FRANCJA 1964 - nie zawsze było różowo...

Jak wiemy The Beatles otrzymali informację o swoim pierwszym numerze 1 w Ameryce podczas swoich koncertów we Francji (Paryżu) na początku 1964 roku. W Wielkiej Brytanii szalała Beatlemania, 
tak więc swoją ojczyznę mieli w przysłowiowej kieszeni, ale marzyli o zrobieniu kariery światowej, a to oznaczało oczywiście podbicie Ameryki. Młodzi muzycy postawili jednak warunek swojemu menadżerowi. Nie pojadą za ocean wzorem np. Cliffa Richarda by grać "do kotletów", ale zawitają tam, gdy będzie już znana tam ich muzyka. I stało się tak za sprawą pierwszego amerykańskiego numeru, singla "I Want To Hold Your Hand", o czym pisałem już tutaj

Pisałem już wielokrotnie na blogu, że początkowe teksty bloga niespecjalnie mi się podobają. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że jego tworzenie tak mnie wciągnie. Tekst o podboju Paryża wymaga większego omówienia, stąd dzisiejszy powrót jeszcze do stycznia 1964. Tuż, tuż przed nadciągającą Brytyjską Inwazją w USA, Kanadzie i w sumie na całym świecie.  Pierwsze koncerty we Francji i w sumie nieudana próba podboju sąsiadów zza kanału.
John, Paul i George lądują na francuskiej ziemi.




14 stycznia The Beatles (John, Paul i George, bez Ringa) polecieli do Francji będąc przekonani, że czeka ich tutaj "bułka z masłem" (John i Paul wspominali swoją młodzieńczą wyprawę do Paryża - 3o września 1961 - i opowiadali pozostałej dwójce, że pokażą im znane im miejsca). Francuzi wzorem swoich rówieśników w Anglii mieli oczywiście oszaleć na punkcie ich muzyki, może także ich samych. Ale pierwsza niespodzianka czekała ich już na paryskim lotnisku Le Bourget Aéroport, na którym zgromadziło się raptem około 60-ciu ich fanów. Ringa zatrzymała w Liverpoolu mgła na lotnisku. Dotarł do swoich przyjaciół przez Londyn dzień później. Towarzyszył im Neil Aspinall. O tym, że Beatlesi nie poruszali się nigdzie bez swoich "pomagierów", Neila i Mala wiemy, prawda? W tym czasie trójka Beatlesów trochę poznawała stolicę Francji.

Paryż 1964, w komplecie. Z lewej Neil Aspinall.
Wersal 1964
Menadżer kapeli  Brian Epstein zarezerwował na koncerty swoich pupili Olympię, a więc najbardziej wtedy renomowany, paryski obiekt koncertowy. Zespół rozpoczął próby już w komplecie. Nic nie zapowiadało wtedy, że wszystko może pójść trochę inaczej niż zwykle, choć już próba pokazała, że sala koncertowa dysponuje niewłaściwym nagłośnieniem. Do życzenia pozostawała organizacja samych koncertów, choć Epstein robił wszystko co mógł.  Prasa Paryża, nie tylko muzyczna, była poinformowana, że występować u nich będzie najbardziej popularny angielski zespół rock and rollowy. Pojawiały się więc w prasie opisy sylwetek poszczególnych muzyków, żartobliwie nazywano ich długowłosymi Anglikami grającymi i śpiewającymi jak Elvis.
  Koncerty w Olimpii rozpoczęły się dobrze. Przybyła entuzjastycznie nastawiona do nich publiczność. Wieczorny koncert (zespół grał dwa razy dziennie) jednak im nie wyszedł. Co chwila siadała aparatura, sprzęt wyjątkowo często odmawiał posłuszeństwa. Chłopcy denerwowali się i wkurzali. Częste przerwy (George podejrzewał, że nie wygląda to na przypadek i z pewnością robi im ktoś problemy celowo) powodowały, że trudno im było na nowo "wchodzić" w nastrój koncertowy. Publiczność buczała przekonana, że całemu "zamieszaniu" jest winny sprzęt zespołu. Pomagało jednak doświadczenie z Hamburga, gdzie nie takie rzeczy się im przytrafiały. Podstawowym problemem było to, że po prostu sieć elektryczna Olympii była przestarzała. W starej jakby nie było samej Olympii. Wcześniej nie koncertowały tutaj tego typu zespoły z takim sprzętem.
Na widowni brakowało - dla Beatlesów - ze względu na wczesną porę nastolatków, stąd odbiór zespołu przez pełnoletnich Francuzów nie przypominał zupełnie tego, do czego przyzwyczajeni byli Beatlesi. Sam zespół czuł się niepewnie, co z pewnością także rzutowało na to jak grali i śpiewali.. Także na wieczornych show pojawiała się dojrzalsza i przeważnie męska "młodzież" Paryża, uważanego wtedy przez nich za stolicę kultury dla całego świata. Cóż takiego mogła im zaoferować czwórka Angoli ze śmiesznym fryzurami. Ale przyszli Fab Four już byli "koncertowymi wyjadaczami". Mimo wszystko nikt tutaj nie oblewał ich piwem, nie rzucał w nich niedopałkami papierosów czy innymi przedmiotami, co miało miejsce w "starych, dobrych czasach w niemieckich klubach". Nie było oczywiście jeszcze żelków. Stąd Na obojętność francuskiej publiczności zespół zaczął reagować profesjonalnym chłodem. Mieli do wykonania pracę. Kontrakt opłacony. Do roboty! 

17 stycznia 1964.

PAUL: Pierwszego wieczoru mieliśmy trochę kłopotów, gdyż okazało się, że w tym samym czasie program radiowy także korzysta z tej samej sieci i sprzętu. Pospinali wszystkie wzmacniacze i  wszystko rozładowało się. Bum! 

Mamy numer 1 w Ameryce!!!

 Powrót to hotelu George V i telegram zmienił wszystko. Muzycy dowiedzieli się, że wg. firmy Cashbox w następnym tygodniu  ich piosenka pojawi się na miejscu numer 1 amerykańskich list przebojów. W perspektywie wyjazdu do wyśnionej Ameryki za ok trzy tygodnie francuskie koncerty okazały się mało istotne. Niech sobie Francuzi reagują jak chcą, jedziemy do Stanów!!! Kasa, kasa, kasa! Zaczęli także analizować to jak grali i śpiewali tego dnia. Wiedzieli już, że większość francuskiej publiczności, w odróżnieniu od tej w Wielkiej Brytanii, stanowią mężczyźni. Nawet nie chłopcy, nie nastolatkowie ale dojrzali młodzieńcy. Wszyscy dostrzegali na sali brak dziewczyn, przeważających w Anglii czy Szkocji. Nie było wrzasków, pisków, jednym słowem dzikiego szaleństwa. Nie było to najważniejsze. The Beatles mieli w Ameryce hit a 20 stycznia ukazał się na tamtejszym rynku ich album, zatytułowany "Meet The Beatles"(trzy dni po tym jak "I Want To Hold Your Hand" doszła do pozycji nr 1).


O braku towarzyszącego koncertom wcześniej w Brytanii ogłuszającego wrzasku w czasie wykonywania piosenek w Paryżu - i już później do końca kariery - możemy się przekonać słuchając archiwalnych nagrań, choćby z clipu powyżej.

18 paryskich dni to koncerty dwa a czasem trzy razy dziennie. Pierwszy w Cinéma Cyrano, 7 Rue Rameau na Wersalu, pozostałe w Paryskiej Olympii (przy Paris's Boulevard des Capucines). Prócz zespołu występowali w tym okresie - 27 stycznia - (nie co wieczór) Sylvie Vartan oraz Trini Lopez (na zdjęciu z zespołem). Zespół śpiewał: From Me To You, Roll Over Beethoven, She Loves You, This Boy, Boys, I Want To Hold Your Hand, Twist And Shout oraz  Long Tall Sally. Było kilka koncertów, w czasie których  Beatlesi nie zaśpiewali wszystkich wymienionych piosenek. Np. wieczorne sety były trochę dłuższe niż te popołudniowe. 21 i 28 stycznia były dniami odpoczynku. W tym drugim dniu na krótki wypad do kraju i rodziny zdecydowali się John i George. 
Luksusowe apartamenty w hotelu George V




 W czasie pobytu w stolicy Francji Beatlesi nie tylko koncertowali czy zwiedzali miasto. Na potrzeby czekającego ich wkrótce wylotu do Ameryki, 24 stycznia zespół udzielił wywiadu dla The American Forces Network (w paryskim studiu). Program był specjalnie dedykowany amerykańskim żołnierzom stacjonującym w Niemczech Zachodnich. Muzycy opowiadali w nim o powstaniu zespołu, brzmieniu Mersey Soundu, rodzinnym mieście oraz oczywiście o swoich fryzurach. 23 stycznia John i Paul nagrali demo swojej piosenki One And One Is Two przeznaczonej dla Billy J Kramera.
Z Sylvie Vartan
 29 stycznia odbyła się ich jedyna sesja dla EMI poza granicami kraju. Zespół nagrał w filii brytyjskiej wytwórni EMI, Electrola Corporation niemieckie wersje dwóch swoich przebojów: I Want To Hold Your Hand -> Komm, Gib Mir Deine Hand, She Loves You -> Sie Liebt Dich oraz pierwsze demo nowej piosenki głównie autorstwa Paula, Can't Buy Me Love.

 Dlaczego Beatlemania nie opanowała Paryża w styczniu 1964 roku? Czy ze względu na francuski szowinizm, którzy - jak zawsze - z chłodem i obojętnością odnosili się do wszystkiego do pochodzi od sąsiada z zachodu? Czy Beatlesi nie docierali do Francuzów ze swoim specyficznym (angielskim!) humorem. Czy francuskim dziewczynom nie podobały się długie włosy muzyków. Czy Epstein niezbyt starannie przygotował grunt na francuskiej ziemi dla swych podopiecznych. Czy dlatego, że do tej pory nawet sam Elvis ani muzyka rock and rollowa specjalnie nie porwała Francuzów, gustujących w muzyce artystycznej, choć mającej przecież i swoje rockowe gwiazdy jak np. Johnny Hallyday. Czy Francuzi nie rozumieli tego o czym śpiewają Anglicy, a pamiętajmy, Francuzi od zawsze walczyli o dominację swego języka na świecie, ignorując język sąsiadów. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytanie. 
Najprostsze to to, że na początku 1964 roku nikt we Francji nie słyszał o Beatlesach. Pierwszym tam  albumem zespołu był album "Les Beatles" (miks z dwóch pierwszych albumów angielskich zespołu) wydany listopadzie 1963 roku, który nie zdobył specjalnej popularności. Pierwszym singlem zespołu był dopiero wydany w 1964 "A Hard Day's Night", gdy zespół odniósł gigantyczny sukces w Ameryce i Francuzom wypadało już ich wydawać! Gdy zespół odwiedził ponownie Francję w 1965 wszystko juz było po ... "beatlesowsku". Beatlemania!!!
The Beatles wylądowali na rodzimej ziemi 5 lutego i szybko zapomnieli o koncertach "dla tych dziwnych Francuzów". Za dwa dni wylatywali do Ameryki, by wejść w samo okno cyklonu.  

Wreszcie w domu
Na pytania brytyjskich dziennikarzy o pobyt we Francji odpowiadali:
GEORGE:  Publiczność była trochę zabawna. Było więcej facetów niż dziewczyn i brakowało nam tego starego, dobrego wrzasku. Ale i jego było też całkiem sporo. [George ma tutaj absolutnie rację. Słuchając koncertów z Francji - oba zamieszczone clipy - nie spodziewajmy się całkowitej ciszy na widowni]
Gdy dziennikarze stwierdzili, że wreszcie byli słuchani John i Paul zgodnie wybuchnęli śmiechem i potwierdzili to. Kto wie, czy kiedykolwiek później wracali pamięcią do pierwszych koncertów, np. tych z Paryża w styczniu 1964, gdzie publiczność zwyczajnie ich słyszała i ... słuchała

Czytaj także o pobycie zespołu we Francji w 1964: tutaj.

_____

                   * Historia The Beatles *
                            Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
    
HISTORY of  THE BEATLES



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz