ROZPAD THE BEATLES (3)

GEORGE:  Chciałbym wierzyć, że dawni fani The Beatles wydorośleli, założyli rodziny, mają dzieci i są o wiele bardziej odpowiedzialni, ale że nadal jest w ich sercach miejsce .....
Trudno powiedzieć czy heroina była powodem poronienia pary, ale na pewno mocne uzależnienie się obojga od tego mocnego narkotyku nie pomogło (lekarze wskazywali, jak zawsze, przede wszystkim wiek Yoko). W niczym. To już nie były odloty kwasowe, upalenie się trawką. John i Yoko odlatywali na maksa. Samotnie to do nieprzytomności.

YOKO: George oskarżał mnie, że to przeze mnie John brał heroinę. Ale prawda była taka, że John jeśli czegoś nie chciał, to żadna siła nie mogła go do tego przymusić.
Paul wspominał, że nigdy nie widział Johna w stanie upojenia heroiną, ale to może oznaczać, że może nie chciał tego dostrzegać.
PAUL: Niestety oddalał się od nas, odpływał i nikt z nas dokładnie o tym nie wiedział. Nigdy nam o tym nie powiedział. Słyszeliśmy tylko plotki...
W tym okresie, gdy John był w życiu zespołu prawie nieobecny, George niezainteresowany, Paul, po rozstaniu już z Francie Shwartz próbował utrzymać nad zespołem i firmą kontrolę. Wiedział, że potrzeba do tego kogoś z zewnątrz. Był już w kontakcie z amerykańską fotograf, Lindą Eastman, przyszłą swoją żoną. Z początkiem 1969 roku w wyniku zarażenia całego zespołu swoim pomysłem nakręcenia dokumentalnego filmu o powstawaniu muzyki w zespole, McCartney zgromadził zespół na styczniowe, pamiętne sesje w studiu Twickenham, znane dzisiaj jako "Get Back/Let it Be". Jak to się skończyło wiemy. Odejście i powrót George'a. Zmiana Twickenham na własne studio i pamiętny koncert na dachu własnej wytwórni Apple. Odsyłam w tym momencie do opisów tych wydarzeń na blogu. Wrócił marazm, oddalenie i konflikty. W to, że pół roku później powstanie najlepszy album zespołu chyba nikt nie wierzył. Całe otoczenie biznesowe i media wiedziały, że każdy z Beatlesów angażuje się w wiele projektów poza macierzystą kapelą. Lennon ze Stonesami w ich filmie, Harrison spędził sporo czasu z Dylanem w jego posiadłości Woodstock, do której amerykański bard prawie nikogo nie zapraszał. Bob pomógł George'owi w komponowaniu, czego ten nigdy nie doświadczył ze strony Lennona czy McCartney'a. Ringa coraz bardziej wciągał przemysł filmowy a na dodatek jako pierwszy z całej czwórki miał solowy album.  Paul? Mieszkał na Manhattanie z Lindą i jej córczką, zapuścił bujną brodę i był raczej nie rozpoznawany. Związał się bardzo z małą, 6-letnią Heather i nie mógł się nadziwić Johnowi, który tak bardzo ignorował swego syna Juliana. Na pierwszą prośbę McCartney'a o rękę, Linda  zareagowała negatywnie, mając świeżo w pamięci swoje pierwsze nieudane małżeństwo. Amerykanka bardzo imponowała angielskiemu idolowi nastolatek. Linda doskonale poruszała się w różnych światach. Pochodziła z szanowanej, bogatej rodziny prawniczej, podobnie jak Yoko ukończyła prestiżowy college.
Paul z Lee i Johnem Eastmanami
Na dodatek świetnie się czuła w zwykłym sklepie z żywnością jak i w otoczeniu rockowych sław. Wszak był bardzo zdolnym fotografem. Paulowi, zresztą podobnie jak Johnowi Yoko, bardzo imponowała jej odporność na jego gwiazdorstwo, bycie sławnym Beatlesem. Poznał jej całą rodzinę: jej ojca Lee, macochę Monique oraz jej braci, z których starszy, John, pracował razem ze swoim ojcem w renomowanej nowojorskiej kancelarii prawniczej Eastman & Eastman, której klientelę stanowili ludzie z wyżyn show-biznesu oraz najlepsi amerykańscy malarze. Ojciec Lindy miał początkowe mieszane uczucia związane z McCartney'em, ale z czasem młody Anglik zdobył zaufanie całej rodziny. Stało się naturalnym to, że wszyscy rozmawiali ze sobą o sprawach związanych z The Beatles i Lee jak i John Eastman (zaledwie rok starszy do Lennona) często dawali swoje rady jak rozwiązać dany problem. Kiedy Paul wracał do ojczyzny, był przekonany, że znalazł ratunek dla Apple. Rozwiązanie wydawało się ideale i proste. Zaspokajało potrzebę fachowej ręki w biznesie Beatlesów i pozwalało zajmować się im tym, co potrafili najlepiej. John żywił wprawdzie głęboko zakorzenioną niechęć do zatrudniania kogokolwiek z zewnątrz - tym większą, jeśli ich kandydatury zgłaszał Paul - ale z braku innych konkurentów Eastmanowie mogli wziąć się do pracy. Niestety nic nie miało być takie proste.


GEORGE: Jeśli chodzi o The Beatles, to nasze życie było wyolbrzymioną wersją tego, jak nauczyć się miłości i nienawiści, sukcesu i porażki, dobra i zła, zdobywania i tracenia. To była hiperwersja tego, przez co każdy z nas musiał przejść. W sumie to wszystko wychodzi na dobre. Wszystko, co się zdarzyło jest dobre, jeśli czegoś się dzięki temu nauczyliśmy. Jest źle, jeśli nie odpowiemy sobie na pytanie: "KIM JESTEM, DOKĄD IDĘ, SKĄD PRZYSZEDŁEM?"


  George w tym czasie spędzał czas z Dylanem. Znajomość ta szalenie go dowartościowała. Psuł mu się związek z Patti. Romansował w tym samym czasie z francuską modelką, znaną groupie, Charlotte Martin, która zakończyła właśnie swój związek z ... najlepszym przyjacielem Harrisona, Ericem Claptonem (oboje na zdjęciu obok).  Patti wspominała, że Charlotte zawsze kokietowała George'a, co zresztą bardzo mu się podobało. A Charlotte na swoim "koncie" miała jeszcze jednego giganta rocka, Jimmy'ego Page'a, przyszłego lidera Led Zeppelin, następcę Claptona w The Yardbirds, zespołu, do którego nie może się równać żadna kapela rockowa pod kątem listy wielkich muzyków, którzy w nim grali). Najmłodszy z Beatlesów próbował w tym czasie napisać - razem z Derekiem Taylorem - musical o życiu w filmie. "Biuro Apple jest jak Kraina Czarów, do której trafiła Alicja. Zasugerowałem George'owi by napisał o tym muzykę i zrobimy musical - wspomina Taylor. - George napisał nawet małe fragmenty, ja miałem odpowiadać za teksty. Nic z tego nie wyszło". Wtedy właśnie Beatlesi udali się do studia Twickenham. Opisałem horror tych sesji na blogu, ale jeszcze jedną ilustracją tego, co się wtedy działo pokazuje poniższy dialog (choć nowa wersja filmowa Petera Jacksona, "Let it Be" ma ukazać cieplejszy obraz tamtych zimowych, styczniowych dni). Znudzony (naćpany?) John, lekko zirytowany McCartney, podobnie Harrison, lekko jednak rozbawiony, milczący, wpatrzony w przestrzeń Ringo:
PAUL: Próbuję ci tylko pomóc, a ciągle słyszę, że próbuję cię zirytować.
GEORGE (sarkastycznie): Nie irytujesz mnie. Już mnie nie drażnisz.
PAUL: Mamy jeszcze dwanaście dni więc musimy to zrobić wszystko bardzo metodycznie.
Właśnie słyszę jak to mówię i nie słyszę żadnego wsparcia.
(cisza)

PAUL: Co o tym myślisz?  
JOHN: O czym?
GEORGE: Nie słyszę zła, nie mówi, nie widzi nic złego.  
RINGO: Nie interesuje mnie to.
 PAUL: Nie widzę tego, by któryś z was był tym wszystkim zainteresowany. Po co to nam? Nie jesteśmy tu dla pieniędzy, Dlaczego tu jesteście? Ja dlatego, że chcę by zrobić show, ale nie odczuwam żadnego waszego poparcia.
(cisza)
PAUL: Czuję się fatalnie. (do Johna) Sądziłem, że tylko ty będziesz tym zainteresowany (cisza). Nie nic mówisz.
JOHN:  Powiedziałem już to o czym myślałem.
PAUL: Mamy tylko dwa wyjścia. Możemy to zrobić lub nie zrobimy tego. I potrzebuję jakiejś decyzji. Ponieważ nie kręci mnie spędzania moich pieprzonych dni pierdząc w stołek, podczas gdy wszyscy inni zastanawiają się nad tym czy robimy to dalej czy też nie. Ja chcę tego. Jeśli reszta chce tego samego, to świetnie, ale wcale nie muszę być tutaj. 
(cisza)
PAUL: Wyciągnijmy to wszystko na zewnątrz. Jeśli to ma być tak jak ostatnio [jak poprzedni album], to powinien być to dla nas definitywnie ostatni [album]. Nie ma sensu dalej tego tak ciągnąć. 
GEORGE: W ciągu ostatniego roku The Beatles mieli sporo kłopotów. 
GEORGE: Może czas na rozwód.
PAUL: Dobra, mówiłem to samo w czasie ostatniego spotkania. Jest coraz bliżej...

Styczeń 1969 to był trudny okres dla zespołu, podobnie jak wspomniany przez George'a ubiegły rok. Jemu samemu wcale nie stało się lżej gdy Patti dowiedziała się o jego romansie z Martin i miała wyjechać z przyjaciółmi. A tutaj Paul kazał przychodzić do studia z samego rana. 
Krótko, w czasie tych sesji było sporo problemów, które wcześniej opisałem już na blogu. By wymienić kilka, co do których jestem bardzo ciekaw, czy zostaną pokazane w wersji "Let It Be" '2020 to ta, że John odbierał piosenkę "Get Back" jako bardzo bezpośredni, średnio zawoalowany atak na Yoko. Ponadto Paulowi nie podobały się zbyt orientalne elementy w piosence Johna "Across The Universe". 1o stycznia to bardzo nieprzyjemny dzień tych sesji. John pokłócił się z Paulem. George będąc obecnym przy tej scysji po prostu nie wytrzymał. "Odchodzę z zespołu" - powiedział. "Kiedy?" - John.
"Teraz. Umieśćcie reklamę w New Musical Express i znajdźcie kilka osób". John w jakiś czas potem powiedział, że jeśli do poniedziałku nie wróci George, to wezmą na jego miejsce Erica Claptona, by z nami zagrał. Powiedział: Chodzi o to, czy jeśli okaże się, że George odszedł, to chcemy dalej kontynuować jako The Beatles. Ja chcę. Powinniśmy po prostu dobrać innych członków do zespołu oraz dalej kontynuować. Przekazano tą informację Ringo, najmocniej związanemu z Harrisonem (co nie przeszkodzi temu ostatniemu wdać się w przyszłości w romans z Maureen, żoną Ringa), ale ten nie był w tych dniach przygotowany na jakiekolwiek konfrontacje. Milczał i skomentował to tylko lekceważąco: Róbcie to! Z czasem wypowiedzi Johna zmieniały się w jak kalejdoskopie. Po latach wracał do tego.

JOHN: To jest jak jak ropiejąca rana. Gdy odszedł, zorientowaliśmy się ile dla nas znaczy. Trudno mi o tym mówić, o tym wszystkim gównie, które mu zrobiliśmy.
 
Po obwieszczeniu swej decyzji, George pojechał do domu, gdzie Patti (wcześniej pozbył się Charlotte). Od wtedy relacje w małżeństwie Harrisonów nigdy już nie powróciły na właściwe tory.
PATTI HARRISON: Zaczął coś mówić i przestawał. Wydawał się niezdolny do podzielenia się ze mną swoimi przemyśleniami. Swoją krzywdę, frustrację, złość, czy cokolwiek to było, zachował dla siebie. Czasami nie mogłam do niego dotrzeć. Często siedział zgarbiony nad koralikami modlitwy, mamrocząc coś do siebie, zdecydowanie ignorując wszystko, co do niego się mówiło. 
RINGO: Powiedziałem o moim odejściu podczas nagrywania "Białego Albumu", kiedy wydawało mi się, że ich trzech ma ze sobą bliskie kontakty, a oni myśleli o innym układzie w zespole. Gdy odszedł George, nie wiedzieliśmy co się stanie. Nie sądzę jednak, żeby koniec nastąpił wcześniej, przed spotkaniem w biurze przy Saville Row, kiedy stwierdziliśmy: "To już koniec!"
 W 1971 roku Paul opowiadając o tym zdarzeniu powiedział, że powodem opuszczenie przez George'a sesji było niemożność dogadania się z Yoko. Linda zaś dodała, że wtedy musiała krzyknąć do Yoko, by tam się w końcu zamknęła, gdyż w czasie sesji zespołu, Japonka miała cały czas mówić, komentować, doradzać i krytykować.
 Jak wiemy George ostatecznie wrócił do zespołu, który przerwał sesje w studiach Twickenham i przeniósł je do własnego studia Apple. Odbył się słynny koncert na dachu, ale wydarzenia w tym czasie spiętrzały się. W połowie stycznia John w wywiadzie dla tygodnika "Disc and Music Echo" wyjaśnił, że zespół roztrwonił cały swój majątek. W kolejnych wywiadach opowiadał o wizji chaosu i niewypłacalności wiszącej nad członkami zespołu. Dla "Rolling Stone" stwierdził, że Appe wydrenowało mu kieszenie do tego stopnia, że teraz "został na lodzie z 50 tysiącami funtów". Chociaż w 1969 była to ogromna kwota, a John (zapominając o wciąż napływających i rosnących tantiemach) sporo przesadził, to wizja obłupionego z pieniędzy Beatlesa wywołała powszechną konsternację i zdziwienie. Wypowiedź tą bagatelizował Paul, ale uznał już wtedy, że najwyższy czas by zaczęli działać Eastmanowie. 
PAUL: Heroina wzbudzała w Johnie paranoję. Wszystko go podniecało, rozbuchało, bawiło, ale jednocześnie przerażało. Nie wszystkie jego wypowiedzi z owego czasu były rozsądne.
 Tymczasem 28 stycznia John z Yoko potajemnie spotykają się z 37-letnim księgowym z New Jersey, specjalistą od prowadzenia  interesów brytyjskich zespołów w Ameryce, Allenem Kleinem. Czwórka Beatlesów nie tyle wchodziła co wciąż pozostawała na kursie kolizyjnym w stosunku do siebie; w tym przypadku jak się z czasem okazało, trójka przeciwko McCartney'owi.

  W historii The Beatles pojawiali się różni współpracownicy i asystenci, z których każdy miał swoją rolę do zagrania w sadze: Brian Epstein, ich pierwszy przywódca, przewodnik, bardzo naiwny ale zawsze lojalny, Neil Aspinall, zawsze wierny i gotowy na wszystkie zachcianki sługa, Mal Evans, podobnie jak Neil, drugi ich wierny roadie, przynoszący kanapki, herbatę, rozstawiający sprzęt, załatwiający dziewczyny i prochy, George Martin, elokwentny, inteligentny przewodnik muzyczny, Derek Taylor, dostarczyciel suchego dowcipu i mądrości. Były też żony, dziewczyny, fotografowie, szkolni przyjaciele, muzycy sesyjni, koledzy ze świata show-biznesu ( Peter Brown, Stu Sutcliffe, Pete Best i inni). 
I byli też INTRUZI: bardziej już od reszty kontrowersyjne postacie, których imiona wśród fanów The Beatles wciąż wywołują różnorakie reakcje. Podejrzani o różne, ukryty motywy by zbliżyć się do ŚWIĘTOŚCI, jaką przecież była dla wymienianych Fantastyczna Czwórka, znienawidzeni za swoją destrukcyjną moc, świadomą bądź nie, wszyscy przybyli zza oceanu, z Ameryki. Wszycy podejrzewani o udział w ciężkiej zbrodni, jaką było rozbicie The Beatles, przy założeniu, że bez ich pojawienia się "na scenie" grupa kontynuowałaby swoją działalność dalej i jak za dawnych dobrych dni. Pierwszym intruzem była Yoko Ono, drugim Linda Eastman, trzecim Allen Klein. Alan Steckler, który współpracował z Kleinem przez wiele lat:  Allen Klein był być może najbardziej uroczą i interesującą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Wiedział więcej o muzyce niż większość, kochał muzykę. I mógł być naprawdę błyskotliwym psychologiem, bo po 15 minutach rozmowy z nim byłeś gotów zrobić wszystko o co cię poprosił. Ale potrafił być także prymitywny, nieczuły, niemiły. Ta niezwykła mieszanka cech uczyniła go błyskotliwym biznesmenem.
Branża po obu stronach Atlantyku znała go dzięki nieustępliwości, z jaką negocjował z wytwórniami kontrakty swoich podopiecznych (Dave Clark Five, Herman's Hermits, The Animals, Donovan), zapewniając im przy tym spore zaliczki na poczet przyszłych tantiem (czyli czegoś, czego do tej pory dla The Beatles nikt nie zrobił), a także z tego, że swoich przeciwników ciągał o sądach. Sam Klein nie przejmował się swoją reputacją "najbardziej , twardego machera w dżungli popu"nie przejął się też John, który po prostu uwierzył w niego.
 - Mam w dupie kto coś chce - powiedział w firmie John.- Ja chcę dla siebie Allena Kleina. 
Paul oczywiście optował za Eastmanami i pomimo osobistej niechęci do Allena, ustąpić nie mógł. Przez związek z Lindą związał się nie tylko z jej rodziną ale i ich kancelarią Jak na ironię losu to on chciał rok wcześniej zatrudnić Kleina, ale po mocno nieprzychylnej opinii, jaką Kleinowi wystawiła trójka Eastmanów odpuścił. Ponieważ John ani myślał ustąpić, ani pójść na jakikolwiek kompromis, a Paul wściekł się, że został zignorowany tradycyjny duch demokracji, panujący dotąd w szeregach Beatlesów -  w nietypowo emocjonalny sposób i bez ogródek - wybuchła między nimi pierwsza prawdziwa kłótnia, która - jak się okazało - miała być brzemienna w skutkach.
 John i Paul utrzymywali pozory pozory przyjaźni, choć pod powierzchnią zaczęły się tworzyć kolejne zarzewia konfliktu. John, uważając Lindę za szpiega wrogiego obozu, traktował ją jak powietrze, podczas gdy Paul, z uwagi na przyjaźń, jaką on sam okazywał Yoko, uważał, że to bardzo nie w porządku z jego strony. W odróżnieniu od Johna i Yoko, którzy przemykali się chyłkiem do swego biura w Apple, Paul przychodząc tam z Lindą i zwykle nosząc na barana jej córeczkę Heather, lubił zrobić wejście.
- Oto nadchodzi królewska rodzina - zwykł mamrotać pod nosem John, kiedy tylko usłyszał zamieszanie na schodach. 
  28 stycznia Allen Klein zorganizował spotkanie ze wszystkim Beatlesami, które były tak długie, że przed północą zirytowany McCartney powiedział, że na tym świecie jest coś więcej niż tylko biznes i pieniądze. Wyszedł a wtedy to pozostali Ringo Harrison zgodzili się ostatecznie na to by ich interesy także reprezentował Klein. Czy nie mieli odwagi powiedzieć o tym wprost przy Paulu?
RINGO: Przekonał nas. Był bardzo zuchwały. Wciąż powtarzał, że załatwi dla nas to i to. Dużo entuzjazmu. Dobry facet, z sympatycznym nastawieniem do siebie w naprawdę obrzydliwym stylu z Nowego Jorku.
GEORGE: Cóż, pomyślałem, że jeśli John już nim tyle obgadał, to wybiorę Kleina. Wydawał się mówić do rzeczy... Ponieważ wszyscy byliśmy z Liverpoolu, być może faworyzowaliśmy ludzi z tzw. ulicy, którymi nie byli w przeciwieństwie do Kleina Eastmanowie [wtrącę tutaj, choć już pewnie czytający wnikliwie mój blog i historię po 1970 ten fakt znają, to akurat George a nie Paul, napisze sarkastyczną piosenkę ostrzegającą przez oszustem, Kleinem, "Beware if ABKCO", i jego firmą Allen i Betty Klein Company, wymienioną w tytule].
PAUL: Nie ufałem Kleinowi. To była pierwsza, niemożliwa do pogodzenia różnica pomiędzy The Beatles. Nie chciałem się wyróżniać z całej czwórki, dlatego brałem udział w pierwszych spotkaniach z Kleinem.
 Kolejne tygodnie nie poprawiły sytuacji. Paul poinformował, że jego interesami będzie się zajmować kancelaria Eastmanów. Na pierwszym spotkaniu dotyczącym interesów (NEMS, wykup akcji itd) Klein obraził się, bo Lee Eastman nie przyjechał na spotkanie sam a przysłał swego syna w zastępstwie.Oczywiście, gdyby pojawił się starszy Eastman Lennon przypuszczalnie oskarżył by go, że w jego wieku nie czuje on ich branży. John po tym spotkaniu opowiadał, że John Eastman miał wydać mu się niedoświadczonym prawnikiem, mało ekscytującym i dającym się łatwo wprowadzać w manowce. Intuicja podpowiadała Johnowi, że w walce o wykup praw do swoich piosenek, o lepsze stawki tantiemowe od wytworni lepszy będzie Klein. Miał i nie miał racji. 
PAUL: Wtedy już było bardzo źle, ale nadal starałem się dzwonić, starałem się dogadać i mieć pole do manewru. Jednak trudności trwały jeszcze przez 20 lat, których trzeba było, aby rozwiązać kwestię The Beatles. 
  Od razu poróżniłem się z pozostałymi trzema ze względu na Kleina. Nie chciałem, by on mnie reprezentował pod jakimkolwiek względem. Oni przekonywali mnie, że powinniśmy dać Kleinowi 20 procent. Mogli to zrobić inaczej, mówiąc: "OK, może dostać 20% od każdej podwyżki jaką nam załatwi. Jeśli firma Capitol da na "ileś" tantiem, a on załatwi nam o "ileś" więcej, to dostanie 20% od tej różnicy.  Było trzech na jednego. Mało, że trzech na jednego - ja byłem sam przeciw całemu światu! Jeśli o mnie chodzi, to byłem jeden przeciw 300 milionom. Uznałem, że muszę ratować  fortunę The Beatles. Wszystko, co zarobiliśmy trafiło do tej firmy i nie chciałem się zgodzić, by ktoś to teraz zgarnął.
The Beatles podczas próby oświetlenia, kamer itd. Z powodu braku George na scenie Neill Aspinall. USA, 1964
NEIL ASPINALL:  Rozpad zespołu był powolny. To, że Paul nie podpisał umowy z Allenem Kleinem nie oznaczało rozpadu The Beatles, bo potem nagrali przecież "Abbey Road". John pracował teraz częściej z Yoko niż z The Beatles, ale jednak nagrał z chłopcami "Abbey Road". To nie stało się pewnego dnia, tylko narastało i po "Abbey Road" okazało się, że się rozstali. Tak naprawdę już nie wyobrażałem ich sobie w studiu pracujących razem. 




       

      Historia The Beatles
       
      HISTORY of    THE  BEATLES




      Brak komentarzy:

      Prześlij komentarz