WYWIADY - EAMONN ANDREWS SHOW 11.04.1965 (praca nad "Help!")




Przypominaliście mi się, że zalegam z nowymi Wywiadami, że nie kończę 1969 roku, kiedy historia 1975, kiedy kolejne solowe piosenki Johna i reszty. No tak, sporo do zrobienia, ale przyznacie, że cały czas coś się dzieje na blogu.
Kolejny post z serii WYWIADY - tym razem znowu z zespołem, choć tak naprawdę Ringo i George są w nim prawie nieobecni. Wywiad z zespołem w bardzo popularnym w Wielkiej Brytanii programie THE EAMONN ANDREWS SHOW - z dnia 11 kwietnia 1965, zrealizowany w ABC TV, Teddington Studio Centre. Zespół jest w trakcie prac nad swoim koljenym filmem 'Help!', także w reżyserii Richarda Lestera. Pojawia się na krótko w Londynie, by na Wembley Stadium wystąpić w ramach koncertu New Musical Express Poll Winners (koncert laureatów magazynu, Beatlesi odebrali nagrody - na zdjęciu, więcej o tym wydarzeniu na blogu - tutaj). Po koncercie szybko Beatlesi pojechali do siedziby telewizyjnej stacji ABC, by wystąpić na żywo w programie Eamonna Andrewsa.
W międzyczasie muzycy przebierają się (w programie wystąpią w swoich beżowych mundurach, tych samych w których wystąpili na Wembley), jedzą szybki posiłek. W programie występują w trzech częściach programu. W pierwszej John przyłącza się do stołu obok Andrewsa, pozostała trójka siedzi na sofie i fotelu. Rozmowa przeważnie dotyczy filmu 'Help!'. Następnie Beatlesi mimują do dwóch piosenek 'Ticket To Ride' oraz 'Yes It Is,'. W ostatniej części programu do dyskusji z zespołem dołączają zaproszeni także do show, dziennikarka Katherine Whitehorn oraz krytyk Wolf Mankowitz.


THE EAMONN ANDREWS SHOW
Teddington Studio Centre (11.04.1965)

EAMONN: Hello, panie i panowie, witam! Tak moje panie i panowie, to są ... The Beatles.
JOHN: Ekstra!
EAMONN: Dziękuję Wam bardzo. Witam.
JOHN: Możesz tutaj usiąść.
EAMONN: Mogę? Dziękuję wam bardzo chłopcy. Jestem absolutnie zaszczycony waszą wizytą, jak wiecie, poza tym później dołączą do nas Katharine Whitehorn and Wolf Mankowitz...
JOHN: Oh, aye.
EAMONN: ... by wspólnie porozmawiać, ale nie mogę rozpocząć programu od gratulacji dla Ringo. Ringo, moje gratulacje!
RINGO: Dzięki
PAUL: Gratulacje!
EAMONN: Jakie to uczucie spodziewać się dziecka?
RINGO: Nie takie złe, wiesz. Niezłe. Mam nadzieję, że to będzie chłopiec albo dziewczynka.              
[trójka pozostałych Beatlesów wybucha śmiechem.]
JOHN: To może być oczko.
EAMONN: Dobrze, więc kiedy się pojawi dziecko - chłopiec lub dziewczynka, George, możesz po prostu pójść do Johna po radę.
GEORGE: George?
JOHN: George nie ma żadnego.
GEORGE: To moje imię, to ja.
JOHN: Ja mam dwa, tak myślę. "Mine's two. I think."
EAMONN: Dwa
JOHN: Dwa
EAMONN: Czyli będziesz mógł mu dać kilka dobrych rad?
JOHN: Nie.
EAMONN: Wiem, że pracujecie nad na nowym filmem, a to oczywiście oznacza, że jesteście jeszcze bardziej niż zazwyczaj zajęci, więc tym bardziej jest mi dzisiaj ogromnie miło Was gościć.
JOHN: (wygłupiając się) Dla nas była to ogromna przyjemność tu przybyć.
PAUL: Fajnie tu być.
EAMONN: To Wasz już drugi film.
PAUL: Tak.
EAMONN: Pierwszy film, kieruję te słowa do Ciebie Paul, by nie było nieporozumienia ...
PAUL: Okay.
EAMONN: Pierwszy film był porównywany do produkcji braci Marx, pamiętasz?
PAUL: Tak.
JOHN: Oh, aye.
PAUL: Tak, dobrze.
EAMONN: Czy widzieliście kiedykolwiek braci Marx?
PAUL: Tak, nic z nas."
EAMONN: Nic z tego jaki Ty jesteś. W to akurat wierzę.
PAUL: Nie, my po prostu wcale ich nie przypominamy.
EAMONN: No dobrze, jakiego typu rzeczy - pytanie kieruję do was wszystkich. Jakiego typu rzeczy was śmieszą ?
PAUL: Uhmm.. Bracia Marx.
(śmiech)
EAMONN: John, na co najbardziej lubisz chodzić do kina?
JOHN: Lubię oglądać Ringo."
EAMONN: No, na pewno.
JOHN: Bardzo dobrze. Tak!
EAMONN: Ringo, twoje ulubione rzeczy w komediach, slapstick, śmieszne rozmowy, coś innego?
RINGO: Laurel and Hardy.
EAMONN: Slapstick.
RINGO: Taaaa
EAMONN: George?
GEORGE: Uhh, cóż.. Ostatnio oglądaliśmy kilka filmów z Peterem Sellersem. I wiesz, wszystkie mi się podobały.
JOHN: A ty co powiesz?
PAUL: Peter Cook. Wspaniały.
RINGO: O tak, fantastyczny.
PAUL: Wyborny.
JOHN: Mnie podoba się inna gościu - Lionel Humpty, czy jak on się tam naprawdę nazywa.
PAUL: Nie. Lionel... Lionel Stander.
..

EAMONN: Który z was, w filmie oczywiście - wiem, że jesteście tam sobą, The Beatles, który z was jest najlepszym aktorem?
JOHN: Ja.
RINGO: Taaaa.
EAMONN: Dlaczego jesteś najlepszym aktorem, John?
JOHN: Ponieważ Ringo tak powiedział.
RINGO: Zawsze to powtarzam, że on jest najlepszy.
EAMONN: Dlaczego?
RINGO: Płaci mi za to.


EAMONN: Teraz, w tych dwóch filmach - w poprzednim i tym teraz - gracie siebie, czyli Beatlesów. Czy w związku z tym macie jakieś przemyślenia na temat przyszłości, no wiecie, może wkroczenie na drogę aktorstwa? Wejście w coś innego, poza bycie w The Beatles?
JOHN: Nie, nie możemy tak zrobić.
PAUL: Wiesz, nie umiemy grać, nie jesteśmy w tym dobrzy. Oni robią dużo cięć, więc wszystko to wygląda, że jesteśmy jakby bliżej gry aktorskiej. Ale nie jesteśmy.
GEORGE: Paul gra rolę Cathy...
EAMONN: Z "Wuthering Heights?" 
(Wichrowe wzgórza, tak przy okazji tutaj link do wielkiego przeboju Kate Bush pod tym tytułem na moim TOPie All-Time).
GEORGE: Taa, właśnie, Cathy w wersji Paula.
PAUL: Oczywiście. Wichrowe Wzgórza. To moja wielka ambicja. A na serio, to nie jesteśmy zbyt dobrzy aktorsko, jak powiedział John, ale mamy wokół siebie ludzi od filmu, którzy jakoś trzymają właściwy poziom. Dzięki nim wszystko wygląda, że gramy swoje role. Ale nie gramy.
GEORGE: Mamy dobrego reżysera.
RINGO: Mam nadzieję, że nas ogląda teraz.
EAMONN: No dobrze, powiedzieliście, że reżyserze są bardzo ważni, ale nie macie żadnych ambicji bycia aktorami. Ringo?
RINGO: Ja chciałbym być.
EAMONN: Czy widzisz siebie w jakiejś konkretnym filmu?
RINGO: Jakimkolwiek.
JOHN: Możesz mieć je wszystkie.
RINGO: Chciałbym nad tym ciągle pracować. Wiesz, to fajna zabawa.
JOHN: Jest bardzo cichy, prawda?
RINGO: Z daleka od wszystkiego, cholernego hałasu. Wspaniale.
PAUL: Masz ogień, Eamonn?
EAMONN: Tak, mam. Wiecie chłopcy, nawet jeśli nie widzicie siebie jako aktorów, wszyscy są zainteresowani waszymi opiniami na ten temat. Co o tym wszystkim myślicie, jak widzicie swoją przyszłość. W szeroko pojętym zakresie, przyszłość, kiedy będziecie mieli 35, 40 lat.
JOHN: Jak przez szkło.
PAUL: Nigdy nie planujemy. Nawet teraz...
JOHN: Właśnie, nie robimy planów.
EAMONN: Naprawdę chcesz powiedzieć John, że wcale nie myślisz o przyszłości."
JOHN: Nigdy o tym nie myślimy.
EAMONN: No dobrze, ale z pewnością co najmniej dwóch z was - "Ringo i John - jako żonaci, muszą się zastanawiać nad przyszłością.
JOHN: Aaaa, no dobrze.Mamy trochę więcej odpowiedzialności niż reszta. Trzymamy Paula i George'a w ręku.
EAMONN: Ringo, naprawdę nie zastanawiasz się, 'Jaki będę za dziesięć lub piętnaście lat?
RINGO: Nie, ponieważ wiem.
JOHN: Starszy.
RINGO: Jedyna rzecz jaka mi przychodzi do głowy, to, że będę za 10 lat 'stary'.
GEORGE: I 'zwiędły'
RINGO: I 'Zwiędłe Wzgórza'.
PAUL: Podoba mi się.
EAMONN: Wasz sukces, oczywista sprawa. Co o nim myślicie? Musicie mieć sporo radochy, czytając te wszystkie wypowiedzi dziennikarzy, psychologów, socjologów, którzy próbują przeanalizować i znaleźć powody waszego sukcesu...
PAUL: Wszystko to bzdury
EAMONN: ...musieliście mnóstwo artykułów czytać na ten temat...


PAUL: Są głupie, tak uważam. Śmieci.
GEORGE: Wszystko zawdzięczamy naszemu menadżerowi. 
PAUL: Nie wiedzą o czym piszą. Próbują to zanalizować, ale nie wchodzą w to zbyt głęboko. Nic nie wynika z ich pisaniny.
EAMONN: Dobrze. Ale czy usiedliście sobie kiedykolwiek i powiedzieliście - niezależnie od waszych muzycznych zdolności - 'Cóż takiego jest w tym co robimy?' Gdyż jak wiecie z pewnością, jesteście Fenomenem. Jaka jest tego przyczyna? Jak to nazwać?
JOHN: Nie mamy pojęcia. Zawsze jesteśmy o to pytani, ale nie umiemy na to odpowiedzieć.
EAMONN: No tak.
JOHN: Nie sądzę, by ktokolwiek umiał na to odpowiedzieć.
PAUL: A ty, komu zawdzięczasz swoją pozycję Eamonn?
EAMONN: Ah. Dobre pytanie. Mam tutaj ciekawą opinię pewnego sławnego psychologa z Nowego Jorku, który powiedział, że The Beatles symbolicznie zabili starszą generację. Co to znaczy?
JOHN: Nie mam pojęcia. Spytaj go. Idiotyzm nowojorskiego naukowca. 
PAUL: Dokładnie.
EAMONN: Symboliczne zabicie starszej generacji. Co to może oznaczać. Macie jakieś odczucia?
PAUL: Przede wszystkim to nieprawda. Oni myślą, że jesteśmy kimś w rodzaju gości, co idą naprzód i rozwalają wszystkich swoją muzyką,rytmem, różnymi rzeczami, ale to nie jest prawda. Wszystko w porządku, Tato.
JOHN: (do Paula) Twój tato jest tutaj?
PAUL: Ta, nie, on jest...
EAMONN: W domku.
PAUL: Dokładnie, wszystko w porządku, Tato.
EAMONN: W porządku tato. On nie zamierza zabijać starszej generacji. To masz na myśli?
PAUL: Co? Nie, jasne, że nie.
EAMONN: Ale przecież musi być jakaś odpowiedź, na temat źródeł waszego sukcesu, niezależnie od waszej muzyki. Jest coś, czy czytaliście gdzieś jakieś zdanie, które zobaczyliście i od razu zareagowaliście: Tak, to musi być to! Właśnie dlatego odnieśliśmy sukces? JOHN: (żartobliwie) Cóż, to wygląda trochę jak...
(długa przerwa)
JOHN: Właśnie tak to widzę.


EAMONN: George, czy sądzisz, że oni wszyscy szukają tych powodów, które po prostu nie istnieją?
GEORGE: Umm, nikt nie lubi uważać, że nie ma żadnego prawdziwego powodu.Ale widzisz, oni wszyscy się mylą, ponieważ dokonaliśmy tego czego dokonaliśmy w ten sam sposób jak każdy. Mieliśmy dzisiaj z tego dużo śmiechu i zabawy. Prawda?
JOHN: Śmiechu i zabawy...
GEORGE: bo wiesz, my gramy ze słuchu....
JOHN: (do George'a) Ty to POWIEDZIAŁEŚ!
GEORGE: I mówię jeszcze raz.
EAMONN: A co na początku najbardziej was zaskoczyło? Czy usiedliście aż z wrażenia, czy to po prostu powoli narastało?
RINGO: Dla mnie niesamowity był dzień, gdy nam zapłacono.
JOHN: Powiedział Ringo.
EAMONN: Ok, za chwile dołączą do nas Katharine Whitehorn i Wolf Mankovitz. A teraz ujrzymy The Beatles w akcji.
PAUL: Oh, to wspaniale.
EAMONN: Tak, usłyszymy ich dwa ostatnie nagrania...
JOHN: Więc do dzieła..

(przypuszczalnie w tej chwili były reklamy telewizyjne)

EAMONN: Witam ponownie... Zawsze marzyłem sobie o tym, by usiąść spokojnie wśród publiczności i zobaczyć jak Beatlesi śpiewają. Teraz nadarza się taka okazja... Posłuchajmy teraz dwóch ich ostatnich nagrań, nieuchronnie skazanych na sukces. "Ticket To Ride" orz "Yes It Is".
JOHN: Super

[TICKET TO RIDE]
[YES IT IS]
(obie piosenki pochodzą z nowego singla zespołu, wydanego dwa dni przez nagraniem programu, link tutaj).

EAMONN: Posłuchaliśmy The Beatles, wcześniej odbyła się rozmowa z nimi. Zacząłem się teraz zastanawiać nad informacją, którą Brian Epstein zawarł w swojej książce "A Cellarful Of Noise". Napisał w niej, że jeden z nich jest bardzo atrakcyjny, inny rządzi grupą, inny czarujący na trochę staroświecki sposób, a jeszcze jeden wygląda jak chłopak z sąsiedztwa. Teraz, zadam pytanie tej młodej damie siedzącej obok, wcześniej nigdy przeze mnie nie spotkanej. Jak się nazywasz?
JACKIE: Jackie.
EAMONN: Jackie. Ok, mogłabyś postarać się i za mnie rozwiązać tą zagadkę. Jeśli jeszcze nie przeczytałaś tej książki. Jak sądzisz, który z nich jest tym atrakcyjnym?
JACKIE: Powiedziałabym, że Paul.
EAMONN: Powiedziałaś, że Paul. Każdy się z tym zgadza?
DZIEWCZYNY NA WIDOWNI: George! John!
EAMONN: John i George!Trochę inny wybór. A kto rządzi, wydaje polecenia?
JACKIE: Myślę, że John.
EAMONN: Rozumiem,a czarujący na trochę staroświecki sposób?
DZIEWCZYNY NA WIDOWNI: Ringo!
JACKIE: Ringo.
EAMONN: Ringo.
DZIEWCZYNY NA WIDOWNI: Ringo!
EAMONN: A chłopak z sąsiedztwa?
JACKIE: To George.
EAMONN: George.
JACKIE: Tak
EAMONN: No tak, dziewczyny za tobą myliły się, ale ty miałaś rację.

Do rozmowy Eamonn zaprasza Katherine Whitehorn i Wolf Mankowitza
...
EAMONN: Niezależnie od słyszanych przed chwilą żartów Johna, zacytuję ciebie Wolf. Powiedziałeś, że chociaż The Beatles niedbale pielęgnują swój kult, to dodałeś, 'Nie uważam, żeby The Beatles byli specjalnie skromni'. Mógłbyś to powiedzieć siedząc tuż przed nimi ?
WOLF: Nie uważam, żeby The Beatles byli specjalnie skromni.
JOHN: Ma rację
RINGO: Tacy jesteśmy.
JOHN: Zauważył to, prawda?
KATHERINE: No dobrze, co takiego robią, że uważasz ich za nieskromnych?
WOLF: Sądzę, że ich czwórka jest wysoce... cóż, wiele wynika z publikacji na ich temat, reklamy, z ich luzu, która pokazuje, że traktują swoich odbiorców z pogardą.
EAMONN: Uważasz, że traktują swoją publiczność z pogardą?
WOLF: Oh tak. Są tak pewni określonych reakcji publiczności, że oni...
JOHN: Chyba żartujesz. Tutaj się mylisz. Nie moglibyśmy być tacy, bo na przykład dzisiaj zrobiliśmy show, po raz pierwszy od miesięcy, na żywo, przed publicznością, i byliśmy zwyczajnie przerażeni!
WOLF: A to z jakiego powodu ?
JOHN: Ponieważ ostatnio robiliśmy film. Robią go ludzie z United Artists a my dzisiaj byliśmy po prostu przerażeni. Zawsze jesteśmy. Więc nie jesteśmy tacy nieskromni.
WOLF: No tak, ale miałem na myśli to, że wasze koncerty nie specjalnie przeszkadzają w sprzedaży płyt. O ile wiem, na waszą ostatnią płytę już złożono około 350 000 zamówień.
   [wszyscy Beatlesi zaczynają mówić jednocześnie]

JOHN: Nie, ale to nie znaczy, że to będzie taki hicior, jak każdy myśli. 
PAUL: Cóż, oni...
JOHN: Oznacza to, że handlarze zamówili... Przepraszam, Paul.
PAUL: W porządku John.
JOHN: Dealerzy tyle płyt zamówili, ale to wcale nie musi oznaczać, że ludzie kupią.
WOLF: Trzy płyty wstecz - było zamówień na milion.
PAUL: Wiemy, ale ...
GEORGE: Przepraszamy za to, Wolf!"
WOLF: Nie ma sprawy. Nie obchodzi mni to.
PAUL: To tylko handlarze płyt, to nie …
WOLF: Mówię tylko, że na pewno nie jest przejawem skromności występ w telewizji przed milionem potencjalnych nabywców płyty. Nie uderzam jednak za to w was, jestem tylko realistą.
EAMONN: Odbiegasz trochę od sedna, Wolf.
KATHERINE: Ale popatrz Wolf. Oni robią to po prostu dla pieniędzy jak każdy inny, jak - możliwe, że ty i ja.
PAUL: Dokładnie, ma pani rację.
EAMONN: Powiedziałeś, że oni celowo jednak mieszają swoją skromność z chęcią wykalkulowanego występu przed publicznością. Nie wierzę w to. Tak jak powiedział John, Beatlesi, z całym swoim scenicznym doświadczeniem, zawsze gdy stają przed widownią, wierzą, że mają po prostu swoją, dobrą publiczność
PAUL: Za każdym razem kiedy my...
JOHN: My lepiej.... Oh, znowu, sorry Paul."
PAUL: W porządku, John. Za każdym razem, kiedy wydajemy płytę, jesteśmy cholernie wystraszeni, że nie spodoba się. Naprawdę!
WOLF: Ta, dlaczego tak jest twoim zdaniem? 
JOHN: Może z twego powodu.

WOLF: Z całym rozmachem tej maszyny sukcesu stojącej za wami, dlaczego macie być zdenerwowani?
JOHN: Cóż, to o wiele gorsze dla nas, niż dla innych ludzi, ponieważ musimy się utrzymać na tym poziomie co wcześniej. Jeśli tego nie zrobisz, ludzie odwrócą się od ciebie. Nawet jeśli radzisz sobie lepiej niż ktoś inny, jeśli nie zrobisz tego wystarczająco dobrze, będziesz miał kłopoty.
Austria, na planie filmu, wierny 'roadie' zespołu Mal Evans w wodzie
 WOLF: Ale teraz na serio weszliście do filmowego showbiznesu. Wasz ostatni film zarobił wielkie pieniądze.
PAUL: Taa, ale to wcale nie musi oznaczać, że twój następny film przebije go. Może, ale nie wiadomo. Wiesz, nie możesz zrobić przedpłaty na film, jak to robisz w przypadku różnych dóbr, płyt.
WOLF: Jednak istnieje pewna matematyka w tego typu rzeczach. Powszechnie znana. Np. jeśli któryś film z Jamesem Bondem może ewentualnie przepaść, cała moc machiny pójdzie w jego promochę, odbudowę, na wzór poprzedniego sukcesu. Podobnie musi być z filmem The Beatles. Sukces nowego filmu musi być co najmniej taki sam jak poprzedniego filmu z The Beatles.
PAUL: Tak, ale wcześniej tego tak nie nazwałeś. Poprzednio powiedziałeś różne rzeczy o przed zamówieniach na płyty, bez względu na to czy to są dobre czy złe. To ma znaczenie, naprawdę.
EAMONN: Oczywiście.
PAUL: Ponieważ... jeśli następny film będzie zły, bez względu na przedzamówienie, jeśli przepadnie, to trzeci może nas wykończyć.
JOHN: Nawet jeśli trzeci będzie bardzo dobry, jeśli drugi się nie sprawdził...
PAUL: Przecież złe rzeczy robi się. Może ty akurat uważasz, że takie robimy.
EAMONN: Myślę, że The Beatles są teraz w sytuacji - użyję tutaj często używanej przeze mnie metafory - boksera, który jeszcze nie został pokonany. Każda kolejna walka jest coraz trudniejsza, ponieważ nie doznał jeszcze porażki.
WOLF: I dlatego zachowujecie na użytek publiczności taką autentyczną skromność. O to się właśnie kłócimy.
PAUL: Taaak, skromność....
WOLF: Przecież boicie się publiczności.
PAUL: To coś przeciwstawnego do zarozumiałości, naprawdę. Nie można być jednocześnie zarozumiałym oraz za każdym razem bać się tego, że ludzie cię nie polubią.
JOHN: Myślę, że można.
EAMONN: Potrafisz tak?
JOHN: Sądzę, że można być zarozumiałym ale jednocześnie stale się denerwować. Spotkałem wielu takich ludzi. Te dwie rzeczy nie łączą się ze sobą. Więc może być zarozumiały i martwić się swoją chorobą.
EAMONN: Nie możesz być całkowicie zarozumiałym i jednocześnie zdenerowowanym. Gdy jesteś zarozumiały, niczym się nie przejmujesz.
KATHERINE: Oh, nie wiem. A taki Alfred Lundt? Kiedy oni...
JOHN: Kto taki?
RINGO: "Co z nim?
JOHN: No właśnie, o co z nim chodzi.
KATHERINE: Musieliście o nim słyszeć. Półtora wieku temu. Jest taka anegdota o nim i jego żonie Lyn Fontaine. On mówi do nie: 'I ja mi poszło? Jaki byłem w tej wspaniałej sztuce...?'
JOHN: Świetna sztuka!
KATHERINE: '… dzisiejszego wieczoru'. A ona odpowiada: 'Byłeś świetny, wprost wspaniały. Ja za to byłam straszna. Wyglądałeś na trochę zmęczonego, ale byłeś po prostu wspaniałym aktorem. Ja za to byłam okropna, byłam po prostu przerażająca, nie mam pojęcia jak sobie z tym poradziłam'. Kiedy skończyła umartwianie się nad sobą, on do niej: 'Więc, wyglądałem na trochę zmęczonego?' Tak więc, jego to na pewno nie nazwalibyśmy zarozumiałym.
PAUL: No taaaa...
..

EAMONN: A teraz zanim przejdziemy do dalszej części programu, zacytuję kolejny raz pewien fragment z książki Briana Epsteina...
JOHN: Dlaczego nie z mojej? Jest tańsza.
EAMONN: "...'Cellarful Of Noise,' i on opisał was jako 'czterech młodych mężczyzn, niespełna dwudziestolatków, którzy opuścili szkoły zanim powinni, którzy wcale nie potrafią czytać ani pisać muzyki. Którzy nie przejmują się niczym i nikim, trzymają się tylko swojej paczki, której liczba nie przekracza góra tuzina osób'.
JOHN: Teraz mamy dwadzieścia cztery. Poznaliśmy już więcej ludzi.
EAMONN: Naprawdę, to prawda? Ostatnia część zdania.
PAUL: Tak, prawda z większą ilością ludzi. Ty także masz swoje grono znajomych. Nie jest za to prawdą to, że nie przejmujemy się nikim. Bardzo zależy nam na gronie naszych przyjaciół. Myślę, że to jest prawdą, w przypadku każdego. Nie mam racji ?
EAMONN: Fascynujące jest czytać o was. Macie jak powiedział John, już pod 24. Kto ma 24? Pewnie nie macie zbyt wiele czasu na swoje życie prywatne. Jakiego typu ludzie są waszymi przyjaciółmi. Kto należy do waszej kliki?
PAUL: Wiesz...
JOHN: Nie mogę przypomnieć sobie nikogo, kto nas kocha, naprawdę.
GEORGE: Ludzie jak my, z tego samego biznesu.
PAUL: Tak, ludzie w tej samej branży. Ponieważ nie ma szansy, byśmy mogli rozmawiać o czymś innym. Np. Stonesi. Zawsze rozmawiamy ze sobą na temat naszych płyt.

Brian Epstein w show u Eamonna Andrewsa - 23.05.1965
___________________________________________________________________

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

HISTORY THE BEATLES

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz