Dzisiaj (niejako z pewnym opóźnieniem) jeszcze raz o PEPPERZE! Mam wreszcie płytkę, prawie miesiąc po premierze, ale z takich czy innych przyczyn dopiero teraz i jak na razie tylko w wersji podstawowej, czyli wersji CD z dwiema płytkami (jak na zdjęciu). Czyli dwie płytki (opisane wcześniej na blogu - link), w środku elegancka książeczka o albumie plus kopia zakładki do sklejania rekwizytów Sierżanta Peppera. Czy kupię wersję Deluxe z wersją na Blue-ray'a, plakatem i innymi dodatkami? Pewnie tak, w przyszłości. It's money that matters... jak śpiewał kiedyś Randy Newman. Elegancka okładka albumu w wersji z 2017 (na zdjęciu) ma obwódkę koloru żółtego, dołączona już do niego książeczka, opakowanie na obie płyty są już takie same jak w 1967, w kolorze czerwonym.
Kilka wrażeń z odbioru płyty (własnej) plus kilka informacji. Przygodę z albumem otwiera na pierwszych stronach sam Sir Paul tymi słowami:
Porzucając po Candlestick Park koncertowanie, zdecydowaliśmy, że spróbujemy aby nasz następny album był czymś szczególnym. Gdy wracałem z podróży do Ameryki razem z Malem Evansem, naszym kochanym misiowatym przyjacielem (roadie), spożywaliśmy razem w samolocie posiłek. Poprosił mnie o podaniu mu soli (salt) i pieprzu (pepper) a ja usłyszałem to jak 'Sergeant Pepper. Uruchomił się u mnie proces myślowy, którego rezultatem było napisanie przeze mnie piosenki o fikcyjnym zespole, który nazywałby się Sgt. Pepper’s
Lonely Hearts Club Band i który byłby alter ego The Beatles. Gdy wróciłem, zasugerowałem ten pomysł kolesiom z zespołu.
Uwolnił on nas od bycia typowymi The Beatles i pozwolił nam na bardziej ryzykowne podejście do naszych następnych nagrań. Zasugerowałem wszystkim by wszyscy myśleli o sobie jak o członkach orkiestry Sierżanta Peppera, co mogłoby pomóc wypełnić zarys ich wymyślnej historii. Narysowałem kilka szkiców tego jak zespół mógłby wyglądać, zrobiliśmy album i poczuliśmy wolność, która była dość liberalna. Przepychaliśmy dalej granice i próbowaliśmy na każdym kroku wypróbowywać nowe pomysły, mając nadzieję, że zaskoczą ludzi, gdy wreszcie wysłuchają albumu. Gdy wszystko nagraliśmy, zaniosłem moje szkice i nasze pomysły mojemu przyjacielowi, właścicielowi galerii w Londynie, Robertowi Fraserowi, który reprezentował wielu artystów. On z kolei podsunął nam Petera Blake'a, do którego udałem się razem z Johnem. Wszyscy razem przedyskutowaliśmy projekt okładki albumu. Peter i jego żona dorzucili jeszcze kilka pomysłów i wszyscy mieliśmy fascynującą zabawę łącząc wszystkie kawałki ze sobą.
To jest szalone wprost, że 50 lat później, spoglądamy na ten projekt z takim sentymentem a nawet z lekkim zaskoczeniem, że czterech facetów, wspaniały producent i jego ekipa techniczna mogli stworzyć coś takiego, co okazało się trwałym dziełem sztuki.
Uwolnił on nas od bycia typowymi The Beatles i pozwolił nam na bardziej ryzykowne podejście do naszych następnych nagrań. Zasugerowałem wszystkim by wszyscy myśleli o sobie jak o członkach orkiestry Sierżanta Peppera, co mogłoby pomóc wypełnić zarys ich wymyślnej historii. Narysowałem kilka szkiców tego jak zespół mógłby wyglądać, zrobiliśmy album i poczuliśmy wolność, która była dość liberalna. Przepychaliśmy dalej granice i próbowaliśmy na każdym kroku wypróbowywać nowe pomysły, mając nadzieję, że zaskoczą ludzi, gdy wreszcie wysłuchają albumu. Gdy wszystko nagraliśmy, zaniosłem moje szkice i nasze pomysły mojemu przyjacielowi, właścicielowi galerii w Londynie, Robertowi Fraserowi, który reprezentował wielu artystów. On z kolei podsunął nam Petera Blake'a, do którego udałem się razem z Johnem. Wszyscy razem przedyskutowaliśmy projekt okładki albumu. Peter i jego żona dorzucili jeszcze kilka pomysłów i wszyscy mieliśmy fascynującą zabawę łącząc wszystkie kawałki ze sobą.
To jest szalone wprost, że 50 lat później, spoglądamy na ten projekt z takim sentymentem a nawet z lekkim zaskoczeniem, że czterech facetów, wspaniały producent i jego ekipa techniczna mogli stworzyć coś takiego, co okazało się trwałym dziełem sztuki.
Paul McCartney
marzec 2017
I jeszcze obaj Martinowi, ojciec i syn, producenci albumów. Ojciec o samym albumie w 1967, syn o genezie powstania pomysłu na remiks słynnego albumu.
"Sgt. Pepper’s
Lonely Hearts Club Band" nie rozpoczął swojego życia jako 'concept album' ale wkrótce zaczął żyć własnym. Wspominam go bardzo ciepło, także jako olbrzymie wyzwanie oraz bardzo satysfakcjonujące doświadczenie. Dla mnie to był najbardziej innowacyjny, obdarzony niezwykłą wyobraźnią i przełamujący trendy album swoich czasów.
George Martin
1987
______________________________________
(Jest to dokładnie ten sam tekst (słowo w słowo), który został umieszczony w książeczce do wydanej zremasterowanej wersji albumu w 2009.)
______________________________________
W 1967 cała uwaga i starania w dbałości o szczegóły miały zastosowanie przy tworzeniu wersji mono albumu, przy którego miksach byli zawsze obecni The Beatles. Dopiero po pewnej refleksji został wykonany później miks stereo już bez ich udziału. Ta wersja stereo, którą zna tylu ludzi do dnia dzisiejszego... Wraz z Samem Okellem, inżynierem dźwięku zaczęliśmy się zastanawiać na kreacją nowej, stereofonicznej wersji albumu poprzez powrót do oryginalnych, nagranych na czterościeżkowym magnetofonie taśmach.
Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę z tego, dlaczego to robimy. Muzyka nagrana pięć dekad wcześniej brzmiała zarówno ponadczasowo jak i współcześnie. Zamknięta jak w kapsule czasu, czekająca jak butelka szampana na otwarcie. Wierzę, że 'Sgt. Pepper' był największym osiągnięciem mojego ojca jako producenta. My tylko otrzymaliśmy przywilej przekazania pochodni następnym pokoleniu.
Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę z tego, dlaczego to robimy. Muzyka nagrana pięć dekad wcześniej brzmiała zarówno ponadczasowo jak i współcześnie. Zamknięta jak w kapsule czasu, czekająca jak butelka szampana na otwarcie. Wierzę, że 'Sgt. Pepper' był największym osiągnięciem mojego ojca jako producenta. My tylko otrzymaliśmy przywilej przekazania pochodni następnym pokoleniu.
Giles Martin
2017
W innym wywiadzie (nie ma tego tekstu na płycie) Giles doprecyzowuje:
"Czułem ciężar oczekiwań związanych z tą produkcją, ale jakże cudownym uczuciem było dowiedzieć się jakim wspaniałym inżynierem był Geoff Emeric, jakim wspaniałym producentem był mój ojciec, jak wspaniale były zorganizowane sesje nagraniowe, jakich wspaniałych aranżacji użyto - oraz jakimi wspaniałymi artystami byli grając to wszystko The Beatles."
Pięknie wydana - jakżeby inaczej - książeczka to kolejno (po zacytowanych wyżej wypowiedziach Paula i obu Martinów) artykuły: The Path To Pepper (o genezie powstawania albumu), The Cover Story (historia powstania okładki), dokładne dane o samym albumie i każdej piosence (jak np. kiedy rozpoczęły się nagrania, w jakim studiu, obada techniczna itd). To także opisy każdego nagrania zawartego na drugiej płytce (kolejno jak na pierwszej płytce), a więc różne wersje utworów plus dwie piosenki z singla 'Penny Lane' / 'Strawberry Fields Forever'. Pozwolę sobie je tutaj przytoczyć plus kilka refleksji co do remiksów. Druga płytka to także możliwość przeniesienia się w czasie i przestrzeni do studia, słuchania rozmów Beatlesów, producenta, żartów, krótkich pogawędek. Dla fana zespołu bezcenne, dla fana muzyki absolutnie interesująca ciekawostka.
1. Sgt, Pepper's Lonely Hearts Club Band (take 9) - nagranie z: 1 i 2 luty 1967 (do tej wersji miesiąc później dołożono podkłady: efekty dźwiękowe plus sekcja francuskich rogów. Wersja oryginalna utworu z 1 płyty była chyba przez wszystkich fanów, w tym przeze mnie, najbardziej oczekiwaną, z ogromną ciekawością jak będzie brzmiała po remiksie. I pięknie wyszło! Wokale, mocna sekcja rytmiczna ze środka, przy czym został zachowany urok wersji oryginalnej, czyli rogi francuskie z wydzielonego kanału, jak również solowy wokal Paula. Take 9 na płytce to uroczy obraz z kuchni studyjnej prawie już gotowej piosenki. Tu widać jak wiele nakładki efektów dźwiękowych zmienią piosenkę.
2. With A Little Help From My Friends (take 1 - zepsuty start i take 2 - instrumentalny), nagranie: z 29 marca 1967. Najwcześniejsze wykonanie utworu, wszyscy Beatlesi plus George Martin na organach Hammonda. Zero śpiewu Ringo, trochę pogawędek i niestety nie ma tu jeszcze fantastycznej linii basu w całym utworze oryginalnym. Dodam, że dla mnie wersja oryginalna z 1967 brzmiała najlepiej z całego albumu. I ta w 2009 i ta nowa w remiksie Gilesa brzmią podobnie. Basu Paula, co wydawało się niemożliwe, jeszcze bardziej wyeksponowany.
3. Lucy In The Sky With Diamonds (take 1), nagranie z: 1 marca 1967. Zabawny początek, trochę studyjnych rozmów. Siedem wersji instrumentalnych utworu posłużyło do zbudowania całości podkładu instrumentalnego do utworu. To jeden z pierwszych już właściwych. Nie ma jeszcze refrenu w wykonaniu Paula (nie powstał?), ale brzmi świetnie. Wersja oryginalna podobnie jak w przypadku poprzedzającego utworu z 'Billy'ego Shearsa' brzmiała dobrze w każdej wersji. Nowy remiks dodał pary utworowi ale bez przesadnie zauważalnej różnicy. I dobrze.
4. Getting Better (take 1 - instrumentalny), nagranie z 9 marca 1967. Nagranie 'Getting Better' zdecydowanie najwięcej zyskało na ponownym zremiksowaniu na omawianej edycji albumu. Wersja oryginalna brzmi jakby wytłumiona, bez wyraźnych, ostrych rockowych tonów. Giles Martin wyeksponował wreszcie na 1 plan gitary, bębny, sitar George'a, który bucząc w środkowej partii utworu dodaje mu takiego egzotycznego ale i mocnego posmaku. Tak jest w wersji oryginalnej. Take 1 zawarty na drugiej płytce ciekawie pokazuje rozwijający się kierunek zdefiniowanego już jednak mimo wszystko utworu. Dodam, że dla mnie 'Getting Better' to jedyny numer z każdej wersji albumu przed 2017, który wolałem słuchać w wersji monofonicznej. I szkoda, że na drugiej płytce tego wydania albumu utwór tylko w wersji instrumentalnej. W innej wersji albumu (z Blue-rayem) 'Getting Better' take 12 z wokalem.
5. Fixing A Hole (take 3), nagranie z: 9 lutego 1967. Niewykorzystany w finałowym zgrywaniu take 3 z nocnej sesji. Ciekawy! Piosenka ukończona 12 dni wcześniej. Podobało mi się brzmienie każdej wersji utworu (mowa o oryginale, remasterze z 2009). Nowa wersja z 2017 wydobywa, co prawie niemożliwe, jeszcze więcej uroku z tego songu. Wielki Paul w prostym tekście o byle czym i o wszystkim, z wielkimi aluzjami w epoce flower-power. Próbna wersja utworu znakomita. Pokazuje, że zespół składał się naprawdę ze znakomitych instrumentalistów. Dla mnie decyzja o zaprzestaniu koncertowania była zbyt pochopna. Ale pewnie bez niej nie mielibyśmy tego albumu w takim kształcie. 'Fixing A Hole' to znowu dobry przykład jak wyglądał song na początku.
6. She's Leaving Home (take 1 - instrumentalny), nagranie z: 17 marca 1967. Świetny take. Jeśli ktoś jest dobry w karaoke, proszę bardzo. Fani zespołu posiadający wszelakie bootlegi typu 'The Alternative Sgt. Pepper' wersje instrumentalne tego utworu znają, inni nie i wydanie takiej wersji pomnikowego utworu zespołu jest celne. Proszę się wsłuchać w maestrię aranżu Mike'a Leandera (wyjątkowo nie George Martin). Wokale Paula i Johna zespół dograł dzień później niż słuchany take. Wersja zremiksowana brzmi tak klarownie i czysto, że przy zamkniętych oczach można się spodziewać, że muzycy studyjni siedzą obok w fotelach. Arcydzieło oryginału i świetnie, że wydano także na dodatkowej płycie podkład instrumentalny utworu.
7. Being For The Benefit Of Mr. Kite! (take 4), nagranie z: 17 lutego 1967. Utwór brzmiał świetnie nawet w oryginalnej wersji z 1967. Wersja zremiksowana jak każdy utwór A.D.2017 z większą dynamiką. Wersja próbna z żartobliwym intro Johna w żargonie portowych nadrzeczy Liverpoolu. Kształt piosenki prawie gotowy, ale widać jakiej przestrzeni i dynamiki dodadzą utworowi efekty dźwiękowe (czytaj: George Martin).
8. Within You, Without You (take 1 - ścieżka instrumentalna), nagranie z: 15 marca 1967. Lekkie zaskoczenie, bo na "nowym" albumie w nowej produkcji Gilesa Martina ten utwór mnie dosłownie powala i od teraz wskakuje do grona moich perełek Fantastycznej Czwórki, a niestety w wersji z 1967 lekko nudził. Oj, wiem, jak to zabrzmiało. Take 1 pierwszy to tylko instrumenty hinduskie bez wokalu George'a (z gitarą rytmiczną) i tambury Neila Aspinalla.
9. When I'm Sixty-Four (take 2), nagranie z: 6 grudnia 1966. Tak, tak, nagranie z grudnia jeszcze 1966. Opis w książeczce opowiada, że przy sesjach ze 'Strawberry Fields Forever' . Nagranie tej piosenki było bardzo prościutkie. Utwór brzmiący dla mnie zawsze świetnie, tak bardzo kabaretowo, bez względu na to czy to finalne nagranie z dysku pierwszego czy oferowany na drugim dysku take 2. Skromne wykonanie piosenki to przede wszystkim delikatny Paul. Można sobie podśpiewywać w miejscu chórków Johna i Paula.
10. Lovely Rita (take 9), nagranie z: 23 i 24 lutego 1967. Jednym z efektów jakie Beatlesi wykorzystywali w czasie sesji do 'Peppera' było zgrywanie nagranych wcześniej prób do kolejnych wersji ale z przyśpieszoną prędkością, w przypadku 'Lovely Rita' zamiast 45 obrotów na minutę do 46,5. Wersja nr 9 to jednak nadal standardowa prędkość. Cóż, znowu dynamika zwraca uwagę, bębny Ringo bliżej słuchacza, jakby większa głębia. W tym nagraniu, gdzie reszta muzycznego tła jest wycofana widać jak świetnie wokalnie radzi sobie Paul. No i zespół świetnie się bawi w czasie nagrania. Ach, ten rubaszny John...
11. Good Morning Good Morning (take 8), nagranie z: 8 lutego 1967. Prosta sesja nagraniowa jak na album. Podobnie jak w przypadku 'Within You Without You', nagranie albumowe A.D. 1967 (nawet zremasterowane z 2009) uważałem za zbędne na albumie. Zwyczajnie nie przepadałem za tą piosenką Johna Słuchając teraz całej płyty wiem, że to nagranie to rozdział, bez którego nie mogłoby być książki, jeśli tak spojrzymy na płytę Beatlesów. Jako Orkiestra mogła na serio wyjść z garniturów The Beatles i nagrywać co chcieli, byle inaczej, różnie...'Good Morning...', powtarzam się, wiem, ale w nowym miksie brzmi rewelacyjnie, wersja próbna niestety monotonna.
12. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (Reprise) - (take 8), nagranie z: 1 kwietnia 1967. Ostatnia piosenka nagrana na legendarny album. Nagrana w największym studiu Abbey Road, Studiu nr 1. Take 8 zawiera podstawowy podkład rytmiczny, wokal Paula, który także gra tutaj na organach Hammonda. Ci, którzy znają wersję oryginalną będą mile zaskoczeni wokalem Paula. Fantastyczny, na luzie, odjechany.
13. A Day in The Life (take 1) - nagranie z: 19 stycznia 1967. Beatlesi jeszcze nie przypuszczają, że będzie to ich pomnikowe dzieło. Za najlepszy zostanie uznany take 4, tutaj zamieszczono pierwszą próbę nagrania. Cała czwórka nagrywana na jednej ścieżce (na cztero ścieżkowym magnetofonie). W nagraniu po frazie 'I'd love to turn you on' oraz na samym końcu słyszymy odliczanie Mala Evansa. No i ta wersja jest już dobrze znana z wielu bootlegów czy przede wszystkim 'Antologii' - kto wie, czy to nie jedna z najbardziej popularnych wersji demo piosenek Fab4 - jako słynna wersja z "sugar plum fairy" Johna. Jego 'osobistym' powiedzonkiem zamiast odliczania na początku, choć nagranym w sumie tylko raz, właśnie przy tym utworze. Ta wersja, podobnie jak w przypadku 'Lucy' jeszcze bez wokalu Paula.
W książeczce do płyty (pewnie do wszystkich wydań taka sama) zaznaczono, że następnym utworem nie są 'Pola Truskawkowe', ale partia orkiestrowa do 'A Day In The Life', nagrywana w czasie pamiętnej sesji w dniu 10 lutego 1967 (odsyłam do opisu piosenki tutaj).
Wydaniu zremiksowanej na nowo wersji albumu z 1967 miało oczywiście towarzyszyć wydanie razem singla 'Strawberry Fields Forever' / 'Penny Lane'. Pięć ostatnich utworów na płytce to właśnie te dwie piosenki.
14. Strawberry Fields Forever (take 7) - nagranie z: 20 listopada 1966. Tzw. wersja z mellotronem, na którym grał Paul (lub wg. innych źródeł Martin).
15. Strawberry Fields Forever (take 26) - nagranie z: 8, 9,15, 21 grudnia 1966. Jak podaje informacja umieszczona w książeczce do płyty, zespół nie mając ustalonego definitywnego terminu zakończenia sesji nagraniowych, chciał by song Johna różnił się całkowicie od innych. Obróbka techniczna taśmy (zgrywanie odtwarzania do tyłu, kolejne ścieżki z instrumentami perkusyjnymi), która kończy się nagranymi słowami Johna: 'Calm down, Ringo!' oraz 'Cranberry sauce'.
16. Strawberry Fields Forever (stereo miks z 2015) - nagranie rozpoczęte z: 24 listopada 1966. Istniały dwie udane wersje piosenki, każda w innej tonacji. Co z tym zrobić? George Martin wiedział! Na płytce nowy miks. Doskonały w każdym calu, bez utraty czaru wersji, którą zna cały świat.
17. Penny Lane (take 6 - wersja instrumentalna), nagranie z: 29 grudnia 1966. Tylko Paul na wszystkich ścieżkach z instrumentem klawiszowym (różne fortepiany, harmonium), w końcówce wspomagany przez Ringo. Pierwsza sesja piosenki, zespół poznawał nową kompozycję McCartney'a.
18. Penny Lane (stereo miks - 2017), nagranie z: 29 grudnia 1966. Najnowszy miks. Dzieło zespołu i Gilesa Martina
W ostatniej części książeczki wszystkie teksty piosenek (w tym i 'Strawberry Fields Forever' / 'Penny Lane'). Na czerwonym tle jak na oryginalnym albumie z 1967. Zdjęcia fragmentów czterech mundurków Orkiestry, kopia plakatu reklamującego album (obok na zdjęciu). Plus dodatkowe informacje jak:
Specjalne podziękowania dla:
Yoko Ono Lennon
Olivia Harrison
Wydawca wszystkich piosenek: Sony / ATV Music Publishing LLC.
Wersja albumu (Blu-ray & DVD) |
I już. Kolejna płyta w kolekcji. Za rok 'White Album'?
F4 - Beatleblog * Historia The Beatles * F4-Beatleblog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.
HISTORY OF THE BEATLES
Tworzysz Rysiu swoim blogiem fajny świat Bitelsów, do ktorego tak fajnie kusisz. Pomysł realuzacja - wszystko na blogu 1 klasa. G
OdpowiedzUsuń