SGT.PEPPER: 12. SGT. PEPPER'S LONELY HEARTS CLUB BAND - REPRISE

Album: SGT.PEPPER'S LONELY HEARTS CLUB BAND
Kompozycja: Lennon - McCartney (100%)
Napisana: luty 1967
Nagrana: 1 kwietnia 1967
Miksowana: 4 kwietnia 1967
Długość: 1'18”
Podejścia: 2
Producent: George Martin,
Inżynier nagrania: Geoff Emerick, Richard Lush,
Wydana: 1 czerwca 1967 (UK), 2 czerwca 1967 (USA)

Obsada:
John: wokal, gitara rytmiczna (1965 Epiphone Casino ES-230TD)
Paul: wokali, gitara basowa (1964 Rickenbacker 4001S)
George: wokal, gitara rytmiczna (1965 Epiphone Casino ES-230TD)
Ringo: wokal, perkusja (1964 Ludwig Super Classic Black Oyster Pearl), tamburyna, marakasy
George Martin - organy (2)

Dostępne na (CD):
Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (UK: Parlophone PMC 7027, PCS 7027; Capitol (S)MAS 2653; Parlophone CDP 7 46442 2)Love
Antologia 2
Love 

 

Paul, John, Neil - 1967
Wiele rzeczy związanych z tą piosenką opisałem w tekście o powstawaniu albumu oraz tytułowej piosenki. Pierwsza piosenka, która w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych (np. Norwegian Wood) nagrana została w innej wersji nie w celu osiągnięcia lepszej wersji ale jako kolejne, nowe nagranie na ten sam album. Ach ci Beatlesi, we wszystkim byli pierwsi i tacy nowatorscy ...

PAUL: Byliśmy zespołem Sgt. Peppera i na całej płycie udawaliśmy, że jesteśmy kimś innym...
Pomysł Peppera ?
NEIL ASPINALL: 
Wynajmowałem mieszkanie na Sloane Street z Malem. Któregoś dnia w lutym Paul zadzwonił i powiedział, że napisał piosenkę, chciałby przyjechać, żebyśmy z Malem jej posłuchali. To był początek Sierżanta Peppera. W moim mieszkaniu dopieścił i rozwinął piosenkę. Na końcu każdego koncertu The Beatles, Paul miał zwyczaj mówić: Czas kończyć. Idziemy spać i to jest nas ostatni numer ('It's time to go. We're going to go to bed, and this is our last number'). No i grali ostatnią piosenkę i zwiewali. Kiedy Mal poszedł do łazienki, powiedziałem do Paula: 'Dlaczego nie użyjesz Sgt. Peppera jako głównego motywu na album? Pojawia się on na początku show oraz na jego zakończeniu' Trochę później Paul wspomniał o tym Johnowi w studiu, a ten przyszedł potem do mnie i powiedział: 'Nikt nie lubi mądrali, Neil”.
 

Repryza (powtórka) „Sgt. Peppera” została nagrana w sobotę 1 kwietnia w Studio nr 1 przy Abbey Road oczywiście. (ul. St. John Wood’s). Pomiędzy 19 a 6 rano The Beatles nagrali 9 prób z samą ścieżką rytmiczną: gitary oraz perkusja. W każdej McCartney śpiewał wokal główny. W dziewiątym „take” dograno chórki oraz pozostałe instrumenty jak tamburyny oraz organy. Take 5 możemy usłyszeć na Antologii – płycie nr 2. To jedyna piosenka z albumu, która nie myła remiksowana, poddawana procesom redukcji dźwięku. Była najprościej zaśpiewana, zagrana i nagrana w duchu prawdziwego rock and rolla. Sekwencja przejścia piosenki w następną czyli ‘A Day In The Life’ została zmiksowana 6 kwietnia przy użyciu aż trzech magnetofonów.
 
George Martin, Geoff Emerick- Abbey Road - 1995
 
The Beatles - Studio Two - 1967
 
Abbey Road, Studio One
Geoff Emerick (ze swojej książki: Here, There And Everywhere): Fragment „live” z publicznością wstawiony pomiędzy tytułową piosenkę oraz następną czyli ‘With A Litlle Help From My Friends’ zadziałał idealnie, i w końcu przyszedł  moment by wymyślić coś równie spektakularnego na zakończenie album, przed ‘A Day In The Life’. I wtedy, cały miesiąc po tym jak już  piosenka tytułowa  albumu została nagrana całkowicie, czterech Beatlesów wróciło do studia by zrobić powtórkę ich „ koncertowego występu„ ale z kilkoma różnicami. Pierwsza była taka, że wszyscy wiedzieli, że to koniec albumu, byli naładowani ogromną energią i chcieli to zrobić szybko. Paul miał już zaplanowany wylot do USA dwa dni później – lot nie do przełożenia, ponieważ miał lecieć do Jane, swojej dziewczyny, po kilku miesiącach rozłąki.
 
 

Drugą różnicą było to, że George Martin w tak szybkim terminie nie był w stanie zarezerwować ulubionego studia zespołu, Studia Two (2). Inni artyści EMI byli bardzo rozeźleni, że bardzo często musieli rezygnować ze swoich planów nagraniowych z podowu tego, że studio zajmowali wciąż Wielcy The Beatles. Byliśmy więc zmuszeni zarezerwować z olbrzymiego Studia One (1), które prawdopodobnie było ostatnim miejscem w kompleksie Abbey Road do nagrywania tak pełnej energii rockowej piosenki. Ostatecznie, wszyscy mieliśmy się zjawić w sobotę. Mimo faktu, że wszystkie sesje Beatlesów były szalone, nieterminowe, spontaniczne to tym razem wszyscy się zbuntowali, mówiąc, że pracują trzy lub cztery noce w tygodniu, bez sobót. Ale ostatecznie nie mieli wyboru i zdecydowali się na pracę w Prima Aprillis (April Fool’s Day).


  Akustyka Studa 1 stwarzał zbyt wiele pogłosów jak dla rockowego zespołu, wiedziałem więc, że muszę coś z tym zrobić. Miałem Richarda (Lusha) oraz drugiego inżyniera, przy pomocy których, z dużych ekranów stworzyliśmy w pomieszczeniu studia jakby drugi pokój. Poprosiłem wtedy Mala i Neila aby ustawili bębny i wzmacniacze bardzo blisko siebie, tak by było minimalne opóźnienie sygnału dźwiękowego, samych Beatlesów ustawiłem przy mikrofonach ,w półkolu, tuż obok siebie, tak, że mogli siebie widzieć (bez ekranów rozdzielających). Wymagało to wszystko sporo wysiłku ale było warto. Dźwięk trochę się różni od tego we wszystkich innych utworach albumu, które były nagrywane w Studiu Two (2).

George Martin.
   Wszyscy byli bardzo optymistycznie nastawieni i to słychać. Wibracje były fantastyczne a energia była wyższa niż w tytułowym nagraniu. To świetny numer i nawet ja poczułem tą energię wypływającą z niego, od samego początku, naliczania Paula. The Beatles wszystkie partie zagrali na żywo, tylko dwie gitary, bas i perkusja – wszystko ustawione jak za dawnych lat. Ringo walił w bębny jak szalony, nawet częściej niż zwykle używał tutaj bębna basowego na pedał. Tak naprawdę wszyscy grali bardzo zaangażowanie, dawali w ten utwór swoje serca i dusze, jak zresztą w cały album. To było naprawdę niesamowite w tym uczestniczyć.
Pomimo tego, że Emerick wymienia tylko podstawowy instrumentalny line-up zespołu, wydaje się, że zapomniał o ... organach. W take 5, wersji zamieszczonej na Antologii słychać 5 instrumentów. W książce Andy’ego Babiuka „Beatles Gera” zidentyfikowano 5-ty instrument jako organy Hammonda. Ponieważ wiemy, że nagrywanie odbywało się na żywo, zdecydowano że nie będzie więcej żadnych nakładek (dołożono tylko maracasy i tamburyny), wydaje się więc, że na organach mógł zagrać tylko George Martin, który przecież nie raz już wykonał „taką robotę” w nagraniach swoich podopiecznych.


 

We're Sergeant Pepper's Lonely Hearts Club Band
We hope you have enjoyed the show
Sergeant Pepper's Lonely Hearts Club Band
We're sorry but its time to go.
Sergeant Pepper's lonely.
Sergeant Pepper's lonely.
Sergeant Pepper's lonely.
Sergeant Pepper's lonely.
Sergeant Pepper's Lonely Hearts Club Band
We'd like to thank you once again,
Sergeant Pepper's one and only lonely hearts club band,
It's getting very near the end,
Sergeant Pepper's lonely.
Sergeant Pepper's lonely.
Sergeant Pepper's Lonely Hearts Club Band.
WWWWWWWWWWWOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!
 





Muzyczny blog Historia The Beatles Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz