Po raz pierwszy na blogu wywiad z Johnem Lennonem z września 1974 (dokładna data nieznana) przeprowadzona przez Johna Houghtona ze stacji radiowej WZMF Milwaukee drogą telefoniczną. Odpowiedź Johna o wysłaniu pamiątek May Pang na święto Beatlesów (Beatlefest), które miało miejsce w dniach 14-15 września sugeruje, że John świeżo pamięta o tym wydarzeniu, i biorąc od uwagę poprawki na "świeże" zapamiętanie tego wydarzenia,więc pozwala to przypuszczać, że wywiad pochodzi z końca tego miesiąca. Wywiad został wydany na bootlegach i określany jest jako jeden z ciekawszych. Sam John komplementuje pytającego reportera za jakość jego pytań.
Pytanie (John Houghton): Witaj John, przeczytałem któregoś dnia, że zaakceptowałeś fakt bycia byłem Beatlesem, a faktem jest, że przez pewien czas byłeś do tego wrogo nastawiony.
JOHN: Cóż, myślę, że chodziło o bóle rozwodowe. Teraz zbieram pamiątki po Beatlesach na Beatlefest. Mam na myśli, że widzisz, jak to wszystko się zmieniło. Jak strzepywanie kurzu. Teraz patrząc wstecz miło to wszystko wspominam. Kiedy się widzimy, nie rozmawiamy o interesach. Widywaliśmy się w tym roku często i nie było mowy o biznesie. Wydaje się, że pozałatwialiśmy wszystkie nasze sprawy i rozmawiamy w stylu, "czyż nie wspaniale było w Hamburgu?" lub "pamiętasz ten dzień w czasie trasy, kiedy wskoczyła ci na plecy dziewczyna?", tego rodzaju rzeczy, teraz wszystko jest łatwe.
P: Wygląda na to, że na pierwszych solowych albumach zaatakowałeś McCartney'a. Jakie masz teraz zdanie o Paulu?
JOHN: To tak jak z żartem, " jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi". Jesteśmy ze sobą bardzo blisko, i jak już mówiłem, za każdym razem, kiedy przyjeżdża do Ameryki, przychodzi z Lindą by się ze mną zobaczyć. Jemy razem, wspominamy dawne czasy. Oba ewoluowaliśmy już od tego czasu, kiedy się rozdzieliliśmy. To było tak, że bardziej baliśmy się tego o czym myśleliśmy - wszyscy z nas. Rozstanie po prostu się wydarzyło i nagle zostanie sobie samemu po 10 latach bycia razem było dla nas wszystkich przerażające
P: Od czasu podziału myślę, że prawdopodobnie okazałeś się najbardziej kreatywny.
JOHN: Miło z twojej strony. Ale myślę, że to kwestia opinii.
P: Nie chodziło mi o to, by być uprzejmym.
P: Od czasu podziału myślę, że prawdopodobnie okazałeś się najbardziej kreatywny.
JOHN: Miło z twojej strony. Ale myślę, że to kwestia opinii.
P: Nie chodziło mi o to, by być uprzejmym.
JOHN: OK, przyjmuję to.
P: Co sądzisz, o potencjale McCartney'a, ale z twojego punktu widzenia, prawdopodobnie znasz go lepiej niż większość ludzi, czy myślisz, że jego talent ujawnił się od czasu jego pierwszego solowego albumu, którym osobiście byłem rozczarowany.
P: Co sądzisz, o potencjale McCartney'a, ale z twojego punktu widzenia, prawdopodobnie znasz go lepiej niż większość ludzi, czy myślisz, że jego talent ujawnił się od czasu jego pierwszego solowego albumu, którym osobiście byłem rozczarowany.
JOHN: Myślę, że jest w trakcie procesu, jeśli to jeszcze się nie wydarzyło, uwolnienia się w ten czy inny sposób. Myślę, że pokazuje w muzyce tyle, co na jednym poziomie, od razu do ciebie dociera. Nie mówię od byciu jakimś drogowskazem. Na pewno we wcześniejszych materiałach coś muzycznego się dzieje. Chociaż muzyka tam była, to jakby chował ją pod płaszczem i wydaje mi się, że teraz ten płaszcz zdjął. Myślę, że to bardzo przebudzona muzyka, cokolwiek to jest, i zacząłem jej ponownie słuchać i muszę powiedzieć, że dużo jej kupuję.
P: Czy kiedykolwiek nie podobało ci się podejście Gung-Ho? [pojęcie to znajdziecie w sieci,w tym przypadku: entuzjazm kierowany w jakąś stronę, filozoficzny szeroki termin, sama odpowiedź Johna ujawnia nam sens pytania].
JOHN: Nie, ponieważ musiałem przystosować się do bycia takim, ponieważ to część mojej osobowości, prawda? I to jest trochę związane ze stroną artysty, jak powiedziałeś. Jeśli coś się dzieje i to wokół mnie, jestem jak kameleon. Po prostu naprawdę w to wchodzę. Jeśli są to np. to płatki kukurydziane, a nawet moje jedzenie. Jeśli dostanę coś do jedzenia, jem tylko to jedzenie przez tygodnie, aż mam tego dosyć po dziurki w nosie. Cóż, to jedyny sposób, jaki znam. To jest jak w szkole, zwykli mawiać o mnie: "Jest inteligentny, ale robi tylko to, co chce robić", co powinno być złym odniesieniem, prawda?. A jeśli interesuje mnie coś, to naprawdę lubię w to wejść na całego. Nie dbam o to, czy okaże się, że nie jest to odpowiedź na wszechświat, kiedy to zakończę.
P: Co sądzisz o ciągłych pogłoskach, że The Beatlesi ponownie się zejdą?
JOHN: Kilka lat temu mogło mnie to zirytować, ale teraz nie. Czasami myślę ... naprawdę to zrobią? To dziwne uczucie.
P: Czy jest coś, co może pomóc ci pozostać w kraju? [wywiad ma miejsce w okresie, kiedy John wciąż walczy o możliwość uzyskania zielonej karty, możliwości zamieszkania w USA]
JOHN: Jest. Jeśli ludzie będą pisali listy do kongresmenów lub senatorów, co może pokaże, że społeczeństwo jest w pewnym stopniu zainteresowane tym, czy tu zostanę. Chociaż niektórzy z nich mogą myśleć, że jeden list niczego nie zmieni. Kongresmeni są jak reklamodawcy, jeden list reprezentuje dwadzieścia lub trzydzieści. Więc jeśli pięć osób napisze, to tak jakby zrobiło to pięćset. I to naprawdę może zwyczajnie pomóc...
P: Czy kiedykolwiek nie podobało ci się podejście Gung-Ho? [pojęcie to znajdziecie w sieci,w tym przypadku: entuzjazm kierowany w jakąś stronę, filozoficzny szeroki termin, sama odpowiedź Johna ujawnia nam sens pytania].
JOHN: Nie, ponieważ musiałem przystosować się do bycia takim, ponieważ to część mojej osobowości, prawda? I to jest trochę związane ze stroną artysty, jak powiedziałeś. Jeśli coś się dzieje i to wokół mnie, jestem jak kameleon. Po prostu naprawdę w to wchodzę. Jeśli są to np. to płatki kukurydziane, a nawet moje jedzenie. Jeśli dostanę coś do jedzenia, jem tylko to jedzenie przez tygodnie, aż mam tego dosyć po dziurki w nosie. Cóż, to jedyny sposób, jaki znam. To jest jak w szkole, zwykli mawiać o mnie: "Jest inteligentny, ale robi tylko to, co chce robić", co powinno być złym odniesieniem, prawda?. A jeśli interesuje mnie coś, to naprawdę lubię w to wejść na całego. Nie dbam o to, czy okaże się, że nie jest to odpowiedź na wszechświat, kiedy to zakończę.
P: Co sądzisz o ciągłych pogłoskach, że The Beatlesi ponownie się zejdą?
JOHN: Kilka lat temu mogło mnie to zirytować, ale teraz nie. Czasami myślę ... naprawdę to zrobią? To dziwne uczucie.
P: Czy jest coś, co może pomóc ci pozostać w kraju? [wywiad ma miejsce w okresie, kiedy John wciąż walczy o możliwość uzyskania zielonej karty, możliwości zamieszkania w USA]
JOHN: Jest. Jeśli ludzie będą pisali listy do kongresmenów lub senatorów, co może pokaże, że społeczeństwo jest w pewnym stopniu zainteresowane tym, czy tu zostanę. Chociaż niektórzy z nich mogą myśleć, że jeden list niczego nie zmieni. Kongresmeni są jak reklamodawcy, jeden list reprezentuje dwadzieścia lub trzydzieści. Więc jeśli pięć osób napisze, to tak jakby zrobiło to pięćset. I to naprawdę może zwyczajnie pomóc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz