BRYTYJSKA INWAZJA - WYWIADY cz. 5 - LONDYN, February 22, 1964

 

 Powrotowi The Beatles z Ameryki i fakt odniesienia tam kolosalnego sukcesu nadano w Wielkiej Brytanii taką rangę iż BBC zdecydowało nadać ich lądowaniu wydarzenia o znaczeniu narodowym i go w całości zarejestrować. Wywiad, nagrany już hotelu Kingsford-Smith na lotnisku, wyemitowano w sobotnim sportowym programie tv 'Grandstand'. Wywiad, który przeprowadził czołowy komentator sportowy BBC, David Coleman, pokazano jako wstawkę pomiędzy wiadomościami sportowymi z wyścigów konnych, rugby, boksu i płki nożnej, co gwarantowało, że oglądał go cały kraj, nie tylko fani zespołu. Wielka Brytania, Anglia przede wszystkim uwielbiała "swoich chłopców", coraz częściej nazywaną Fab Four. 

 


P: Witajcie chłopcy. Jak przyjęto was w Ameryce w porównaniu z u nas ?
RINGO: Oh wspaniale, tak samo dobrze.
JOHN: Było lepiej
PAUL: Lepiej
RINGO: Było lepsze.
P: Muszę powiedzieć, że nawet wy, schodząc tam po schodach z samolotu wyglądaliście na zaskoczonych.
PAUL: O tak.
JOHN: Cóż, a nie powinniśmy byli ?
GEORGE: Był wczesny ranek, dopiero wstaliśmy.
JOHN: Taa, właśnie się obudziliśmy.
RINGO: Nie wstaliśmy. bo wcale się nie kładliśmy. Nie zapominajcie o różnicy czasu tu i tam.
P: No i co sądzicie o Ameryce ? Waszym zdaniem bardzo się różni ?
RINGO: Jest większa
P: Zgubiłeś się tam, George?
RINGO: Przekazuję teraz pałeczkę George'owi.
GEORGE: Nie, wcale się nie zgubiłem, George."
PAUL: Nikt mu nie pozwolił wyjść. Był cały czas w hotelu.
GEORGE: Taaa, jak tylko tam dotarliśmy przywiązali mnie do łóżka.
(ogólny śmiech) 

 




PAUL:
Ale to cudowne miejsce. Pokochaliśmy je.
P: Czy koncert tam różnią się od tych tutaj?
GEORGE: O tak!
P: To znaczy?
GEORGE: Nie grasz tam w teatrach. Te miejsca, w których graliśmy -  Carneggie Hall i te drugie w Waszyngtonie.
RINGO: Duży stadion.
GEORGE: Taaa, wielki stadion z publicznością wszędzie naokoło i fatalna akustyka.
JOHN: Taa, trochę się z tym boksowaliśmy zanim zaskoczyło...
RINGO: Taa, to było świetne.
GEORGE: No bo to było dobre, no wiesz, całkiem coś nowego, prawda John ?
JOHN: O tak, teraz przekazuję cię Paulowi. (śmiech)
PAUL: O tak, było.
P: Teraz do Ringo. Słyszałem, że trochę ciebie poturbowano na przyjęciu w ambasadzie. To prawda?
RINGO: Nie całkiem. Ktoś obciął mi kosmyk włosów, i tyle.
P: Popatrzmy na nie. Wydaje się, że jeszcze ci sporo zostało.
RINGO: (obraca głową) Nie dostrzegasz różnicy? Tu, z tej strony są dłuższe.
P: Co się dokładnie wydarzyło?
RINGO: Nie mam pojęcia. Rozmawiałem, dawałem wywiad, tak jak teraz.
(John z Paul em zaczynają udawać, że obcinają Ringo kosmyki włosów)
RINGO: Po prostu rozmawiałem się, rozejrzałem się i widziałem 400 osób wokół uśmiechających się -  cóż miałem powiedzieć?
JOHN: Co miałem powiedzieć!
RINGO: Nie znamy nigdy jutra (Tomorrow never knows). [Zwrotu tego, tzw. "ringoizmu"  John użyje za dwa lata do tytułu swojego wielkiego numeru, który znajdzie się na albumie "Revolver"]
(John wybucha śmiechem)
P: George,Jak podoba ci się to, że jesteś określana jako tajna broń naszego premiera?
GEORGE: Taaa, to fajnie. Nie załapałem tego gdzie to było powiedziane: "Zarabiają te wszystkie dolary dla Brytanii", że niby dzielimy się nimi czy coś w tym rodzaju.
(śmiech)
P: Powiedziano nam, że wróciliście z Ameryki jako milionerzy.
PAUL: No nie, żartujesz.
JOHN: Następnym razem.
P: Może teraz coś o Miami. Rozumiem, że bawiliście się tam gdzie bawią się milionerzy.
RINGO: Oh, Miami było fascynujące.
P: Trochę sobie tam pożyliście.
PAUL: Taaa, wypożyczyliśmy tam te ich wille. Ludzie wydzwaniali do nas i pytali czy chcemy może ich domy. Odpowiadaliśmy, że jasne (Paul udaje w tym momencie amerykański akcent).
(śmiech)
PAUL: Jeździliśmy tam wszyscy na nartach wodnych łowiliśmy ryby.
(Paul pokazuje rękoma złowione duże ryby, John pokazuje ją w dwóch palcach)
RINGO: Złowił potwora.
P: I jak to porównacie z New Brighton?
PAUL: (śmieje się) Z New Brighton? No, nie było tak słonecznie, jak oczywiście w New Brighton.
RINGO: No jasne, przegapiliśmy tam doki.
JOHN: I ludzie nie mieli tam tylu pieniędzy.
 

 

GEORGE: I na plaży w Miami więcej było oleju.
P: Chcielibyśmy teraz usłyszeć o waszym spotkaniu z panem Clay'em (Cassius Clay aka Mohammed Ali)
JOHN: Bardzo wysoki
RINGO: Taa, duży facet.
PAUL: Wspaniale się śmieje, robi wrażenie, no i jestem dużym gościem.
GEORGE: Pokona Sonny'ego Listona w trzeciej.
JOHN: Tak powiedział.
RINGO: No, właśnie tak.
PAUL: Tak powiedział, ale nie sądzę, żeby tak się stało. (ostatecznie Clay, jeszcze wtedy nie Muhammad Ali pokonał Listona, który poddał się w siódmej rundzie, mimo, że dominował nad Clay'em w szóstej - walka odbyła się 25 lutego 1964)
P: Paul, słyszałem, że rozmawiałeś tam z Harry'm Carpenterem (znany brytyjski komentator sportowy specjalizujący sie w boksie).
PAUL: Taa, zapytał mnie kto wygra. Powiedziałem mu, że moim zdaniem wygra Liston.
JOHN: (żartobliwie) Tchórz!
PAUL: (śmieje się) No, jestem. To było przecież w obozie Clay'a, wszędzie sami wielcy faceci, musiałem szeptać.
JOHN: (zaczyna śpiewać, Paul dołącza się) 'Liston, do you want to know a secret.
(śmiech)

RINGO: Podłączcie sprzęt, nagramy to i sprzedamy.
P: A jaki się wydał tobie Ringo ? Pan Clay.
RINGO: Jest większy niż my wszyscy razem.
P: Powiedziano nam, że zachowywał się tak, że nawet Beatlesi nie mogli sie z nim równać.
PAUL: Taa, taki był.
RINGO: Był dobry.
JOHN: Mówił: " 'I'z beautiful, and you'z beautiful, too!!"
(śmiech)
PAUL: To prawdziwy showman.
RINGO: Całkowicie.
 
 
 

 
P: Teraz, gdy już wróciliście, to po raz pierwszy od dłuższego czasu wypadliście poza Top Ten.
JOHN: (wydaje komiczny dźwięk rozczarowania)
P: No i co z tym?
PAUL: Nie wiem.
JOHN: Coś sugerujesz?
P: I jak wam po drodze z tym?
JOHN: Możemy pójść sobie prosto, czyż nie
GEORGE: Zacznę się uczyć stepowania.
PAUL: Ringo zabierze się za komedie.
P: Macie coś w planach, poza nakręceniem filmu?
PAUL: Mamy sesję nagraniową w następnym tygodniu.
JOHN: (to Paul) Cicho sza!
RINGO: Nie rozpowiadaj tego.
PAUL: My nie. Sorry, to kłamstwo (i dodaje szeptem): Nagrywamy w następnym tygodniu.
P: Nie powiecie nam gdzie?
PAUL: Nie!
RINGO: Nie możemy ci tego powiedzieć!
JOHN: No nie! W Decca! (pamiętamy, że wytwórnia Decca odrzuciła The Beatles).
(śmiech)
P: A wasze wrażenia na temat dorosłych Amerykanów? Usłyszeliśmy od was o nastolatkach, a ty Ringo zdaje się coś na ten temat mówiłeś...
RINGO: Co takiego powiedziałem?
P: Ty mi powiedz.
RINGO: (żartobliwie) Nie wiem. Ty wiesz. Jestem tak często cytowany, że to aż jest śmieszne.
(śmiech)
P: Paul, powiedz mu co on powiedział.
PAUL: Nie pamiętam. O dorosłych?
RINGO: Są starsi ode mnie.
(śmiech)
P: Powiedziałeś, że dorośli są większym problemem niż nastolatki.
RINGO: Oh, tak. Cóż, po prostu często są irracjonalni.
PAUL: O tak, zgadzam się.
RINGO: Miałem na myśli to, że nastolatki proszą cię o autograf, dostają go i odchodzą. Dorośli chcą wiedzieć gdzie byłeś, i jeszcze...
PAUL: Taaa, obcinają ci także włosy.
RINGO: Taa, nie wiem dokładnie czy to był dorosły, ale ktoś to zrobił.
P: Czy udało się wam uciec od tego wszystkiego, całego zamieszania wokół was, uciec i być samym ?
JOHN: Mieliśmy takie trzy dni na koniec, już po show Eda Sullivana w Miami. Mieliśmy wolne, to były trzy dnie, prawda?"
PAUL: Tak.
RINGO: Coś koło tego.
P: No nic, w każdym razie miło chłopcy, że jesteście z powrotem. Dziękuję bardzo.
PAUL: Dziękuję.
RINGO: Dobrze było cię widzieć. Trzymaj się ciepło.
JOHN: (naśladując Ringo) Trzymaj się ciepło.



 
 
 
I drugi wywiad z tego samego dnia: Londyn,22 lutego 1964




 
Wywiad na lotnisku dla producenta programu Pathe News w specjalnej audycji poświęconej powrotowi zespołu z USA, "Beatles Welcome Home". Program przeznaczony do dystrybucji w kinach na wzór naszej dawnej Kroniki Filmowej. 



P: George, wasi fani byli zachwyceni, przypuszczam, że także prasa, a wy ? Także ?
GEORGE: O tak, było wspaniale. Wszystko. Wszystko było odlotowe.
P: Nawet praca?
GEORGE: Taaa, cieszymy się nią. To było coś innego, inne miejsca z publicznością naokoło nas.
P: Co zrobiło na tobie największe wrażenie? Mieliście czas by to wszystko sobie przyswoić?
GEORGE: O tak. Najbardziej ucieszyło nas słońce w Miami. No wiesz, to takie zdrowe.
P: Czy z całej czwórki jesteś już zdrowy?
GEORGE: Nie, ale słonce było bardzo pomocne dla zdrowia.
P: Miałeś szansę uciec od wszystkich i mieć trochę czasu dla siebie ?
GEORGE: Tak.
RINGO: Uciekł mi dwa razy!
(śmiech)
P: A co tobie Ringo najbardziej podobało się w tej podróży?
RINGO: Oh, pokochałem wszystko. Najbardziej Miami - tamte słońce. Nie miałem o takim pojęcia, dopóki się tam nie znalazłem.
P: Nie ma takiego w Liverpoolu?
RINGO: Nie, jest tam wycięte.
(śmiech)
P: John, czy tobie udało się gdzieś uciec samemu, tak byś był nie rozpoznanym?
JOHN:
Tak, wiesz, pożyczyliśmy kilka domów od milionerów.
P: Możecie już sobie pozwolić na kupienie takich domów od bogaczy?
PAUL: Nie.
JOHN: Prędzej byśmy je sobie wypożyczyli, wychodzi taniej.
(śmiech)
JOHN: Jeździliśmy trochę na nartach wodnych.
RINGO: Tak, oj mieliśmy mnóstwo zabawy.
P: (do Johna) Czy twoja żona też dobrze się tam bawiła?
JOHN: Uwielbiała to (robi minę) Kto??? Kto???
PAUL: Ciszo sza!
RINGO: Nie mów nikomu, że jest żonaty, to sekret.
P: A jak z gustami tamtejszych fanów. Smakują tak samo?
JOHN: On jeszcze nikogo nie ugryzł.
(śmiech)
PAUL: Spodziewaliśmy się, że ludzie będą tam inni, ale nie byli. Jedyną rzeczą był ich akcent. To była ta jedna różnica.
P: Czy ich zdaniem śpiewacie z angielskim czy amerykańskim akcentem?
PAUL: Nie, jakiś facet powiedział: 'Jak to możliwe, że choć jesteście z Brytanii to śpiewacie z naszym akcentem', coś w tym stylu. Próbowaliśmy mu to wytłumaczyć, eh, było sporo zabawy.
P: Kiedy wróciliście z Francji mówiliście, że tam lubią szybsze numery.
PAUL: Tak.
P: I co zrobiliście tam, ta sama rutyna co wszędzie?
PAUL: Uhhh, taaa.
JOHN: Śpiewaliśmy same stare numery.
GEORGE: Wiele naszych nagrań jest tam już przebojami.
PAUL: O tak, musieliśmy tam grać 'Please Please Me'. Nie śpiewamy już jej od dłuższego czasu ale to jest tam teraz na listach przebojów.
P: Tak, to już tutaj historia. A co z style The Beatles - peruki, garnitury i inne rzeczy. Vzy one się tam sprzedają?
GEORGE: Tak, i to dobrze.
RINGO: (żartobliwie) 15 milionów dziennie.
P: Słyszałem, że pod koniec roku każdy z was będzie już milionerem.
GEORGE: Oh. To fajnie.
(śmiech)
P: A macie przynajmniej czas wydawać te pieniądze?
BEATLES: (jednogłośnie) Jakie pieniądze???
P: Czy on  (Brian Epstein) nic wam nie daje ?
GEORGE: Nie, nie. Widziałeś jaki ma teraz samochód?
(śmiech)
P: Czy macie zamiar powrócić do Ameryki ? Dołączyć do tamtejszych gitarowych elit?
RINGO: Chcielibyśmy tam wrócić, ale nie zostaniemy tam. Kochamy Anglię.
 
 

 
 

 Historia The Beatles
History of  THE BEATLES



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz