21 sierpnia 1965
Metropolitan Stadium,
Minneapolis
Metropolitan Stadium,
Minneapolis
Minneapolis: WRESZCIE SĄ! |
Stolica
Minnesoty, Minneapolis i tylko jeden koncert zespołu przed 25 000
fanami. Beatlesi przylatują na lotnisko Minneapolis-Saint Paul
International Airport, już nie pod osłoną nocy ale w środku
dnia, ok. 16.16, skąd zabrani są limuzyną do hotelu Leamington
Motor Inn pod eskortą 60 zmotoryzowanych policjantów. Zespół wita ok.3-4000 fanów ale nie dochodzi do jakichś dantejskich scen. Hotel pochwalił się wcześniej, że będzie gościł
słynny zespół, stąd zgromadzone wszędzie tłumy. Beatlemania
dopiero wchodziła w drugi rok życia ale w Minneapolis nie
ustępowała tym spotykanym przez zespół w innych miastach. W
głównym kinie miasta Orpheum Theaters leciał akurat ich najnowszy
film i każdy seans był sprzedawany po brzegi. Dwie największe
radiostacje miejskie LDWB oraz WDGY reklamowały koncert od wielu
miesięcy głosząc w eterze po kilkadziesiąt razy dziennie:
Wreszcie będą u nas! Bilety na koncert kosztowały odpowiednio:
$2.50, $3.50, $4.50 oraz $5.50. Grupie zapewniono wynagrodzenie w
kwocie 50 000 dolarów plus 65% ze sprzedaży w przypadku widowni
powyżej 18500 widzów. Ostatecznie sprzedano 30 000, choć na
stadionie mogło wejść 40 000 widzów (nie sprzedawano na miejsca
za sceną).
Z informacji o pobycie zespołu w hotelu jakie docierały do fanów wiadomo było że: John oglądał z zaciekawieniem w telewizji zapasy (amerykański wrestling, choć zupełnie inny niż ten dzisiaj), Paul cały czas brzdąkał sobie na gitarze, Ringo zatopił się w fotelu, po raz pierwszy skorzystali z sauny, grali w ruletkę z Epsteinem. Menu obiadowe to steki, zielona fasola, tłuczone ziemniaki i mleko. Poniżej kilka fotek z hotelu z prywatnej kolekcji Ray'a Crumpa, na których towarzyszą mu Beatlesi.
Crump to wielki fan zespołu, prywatnie menadżer drużyny baseballowej Minnesota Twins.
Pokrycia, na których wylegiwali się Beatlesi zostały pocięte na drobne kawałki i sprzedane za 8000$. Wrażenia Crumpa. 'Wydali mi się bardzo rzeczowi, przypominający zawodników wrestlingu, innych przed kamerami, całkiem innymi poza nimi'. Cokolwiek to znaczyło, nie rozwinął dalej myśli.
Przed koncertem odbyła się tradycyjna konferencja prasowa. Naprzeciwko zespołu było ok. 150 reporterów, 12 mikrofonów, 5 kamer TV oraz wielu nastolatków, którzy dostali się na konferencję w wyniku wygrania lokalnych konkursów. Jak zawsze większość pytań była głupia, w podobnym stylu także większość odpowiedzi. Prasa z miasta zauważyła ten fakt o dziwo, dodając, że jak zawsze wrócił temat włosów muzyków.
Fragmenty konferencji. Oceńcie sami jej poziom.
- Kto z was jest najlepszym aktorem?
GEORGE: Myślę, że Ringo!
- Jak idą wasze akcje, idziecie w górę czy w dół?
RINGO: Wierzę, że w górę.
JOHN (do Ringa): Mówiłeś, że nie masz akcji.
RINGO: Mam, Northern Songs.
- Mam pytanie o wasz włosy, jak wam się śpi z tak długimi włosami?
GEORGE: Gdy śpimy nie zauważamy tego.
JOHN: Ludzie mają krótkie włosy od czasów wojny. Przez tysiące lat nosili długie.
...
Na konferencji doszło do ciekawego zdarzenia, z pewnością interesującego wreszcie dla samych Beatlesów. Randy Resnick, lokalny muzyk i pracownik muzycznego sklepu B-Sharp Music sprezentował George'owi Harrisonowi nowy model gitary Rickenbackera 360, 12 strunowy, z pięknymi czerwonymi wykończeniami - prezent w imieniu wszystkich muzyków z Minnesoty. Moment ten uchwycono na fotce niżej. Randy Resnick tak oto wspomina to wydarzenie: W sierpniu 1965 roku wpadłem na pomysł lepszego wypromowania sklepu, poprzez wręczenie George'owi Harrisonowi nie kluczy do miasta ale właśnie 12-strunowego nowego modelu Rickenbackera. Mój szef, James Lopes, właściciel B-Sharp Music zaakceptował ten pomysł więc zacząłem kontaktować się ze stacjami radiowymi, bo tak wtedy, w epoce przed internetem działała ta maszyna biznesu. W kilkunastu rozmowach telefonicznych udało mi się uzyskać wstęp na konferencję prasową. Ron Butwin, inny pracownik B-Sharp wspomina to trochę inaczej: Gdy w naszym mieście koncertowała inna angielska grupa muzyczna Remo Four, Randy i ja pokazaliśmy im nowe gitary w czasie ich wizyty w naszym sklepie. Gitary tak się im spodobały, że od razu się na nie przerzucili. Grupa ta znała Beatlesów i powiedziała nam, że z pewnością George Harrison chciałby mieć taką gitarę. Zdecydowaliśmy z Randym, że kiedy Beatlesi przyjadą do miasta, damy mu taką gitarę w prezencie, w podzięce, za spowodowany przez The Beatles boom w przemyśle gitarowym.
George był szczerze wzruszony prezentem i podobno zagrał na tej gitarze jeszcze tego samego dnia. Gitara ta zniknęła rok później w czasie ostatniego koncertu zespołu na Candlestick Park w San Francisco. Inne źródła podają, że na gitarze tej nie zagrano w czasie tej trasy ale George zagrał na niej w czasie nagrywania utworu 'If I Needed Someone' (1966, "Rubber Soul").
7 września 1965 Ron Butwin otrzymał w liście podziękowanie od Harrisona: "Nie mogę słowami wyrazić własnej wdzięczności za otrzymanie tak drogiej gitary w czasie naszego pobytu w Minneapolis. Jak wiesz miałem starszy jej model, ale tą będę wykorzystywał w przyszłości, zarówno w czasie nagrywania jak i na scenie".
Warto dodać, że John Lennon widząc jak George otrzymuje gitarę powiedział: "To wspaniale, a gdzie moja?" (zobaczcie na filmiku niżej).
Koncert rozpoczął się o 19.30. Przed zespołem wystąpili lokalni wykonawcy jak: Accents, Underbeats, TC Atlantic, and Gregory Dee and the Avanties a następnie ten co zwykle support Brenda Holloway and the King Curtis Band and Cannibal & The Headhunters oraz Sounds Incorporated.
Program koncertu to 35 minut i piosenki: She's A Woman, I Feel Fine, Dizzy Miss Lizzy, Ticket To Ride, Everybody's Trying To Be My Baby, Can't Buy Me Love, Baby's In Black, I Wanna Be Your Man, A Hard Day's Night, Help!, I'm Down. Porządku pilnowało ok. 350 policjantów ściągniętych z 350 z Bloomington, Hennepin oraz Ramsey Counties. Po koncercie ucieczka muzyków typowa dla koncertów w Ameryce - podstawiona jako wabik limuzyna a eskapada w ciężarówce z pralni, schowani za składanymi siedzeniami w środku. Przypuszczalnie dzisiaj informacja, że w ten sposób Beatlesi "uciekają" ze stadionów byłby już spalony poprzez podanie informacji przez internet, prawda? Ale to '65.
Jak widzimy z zestawu setlisty Beatlesi nie zaśpiewali 'Twist And Shout'.
JOHN: Nie mogę teraz robić falsetów. To najważniejsze.
- To dlatego wycięliście z programu 'Twist And Shout' ?
JOHN: Tam nie ma falsetu, ale i tak źle to wyrabiam. Trochę w 'Help!' przy 'please please me help', mój głos się łamał, także na samym końcu 'Ticket To Ride', Paul ciągle nie wyrabia ze śmiechu, tak niesamowite dźwięki wychodzą z mojego gardła przy...
- My Baby...
JOHN: Taaa
- Podobne problemy miałeś w czasie ostatniego tour, pamiętasz?
JOHN: Zawsze mam jeden kryzys w każdym tour.
-Dlaczego tak się dzieje?
JOHN: Ponieważ trasy są coraz krótsze. Gdy grałem w Hamburgu, codziennie, tygodniami, dawałem rady, teraz mnie 'ścina'.
- Mam teorię inną niż to co mówisz?
JOHN? Taaaa?
- Ponieważ teraz śpiewasz dla większych publiczności, musisz śpiewać głośniej, no wiesz, dla 55000 ludzi...
JOHN: Ah tak...Możliwe, nie słyszymy się, tam gdzie fałszuję, próbuję śpiewać głośniej i głośniej...
Jak widzimy z zestawu setlisty Beatlesi nie zaśpiewali 'Twist And Shout'.
JOHN: Nie mogę teraz robić falsetów. To najważniejsze.
- To dlatego wycięliście z programu 'Twist And Shout' ?
JOHN: Tam nie ma falsetu, ale i tak źle to wyrabiam. Trochę w 'Help!' przy 'please please me help', mój głos się łamał, także na samym końcu 'Ticket To Ride', Paul ciągle nie wyrabia ze śmiechu, tak niesamowite dźwięki wychodzą z mojego gardła przy...
- My Baby...
JOHN: Taaa
- Podobne problemy miałeś w czasie ostatniego tour, pamiętasz?
JOHN: Zawsze mam jeden kryzys w każdym tour.
-Dlaczego tak się dzieje?
JOHN: Ponieważ trasy są coraz krótsze. Gdy grałem w Hamburgu, codziennie, tygodniami, dawałem rady, teraz mnie 'ścina'.
- Mam teorię inną niż to co mówisz?
JOHN? Taaaa?
- Ponieważ teraz śpiewasz dla większych publiczności, musisz śpiewać głośniej, no wiesz, dla 55000 ludzi...
JOHN: Ah tak...Możliwe, nie słyszymy się, tam gdzie fałszuję, próbuję śpiewać głośniej i głośniej...
Dlaczego Beatlesi nie powrócili do Minneapolis rok później. Miejscowy notabl, inspektor policji Donald R. Dwyer, czuwający nad bezpieczeństwem zespołu w Leamington Motor Ledge bardzo krytykował zespół, nazwał ich typową trupą koncertową, że Beatlesi przemycali do swoich pokoi nieletnie dziewczyny. Stało się tak za sprawą młodej dziewczyny, która dokonała fałszywej rezerwacji w hotelu i podano, że jest nieletnia. Dziewczyna udowodniła, że ma 21 ale Dwyer skomentował to dla gazety 'Minneapolis Star', że "...Beatlesi, to najgorsi ludzie, jacy kiedykolwiek odwiedzili miasto". Informacja ta w jakiś sposób dotarła do muzyków i zespół zapowiedział, że już nigdy tu nie wróci. Bill Diehl z WDGY zaprzeczył wkrótce, że był cały czas z zespołem, że nie było mowy o jakichkolwiek ekscesach związanych z Beatlesami, że cały czas na muzykami czuwał Brian Epstein i ten nie pozwoliłby na żadną sytuację, o które podejrzewał Beatlesów Dwyer. 'Dwyer kłamał' - podsumował Diehl oraz dodał, że nie wini Beatlesów, że nie chcą już tutaj wracać.
Zespół opuścił hotel o 11 rano następnego dnia. Wyczarterowany przez nich samolot Electra udał się do serwisu w Portland w Oregonie (wcześniej zapalił się jeden z jego silników). Na miejscu zamieniono samolot dla Beatlesów, podstawiono na resztę trasy samolot Constellation. Na szczęście. Electra rozbiła się w Oklahomie rok później
_________________
Nast: Portland, 22 sierpnia 1965,
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz