HELTER SKELTER


Album: The Beatles
Kompozycja: John Lennon  & Paul McCartney  (100%)
Napisana: ok. marzec – maj 1968
Nagrana:  18 lipca 1968, 9,10 września (Studio 2, Abbey Road Studios, London, England) 

Miksowana 17 września, 9, 12 października 1968 
Producent: Chris Thomas
Inżynier: Ken Scott
Długość: 4:30
Podejścia: 21
Wydana: 22 listopada 1968 (UK), 25 listopada 1968 (US)



Obsada: 
PAUL: wokal wiodący, gitara rytmiczna (1965 Epiphone E230TD(V) Casino)
JOHN: chórki, gitara basowa (1961 Fender Bass VI), saksofon tenorowy
GEORGE: chórki, gitar solowa  (1962 Gibson Les Paul SG Standard)
RINGO: chórki, perkusja (Ludwig)
Mal Evans: trąbka

 
Dostępna na:
The Beatles ("The White Album"); UK: Apple PMC 7067-8; US: Apple SWBO 101; Parlophone CDP 7 46443 2; CDP 7 46444 2
Rock And Roll Music (UK: Parlophone PCSP 719; US: Capitol SKBO 11537)
Anthology 3
Love
__________________________________


PAUL: Wszystko co wtedy chciałem zrobić z The Beatles, to nagrać głośną i wściekłą płytę. Uważam, że wyszła całkiem dobrze. Dlatego złoszczę się, gdy ludzie mówią: "Robisz tylko ballady, jesteś taki mdły". Ja na to: Sprawdziłeś to, posłuchałeś. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale jest we mnie ten drugi ktoś.

Jeżeli jakiś numer The Beatles powszechnie uważa się za ich najmocniejszy, najbardziej hałaśliwy, spektakularny numer to jest nim 'Helter Skelter', który w czasie nagrywania trwał nawet kilkadziesiąt minut, przy którym jamujący Beatlesi 'wariowali' sobie w studiu. To jedyny także utwór zespołu, do którego przylgnęła 'negatywna' sława, związana z Charlesem Mansonem i przepowiadanym przez niego, odczytanym w 'wewnętrznym przesłaniu Beatlesów' Armaggedonie. Wersja Paula zagrana w Warszawie była olśniewająca, choć nigdy specjalnie nie byłem fanem tego utworu, zdaniem krytyków muzycznych, pierwszego numeru, prototypu rodzącego się heavy metalu. Jimmy Page, który wraz z Led Zeppelin wzniósł ciężki rock na niebotyczne wyżyny, przez bardzo długi okres uznawał 'Helter Skelter' za swój ulubiony.

Twickenham Studios, Londyn. Czasem tam...



PAUL: Byłem wtedy w Szkocji i przeczytałem w numerze "Melody Maker", że Pete Townsend miał powiedzieć: "Właśnie nagraliśmy najbardziej sprośny, najgłośniejszy, najbardziej absurdalny numer rock and rollowy jaki kiedykolwiek słyszano".  Dokładnie nie pamiętam o jaki utwór The Who chodziło w tej wypowiedzi (lider The Who dokładnie miał na myśli ich singiel 'I Can See For Miles' - RK), ale ta wypowiedź bardzo na mnie zadziałała. Powiedziałem więc od chłopaków: 'Panowie, powinniśmy zrobić też coś takiego, naprawdę coś dzikiego' . I napisałem 'Helter Skelter'.

Bardzo lubię tą fotografię. Legendy rocka. Rzeczywiście jedna z bardziej swego czasu, zwariowanych kapel rockowych, The Who. Drugi z lewej to Pete Townsend, kompozytor i gitarzysta zespołu. On pierwszy rozwalał i podpalał gitary i wzmacniacze na scenie, ale przypisano to Jimiemu Hendrixowi. Pete oglądając w 1967 roku po raz pierwszy koncert londyński Hendrixa (Amerykanin wykonał tam rewelacyjną wersję tytułowego utworu z dopiero co wydanego albumu 'Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band') powiedział do słuchającego obok Claptona: Ten facet zostawi nas bez pracy. Na zdjęciu od lewej: Roger Daltrey (wokalista), Pete Townsend (gitary, śpiew), Jimi Hendrix, John Entwistle (bas) oraz Keith Moon (perkusja, w latach 70-tych bliski przyjaciel Johna Lennona, szczególnie w czasie tzw. "straconego weekendu" ex-Beatlesa. Obecnie żyją już tylko dwaj pierwsi muzycy.



Helter-skelter (bezradnie, 'na łapu-capu', zjeżdżalnia) to bardzo popularna w tamtym czasie zabawa Brytyjczyków w wesołych miasteczkach, polegająca na zjeżdżaniu w dół w spierali zamontowanej w dużych drewnianych wieżach (prototypy dzisiejszych zjeżdżalniach na basenach).

PAUL:  Potem piosenka dotarła do Ameryki - kraju ludzi potrafiących WSZYSTKO zinterpretować. Podobnie jak później pewien DJ "zinterpretował"fakt, że byłem na okładce 'Abbey Road' bez butów, tak Charles Manson zinterpretował, że 'Helter Skelter' ma coś wspólnego z Apokalipsą. Nadal nie wiem o co w tym chodzi...
Zwrot ‘helter skelter’ użyłem symbolicznie jako jazdę z góry na dół – powstanie (rozwój) i upadek Cesarstwa Rzymskiego – jako upadek, spadanie na głowę, na szyję. Można także określić to jako ładny tytuł, ale z powodu Mansona, ma on złowieszczy wydźwięk. Ale to rasowy rockowy numer, który nagrało nawet kilka punkowych kapel.


Zanim 'rodzina Mansona" (w 1970 roku, podczas rozprawy sądowej, w której on i jego sekta oskarżenie zostali o morderstwa, m.in. żony polskiego reżysera Romana Polańskiego, na zdjęciu z przesłuchania) stała się sławna, utwór "Helter Skelter" w Ameryce umknął ogólnej uwadze. Rozpisywano się wcześniej o wielu utworach nowego wydawnictwa The Beatles, bez zwracania szczególnej uwagi na omawiany numer Paula i spółki. W każdym razie nikt prócz szalonego mordercy i jego wyznawców nie doszukali się niczego wyjątkowego w treści utworu. 
PAUL: Manson znalazł w tekście jakieś odwołania do czterech jeźdźców Apokalipsy. Dokładnie nawet nie wiem o co w tym chodzi, to oczywiście z Biblii odniesienia, objawienie i coś w tym stylu, nie wiem dokładnie, nie czytałem. On zinterpretował to jako całość, tekst z Biblii, gdzie byli ci czterej jeźdźcy -  Helter Skelter była tylko piosenką - jako pretekst do zabijania... Tymi jeźdźcami Apokalipsy mieliśmy być my czterej więc hurra, trzeba zabijać...
  To było przerażające, bo nie po to pisze się piosenki. Może teraz to robią jakieś grupy heavy metalowe, ale my tego nie robiliśmy
Roman Polański z żoną, Sharon Tate, zamordowaną przez bandę Masona. W chwili śmierci była w dziewiątym miesiącu ciąży.

RINGO: To był powód do zmartwienia. Znałem Romana Polańskiego i Sharon Tate i, mój Boże, to były burzliwe czasy. Ten akt przemocy zamurował wszystkich, bo miało to miejsce w okresie pokoju, miłości i psychodelii. To było takie smutne. Wszyscy poczuli się zagrożeni, nie tylko my, nie tylko rockersi ale w całym Los Angeles każdy mówił: 'O Boże, to się mogło przytrafić każdemu'. Dzięki Bogu złapano tego zbira.
GEORGE: ... Do tego czasu powiedziano już o nas wszystko, jacy jesteśmy wspaniali, jacy jesteśmy okropni, było tyle razy z góry na dół, że przestało to robić na nas wrażenie. W pewien sposób byliśmy ponad tym. Byliśmy ponad brukowce, które czasem miały używanie - i nadal piszą bzdury - ale to nas nie działa... Każdy wskakiwał do pociągu z napisem The Beatles. Policja, promotorzy, burmistrzowie, a także mordercy. The Beatles byli świetnym tematem i to głównie o nich pisało się na całym świecie. Dlatego wszyscy się z nami identyfikowali, bez względu na to, czy tego chcieliśmy czy nie. Martwiło mnie, że wiązano nas  z kimś tak oślizgłym  jak  Charles Manson. Kolejna rzecz, która wydała mi się krzywdząca to fakt,  że nagle Manson uosabiał image kogoś z długimi włosami, brodą i wąsami jak również mordercę. Dotychczas długie włosy i broda kojarzyły się z kimś, kto się nie strzygł i nie golił, czyli z kimś obdartym.

CHARLES MANSON: Helter Skelter oznacza zamieszanie. Nie oznacza wcale żadnej wojny z nikim. Nie oznacza, że ludzie mają iść zabijać innych ludzi. Oznacza tyle ile oznacza. To zamieszanie, bałagan. Takie coś pojawia się zawsze bardzo szybko. Gdy tego nie dostrzegasz, możesz to nazywać jak chcesz. To żadna moja teoria spiskowa. To nie jest moja muzyka. Ja słyszę to do czego się odnosi. Mówi: ‘Powstań!’ Mówi: ‘Zabij!’ Dlaczego obwiniacie o to mnie. Nie napisałem tej muzyki. Nie jestem tą osobą, która wysłała ją do świadomości społecznej.
 




Ogromna tragedia związana z morderstwem w willi Polańskiego (nawiązał do niej także Don McLean w swoim słynnym hymnie "American Pie": 'Helter Skelter in a summer swelter') zaszokowała wszystkich Beatlesów, w tym nawet Johna, który uwielbiał wstawianie ‘własnych zagadek’ do piosenek, by fani mieli ubaw. Oczywiście wszystko to brało się od sporych zawsze rozmiarów w prasie muzycznej, wszelakich analiz rozległych tekstów Boba Dylana. Odnosząc się do zwariowanego przesłania, jakie miała nieść wg. Charlesa Mansona piosenka ‘Helter Skelter’ JOHN powiedział: On jest kopnięty. Jest jak inni fani, doszukujący się w naszych piosenkach mistycyzmu. Śmialiśmy się często z tego czy innego [interpretowania piosenek], ciekawi jak teraz intelektualiści odczytają nas, co doczyta teraz młodzież w naszych utworach, jakich doszuka się symboli. Braliśmy także czasem na serio swoją rolę [zdaniem Johna Beatlesi zawsze stali na bocianim gnieździe i krzyczeli: Ziemia, ziemia!] ale nie mam za diabła pojęcia jak można powiązać ‘Helter Skelter’ z zadźganiem  kogoś. Nigdy nie słuchałem tego [utworu] zbyt dokładnie, to był po prostu hałas.

PAUL (1985): The Who nagrało jakiś numer, który był najgłośniejszym, najdziwniejszym rock and rollem. Pomyślałem sobie: Ok, musimy to zrobić! Lubię tego typu wyzwania. Zdecydowaliśmy się zrobić najgłośniejszy, najmniej przyjemny, duszny numer jak tylko mogliśmy.

Burzliwy związek z Jane się zakończył. Paul był załamany i zagubiony. Wszystkie te emocje znalazły ujście w 'Helter Skeler', katastroficznym, rockowym kawałku. Wyobrażał sobie - jak potem mówił - brzmienie destrukcji, upadek Cesarstwa Rzymskiego, 'muzyczny ekwiwalent krzyczącego chaosu'. To był 'upadek, zgon, degrengolada'. A może 'Helter Skelter' było zapisem dźwiękowym ruiny, w jaką popadało jego życie ? Wrzaski i chichoty, okrzyki, obelgi. 'You may be a lover, but you ain't no dancer' (może i jest z ciebie kochanka, ale żadna tancerka).



Pierwsze podejścia do utworu zespół zrobił 18 lipca 1968. Jak zauważył Eric Clapton w czasie swojej sesji z The Beatles (podczas nagrywania 'While My Guitar Gently Weeps'), Beatlesi próbując nowy utwór jednocześnie go nagrywali. W tym dniu zespół nagrał trzy wersje utworu, które trwały kolejno: 10'40", 12'35" (fragment tej próby w okrojonej wersji możemy usłyszeć na trzeciej płytce Antologii) oraz 27'11", co jest absolutnym rekordem długości nagrania jednego utworu w całej historii The Beatles. Brian Gibson, inżynier odpowiedzialny w czasie sesji za proces nagrywania wspomina, że w czasie tego procesu zacinał się sprzęt (magnetofon zaczął nagrywać z większą prędkością niż zamierzano i założona taśma wystarczyła tylko na 15 minut nagrywania, zamiast planowanych 30 minut), a zespół grał i grał, absolutnie zatopiony w swojej muzyce (na marginesie, jacyś szczęśliwi byli ci ludzie, którym było dane oglądać te magiczne zjawiska, jakim bez wątpienia dla mnie były sesje nagraniowe Fab4, bez względu na to, czy atmosfera między nimi była lepsza lub gorsza). Obsługa inżynieryjna studia (nie było wtedy Martina) nie śmiała, co zrozumiałe, przerywać muzykom. W czasie sesji cofnięto taśmę, by ją przewinąć. W czasie tego procesu maszyna wydała intrygujący dźwięk, który zainspirował tak Paula, ze zastosował taki sam efekt w finalne obróbce swego wokalu. Zespół powrócił do utworu w czasie sesji 9 września, kiedy dokończono nagrywać wszystkie nakładki. Następnego dnia, wieńcząc sesję 'Helter Skleter' 18 podejściami zakończono prace nad utworem. Trzeba dodać, że we wrześniu wszystkie nagrywane wersje były zdecydowanie krótsze od tych lipcowych.



BRIAN GIBSON: Wersja, która znalazła się ostatecznie na albumie nagrywana była w warunkach, które wymykały się wszelakiej kontroli. Widzieliśmy po ich oczach, w jakim stanie byli. Wszyscy w studiu wiedzieli doskonale jakich używek zażywają wszyscy z The Beatles, ale w studiu oni sami dla siebie stanowili prawo. Dopóki ich zachowanie nie przekraczało pewnych granic, wszystko było tolerowane. 
  Na początku wspomniałem o 'wariowaniu' Beatlesów w czasie sesji. O ile można stwierdzić, że od 1968 roku atmosfera ich pracy oraz wśród całej czwórki zdecydowanie się pogorszyła, to jednak istniało, zresztą istniejące od samego początku, między nimi porozumienie, że w pracy nad wspólnym jakby nie było nagraniem, dają z siebie wszystko. No i były wspomniane wyżej używki jak trawa, LSD i inne. Produkujący nagranie Chris Thomas (w zastępstwie George'a Martina) wspominał, że w czasie gdy Paul nagrywał swój wokal, wokół niego, po całym studiu biegał George Harrison, ze wzniesioną i zapaloną nad swoją głową zapalniczką, naśladując popularnego w owym czasie artystę i performera Arthura Browna (prekursora scenicznych popisów grupy Kiss czy wczesnego Genesis z Peterem Gabrielem).


 
PAUL: Ciągle nam było zbyt cicho, zbyt mało brudno czy hałaśliwie. Chcieliśmy mieć dźwięk coraz głośniejszy i jak najmniej najczystszy. Tego wymagaliśmy od naszych inżynierów. Próbowaliśmy wszystkiego... Słychać jak głosy nam się łamią. Pamiętam jak w pewnym momencie Ringo zawołał: 'Mam już pęcherze na palcach'. I to wcale nie był żart, jego ręce rzeczywiście krwawiły, tak wściekle walił w bębny. Przy tym nagraniu naprawdę się naharowaliśmy.

JOHN: To od początku do końca Paul.  Całe te gówno z Mansonem oparte zostało na piosence George'a o świniach i na tej. Paul napisał tylko piosenkę o angielskim wesołym miasteczku. To nie ma nic wspólnego z niczym, najmniej ze mną.

Finalnie wszyscy byli zadowoleni i Paul miał swój wymarzony - mocny - numer. Reakcję Johna na ten utwór poznaliśmy wcześniej, choć to oczywiście był cały John. Trudno sobie wyobrazić Johna, by brał udział (ponad 20-minutowe ścieżki) z niechęcią, wbrew sobie. Tym bardziej, że mógł tutaj zagrać na basie a ponadto w czasie pracy nad Białym Albumem, Beatlesi często nagrywali sami, oddzielnie, mając do dyspozycji tyle studiów ile chcieli. No i uwaga: John zagrał tutaj na saksofonie tenorowym. Dograł swoje nakładki na obu tych instrumentach do 21 podejścia, zdaniem wszystkich najlepszego. Do tego dograno dwie solowe gitary, perkusję, fortepian plus ochrypły dodatkowy śpiew Paula. Szaleństwo uzupełnił Mal Evans grając na trąbce.
 

RINGO: 'Helter Skelter' było nagraniem, które nagrywaliśmy w stanie szału i histerii. Czasami chcesz zrzucić z siebie balast i tak było przy tej piosence, którą napędzała linia basowa Paula (?) oraz moja perkusja. Paul wymyślił wszystko na poczekaniu, zaczął wrzeszczeć, wariować i tak to zrobiliśmy.




Miksy piosenki, mono i stereo różnią się od siebie. Miks mono z 17 września trwa 3:36, miks stereo z krzyczącym na końcu nagrania Ringo, trwa 4:29 i pochodzi z sesji z 12 października.

'Helter Skelter' The Beatles bezdyskusyjnie zdefiniowało Led Zeppelin i heavy metal końca lat 60-tych i początku 70's

Drugie podejście do piosenki nie zapowiadało dynamitu, jakim okazała się wersja ostateczna, ale już take 17 poniżej to prawie oryginał.







When I get to the bottom I go back to the top of the slide
Where I stop and I turn and I go for a ride
Till I get to the bottom and I see you again
Yeah yeah yeah

Do you, don't you want me to love you
I'm coming down fast but I'm miles above you
Tell me tell me tell me come on tell me the answer
Well you may be a lover but you ain't no dancer

Now helter skelter helter skelter
Helter skelter yeah
Ooh!
OO!

Will you, won't you want me to make you
I'm coming down fast but don't let me break you
Tell me tell me tell me the answer
You may be a lover but you ain't no dancer

Look out helter skelter helter skelter
Helter skelter ooh

Look out, cos here she comes

When I get to the bottom I go back to the top of the slide
And I stop and I turn and I go for a ride
And I get to the bottom and I see you again
Yeah yeah yeah

Well do you, don't you want me to make you
I'm coming down fast but don't let me break you
Tell me tell me tell me the answer
You may be a lover but you ain't no dancer

Look out helter skelter helter skelter
Helter skelter

Look out helter skelter
She's coming down fast
Yes she is
Yes she is

 
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
 

4 komentarze:

  1. Niesamowicie ciekawy tekst. No i jak widzę niebawem cały Biały Album. Super blog! Myślę,. że nie ma takiego drugiego o Beatlesach na świecie. Gratki

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym Cie poznać. :) tajemnicza Nieznajoma

    OdpowiedzUsuń
  3. To znaczy, chcę Ciebie poznać, bo też kocham Beatlesów a uwielbiam Twój blog

    OdpowiedzUsuń
  4. Spodziewałem się teraz w filmie Tarantino, "Once upon in Hollywood", że będzie ten numer. :) Roksi

    OdpowiedzUsuń