochotę na Beatlesów. Bilety można było wydrukować w ciągu 24 godzin. Zaproponowałem Brianowi 25 000 dolarów i jeszcze 5000 na Brytyjski Fundusz Walki z Rakiem.Wiedziałem, że to kusząca oferta, ale uśmiechnął się  i powiedział: "Sid, zostawmy to sobie na następny raz".
 Tego samego dnia brytyjska telewizja emituje film zrealizowany przez Granada TV, zatytułowany "Yeah, Yeah, Yeah - The Beatles in New York".
The Beatles - od strony widowni -   Carnegie Hall
Nazajutrz , 13 lutego, sprzed hotelu Plaza zniknęły policyjne blokady.W eleganckim lobby hotelu zrobiło się spokojnie. Prasa na spokojnie napisała:"Brytyjscy chłopcy zamieszali w głowach naszym podlotkom" oraz "Widownia wyje, piszczy i zawodzi". Ciekawostką jest fakt, że pokaźna kwota jaką telewizja CBS przelała na konto hotelu do wykorzystania przez The Beatles i ich ekipę, pozostała nietknięta, ponieważ nikt o niej nie wiedział.
  Beatlesi wsiedli do odrzutowca National Airlines i polecieli do Miami nagrywać drugi program Eda Sullivana. Na lotnisku powitał ich siedmiotysięczny tłum, który poniszczył i porozbijał wyposażenie terminala. Tam dotarł do nich George Martin, przylatujący do USA w sprawach służbowych. Przyglądał się próbom w hotelowej sali, gdzie Beatlesi w wakacyjnych strojach śpiewali i grali pełni humoru. USA leżały przecież u ich stóp. (tutaj oglądaj zdjęcia:  MIAMI 1964)

  Honorarium za występ to 3 500 dolarów a program bije rekordy wszelkiej oglądalności, nie gorszej niż pierwszy.
RINGO:Tak, to było najwspanialsze miejsce na świecie, w jakim byłem. Ludzie pożyczali nam jachty, wszystko co chcieliśmy. Na Florydzie zdarzały się nam dwie świetne rzeczy. po pierwsze, dwie bardzo miłe damy zabrały mnie lincolnem continentalem do pierwszego kina samochodowego, jakie widziałem. Po drugie, pewna rodzina pożyczyła mi łódź a nawet pozwoliła mi ją poprowadzić. To była duża motorówka, którą pełnym gazem wprowadziłem do portu, choć o prowadzeniu motorówek miałem mgliste pojęcie.
JOHN: Wypożyczyliśmy kilka domów od milionerów.
GEORGE: Zapewne odnosiliśmy sukcesy, bo ludzie tacy jak Muhammad Ali chcieli nas poznać. Podczas pierwszej wizyty zabrali nas żebyśmy go poznali.To była duża akcja promocyjna.Wszystko to było częścią bycia Beatlesem. Ali był całkiem sympatyczny i właśnie za parę dni zbliżała się jego walka z Sonny Listonem.
RINGO: Sparowałem z Cassiusem Clayem (Clay obrał nazwisko Muhammad Ali po pierwszej wizycie Beatlesów w USA - RK), jak się wtedy nazywał...Moja rodzina nie przejmowała się tym, że odnieśliśmy sukces w Ameryce, odnieśliśmy sukces w Liverpoolu i to było ok.
GEORGE: Podczas pierwszej podróży po Ameryce nie wybiegałem myślami naprzód. Nie zdawałem sobie sprawy ze zmiany jakości naszej sławy. Nie myślałem zbytnio o przyszłości. Myślałem: "Cieszmy się co jest teraz i róbmy swoje". Na początku to była zabawa. Początkowo bardzo się tym cieszyliśmy, ale potem zrobiło się to uciążliwe.  Pierwszy raz to było "coś nowego". Wróciliśmy tego samego roku na trasę,a  kolejną zrobiliśmy rok później i wtedy mieliśmy dość. Nie mogliśmy się nigdzie ruszyć.
Dodaj napis

2 występ u Eda Sullivana - Miami.

Przed tłumami i prasą udało im się uciec tylko raz, na cały dzień do nadmorskiej rezydencji jednego z dyrektorów Capitol Records. Pomógł im w tym zaprzyjaźniony sierżant Buddy Bresner z policji w Miami. Dzięki niemu wymknęli się z Deauville Hotel w ciężarowce, która przywoziła mięso, podczas gdy kilku policjantów wynosiło od frontu puste pudła na gitary by zmylić fanów. Była to pierwsza chwila prawdziwego wypoczynku od czasu wakacji w Margate. Spędzili ten czas razem z George Martinem, producentem, który z chłopcami coraz bardziej się zaprzyjaźniał, jego przyszłą żoną Judy, Brianem oraz jego tymczasową asystentką Wendy Henson. Właściciel rezydencji był nieobecny, ale w jego imieniu gośćmi opiekował się uzbrojony ochroniarz. Z papierosem w ustach i wyraźnie widoczną pod pachą kaburą  przyrządzał im steki na grillu. Martin wspomina: 'Brian żalił się na wydawców pirackich płyt. Nagle ten osiłek, który nam grillował steki, pochylił się do przodu i spytał: "Chce pan, żebyśmy się nimi zajęli panie Epstein?". Zabrzmiało to bardzo złowieszczo'.

Ringo a la Groucho Marx
W czasie 1 występu u Eda Sullivana The Beatles zaśpiewali: All My Loving, Till There Was You, She Loves You – w pierwszej części programu , oraz I Saw Her Standing There oraz I Want To Hold Your Hand w drugiej.


PAUL: Zagraliśmy w Carnegie Hall, bo Brianowi podobał się pomysł występu w sali przeznaczonej na koncerty klasyczne. Potem pojechaliśmy do Miami i nakręciliśmy tam drugi program do programu 'Ed Sullivan Show'. 
   Miami było jak raj. Nigdy nie byliśmy nigdzie gdzie rosły palmy. Byliśmy turystami, mieliśmy ze sobą prawdziwe aparaty Pentax i robiliśmy masę zdjęć. Nadal mam dużo zdjęć uzbrojonych gliniarzy na motocyklach. Nigdy nie widzieliśmy gliniarzy z bronią a ci z Miami wyglądali ekstra.Świetnie się tam bawiliśmy. Zagraliśmy w jednym z hoteli. W podziemiach dużych hoteli był zawsze kabaret.Patrzyliśmy z balkonów hoteli na plażę, gdzie fanki ogromnymi literami na pisaku pisały, że nas kochają.
JOHN: Jak komuś pomachaliśmy, to zawsze mówiono nam: 'Nie machajcie im, tylko ich tym zachęcacie'
Fani piszący na piasku przed hotelem - Miami '64
W drugim występie u Sullivana zespół wykonał sześć piosenek She Loves You, This Boy, All My Loving, I Saw Her Standing There, From Me To You oraz I Want To Hold Your Hand. Koncert ponownie transmitowany, oglądała znowu rekordowa widownia, tj. ok. 70 000 000 widzów w ok. 22 445 000 domach. Ten program powtórzono 20 września tego samego roku.
Po koncercie, Fab 4 uczestniczyli w prywatnym party zorganizowanym przez Maurice Lansberga, właściciela hotelu dla wszystkich pracowników obsługujących i produkujących koncert, w tym dla obsługi hotelowej.

 Po latach John tak wspomni tą trasę: Wiedzieliśmy, że jeśli złapiemy Amerykę to zetrzemy ich na proch. Gdy tu przybyliśmy wszyscy łazili w cholernych bermudach i zadrutowanymi zębami...,a kobity wyglądały jak pieprzone kobyły z lat czterdziestych. Nikt nie kumał co jest grane w tym całym jazzie..Tak nam się zdawało ale było inaczej.My naprawdę wyśmiewaliśmy się z Ameryki, oprócz jej muzyki. Tutaj nawet czarni śmiali się z Chucka Berry'ego i bluesmanów.
 Wypowiedź odważna, kontrowersyjna jak cały John.
 The beatles powrócili do kraju 22 lutego. Na lotnisku witali ich fani i olbrzymie transparenty z napisem:WELCOME HOME BOYS!.

 

 Konferencja zespołu po powrocie z USA



 
Powrót z Ameryki - Londyn, powitanie przez fanów. Welcome Home The Beatles!!!

 --------------------------------
 1 WIZYTA W USA:
 9 Luty - Ed Sullivan Show, CBS Television Studios, Nowy Jork
11 Luty - Washington Coliseum, Waszyngton
12 Luty - Carnegie Hall, Nowy Jork
16 Luty - Ed Sullivan Show, Deauville Hotel, Miami


*Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog*
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz