WYWIADY: The Beatles, Paryż 24.01.1964 (AFN)

Wywiad zespołu dla amerykańskiej stacji AFN (American Forces Network), nadany już następnego dnia w  programie ‘Weekend World’ - program dla  amerykańskich sił zbrojnych stacjonujących w Zachodnich Niemczech.
- Dzisiaj odwiedzamy czterech młodych mężczyzn, jeśli wymienię ich pierwsze imiona - Paul, George, Ringo oraz John – to wątpię byście wiedzieli z kim rozmawiamy. Ale jeśli powiem, że jesteśmy w Anglii oraz, że rozmawiamy z The Beatles, wszystko się zmienia, hurrra, prawda chłopcy?
 PAUL: Nie wiemy. 
- Paul, powiedz nam początku the Beatles. Jak to się wszystko zaczęło? 
PAUL: To naprawdę zabawna historia. Dawne czasy. Chodziliśmy razem do szkoły, dorastaliśmy razem, bawiliśmy się razem jako nastolatki. Tam to się wszystko rozwinęło. 
- Już w szkole śpiewaliście ?
PAUL: Taa. Chodziłem do szkoły razem z George'm, John tuż obok, a Ringo był w Butlins. Zaczęliśmy grać na gitarach. O ile mi wiadomo, tak to się wszystko zaczęło.
- Wspomniałeś te stare dawne czasy. Ale w ciągu ostatniego roku zyskaliście ogromną popularność. Co spowodowało tak olbrzymie zainteresowanie The Beatles? 
PAUL: Cóż, to naprawdę zabawne. Myślę, że to był ten show w Palladium telewizyjny występ w Anglii, to był ogromny krok naprzód. Następnym był występ przed Królową Matką w Royal Variety Command, po którym wszystko poszło szybko naprzód. Gazety podjęły temat, uczepiły się zwłaszcza Ringa. Niektórzy dziennikarze zaczęli to nazywać Beatlemanią. Wiesz, różne rzeczy. Bycie we właściwym czasie we właściwym miejscu. Długie włosy, co było niezłym chwytem... Trochę oryginalne piosenki... Trochę inne brzmienie. Wiesz, zbiór różnych rzeczy...
- George, jaki jest dzisiaj status rock'n'roll w Anglii? Tak nazywacie własną muzykę?
GEORGE: Nie, niezupełnie. Wogóle nie lubimy jej nazywać. Krytycy i ludzie, którzy piszą o muzyce lubią wszystko numerować, segregować. Nie chcieli nazywać tego rock'n'rollem ponieważ zdaje sie rock zniknął pięć lat temu. Zdecydowano więc, że nie jest to czysty rhythm and blues więc zaczęto to nazywać Liverpool Sound, co oczywiście jest głupie. Jeśli chodzi o nas to jest to taki sam rock jak pięć lat temu.
The Beatles w styczniu 1964 w Paryżu.
-  Czy potraficie opisać Liverpool Sound (brzmienie Liverpoolu)? 
GEORGE: Oh, to trochę bardziej stary rock, ale wszystko jest trochę głośniejsze. Więcej basu, perkusji basowej, każdy śpiewa głośniej no i krzyczy. To wszystko. 
- Brzmienie z Liverpoolu jest dzisiaj obowiązujące w Brytanii ? 
GEORGE: Taaa, każdy nagrywa płyty w tym stylu. 
- Ok, mamy tutaj oboj Ringo. Jesteś perkusistą. Obejrzeliśmy wasz występ w Olimpii. Jak długo już bijesz w bębny?  
RINGO: Około pięć lat. Jestem z chłopakami od 18 miesięcy, wcześniej byłem w innych zespołach. 
- Odkąd zdobyliście popularność, wielu chce was naśladować, może chcą uszczknąć trochę waszej popularności. Spytajmy o to Johna.
JOHN: Cóż, przypuszczam, że kilkoro ludzi wskoczyło do tego samego wagonu, ale to tak naprawdę nie ma znaczenia ponieważ to promuje wciąż nas, gdy jesteśmy daleko. Jest paru małych Beatlesów, którzy wciąż przypominają ludziom o naszym istnieniu.

- Paul, wróćmy na chwilę do ciebie. Gdy ktoś spojrzy na twoje zdjęcie, pierwszą rzeczą, na którą zwraca uwagę, jest twoja fryzura. Niektórzy nazywali je 'na pazia', na 'wczesnego Cezara'. Jak ty ją nazwiesz?
PAUL: Dla nas nasze fryzury są czymś naturalnym. Wyszliśmy kiedyś z basenu, wiesz, włosy się wtedy różnie układają. Spodobało nam się to i tak zostało. Gazety podchwyciły to nazywając to fryzurą na Beatlesa. Zgadzamy się z nimi...
- Chodzicie czasem do fryzjera?
PAUL: Od czasu do czasu, czasem tak, czasem nie.
- Nie przycinacie ich?
PAUL: Taa, ale czasem robimy to sami. Przycinamy tylko nasze brwi, które wciąż rosną.



 - Byliśmy dzisiaj w Anglii gdzie Beatlemania szaleje na całego. Moglibyście powiedzieć czym ona jest? Wszystkie dziewczyny wrzeszczą widząc was, stoją w kolejkach na wasze koncerty. Bądźmy przez moment nieskromni, cóż takiego jest w was atrakcyjnego. 
JOHN: Myślę, że nasze szlafroki. George'a szlafrok jest niesamowicie atrakcyjny.
PAUL: Nie sądzę by ktokolwiek z nas naprawdę ją rozumiał. Pytano nas o to wiele razy ale nigdy nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. Myślę, że składa się na to połączenie wielu rzeczy jak: znalezienie się we właściwym czasie, ciekawe, oryginalne piosenki, brzmienie, inne niż wszystkie. Może nawet trochę nasz wygląd, fryzury, dostanie się do wielonakładowej w całym kraju prasy w odpowiednim czasie.
JOHN: Wszystkie te rzeczy plus coraz więcej słuchaczy. 
- Rozumiem chłopcy, że sami piszecie swoje piosenki. 
PAUL: Piszemy z Johnem razem. To mówi Paul.  
- Robicie to razem regularnie czy po prosu przychodzi wam pomysł do głowy i mówicie, 'siądźmy teraz I zróbmy to' ?
PAUL: Gdy mamy pomysł na piosenkę, siadamy i piszemy ją. Gdy nie mamy żadnego pomysłu a mówią nam, że np mamy za dwa dni sesję nagraniową, siadamy i męczymy się z nią. Czasem masz malutki pomysł na piosenkę, który nie wygląda źle. Pracujesz nad nim i rozbudowujesz go. Za każdym razem jest inaczej.
- Paul, oglądaliśmy was tutaj w Olympii. Czy możesz porównać francuską publiczność z waszą w Anglii?
PAUL: Jest wiele różnic, ponieważ, wiesz w Anglii, tam około 75% to dziewczyny, kobiety a tutaj jest na odwrót. 75% facetów. To główna różnica. Nadal tutaj podobamy się ale nie ma tej atmosfery hałasu, wrzawy koncertu.
JOHN: Nikt nie krzyczy.
- Dlaczego jest aż tylu chłopców ?
GEORGE: Przypuszczamy, że we Francji, dziewczyn nie wypuszcza się wieczorami z domu.
JOHN: Myślę, że to przez twój szlafrok.
GEORGE: Ktoś powiedział, że muszą być obok przyzwoitki. Tego nie ma w Anglii. To samo w Niemczech – wszyscy chłopcy lubią rocka. Zazwyczaj tak samo jest na Kontynencie. Naprawdę nie wiem dlaczego.
- Paul, zauważyliśmy, że "I Want to Hold Your Hand" jest numerem 1 w Hit Parade. Jak doszło do napisania tego utworu ?
PAUL: Widzisz, powiedziano nam, że musimy coś napisać. Znaleźliśmy więc taki jeden dom, kiedy spacerowaliśmy obok niego. Wiedzieliśmy już trochę jak ma wyglądać piosenka, popracowaliśmy nad jej głównym tematem na takim starym pianinie. Dom był zupełnie nieużywane, pokoje do wynajęcia, znaleźliśmy więc tam pianino, na którym zaczęliśmy grać.
JOHN: Były tam też małe stare organy.
 
PAUL: Taaa, stare organy także. Tak więc zrobiliśmy sobie taki mały zaimprowizowany jam, w czasie którego pracowaliśmy nad utworem. W pewnej chwili złapaliśmy małą linię, mały kawałeczek, od którego zaczęliśmy. Mieliśmy pióra, papier, zapisaliśmy tekst. Mieliśmy więc kawałek piosenki. Zagraliśmy go dla naszego menadżera muzycznego, spodobało mu się Nagraliśmy ją już następnego dnia.
- Wszystkie wasze piosenki mają główny temat, wątek?
PAUL: Nie, ale jest jedna rzecz, która pojawia się w naszych piosenkach. To Ja, Ty, Mnie, zawsze są w tytułach. "I Want to Hold Your Hand," "She Loves You", "Love Me Do,"i inne. Powodem czegoś takiego jest fakt, że próbujemy pisać piosenki, które są trochę bardziej osobiste niż inne. “ I, Me, You” w tytułach sprawiają, że piosenka jest bardziej osobista, ale to jedyny wątek, który przewija się przez nasze piosenki.
- To ty wymyśliłeś te "Yeah, Yeah, Yeah" . Czyż nie to śpiewa teraz cała Anglia?
JOHN: No tak. To fragment głównej frazy z "She Loves You." Napisaliśmy piosenkę i gdy była gotowa, nagle dodaliśmy do niej yeah, yeah, yeah. Załapało i teraz używa się często tego zwrotu.
- Paul, co myślisz o waszej podróży do Stanów ? Zdaje się już za tydzień udajecie się tam by wystąpić w The Ed Sullivan Show?
PAUL: Dokładnie. Jedziemy dać show w Nowym Jorku, nagrać to i potem wydać. Potem jedziemy do Miami. Nie mogę się doczekać. Zrobimy tam jeszcze jeden show dla Sullivana. Przedtem zdaje się Carnegie Hall, prawda?
Beatlesi w styczniu 1964, w paryskim hotelu George V


- Jak się dostaliście do programu Ed Sullivan? Był w Anglii, złapał was na waszym koncercie, coś w tym stylu?
GEORGE: Wracaliśmy ze Sztokholmu do Londynu, byliśmy na lotnisku w tym samym czasie co premier i Królowa Matka. Wszędzie były dzieciaki, tłumy fanów czekające na nasz powrót. Ed Sullivan był także w tym czasie na lotnisku i widział to wszystko, co go bardzo zdziwiło. Nasz menadżer poleciał do Stanów z innym piosenkarzem, Billy J.Kramerem, zrobili kilka show w TV. Będąc tam umówił się z Edem Sullivanem, ale on już usłyszał o nas na londyńskim lotnisku.
- Myślicie o filmie w przyszłości ?
PAUL: Taaa, rozmawiali z nami w tej sprawie z United Artists .
- Film dramatyczny czy związany z waszą muzyką ?
PAUL: Jeszcze nie wiemy jaki będzie. Nie sądzę, by było w nim zbyt dużo aktorstwa. Myślę, że scenariusz napiszą ludzie podobni do nas. Będą tam cztery charaktery, bardzo podobne do nas.
- Planujecie skomponować jakieś piosenki do filmu ? Dwie, trzy.
GEORGE: Mamy już specjalnie na potrzeby tego filmu sześć kompozycji.
PAUL: Musimy jeszcze wszystko złożyć w całość. To trochę pracy.
- Nie mieliście raczej szansy zobaczyć i poznać Paryż, prawda?
GEORGE: Nie, raczej nie.
- Porównajcie francuskie dziewczyny z Brytyjkami.
RINGO: Nie widzieliśmy ich jeszcze.
JOHN: Cóż, jestem żonaty, nie zauważam ich.
- Wracamy do Paula. Jesteś singlem ?
PAUL: Taa i sądzę, że francuskie dziewczyny są fantastyczne.
GEORGE: Widujemy więcej Francuzów niż Francuzki, więc nie możemy szczerze odpowiedzieć.
- Pewnie po występie w The Ed Sullivan Show więcej dziewczyn będzie za Wami szaleć.
PAUL: Taką mamy nadzieję.
- Ktoś z was był już wcześniej w Ameryce?
GEORGE: Tak, ja. Pojechałem tam we wrześniu, na wakacje. Trzy tygodnie.
- Ok, nasz czas chłopcy dobiegł końca. Dziękujemy wam, Beatlesi, za bycie naszymi gośćmi.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
 

2 komentarze:

  1. Długo, długo czekałem na taki blog. Gdzieś znachodziłem informacje o nim, Google rzeczywiście wskazuje go wiele razy, ale wahałem się by w niego "wejść". Do jakiegoś czas jednak czytam go. Wywiady, dyskografia, opis piosenek. Jesteś Autorze Moim Wielkim Muzycznym Przyjacielem. Jeśli napisze do Ciebie, na jaki adres, tan na dole: Blog.FabFour.The Beatles@gmail.com ? Hej

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog. Wspaniali Beatlesi. 70 lat temu... A & P PS. Czytamy blog nawet na iphone'ach. Świetna sprawa. Powoli orientujemy sie już w górnym menu. To, że raz jest tekst z 1972, potem 1968 teraz 1964 jeszcze bardziej uatrakcyjnia blog.

    OdpowiedzUsuń