WYWIADY: Pete Best

Kolejny wywiad: Pete Best, pierwszy perkusista The Beatles (w latach 1960-1962) w rozmowie z Gary Jamesem (ok. 2005, w tym czasie Pete promował wydawnictwo DVD 'Best of The Beatles' (Best Wishes Productions / Lightyear Ent). Stuarta Sutcliffe nazywamy dzisiaj 'the lost Beatles' - tym zaginionym, zagubionym Beatlesem, Besta - 'forgotten Beatle' - zapomnianym. Moje tłumaczenie i skróty.

-  Pete, kilka lat temu opublikowałeś  książkę zatytułowaną The Beatles, The True Beginnings. Jak długo się za nią zabierałeś?
PETE BEST: Już dawno myślałem o tym, by zrobić taką książkę. Mój brat Roag zaczął przygotowywać dokumentację. Archiwa rodzinne, historie rodzinne – cóż, nie staję się coraz młodszy. Potrzebowaliśmy dłuższej analizy nad tym, co się wydarzyło w rodzinie Bestów, jej historię. Roag rozmawiał z każdym, kto mógł wytłumaczyć to jak moja matka stała się taką odważną kobietą. Wtedy przyszedł pomysł na napisanie całej książki. By zawrzeć w niej rzeczy, o których nigdy nie dyskutowano wcześniej lub ludzie nie byli ich świadomi... Nie chcieliśmy by była to jeszcze jedna książka, taka jakich wiele. 
Chcieliśmy by była bardziej osobista. By była nieznanym portretem herosów show-bizenesu... The Casbah, to było coś, co moja matka zrobiła specjalnie by pomóc The Beatles. W ten sposób wpadliśmy na tytuł książki: Prawdziwe Początki (The True Beginnings). Mieliśmy wiele pamiątek, chcieliśmy położyć nacisk na ich wyeksponowanie. Chcieliśmy być częścią książki. Z tego powodu znajdziesz tam tyle wspaniałych fotografii i mam nadzieję, że niezależnie od nich, czytelnik przeczyta ciekawą, fascynującą opowieść.
- Jak bardzo byłaby inna historia The Beatles,bez klubu Casbah?
PETE BEST: Myślę, że nie byłaby to w pełni opowiedziana uczciwa i rzetelna historia. To dziwne kiedy o tym myślę. Gdyby moja matka nie otworzyła The Casbah, to może The Quarrymen by się wcale nie reformowali. Na scenie, George był w zespole, Ken Brown był w zespole. Do chwili nadejścia gry w klubie Casbah  wszyscy byli zadowoleni ze składu. Ani John ani Paul niczego nie robili [w kierunku zmian]. To wtedy przyszedł George z Kenem i powiedział: "Mona, znam kilku facetów, którzy akurat teraz  czasie nic nie robią". I to było kluczowe: 'akurat teraz  czasie nic nie robią'. Tak więc gdyby Casbah, może ta trójka, razem jeszcze z Kenem Brownem nigdy by razem nie zagrali. Może ta trójka nie namówiłaby Stuarta Sutcliffe'a do zakupu gitary basowej, bo akurat byłw Casbah gdy to się wydarzyło. To tylko jedna wypadkowa całej historii. I może The Beatles by nigdy nie zaistnieli, co oczywiście byłoby tragedią dla całego przemysłu muzycznego.
Klub Casbah. George Harrison, Paul McCartney, Ken Brown, John Lennon.
Pete i Mona Best.
- Tak, z pewnością. Czy w owym czasie byłeś świadomy jak niezwykle utalentowani byli The Beatles, w szczególności John i Paul ?
PETE BEST:  O taaa. Nie byłem w tym czasie w zespole. Myślę, że mogę powiedzieć, że wtedy byłem częścią ekipy Casbah. Moim zadaniem było otwieranie klubu wieczorem, obserwowanie publiczności i upewnianie się, że wszystko jest OK. Nagłośnienie, inne rzeczy także, sprzęt.   Cóż, (śmieje się), nie nazwałbyś tego co tam było sprzętem, ale wszystko działało i nie było żadnych przerw, awarii czy czegoś innego.
 I kiedy ich tak obserwowałem, zauważałem, że było coś w nich, coś w sobie mieli, sposób w jaki radzili sobie z tłumem, możliwości wokalne każdego z nich. Możliwości wokalne Paula, Johna, harmonie jakie śpiewali o oczywiście rodzaj muzyki jaką grali, ponieważ faktycznie cała trójka śpiewała. Było w nich coś co przykuwało twoją uwagę i nie mogłeś przestać ich oglądać.  Widziałem wiele zespołów, ale to było zupełnie coś innego. Coś w nich szczególnego, choć nie zdawałem sobie sprawy, że będę członkiem ich zespołu 12 miesięcy później, największej ikony w dziejach muzyki.  
- Grałeś z The Beatles w The Indra Club and The Kaiserkellar Club 
PETE BEST:  Taaa 
- W Star-Clubie także?
PETE BEST:  Taaa - Bardzo ciężko było grać osiem godzin co noc, siedem dni w tygodniu.
PETE BEST:  Tak, na początku. Nasz pierwszy wyjazd. Graliśm w Indra i The Kaiserkeller. Wtedy tyle pracowaliśmy. W czasie drugiego wyjazdu był The Top Ten. Wtedy byliśmy trzy miesiące. Mówię o okresie kwiecień - czerwiec 1961, kiedy graliśmy z Tony'm Sheridanem. 
Przypuszczam, że mógłbyś powiedzieć, że byliśmy takimi domowymi muzykami. Graliśmy z każdym zespołem, byliśmy zakontraktowani przez Petera Eckhorna do Top Ten na trzy miesiące. Oczywiście wtedy nagraliśmy z  Tony Sheridanem "My Bonnie", "Cry For A Shadow" oraz "Ain't She Sweet" już pod nazwą The Beatles.  Potem wróciliśmy. Moja trzecie z nimi trasa do Hamburga była wtedy kiedy otwierano Star-Club , w kwietniu 1962 - byliśmy wtedy tam dwa miesiące. W tym czasie Brian Epstein był już menadżerem. The Indra i Kaiserkeller, tam było najtrudniej ponieważ to był nasz 1-szy wyjazd. Nie spodziewaliśmy się tego, że będziemy grało po 6-7 godzin i to codziennie. W sumie ten pierwszy raz był więc takim mocnym sprawdzianem.

Pierwszym rozczarowaniem było to, że nie będziemy grać w Kaiserkeller a w Indrze. Potem się dowiedziałeś, że masz grać od 6 do 7 godzin co wieczór, 6-7 dni w tygodniu, z 15-20 minutowymi przerwami co godzinę. Bomba! Byliśmy tam by wykonać zadanie więc trzeba było po prostu podciągnąć rękawy i do roboty. Nagle uświadomiliśmy sobie, OK, mamy niemiecką publiczność, gramy! Kiedy wróciliśmy grać w Top Tenie, który był bardziej elitarnym klubem, mieliśmy tą samą publikę, która przyszła tam za nami. Ludzie wiedzieli, że w mieście są z powrotem The Beatles, więc przenieśli się do kolejnego klubu za nami, z czego się bardzo ucieszył Peter Eckhorn, nasz menadżer (na zdjęciu obok). Byliśmy już w tym czasie nakręceni i przyzwyczajeni do długiego grania. Graliśmy codziennie w podobnych porach. Rutyna, 6-7 godzin codziennie przez cały tydzień...

- Tak naprawdę nigdy nie znalazłem zadowalającego mnie wyjaśnienia, dlaczego wyrzucono ciebie z The Beatles. Czy wierzysz w to, że jest możliwe, że któregoś dnia Paul McCartney wprost powie ci o tym i wytłumaczy dlaczego tak się stało?
PETE BEST: Tego to oczywiście nie wiem. To jak pytanie za milion dolarów i ja nie znam nie nie odpowiedzi. Nie wiem dokładnie jakie mieli powody by tak się stało. W książce i na dvd zawarłem swoje opinie. Dotarliśmy do wieli ludzi, fanów, bywalców Casbah, dziennikarzy, wszystkich ludzi, którzy mogli mieć coś do powiedzenia na ten temat, tamtego okresu i interesującego nas wydarzenia. Z ludźmi, którzy wtedy tam byli, żyli tam i wtedy. Ludzie zaprezentowali tam swoje opinie, refleksje, przemyślenia i włączyliśmy je do dokumentu. Nie znamy jednak ostatecznej przyczyny. Wiele zawartych tam opinii obali powstałe przez lata mity, legendy, nie wiem, jedyne co mogliśmy zrobić to po prostu wszystkie te opinie włączyć do książki i filmu. Uwolnić je. Mam nadzieję, że ludzie obejrzą to i może powiedzą: 'nie wiedzieliśmy o tym'.
- Rozmawiałem z prawnikiem Freddie Gershenem, który wyjawił mi, że reprezentował ciebie w twoim pozwie przeciwko The Beatles w 1965. 
 [Pete pozwał zespół, za słowa Johna i Ringo na swój temat. W 1965 roku John wyjaśniał w wywiadzie dla reportera 'Playboy'a', że Ringo grywał z zespołem wcześniej, zanim jeszcze wyrzucono Pete'a Besta z zespołu, z powodu częstych zachorować Besta i jego nieobecności. Ringo dodał swój komentarz: 'brał takie małe pigułki by chorować'].
 
Paul, John, George, Stuart i Pete Best. Kto się odróżnia ?

PETE BEST: Był jednym z dwóch prawników, o ile mnie pamięć nie myli. Fred Gershen i Barry Goldberg. Byli wtedy bardzo młodzi. Byłem w tym czasie w Ameryce. Coś tam się wydarzyło, w sumie wygrali ten spór przed amerykańskim sądem dla mnie, co było bardzo miłe. Można powiedzieć, że na tej sprawie zdobyli swoje ostrogi prawnicze. Nie wiem co się stało z Barry'm, ale Gershen stał się sławny w branży filmowej.
Od lewej: Pete, Paul, George, John, Stuart.
- Czy możesz wyrazić swoją opinię na temat osobowości Stuarta Sutcliffe'a oraz Briana Epsteina ? Jakimi ludźmi byli ?
PETE BEST:  Na początek Stu. Kiedy go pierwszy raz poznałem, dzięki Casbah, przychodził do klubu obserwować The Quarrmen. To było jeszcze zanim dołączył do nich ale już wtedy był wielkim fanem Johna. Nadal był w Art College. Znałem go jako bywalca klubu i witaliśmy się zdawkowym 'hello'. Gdy już dołączyłem do zespołu, grał dla nich na basie. Poznałem go znacznie lepiej podczas pierwszego wyjazdu do Hamburga. Na swój sposób Stu był wyjątkowym człowiekiem. Był najmniejszy w zespole, z postury, ale muszę podkreślić, że miał największe ze wszystkich serce. 
Przez te wszystkie lata zawsze go broniłem i zawsze będę to robił, przed ludźmi których tam nie było, nie słyszeli jak grał na basie i oczywiście z powodu, że media określały go jako wyjątkowo kiepskiego basistę. Ten mit z nim, że był fatalnym basistą przylgnął do niego, podobnie jak ten, że byłem złym perkusistą. Bywali lepsi i gorsi basiści, ale dla niego, z tym co potrafił grać na scenie, daję mu dwieście procent. Gdy ktoś daje ci swoją energię i moc, nie możesz mu nic zarzucić. Ale jak każdy inny, on lubił swoją muzykę i lubił być częścią The Beatles, choć, jak przypuszczam, gdzieś w środku bardziej tęsknił za artystyczną karierą, co ostatecznie pozwoliła mu podjąć swoją decyzje... no wiesz, zakochał się w Astrid, pojawiła się możliwość powrotu na studia na Hamburg College of Art, uczyć się u znanego profesora, co ostatecznie skłoniła go do zakończenia kariery muzycznej. 

- A Brian Epstein ?
PETE BEST: Gdy go pierwszy raz spotkałem to był prawdziwym dżentelmenem. Miał garnitur, krawat. Cicho mówiący. Bardzo wyrafinowany, kulturalna wymowa, głos. Siedział w rodzinnym biznesie, choć jak się okazało po latach, zawsze chciał z niego uciec. Wiedział, że mógłby być w czymś innym lepszy. Wraz z nim wiele rzeczy się zmieniło, pojawiła się okazja posiadania menadżera... W każdym razie był dżentelmenem. Zajmował się wszystkim z dużą pewnością siebie, dystyngowanie. Wiele osób szanowało go, że to jakim był człowiekiem i w jaki sposób prowadził biznes.
- Gdzie byłeś w momencie, kiedy usłyszałeś informację, że zastrzelono Johna Lennona i co wtedy myślałeś ?
PETE BEST: Byłem w Liverpoolu. Szykowałem się do pracy, z powodu różnicy czasu pomiędzy Ameryką i Anglią. Nadchodziły kolejne newsy a moja żona była na dole. Zawołała do mnie, byłem na piętrze w łazience. Powiedziała: "Pete, lepiej zejdź tutaj na dół i posłuchaj tego, John został zamordowany".  W tym momencie nie za bardzo wiedziałem, o którego Johna chodzi. To było tak jakby zginął jakiś John, sąsiad, John, kolega z pracy. A ona dodała: 'Nie, chodzi o Johna Lennona, tego z którym grałeś w The Beatles'. Zszedłem na dół. By być szczerym, byłem bardzo sceptyczny. Nie bardzo chciałem w to wierzyć. Brzmiało jak chory dowcip. Ktoś robił na serio znowu "War Of The Worlds" ['Wojna światów' słuchowisko radiowe z 1938 roku, reżyserowane przez słynnego niebawem Orsona Wellsa, zrealizowane tak realistycznie, że wywołało psychozę strachu wśród słuchaczy, będących przekonanych o rzeczywistej inwazji Obcych -RK]. Jednak gdy słuchałem więcej, wiadomości non stop napływały, szybko się zorientowałem, że to nie był żaden żart. John został zamordowany przez Chapmana. Zasmuciło mnie to ogromnie, gdyż niezależnie od wszystkiego innego, John był moim przyjacielem. Byłem z nim naprawdę blisko. To była utrata ludzkiego życia, kogoś, do którego miałem wiele szacunku, wiele. Jedyny sposób, w jaki mogłem okazać żal było okazanie ciszy, milczenia. Pojawiły się u mnie media, reporterzy, chcieli uzyskać  ode mnie jakieś komentarze, przypominanie wspólnych anegdotek, wspomnień ale trzymałem się od tego z dala. Chciałem trochę czasu dla siebie i wspominać Johna takiego, jakim go zapamiętałem.
Pete, John, Gene Vincent i Paul. 26 lipca 1962
- Nie sądzę, byś po wyrzuceniu z zespołu rozmawiał, z którymkolwiek z Beatlesów, racja?
PETE BEST: Nie, nie było żadnego kontaktu przez ostatnie 40 lat.To jedna sprawa. To coś co niestety się stało. Ale wiesz, pozostało już teraz tylko kilku żyjących Beatlesów. Każdy z nas będzie nadal żył swoim życiem.



- Pete, jeśli kiedykolwiek będę miał możliwość rozmowy z Paulem McCartney'em, będą dwie kwestie, o które go spytam: dlaczego wyrzucono cie z The Beatles i jak Brian Esptein poznał The Beatles na scenie w The Cavern w Liverpoolu, zanim osiągnęli wszystko. We wszystkich książkach jakie czytałem, w wywiadach jakie czytałem, wszystkich dokumentach, które czytałem lub oglądałem, odpowiedzi na te dwa pytania nigdy mnie nie zadowalały.
PETE BEST: To bardzo ważne pytania. Myślę, że tylko raz poważnie do tego się odniósł John słowami: '...gdyż byłem przyjacielem Pete'a i powinienem wtedy tam być i zrobić więcej dla niego w kwestii jego wyrzucenia, ale byłem tchórzem'. Powiedział także: 'Najlepszą muzykę graliśmy w klubach Liverpoolu i Hamburga'. A to był mój czas. Byliśmy wtedy najlepszym rock and rollowym zespołem. Sposób w jaki Brian przejął zespół był OK. Stali się ikonami przemysłu muzycznego. Ale wiele osób mówi, ciągle to powtarza: 'JEŚLI NIGDY NIE WIDZIAŁEŚ THE BEATLES KIEDY GRALI Z PETE BESTEM, TO NIGDY NIE WIDZIAŁEŚ THE BEATLES'.
Paul , Pete i John.


_____________________________________________________
I na koniec:
JOHN [1975]: Byliśmy wkurzeni na Pete Besta'a gdyż był kiepskim perkusistą. Nigdy nie improwizował. I, te wszystkie mity i legendy budowane przez lata o tym jaki to był świetny, że Paul był o niego zazdrosny, z powodu jego urody, i wszystkie te gówna. Fakt, że nigdy obaj za sobą nie przepadali,ale wiecie Pete był zbyt wolny.


Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz