WYWIADY: Ostatni wywiad Johna dla Rolling Stone - 5.10.1980 (cz. 1)




Jonathan Cott (na zdjęciu): "Witamy w naszym wewnętrznym sanktuarium" wita mnie John w zaimprowizowanej ceremonii powitania w biurze Yoko w budynku Dakota. Jest piątek wieczorem, 5 grudnia. Yoko opowiada mi o ich współpracy nad albumem "Double Fantasy", który pojawił się: w tegoroczną wiosnę, wysłałam Johna z Seanem na Bermudy a ja zostałam w domu by 'zająć się biznesem'. Piosenki powstawały codziennie, gdy para śpiewała je sobie przez telefon podczas codziennych rozmów.
--------

John Lennon rozmawiał z redaktorem Rolling Stone Jonathanem Cottem przez ponad dziewięć godzin w swoim mieszkaniu w nowojorskim Upper West Side oraz w studio nagraniowym Record Plant. Trzy noce później Lennon został zamordowany. Wywiad miał pierwotnie zostać zamieszczony w pierwszym numerze 1981 roku, ale po zabójstwie Lennona, Cott zamiast tego napisał nekrolog dla Lennona i zakończył go fragmentami różnych rozmów. W rzeczywistości nigdy nawet nie w pełni transkrybował swojej taśmy. Poniże pełny wywiad, który ukazał się w 30. rocznicę śmierci Johna. Radosna, niesamowicie zabawna, inspirująca, nieustraszona i wywrotowa rozmowa, którą Lennon podzielił się z Cottem tej nocy, gdy przygotowywał się do wielkiegi powrotu w środek muzycznego biznesu po pięciu lat życia tylko na łonie rodziny. To drugi słynny wywiad Johna obok zamieszczonego już na blogu tego dla 'Playboy'a.


COTT: Wiesz, ciągle puszczam drugą stronę 'Double Fantasy', bez przerwy.
JOHN: [uśmiecha się] Jak się masz? Dla mnie ostatnie tygodnie to jak jakiś szkolny zjazd.Spotkaliśmy Ethan Russell, zrobiliśmy kilka video do naszych nowych piosenek, Annie Leibovitz była tutaj. To ona zrobiła moje okładkowe zdjęcie dla Rolling Stone. Dobrze jest widzieć znowu wszystkich, których znaliśmy - wszyscy ocaleliśmy. Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz?

COTT: Spotkaliśmy się - Ty z Yoko we wrześniu, 17-go, 1968. [mówię, pamiętając kilka naszych pierwszych spotkań. Byłem szczęściarzem, facetem we właściwym miejscu i czasie. John zdecydował się wtedy być bardziej 'publiczny' i chętny do demistyfikacji siebie jako Beatlesa... Po latach mam znowu te szczęście rozmawiać z nim. John jest taki sam jak wtedy, dostępny i bardzo dowcipny. Mówię, że chyba powinienem opisać go jak wygląda].
JOHN: Pozwól, że ci pomogę. [ironicznym tonem]: Ma na nosie okulary. Normalne, plastikowe w niebieskiej oprawie. nie przypominają w niczym słynnych babcinych drucianych okularów, których przestał używać w 1973. Ma na sobie spodnie z lamówką, te same czarne kowbojskie buty, które zrobił w Nudie w 1973 roku, sweter Calvina Kleina i podartą koszulkę Mick Jaggera, którą dostał, gdy Stonesi koncertowali w 1970 roku i tak dalej. Na szyi nosi mały, trzyczęściowy, diamentowy naszyjnik, który kupił na znak pojednania - po kłótni z Yoko - która mu później go oddała w rodzaju rytuału. Może być tak? Wiem, że musisz skończyć do poniedziałku, ale musimy z Yoko udać się do Record Plant zremiksować parę piosenek Yoko ma potencjalną płytę disco. Może pojedziesz z nami do studia i tam dokończymy rozmowę.
COTT: Nie będzie na niej twoich piosenek? [pytam gdy wsiadamy do postawionego samochodu]
JOHN: Nie, ponieważ to nie moje rzeczy. [Śmieje się, samochód rusza z miejsca]. Słyszałem, że w Anglii ludziom podobają się piosenki Yoko z nowego albumu i pytają dlaczego robię proste piosenki w stylu 'starych Beatlesów'. Nie miałem pojęcia nic o punku czy to tam się dzieje. "John!Byłeś dobry w 'Walrusie', ale to już nie jest teraz na czasie" . Jestem bardzo dumny z Yoko. Zasługuje na pochwały. To był długi dystans. Chciałbym by miała swoją stronę A ze mną na stronie B. Zrobimy tak któregoś dnia.

COTT: To interesujące. Żadna gwiazda rock and rolla, które przychodzą mi na myśl, nie nagrała płyty ze swoją żoną i dała jej pięćdziesiąt procent miejsca na płycie.

JOHN: Po raz pierwszy tak zrobiliśmy. To dialog i niejako się wskrzesiliśmy, jako John i Yoko, nie jako John, były Beatles, czy Yoko z Plastic Ono Bandu. To tylko nas dwoje, a wszystko to oznaczało, że gdyby płyta się nie sprzedawała, oznaczałoby to, że ludzie nie chcieli nic wiedzieć o nich, innymi słowy nie chcieli więcej Johna, czy nie chcieli Johna z Yoko, a może chcieli tylko Yoko. Ale nie ruszałoby nas, gdyby nie chcieli naszej dwójki. W czasie mojej kariery, to ja wybierałem z kim pracuję, jedno-nocne epizody jak te z Davidem Bowie czy Eltonem Johnem - i byli to Paul McCartney i Yoko. To ja wziąłem Paula do mego zespołu, The Quarrymen, on przyprowadził George'a a ten z kolei wprowadził Ringa. Yoko była drugą osobą, która interesowała mnie jak artysta i ktoś, z kim mógłbym pracować. To nie były złe wybory.

 Kiedy przybywamy do studia, inżynierowie odtwarzają taśmy Yoko z nagraniami "Kiss Kiss Kiss," "Every Man Has a Woman Who Loves Him" (obie z albumu "Double Fantasy) oraz bardzo energiczny nowy utwór disco Yoko (nie ma go na albumie) "Walking on Thin Ice", w którym John ślizga się na gitarze w stylu tym z piosenki Sanforda Clark'a "The Fool" z 1956.
 JOHN: W jaki inny sposób mogłem wrócić do tej gry. [Mówi John, gdy już przyjechaliśmy do studia i się w nim rozgościliśmy]. Wróciłem z miejsca, które najlepiej znam - tak bezpretensjonalnego, jak to tylko możliwe - nie po to by coś udowadniać, ale by się tym cieszyć.
COTT: Słyszałem, że zawiesiłeś gitarę nad swoim łóżkiem na ostatnich pięć czy sześć lat, i zdjąłeś ją dopiero by grać na niej dla "Double Fantasy". To prawda?
JOHN: Kupiłem tą piękną, elektryczną gitarę, gdzieś w tym czasie, kiedy wróciłem do Yoko i ona urodziła dziecko. To nie jest normalna gitara, nie ma wypełnienia, tylko ramię i coś na kształt tuby, wygląda jak tor saneczkowy. Możesz wydłużać jej kształt, w zależności czy siedzisz czy stoisz. Trochę na niej grałem, potem ją powiesiłem za łóżkiem, ale od czasu do czasu spoglądałem na nią, ponieważ nigdy nie miałem tak profesjonalnej rzeczy, nigdy na czymś takim nie grałem. Nie chciałem jej chować w taki sposób jak chowa się instrumenty, bo byłoby zbyt bolesne na nią wtedy patrzeć. Ale patrzyłem czasem na nią i myślałem: 'Ściągnę ją kiedyś na dół?' Obok niej na ścianie napisałem numer 9 oraz powiesiłem sztylet od Yoko - zrobiony  w czasie Wojny Secesyjnej z noża do chleba. By odcinał złe wibracje i symbolicznie od przeszłości. To wszystko wyglądało jak obraz, ale nigdy naprawdę go nie widziałem, aż później uświadomiłem  sobie, "No dobra, w końcu mogę się dowiedzieć o co chodzi z tą gitarą". Zdjąłem i ją używałem jej w czasie powstawania "Double Fantasy".
W czasie nagrywani "Starting Over", którą nazywałem "Elvis Orbison" śpiewałem 'I want you I need only the lonely.' Znowu narodził się we mnie rocker, czułem się świeżo, wracałem do moich korzeni. Tak jak Dylan w czasie kiedy robił "Nashville", z tym, że ja nie miałem żadnego swojego Nashville, no wiesz, pochodziłem wszak z Liverpoolu. Więc wróciłem do płyt, które znałem - Elvisa, Roy'a Orbisona, Gene'a Vincenta i Jerry Lee Lewisa. Okazjonalnie oderwałem się od 'Walrusa' czy 'Revolution 9', ale moja dalsza strona została całkowicie zajęta przez Yoko.
  Pierwszy wspólny koncert zagraliśmy w 1968 na Cambridge University, kiedy miała zabookowany koncert z kilkoma jazzmenami. Wtedy po raz pierwszy wystąpiłem jako nie-Beatles. Stałem sobie pogrywając na feedbacku, ale ludzie rozpoznali mnie i byli bardzo zdenerwowani. 'Co on tu robi?'. Jak zawsze: Zostań w swoim worku... Więc  kiedy ona spróbowała rocka oburzali się także. Gdy ja wzorem np. Turnera przy Tinie, z tym, że Tina była inna, chciałem byś tylko jej muzykiem, instrumentalistą, to wkurzali się niektórzy muzycy jazzowi. Każdy ma jakieś zdjęcia, w które chcą wpakować cię inni. To prawie tak samo jak spełnianie oczekiwań rodziców, z tym, że tym razem są to tak zwani krytycy, czy faceci z maszyną do pisanie, w swoich małych, zadymionych pokoikach, z drinkiem. I ok. to w porządku. Ale są też ludzie ktorzy chcą wyrwać się ze swoich worków



COTT: Pamiętam lata temu waszą wiedeńską konferencję prasową w workach.
JOHN: Taaa, śpiewaliśmy ludową, japońską piosenkę ukryci w workach. ''Das ist really you, John? John Lennon in zee bag?' Ale skąd mamy wiedzieć, że to ty? Bo ja wam to mówię. Uh, a nie możecie wyjść z tych worków? Nie, ponieważ nie chcemy z nich wyjść. Czy nie zdajecie sobie sprawy z tego, że to pałac Hapsburgów? Myślałem, że to hotel. Nooo, teraz to hotel. W tym hotelu zapamiętałem, że mieli świetne ciasto czekoladowe.
COTT: W "Beautiful Boys" Yoko śpiewa: 'Please never be afraid to cry.../Don't ever be afraid to fly .../Don't be afraid to be afraid.' "
JOHN: Tak, to bardzo piękne. Często się boję, i nie boję się bać, chociaż zawsze jest strasznie. Ale o wiele bardziej bolesne jest nie próbować być sobą. Ludzie spędzają wiele czasu na próbowanie być kimś innym i jak sądzę, prowadzi do do starszynych chorób. Możesz mieć raka lub coś innego. Zauważyłeś, że wielu twardych facetów umiera na raka? Wayne, McQueen.  Myślę, że coś jest na rzeczy - nie znam się jednak na tym, nie jestem ekspertem - że żyje się jakby było się uwięzionym. Tłumiąc w sobie samego siebie, niezależnie czy to jest strona kobieca czy twoja bojaźliwa strona. Mam tego świadomość ponieważ pochodzę ze szkoły z pozoru macho. Nigdy nie byłem prawdziwym dzieciakiem z ulicy czy twardziele. Ubierałem się jak Teddy-boy i identyfikowałem się z Marlonem Brando czy Elvisem, ale nigdy nie byłem jakimś ulicznym bandziorem, nie należałem do żadnego gangu. Byłem zwykłym chłopakiem z przedmieść próbującym naśladować rockersów. Ciężko spoglądałem na życie. Spędziłem całe moje dzieciństwo ramionami wokół mojej głowy, bez okularów, bo nosiły je tylko maminsynki, chodząc zatrwożony ale z najgroźniejszą twarzą, jaką tylko mogłeś zobaczyć. Wpadłem ze względu na swój wygląd w kłopoty. Chciałem wtedy być takim Jamesem Deanem. Potrzeba było dużo siły i walki by przestać być takim. Ale nadal w to wpadam, kiedy czuję się niepewnie. Ciągle wpadam w stan Jestem-dzieckiem-ulicy, choć tak naprawdę wciąż pamiętam, że nigdy nim nie byłem.




















Część druga wywiadu: tutaj.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz