LENNON & McCARTNEY - vol. 4

Kolejny post poświęcony wzajemnym relacjom Johna Lennona i Paula McCartney'a - ubarwi nam HISTORIĘ. Niebawem kolejne posty o relacjach wszystkich Beatlesów ze sobą, wiemy jednak wszyscy, że ta opisywana w tym tekście elektryzuje wszystkich do dzisiaj, nawet 35 lat po śmierci jednego z nich.

1972. Wspomnienia z sesji 'Elephant's Memory' (zespół znany początkowo jako Plastic Ono Elephant's Memory Band, później samodzielna kapela - (cyt z Tim Riley: Lennon: The Man, the Myth, the Music) .

Wayne 'Tex' Gabriel (gitarzysta): Gdy w pobliżu nie było Yoko, John był bardziej jowialny, częściej żartował. Nigdy nie wyczułem od niej pozytywnych wibracji. Nie jestem pewien czy ufałem Yoko, ona trzymała wobec nas duży dystans, dużo większy niż on.
Gary Van Scyoc (basista): John był bardzo uprzejmy wobec Yoko i bardzo życzliwy wobec jej materiału muzycznego. Nie powiedziałbym nic w stylu, że był jej 'posłuszny'. Nic takiego. Nie zauważyłem żadnej różnicy w jego zachowaniu, niezależnie od tego czy w pobliżu była Yoko, czy jej nie było. Gdy wkurzyłeś Lennona, nic go nie powstrzymywało. Nawet obecność Yoko... Ta cała sprawa z Yoko została niesamowicie nieproporcjonalnie rozdmuchana... 
 
John cały czas utrzymywał kontakt z McCartney'em [choć był to okres 'wojny medialnej' między nimi]. Nie było nic niezwykłego w tym, że nagle w czasie sesji John dzwonił do Paula, robiliśmy przerwę a oni rozmawiali przez półtorej godziny. Rozmawiali o swoich rodzinach, poszukiwaniu Kyoko, córeczki Yoko, o dzieciach McCartney'a, o swoich podróżach. Takie tam rodzinne rozmowy. Mógłbyś wtedy przysiąc, że byli najlepszymi przyjaciółmi. 

GEORGE MARTIN: Pieniądze są jak miłość. To jest ważne wtedy tylko gdy tego nie masz... Mam wiele ulubionych piosenek Johna i Paula. Gdybym miał wybrać moją piosenkę Johna, myślę, że byłaby to ‘Strawberry Fields Forever.’Była bardzo dużym wyzwaniem, innowacją - rewelacja. Piękny tekst, fantastyczne harmonie ... i jej produkcja nie była zła. Paula piosenki... Lubię tych kilka najprostszych. Moją ulubioną u niego jest ‘Here, There and Everywhere.’ Pięknie skonstruowana. Schubert by się jej nie powstydził, jak sądzę.
  John i Paul byli równymi sobie talentami, którzy ze sobą współpracowali, ale co ważniejsze, rywalizowali ze sobą. Kiedy jeden coś napisał, drugi mówił pewnie,  'O mój Boże, to dobre. Ciekawe czy mógłbym  napisać coś lepszego'. Każdy drugiego dopingował do napisania czegoś lepszego. Obaj byli wspaniałymi indywidualnościami , ale nigdy sami nie osiągnęliby szczytów Olimpu, tak jak to udało im się gdy byli The Beatles.
=======
Reżyser filmu ‘Imagine: John Lennon’ Andrew Salt wspomina, że żaden z trzech Beatlesów nie był zainteresowany dodaniem komentarza do filmu ale wszyscy obejrzeli zgodnie końcowy produkt. W czasie prywatnego pokazu Ringo z trudem wstrzymywał łzy. Tylko George miał uwagi, że w filmie zawarto za dużo materiałów związanych z The Beatles. Andrew Salt siedział na specjalnym pokazie filmu obok Paula McCartney’a. „Paul nie tylko nucił ale śpiewał wszystkie piosenki The Beatles, znał także cały materiał solowy Lennona. To było naprawdę interesujące. Śpiewał całe ‘How?’ oraz ‘Jelaous Guy’. Był całkowicie spokojny podczas fragmentu z ‘How Do You Sleep?’. Poderwał się trochę w czasie fragmentu, kiedy John napędzał członków swego zespołu, jeszcze w tzw. ‘wczesnych dniach’ zwrotem: ‘Where are we going, boys?’ Następowała odpowiedź młodych chłopców, przyszłych Beatlesów. ‘To the toppermost of the poppermost, Johnny!’ Gdy słowa te padały na ekranie, Paul powtarzał je jak echo... Cokolwiek powiedziano o ich dołach I górkach, ci faceci byli sobie jak bracia. Byli ze sobą bardzo blisko przez wiele lat. (Andrew Salt, 1988)


JOHN (maj 1972): Przeszedłem przez okres mówienia pewnych rzeczy, które miały go zachęcić do działania, chociaż wydaje mi się, że je źle zrozumiał. Właśnie w tym celu stworzyłem 'How Do You Sleep?' Z drugiej jednak strony uważam, że byłem w stosunku do niego zbyt ostry. Tyle, że tak się właśnie czułem pisząc i nagrywając tą piosenkę.

PAUL (komentując wywiad Johna, już po rozpadzie zespołu dla magazynu "Rolling Stone', w którym jego kolega nie przebiera w słowach, nazywa Beatlesów "łajdakami", którzy zdobywali świat, gwałcili, grabili i robili różne świństwa, hamowali twórcze zapędy jego i jego żony Yoko, będąc oczywiście największymi cwaniakami i sztywniakami na świecie): To [ten wywiad] było tak odleciał3, że aż mi się podobało. Ta otwarta wrogość mnie nie zraniła. To cały John.

Zamykając ten temat zamieszczę wypowiedź znanego dziennikarza Raya Connolly'ego, który powiedział: Słyszałem różne wersje tej historii. John mówił to z przymrużeniem oka, zawsze przecież przesadzał, żeby było śmieszniej. Ale w 'Rolling Stone' Wenner [szef magazynu, przeprowadzał z Johnem ten wywiad] nie wyłapał dowcipu. Zabrzmiało to okropnie, gorzko i źle.
Paul wspominał później, że tak naprawdę to nie czuł się wtedy świetnie. Atak pochodził od Johna, jedynej osoby, która widziała zawsze Paula na wskroś, partnera, na którym polegał, wedle którego oceniał swe siły, który uzupełniał jego braki.  To było niszczące. 
PAUL: Usiadłem i przestudiowałem każdą linijkę, każde zdanie. Pomyślałem sobie: To jestem ja. Taki jestem. Tak dobrze mnie opisał. Jestem gnojkiem. On ma rację.

LOUISE HARRISON, matka George'a wspomina, jak chłopcy przychodzili i ćwiczyli u Harrisonów w domu, jedynym jej zdaniem miejscu, gdzie dostali wsparcie i gościnność: Było to kilka miesięcy przed śmiercią Julii, matki Johna. Zaniosłam im jedzenie, fasolę i tosty i usłyszałam jak John mówi do Paula: Nie wiem jak ty, po śmierci matki możesz tam siedzieć, zachowywać się normalnie. Gdyby mnie to spotkało, pewnie pękła by mi głowa.


Pytanie (1991): Cztery lata po śmierci Johna nie opisałbyś go jako 'zazdrośnika' i 'manewrującą świnią?' (pytanie Der Spiegla, nawiązującą do wypowiedzi Paula z 1981, którą w 1984 roku opublikował Hunter Davies).
PAUL: Powiedziałem to tylko raz przez telefon, dziennikarzowi, to był błąd. Ale tak powiedziałem. Zrobiłem to jednak w bardzo przyjacielskiej formie. John był inteligentnym facetem, ale był jednocześnie okropnie zazdrosny. Ale mimo wszystko oboje siebie bardzo szanowaliśmy. Gdyby między nami były tylko źle, same kłótnie, to on byłby ostatnią osobą na ziemi, która wytrzymałaby ze mną 15 lat



Z wywiadu Yoko Ono (sierpień 1999):
- Album Plastic Ono Band zapoczątkował erę albumów-spowiedzi, bardzo otwartych, z wnętrza serca i duszy twórcy [artystyczny streap-tease]. Czy uważasz, że John mógłby robić taką muzykę z The Beatles?
YOKO: To było możliwe... ale przypuszczam, że byłoby trudne do zrealizowania. John tak mocno się otworzył na tej płycie, ujawnił wszystko z siebie, mógłby mieć z tym trudności przed niektórymi ludźmi. Wiesz jacy są mężczyźni, prawda? [śmieje się]
- Czy Johnowi brakowało Paula jako współtwórcy ?
YOKO: Myślę, że tak. To tak jak z rozwodem. Często brakuje ci drugiej osoby, choć to wcale nie musi oznaczać, że tak naprawdę było właściwym (lub nie) opuszczenie jej.
- Jak bardzo John był nierozpoznany dla ciebie?
YOKO: Jeśli był w czymś zagadką dla mnie to nie zdawałam sobie z tego sprawy... ale nie twierdzę, że jestem ekspertem od Johna Lennona, ponieważ John Lennon jest [Yoko używa czasu teraźniejszego] składnikiem tylu różnych swoich wcieleń, a my wszyscy poznawaliśmy różne jego części.



1 stycznia 1976 roku Elliot Mintz, prezenter muzyczny, DJ i publicysta dla muzycznych magazynów, przeprowadził rozmowę z Johnem.
M:Miałeś ostatnio miły wieczór, kolację z ...
JOHN: [ironicznie] Ja miałem?

M:...  z Paulem i Lindą McCartney.
JOHN: Tak

M: Jak to jest, jeśli teraz Yoko, Paul i Linda się spotykają, są razem? Ja ty się czujesz, gdy widzisz swojego starego kumpla, swego przyjaciela z tych tak ważnych dni twojego życia? I jak to jest, gdy na przestrzeni lat wasze drogi się rozeszły, spotykacie się, wpada do ciebie Paul ?
JOHN:
Cóż, to był jeden z takich dni. I było bardzo miło, mieliśmy sporo zabawy, pośmialiśmy się. Wiesz, nie masz czasu aby ... [dłuższa przerwa] Wiesz. Naprawdę głęboko, lub coś takiego... Ale było bardzo miło. Czasem nie wszystko układa się fajnie, czasem ty, po prostu - wiesz, pojawiają się starzy przyjaciele, to ... wszystko zależy od nastroju, w jakim akurat jesteś. Ostatnim razem, to było chyba około dwa tygodnie temu, Christmas '75 - było bardzo dobrze, spędziliśmy razem fajne chwile i było miło znowu zobaczyć siebie. Nie umiem potrafić niczego innego.  

M: Czy tęsknisz czasem za niewinnością czasów, kiedy spędzaliście we dwoje ze sobą mnóstwo czasu, zanim przyszła sława i fortuna? 
JOHN: Nie… Nie tęsknię za niczym. Kilku rzeczy żałuję ale nie ma ich zbyt wiele. 
M: Spytałem godzinę temu Yoko o rzeczy, których w swoim życiu żałuje. Zanim powiem ci co odpowiedziała, to proszę powiedz mi o tych rzeczach, których żałujesz, że zrobiłeś... 

JOHN: [milczy] Myślę, że mogłem mieć lepsze relacje z jej ex-mężęm, i dzieckiem.
Czuję za to swoją odpowiedzialność, bo powody takiego mego postępowania, hm.. to mniej lub bardziej dziecinne. I to samo w stosunku do mego ojca [znowu milczy]. Tak więc, więcej nie żałuję niczego innego. Żałuję generalnie ranienia ludzi, kogoś. Ale tak już jest, nie przejdziesz przez życie nie nadeptując na mrówki. 




Marzec 1974. Prawdopodobnie ostatnie znane zdjęcie Johna i Paula razem. Zamieszczone w zbiorze  zdjęć May Pang 'Instamatic Karma' w Santa Monica, w domu wynajmowanym wtedy przez Johna.

ALLEN KLEIN (1971): Czy byli ze sobą naprawdę blisko? Mogę tylko przytoczyć to, co mi John powiedział, kiedy spytałem go, do którego Beatlesa by zadzwonił, gdyby się znalazł w tarapatach. Powiedział, że zadzwoniłby do George'a. To mnie zaskoczyło. Spytałem wtedy czy tak naprawdę był kiedyś naprawdę blisko z Paulem. Odparł, że nie. Nie, że go nie kochał, kochał go. Powiedział tylko, że zawsze kiedy się odsłaniał, Paul go ranił... Nie powiedział dokładnie w jaki sposób. Ale wiesz, to ten rodzaj bólu, które odczuwasz, kiedy się przed kimś otwierasz, i jesteś odrzucany. Kilka razy myślałem, że coś między mną i Paulem zaskoczyło, ale już następnego dnia nie było po tym śladu.
[Proszę ostrożnie podchodzić do wszystkich wypowiedzi Kleina, jak zresztą każdej osoby cytowanej na blogu, nie wyłączając samych Beatlesów. Klein był menadżerem finansowym The Beatles  pod koniec istnienia zespołu, którego nie akceptował tylko Paul. Dla mnie stracił wiarygodność w wyniku późniejszych swoich zachowań, gdy wszyscy z calej trójki przyznali, że zawiedli się na Allenie, a George napisał nawet piosenkę wyśmiewającą firmę Kleina - czyt. post o piosenkce 'My Sweet Lord'. Wypowiedzi Kleina miały zawsze podwójne dno, czasem celem było poróżnienie Johna i Paula, czasem odegranie się na Paulu, stąd wiele wypowiedzi nieprzychylnych basiście zespołu. Cytuję jednak te wypowiedzi, gdyż to także jakaś tam cegiełka w budowli HISTORIA THE BEATLES. Poza tym, intuicyjnie czuję, że ta wypowiedź Kleina jest prawdziwa. Dowodem jest mimo wszystko odsunięcie się Johna na zawsze od Paula. RK]
PAUL (1988): Byliśmy sobie z Johnem partnerami, równymi sobie. Po śmierci Johna pojawiły się – to całkiem naturalne, nie można za to winić ludzi – opinie, że był męczennikiem, którym nie chciał być. Słyszałem kiedyś wywiad, w dniu, w którym zmarł, w którym powiedział: 'Nie zamierzam być żadnym pieprzonym męczennikiem, którego chcą ze mnie zrobić. Mam tym ludziom kilka rzeczy do powiedzenia: dziękuję bardzo. Mówię im: dobranoc'. I oczywiście tak się stało, to było nieuniknione. Kiedy umrę, także wyjdą ze mnie moje dobre strony. Powiedzą: 'Oh, wiesz, że on to nagrał tylko w jednym podejściu? Hej, nie był taki zły”, ponieważ uznano mnie jako autora łzawych ballad, co do wyrobienia tej opinii John często przykładał rękę. On był tym facetem, gdy miałem kłopoty z „Kansas City” - nie udało się nagrać na 1-szej próbie – który powiedział: 'No, jeszcze raz chłopie, wiem, że potrafisz to zrobić lepiej'.

Byliśmy obaj w równym stopniu odpowiedzialni za hałaśliwe jak i spokojne numery. Ja zostałem balladzistą z powodu 'Yesterday' a John był tym krzykliwym rockmanem dzięki 'Twist And Shout'. Ale to on napisał piosenkę 'Good Night' dla Ringa, która jest jedną z bardziej sentymentalnych, uroczych ballad jakie można usłyszeć, on napisał 'Julia' o swojej matce, to także bardzo sentymentalny kawałek. Nie możesz porównywać ich z 'Twist And Shout' – to dwie strony tego samego medalu.

_________________________


GEOFF EMERICK (2006, Here, There And Everywhere): Nie potrafiłem sobie wyobrazić przez co przechodzi Yoko, i byłem jednocześnie bardzo ciekaw jak radzi sobie z tym Paul. Jak może się pogodzić z morderstwem swego najbliższego przyjaciela ? John i Paul już od nastoletnich lat się przyjaźnili, z nim Paul podróżował po całym świecie i cieszył się nieprawdopodobnym sukcesem. Z Johnemm wspólnie stworzyli tyle niezapomnianych dzieł. Początkowo byłem pewien, że Paul anuluje sesję, ale przypomniałem sobie jak zachowywał się po śmierci Briana Epsteina, wiele lat wcześniej. Grzebał swój smutek w pracy. [Paul nagrywał album Tug Of War, producentem był George Martin, dźwiękowcem Emerick - RK]


Do czasu zanim pojawiłem się w studiu, budynek zdążyli otoczyć dziennikarze. Hordy dziennikarzy i reporterów, powstrzymywani przez kordon policjantów. Po chwili pojawił się George Martin. Był w stanie tylko powiedzieć: 'Cóż za tragedia'. Pod jego typową brytyjską rezerwą, dostrzegałem, że był bardzo mocno wstrząśnięty.

Po godzinie lub może trochę więcej pojawiła się przed drzwiami studia grupa ochroniarzy, prowadził ją szwagier Paula, John Eastman. Chwilę później pokazali się Paul i Linda. Paul był stonowany, zamyślony, pogrążony w myślach. Gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, dostrzegłem w jego oczach ogrom jego smutku...
- Przykro mi Paul – wymamrotałem niezręcznie.
- Wiem, Geoff, wiem – odpowiedział szeptem.
Przez kilka chwil nasza trójka stała otępiała, wspominając jaki wpływ na nasze życie miał John Winston Ono Lennon, koncentrując się na pozytywach, absurdzie i beztrosce. Uśmiechaliśmy się do naszych wspomnień, ale nikomu z nas nie było do śmiechu. Nie znajdowaliśmy słów, które by pasowały do tej chwili. Prawdopodobnie takich nie było. Po chwili Paul podniósł bas i zagrał kilka nutek, potem podszedł do fortepianu i improwizował przez chwilę. Potem zagrał kilka akordów na gitarze. Był nie tylko w stanie szoku, ale wydawał się być całkowicie zagubiony i zdezorientowany.
Ostatecznie po jakimś czasie Paul wymamrotał łagodnie: 'Ok, chłopaki, myślę że wystarczy na dzisiaj'. Wyszedł otoczony przez gromadę ochroniarzy Eastmana. Z godnością, spokojnie, wobec wszędzie otaczających go reporterów.
________________________________

PAUL (1991 – w wywiadzie dla niemieckiego DER SPIEGEL): Debata na temat tego, kto z nas dwóch był najwspanialszym Beatlesem? Ten temat nadal traktuję bardzo serio, choć moje relacje z Johnem były akurat odwrotne. Z czasem stały się bardzo luźne, lekko lekceważące ale wydajne w muzycznej konkurencji. Po śmierci Johna, media uczyniły z niego męczennika, i od tego czasu ludzie twierdzą, że on był tym najbardziej inteligentnym Beatlesem, jedynym, oraz że był najlepszym kompozytorem wewnątrz grupy. Mówiąc to, może się wydawać, że jestem sceptyczny... Wyobraź sobie, że to ja zostałem zastrzelony. Wtedy John siedziałby tutaj, i musiałby słuchać o tym jak cały świat mówi mu jaki wspaniały był Paul McCartney. Tak czy inaczej, jedyną osobą, która naprawdę wie jak czułby się w takiej sytuacji John, jestem ja.
 
John ze swoim mordercą. Wzbraniałem się szczerze przed umieszczaniem na blogu zdjęcia faceta po prawej. Bo możliwe, że wielu z was nie widziało mordercę i chciałem by tak pozostało. Nie warto!!! Na blogu pojawi się w swoim czasie pots poświęcony tylko ostatniemu dniu Johna ale nie napiszę ani słowa o Mordercy. Po prostu.




Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

2 komentarze:

  1. Notka celująca. Świetne nowe tło

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, wskocz do Obserwatorów :) będę wiedzial kto pisze ;)

    OdpowiedzUsuń