ALF LENNON - OJCIEC

JOHN: Zobaczyłem się z nim i rozmawiałem, ale postanowiłem, że nie chcę go znać.

Czas najwyższy napisać o osobie, o której wyżej mówi Beatles-John, jego ojcu, który pojawił się w jego życiu, w okresie gdy zespół podbijał świat. W biografii Johna  pióra Philipa Normana czytamy:
Alfred Lennon przez cały ten czas, od kiedy pozwolił Julii odebrać sobie 6-letniego Johna, nie próbował się z nim skontaktować.Nawet po śmierci Julii w 1958. Jego sposób myślenia cechowało rozdarcie między fatalizmem a donkiszoterią, co często torpedowało jego karierę w różnych dziedzinach. Po przejęciu opieki nad synem przez Mimi, zrozumiał, że już nigdy nie będzie odgrywał w jego życiu istotnej roli, i że powinien porzucić wszelkie nadzieje na poprawę swojego wizerunku, wpajanego Johnowi od małego przez Mimi. Decyzja ta była dla niego bardzo bolesna - tak przynajmniej później twierdził - i przez dwie dekady nie miał pojęcia jak sobie radzi jego "mały kumpel". Aż do chwili, gdy pod koniec 1963 roku dowiedział się tego z nagłówków wszystkich gazet, magazynów i serwisów informacyjnych.

Freddie w wieku gdy zginął jego syn - . 40
Alf miał już ponad 50-tkę i będąc "non-stop" w drodze, nie kiwnął palcem aby poprawić swój status społeczny ani materialny. Wciąż pracował jako pomocnik kucharza (pomywacza) - w pubach i niewielkich hotelikach na południu i środkowej części kraju, przy czym zwykle wybierał posady, które gwarantowały wikt i opierunek. Od 1946 roku nie dorobił się domu, mieszkania, żadnych oszczędności. Nigdzie nie zapuścił korzeni i nie znalazł kobiety, przy której mógłby zapomnieć o Julii. Pomimo tego wciąż był zażywnym jegomościem. Mocno stąpał po ziemi, jak jakiś  staromodny musicalowy maestro zaczesywał włosy do tyłu.I wszędzie gdzie się pojawiał był duszą towarzystwa. Jakiś czas temu przestał używać imienia Alf i zaczął używać imienia Fred, z czasem skracając je do Freddiego.
  Kiedy cała Anglia zaczęła jak na zawołanie pisać i mówić o Johnie Lennonie, jego ojciec pracował akurat w pubie Grasshopper, niedaleko Caterham w hrabstwie Surrey. Dopiero, gdy któraś osoba zwróciła mu uwagę, że obaj noszą identyczne nazwiska i pochodzą z tego samego miasta, Freddie zaczął podejrzewać, że może być ojcem tego słynnego Johna Lennona. Jak potem utrzymywał, właściciel pubu na własną rękę "sprzedał go" dla 'News of the World' - stąd potencjalne zagrożenie demaskatorską publikacją, o której pod koniec roku 1963 Johnowi doniósł Michael Braun. Nie doszła ona jednak do skutku. Zanim Freddiego dopadli dziennikarze śledczy z 'News of the World', on rozsierdzony zachowaniem swojego szefa porzucił pracę i wyruszył w Anglię.
   Początkowo nie miał zamiaru spotykać się z Johnem,. Jak mówił, dobrze wiedział, że wszelkie próby nawiązania kontaktu napiętnowałyby go jako darmozjada. Robił więc najlepsze, co mógł - unikał na siebie zwracania uwagi. Zatrudnił się w kuchni hotelowej w Bognor Regis. Mniej więcej w tym czasie, w gazetach pojawiły się informacje, jakoby w dzieciństwie John został porzucony przez ojca i od tamtej pory nie miał od niego żadnej wiadomości. Przynajmniej to pierwsze było oszczerstwem - Freddie "porzucał" Johna tylko wtedy, gdy wypływał w morze albo kiedy w czasie wojny spełniał swój obywatelski obowiązek. We własnym mniemaniu również porywając Johna do Blackpool, z zamiarem wyjazdu do Nowej Zelandii i rozpoczęcia tam nowego życia,a następnie pozwalając Julii odebrać syna, kierował się wyłącznie jego dobrem.
  W ujawnieniu tożsamości Freddiego swój udział mieli także dwaj wujowie, o których imieniu sławny Lennon zapomniał z wiekiem.  Starszy brat, Sydney - który po incydencie z Blackpool wierzył,że uda mu się zaadoptować Johna -  miał o Freddiem podobne zdanie co Mimi. Teraz gdy beatlemania była w pełnym rozkwicie, Sydney napisał do Freddiego list. Surowo ostrzegał w nim brata, żeby nie sprowadził na Johna "hańby", usiłując zdyskontować jego bogactwo i sławę. Z kolei zawsze lojalny młodszy brat, Charlie, namawiał go, żeby wszystko powiedział synowi. Najlepiej prosto z mostu wyjaśniając, w jaki sposób zamiast do wujka Sydneya trafił on na wychowanie do ciotki w Mendips. Freddie Lennon wściekł się. W towarzystwie Charliego wrócił do Liverpoolu i zgromił Sydneya przy wszystkich kolegach z pracy. W wyniku tego zajścia obaj bracia nigdy się już do siebie nie odezwali.
John i W.Brambell w pierwszym filmie A HARD DAY'S NIGHT
  Dziwnym zbiegiem okoliczności w czasie, gdy John kręcił sceny z udziałem Wilfreda Brambella do 'A Hard Day's Night', zaledwie o kilkadziesiąt metrów dalej znajdował się prawdziwy ten "samotny  staruch z Liverpoolu", który - podobnie jak jego włąsny ojciec, minstrel z Kentucky - powinien był "wyjechać na zachód od Ameryki" i który z całą pewnością "źle skręcił w życiu".
  Freddie przyjechał do Londynu w poszukiwaniu pracy i w kafejce nieopodal Scale Theatre, gdzie filmowano występ Beatlesów, pijał herbatę. Później opowiadał, że to widok rozwrzeszczanych fanów pomógł mu podjąć decyzję o przedstawieniu światu swojej wersji wydarzeń na łamach prasy. Na trybunę wybrał 'Daily Sketch', łagodniejszy z dwóch tabloidów, które ukazywały się wówczas w Wielkiej Brytanii., Jak można było łatwo przewidzieć, 'Sketch' nie był zainteresowany prostowaniem życiowych zakrętów swego informatora, ale konfrontując Johna z zaginionym ojcem, złapał gorący temat.Żeby uniemożliwić konkurencji dotarcie do Freddiego, ukryto go w hotelu pod strażą, gdzie obficie dostarczano mu alkohol. Codziennie - niczym w powieści szpiegowskiej - przewożono go do Scale Theatre i podczas gdy dziennikarze negocjowali z Epsteinem warunki dopuszczenia ojca przed oblicze Johna, ten czekał w samochodzie.

  Ich spotkanie (kwiecień 1964), jak wspominał później Freddie, było krótkie i początkowo przebiegało w lodowatej atmosferze. Na widok swego ojca John nie okazał najmniejszych emocji, tylko z kamienną twarzą zapytał, czego chce. Freddie odparł, że nie chodzi mu o pieniądze ani o ślizganie się na sławie Beatlesów. Że wszystko, czego pragnął, to - po latach wymazywania jego osoby z życia syna, najpierw przez rodzinę Julii, a następnie przez dziennikarzy - dostać szansę obrony i wyjaśnienia motywów swego postępowania. Wydawało się, że kiedy zapewnił o tym Johna, Beatles nieco złagodniał. Freddie opowiedział mu swoją historię: że Julia zostawiła go dla innego mężczyzny, a on nie bacząc na to prosił ją, by do niego wróciła. Tłumaczył, że nigdy nie porzucił Johna, ale pod wpływem emocjonalnego szantażu, oddał go matce. Ojciec i syn wymienili się swoimi wspomnieniami, wspólnymi, z szarych czasów wojny - nawet pośmiali się kilka razy. Kiedy po dwudziestu minutach Freddie wychodził, był przekonany, że ich ponowne spotkanie po latach nie przebiegło aż tak źle.John wspominał to dużo gorzej (pierwsze zdanie na początku tekstu).
  Mimi także została ostrzeżona o tym, że Freddie planował wynurzyć się z niebytu. Kiedy w gazetach zaczęły się pojawiać wzmianki o dawnym Alfie, wysłał jej pełen niezadowolenia list. Przypomniał jej w nim, jakie - jego zdaniem - są fakty. Mimi jednak nawet go nie przeczytała, tylko na kopercie złożyła adnotację "zwrócić nadawcy". Wprawdzie Freddie nie mógł już  jej odebrać siostrzeńca, ale kiedy John do niej zadzwonił i opowiedział o swoim spotkaniu z ojcem oraz o artykule w 'Daily Sketch', Mimi odczuła "wstrząs, który przeszył całe jej ciało od koniuszków palców do stóp". Siostrzeniec zapewnił ja, że Freddie nie będzie ich więcej niepokoić. Sam zresztą też w to wierzył.(Tyle P. Norman, poniżej John z Antologii, kilka wypowiedzi: z 1966, 1972, 1976 i 1980 roku).
JOHN: Nigdy nie znałem ojca. Do 22 roku życia widziałem  go tylko dwa razy. Pojawił się, gdy miałem już na koncie kilka hitów. Zobaczyłem się z nim, porozmawiałem i uznałem, że nadal nie chcę znać...
  Pojawił się, kiedy byłem sławny, co wcale mnie nie ucieszyło.Przez całe moje życie wiedział, gdzie mnie znaleźć, bo prawie całe moje dzieciństwo mieszkałem w tym samym domu, który dobrze znał. Uznałem, że jego zachowanie jest nieco podejrzane, ale postanowiłem dać mu szansę po ty, jak wywarł na mnie presję poprzez prasę. Biorę gazetę i tytuł na pierwszej stronie: "Tata Johna Lennona myje naczynia. Dlaczego John się nim nie opiekuje ?" . Odpowiedziałem: "Bo on się mną nigdy nie opiekował". Ale opiekowałem się nim tyle co on mną, czyli jakieś cztery lata".
  Zacząłem go wspierać, ale potem poszedłem na terapię i przypomniałem sobie, jaki w głębi duszy byłem za to wściekły. Że zostałem jako dziecko przez niego opuszczony. (Rozumiem ludzi, opuszczających swoje dzieci, bo nie mogą sobie poradzić, czują własną biedę). Skończyłem terapię i powiedziałem mu, żeby wynosił się do diabła i on się wyniósł. Później tego żałowałem, bo przecież każdy ma problemy, nawet marnotrawni ojcowie. Jestem teraz starszy i rozumiem presję, jaką jest posiadanie dzieci czy rozwody oraz powody, z jakich ludzie ludzie nie mogą sobie poradzić ze swoimi obowiązkami.
   Kilka lat później ojciec zmarł na raka. Mając 65 lat, poślubił 22 letnią sekretarkę, która pracowała dla mnie lub The Beatles. Miał z nią dziecko, co uznałem, za przejaw nadziei u człowieka, który żył jak pijak i nygus.
   Żona Freddiego, wspomniana przez Johna, Pauline Jones, po jego śmierci opublikowała książkę: "Daddy, Come Home, Prawdziwa historia Johna Lennona i jego ojca". Posłuchajcie na koniec "Mother", gdzie John "rozlicza się " z rodzicami. Wcześniej singiel Alfreda Lennona, wydany w 1965, pocłuchajcie go uważnie, czy same początkowe nuty nie przypominają początku 'Imagine' ?

That's My Life - Alfred Lennon
John Lennon - Mother (live)



Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

22. GRUDZIEŃ 1966

sesja REVOLVER - dawny John, jeszcze bez drucianych okularów.
2 grudnia - finalizowanie prac (edycja, mixowanie – wersja mono) płytki : 'The Beatles' 4-th Christmas Record, Pantomime: Everywhere Is Christmas'
6 grudnia – PIERWSZA SESJA DO „SGT.PEPPER'S LONELY HEARTS CLUB BAND.” Ponadto w tym dniu Beatlesi nagrywają życzenia świąteczne dla pirackich radiostacji radiowych: Radio London oraz słynnej Radio Caroline. W owym czasie powstawało wiele podobnych radiostacji, chcących złamać monopol BBC na nadawanie muzyki w eterze. Często takie radiostacje zlokalizowane były na statkach (Radio Caroline), które krążyły wokół Wielkiej Brytanii, trzymając się wód neutralnych ale rząd wypowiedział wszystkim totalną wojnę. Beatlesi zawsze wspierali wszystkie radiostacje i nagrywali także swoje wywiady, wypowiedzi także dla pirackich radiostacji, wiedząc, że coraz częściej młodzież ich słucha właśnie na tamtych falach.

Prócz nagrania tzw. Christmas Message (które zostało zamieszczone w 1995 na drugiej stronie singla 'Free As A Bird' wraz z piosnkę 'Christmas Time Is Here Again'), zespół rejestruje w studiu pierwszy utwór, który znajdzie się albumie „Sgt.Pepper's Lonely Hearts Club Band”. Nagrywane są tego dnia dwa podejścia – zresztą uznane jako najlepsze – ścieżek z gitarą basową Paula i perkusją Ringa oraz drugie z gitarami Johna i George'a.
8 grudniadalsze prace (overdub wokalu i fortepianu Paula, nikogo z pozostałej trójki nie ma) nad 'When I'm Sixty Four' oraz nad 'Strawberry Fields Forever' (w tym wersja z wiolonczelami i trąbkami). Produkują: Dave Harries (inżynier techniczny) i George Martin, stronę techniczną obsługują jak zawsze Geoff Emerick i Phil Donald. Dodatkowe instrumenty do akustycznej wersji gitarowej Johna zaaplikował Martin. John będący bardzo niezadowolony z dotychczasowych rezultatów, zwrócił się do producenta by rozpisał partytury na instrument orkiestralne tzw. smyczki i blachy. Dlaczego pojawia się jako producent Dave Harries. Tego dnia Martin i Emerick udali się na premierę nowego filmu z Cliffem Richardem 'Finders Keepers' i spóźnili się do studia (Beatlesi zazwyczaj pojawiali się w studiu późnymi popołudniami a czasem nawet wieczorem).Ponieważ Beatlesi – po próbach - chcieli już nagrywać, obowiązki Martina przejął Harries. Tak wspomina tamtą sytuację sam DAVE HARRIES: Wkrótce po tym jak podłączyłem mikrofony i instrumenty – tej nocy – Beatlesi przybyli gotowi do nagrywania. Nie było nikogo prócz mnie, tak więc stałem się na tą chwilę producentem i inżynierem nagraniowym. Nagraliśmy cymbały Ringa, George'a i Paula na bongosach i innych instrumentach perkusyjnych (timps). Mal Evans grał na tamburynie, nałożyliśmy gitary, wszystko. Brzmiało świetnie. Kiedy George i Geoff pojawili się na górze w reżyserce, szybko zniknąłem, ponieważ nie powinienem był wcale nagrywać
Dave Harries, Paul McCartney, Ken Scott, John Smith, George Harrison George Martin
10 grudnia – na rynku krajowym pojawia się `A Collection of the Beatles Oldies (But Goldies)'.

11 grudnia – W Saville Theatre Brian Epstein prezentuje Little Richarda, któremu po koncercie oferuje kontrakt menadżerski. Czarnoskóry gwiazdor rock and rolla odrzuca go jednak.
15 grudnia – dalsza praca nad „Strawberry Fields Forever”. Może tym razem trochę szczegołów: Studio Abbey Road nr 2 , czas: 14.30-24.00. Nagrywanie: `Strawberry Fields Forever' (overdub do take 25, overdub do take 26). Mono mixing: `Strawberry Fields Forever' (remixes 5-9, z take 26). Producent: George Martin; Inżynier: Geoff Emerick; 2-gi Inżynier: Phil McDonald. Nagrywanie wiolonczeli, trąbek do `Strawberry Fields Forever'. Więcej o samej piosence w opisach PIOSENKI/SONGS. Wyżej przytoczyłem trochę „detali technicznych” by kolejny raz podkreślić fakt, jak doskonale znana jest cała faktografia studyjna zespołu (przeważnie te dane znamy dzięki Markowi Lewisohnowi, który spędził w archiwach EMI setki a może i tysiące godzin).
17 grudnia - Tara Browne, przyjaciel Paula, spadkobierca fortuny Guinessa spędza ten wieczór, oglądając z modelką Suki Poitier telewizję w domu przyjaciela w Earl Court.
18 grudnia – światowa premiera filmu „A Family Way” w londyńskim Warner Theatre, na której obecni są Paul z Jane Asher.
Paul na premierze "The Family Way".
Tara Browne
19 grudnia - około 13-tej Tara i Suki opuszczają dom. 7 minut później uczestniczą w wypadku samochodowym w Redcliffe Gardens (uderzają w inny samochód, uciekając przed nadjeżdżającym na nich z naprzeciwka). Tara umiera na drugi dzień w szpitalu. Przyjaciele opisują, że zginął tak jak żył, pędząc na złamanie karku. Jego przyjaciółka Suki przeżyła ale fatum jej nie opuszcza. Zostaje później dziewczyną Briana Jonesa z The Rolling Stonesów, który tonie w 1969. W 1981 ponownie uczestniczy w poważnym wypadku samochodowym, w którym ginie razem z mężem
John Lennon unieśmiertelnia Tarę słowami w „A Day In The Life”: He blew his mind out in a car, He didn't notice that the lights had changed,A crowd of people stood and stared, They'd seen his face before, Nobody was really sure If he was from the House of Lords. Tara Brown – nazywany przez brytyjską prasę „złotym dzieckiem lat 60-tych” - w chwili śmierci miał 21 lat. DO jego przyjaciół należeli między innymi: McCartney, inni z The Beatles, Mick Jagger oraz milioner John Paul Getty.W wieku 25 lat miał odziedziczyć majątek ok. 1 miliona funtów, jak na owe czasy – gigantyczny. Osierocił dwoje dzieci, ze swego wczesnego, bo zawartego w wieku 18 lat małżeństwa z Noreen McSherry. Na drugi dzień o wypadku młodego playboy'a mówi cała Wielka Brytania. „Daily Sketch' publikuje zdjęcie auta, sportowego Lotusa Elana Browne'a pod wypadku, który wygląda jak porsche gwiazdora z Ameryki, Jamesa Deana, zgniecione w wypadku z połowy lat 50-tych.
Suki i Brian Jones
George Martin

JOHN: Pisałem 'A Day In The Life' a przede mną na fortepianie leżał egzemplarz. Otworzyłem gazetę na 'News in brief' czy 'Far and Near', czy jakoś tak. Zwróciłem uwagę na dwie historie. Na jedną o spadkobiercy Guinessa, który zabił się w wypadku samochodowym. Taki był nagłówek tej historii. Zmarł w Londynie w wypadku... Nie skopiowałem tego wypadku, Tara nie „odpłynął” w wypadku. Ale o tym wtedy pomyślałem i taki napisałem wers.
PAUL (w „Many Years From Now”) uzupełnia: Wers o polityku, którego umysł odpłynął w samochodzie (blowing his mind out in a car) napisaliśmy razem. Przypisano go Tarze Browne, spadkobiercy Guinessa, ale w tym przypadku, gdy go pisaliśmy, nie wiązałem z Tarą w moim umyśle. Może w głowie Johna taka myśl się pojawiła. W mojej głowie miałem zupełnie inny obraz. Wyobrażałem sobie polityka, nafaszerowanego prochami, który zatrzymał się na skrzyżowaniu i nie zauważył zmiany. 'Blew his mind' było czystym odniesieniem się do narkotyków, nie mającym związku z wypadkiem samochodowym.
 
23 grudnia – wychodzi album z muzyką z 'The Family Way', singiel 'Love In The Open Air'.
24 grudnia – album 'Yesterday... and Today' 27-my tydzień na liście Billboardu (Top200).
26 grudnia -  w telewizji John i skecz:  `Not Only... But Also'. 

John i Peter Cook
29 grudnia – Praca w Studio, prace producenckie (miksowanie, edycja, kopiowanie na tasmy itd.) nad 'When I'm Sixty Four' oraz `Strawberry Fields Forever'. W Studio 2, od 19.00 – 2.15, po raz pierwszy praca nad : `Niezatytułowana - Untitled' (roboczy tytuł `Penny Lane').
!966, fotka jeszcze z sesji REVOLVER
____________
30 grudnia - prace producenckie nad 'When I'm 64' oraz 'Strawberry Fields Forever' – ciąg dalszy. Nagrywanie „Penny Lane”.
Koniec 1966, praca w studio, Paul, Martin, John i George
 31 grudnia – kolejny rok The Beatles za pasem. Tego wieczoru Harrison z żoną, Epstein, Clapton z innymi udają się do londyńskiego klubu Annabel's gdzie u panów są wymagane krawaty. George nie ma go i nie zostaje wpuszczony. Obsługa klubu proponuje mi pożyczenie specjalnego kołnierzyka i krawatu, będących na wyposażeniu klubu ale George odmawia. Towarzystwo przenosi się do skromniejszej restauracji j Lyons & Co, przy 7-14 Coventry Street W1 i tam witają Nowy Rok. Czy tego wieczoru Brian, bawiący się z przyjaciółmi mógł przypuszczać, że to jego ostatni Sylwester w życiu ? Nie dowiemy się tego nigdy ale z pewnością możemy założyć, że w ten wieczór jego depresyjne myśli zostały wypchnięte i bawił się doskonale.
Fotka z 1966, ale czasy tak wyglądających Beatlesów już odchodzą...
Tak wygląda zaniedbany klub Cavern w 1966 - Miejsce narodzin The Beatles (napis na dole)



Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

A COLLECTION OF BEATLES OLDIES - albumy


wydany: 9 grudnia 1966
indeks: PMC 7016 (mono, stereo) Parlophone
producent: George Martin
więcej szczegółów w opisie każdej piosenki.
 
 
 




Album kompilacyjny, wydany na Wyspach (także w Australii). Na Wyspach dla fanów niespodzianką, lub miłym zaskoczeniem, była tylko piosenka 'Bad Boy' ( w USA wydana już w czerwcu 1965), pozostałe piosenki to zawartość singli z lat 1963-1966, doskonale znane ale z radością powitane bo na jednym krążku.
W 1966 roku – tak będzie już do końca kariery zespołu – The Beatles wydali tylko jeden album a nie jak w poprzednich latach po dwa. Koniec roku to zawsze okres prezentów gwiazdkowych, EMI nie mogła przepuścić takiej okazji. Nie mając nowego materiału muzycznego oraz braku już możliwości nacisku na zespół by nagrywał więcej i więcej, wytwórnia odgrzała stare przeboje zespołu, dodając piosenkę, którą wcześniej Amerykanie poznali z „Beatles VI”.
Zawsze jest jakiś pierwszy raz. „Kolekcja 'staroci' Beatlesów” została pierwszym albumem (LP) zespołu, który w swoim rodzimym kraju nie dotarł do miejsca nr 1. Na listach przebywał przez 10 tygodni ostatecznie dochodząc najwyżej do miejsca 6-tego. Wszyscy znali te piosenki, mieli je już ale młodzież nie dysponując jak wiemy zbyt wieloma funduszami, musiała często zrezygnować z tej płytki w tym gorącym grudniowym okresie.
Wiele piosenek miało w przypadku tego albumu debiut albumowy, niektóre zmiksowano do wersji stereo, w przypadku np. piosenki 'She Loves You' miks stereo wykonano z kopii, okazało się wtedy, że oryginalna taśma-matka zaginęła.
Autorami projektów na okładce są: na tylnej stronie jak zawsze w tym okresie fotograf Robert Whitaker, na przedniej ilustracja Davida Christiana pod tytułem 'Carnaby Street'.


Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

PAUL MCCARTNEY - album "NEW" '2013

  1. Save Us – najczęściej, choć oczywiście to nie zasada, pierwszy numer ma zawsze rozpalić ciekawość słuchacza, czyli być co najmniej przyzwoitym. Takim zdecydowanie jest „Save Us”, choć nie jest to Paul w swojej najlepszej formie. Numer miał być szybki, z zacięciem rockowym i taki jest, ale pierwsze wrażenie po odsłuchaniu tego utworu to zastanowienie, ciekawość co będzie dalej, a nie radość, że jest już nieźle. Ciekawostką ale bez niespodzianki, że Paul gra tutaj na wszystkich instrumentach, prócz bębnów, za którymi zasiadł Paul Epworth, producent nagrania, facet znany ze współpracy z tak różnymi wykonawcami jak Adele, Florence And The Machine, Bruno Mars, czy moimi pupilami: Bloc Party. W dalszym ciągu słuchania płyty, okaże się, że to jednak jedna z lepszych piosenek na tym albumie. Lepiej niż średniak. Próbując dodać jakąś ocenę, skala 1-5 jest za mała więc może 1-10 da więcej możliwości). Ocena: 5,5

  2. Paul Epworth
    Alligator – piosenka zdecydowanie różniąca się od poprzedniej i zdecydowanie lepsza. Bardzo ciekawa aranżacja, zdecydowanie to duży atut piosenki. Bardzo ciekawa gitara na koniec utworu. Bardzo swobodny, ciekawy tekst piosenki. Sam Paula tutaj jest … no właśnie, jaki. W pierwszej części Paul dostosowuje tonację do instrumentów i jego śpiew jest znakomity, niestety robi to także w bridge'u. Nie lubię takiego Paula, zawodzącego i najchętniej te fragmenty utworu wyciąłbym i jeśli nie było „wolnej” melodii na refren, wolałbym by była tam jakaś wstawka instrumentalna, solowa, jakie przecież mieli Beatlesi czy sam Macca. Ale generalnie to interesujący utwór i wiem, że być może taki śpiew Paula jak w wolnych momentach tej piosenki, wielu się spodoba. Paulowi towarzyszy jego zespół z ostatnich bodajże 10-ciu lat z Andersonem, Ray'em. Wixem i Abem na bębnach. Produkcja: bystry młodziak Mark Ronson (rocznik 1975), samodzielny muzyk ale i zdolny producent (Amy Winehouse, Kaiser Chiefs, znowu Bruno Mars i wielu innych). Ocena: 6
     
    Giles Martin z Paulem.
  3. On My Way To Work – przeciętniak jakich wiele na płycie. Piosenka nie zmusza do szybkiego sięgnięcia po pilota by ją przewinąć,ani do przodu, ani tym bardziej do tyłu by odsłuchać jeszcze raz. Ot, Paul w średniej formie. Utwór wyprodukował Giles, syn George'a Martina ale wydaje mi się, że niewiele można było wyciągnąć z tej piosenki, mimo zaangażowania w niej sporej ekipy muzyków grających na instrumentach smyczkowych (pomysł Martina Jr ?). Wszystko niby ok, ale banalna melodia i nieodbiegający od niej poziomem tekst. Ocena: 4,5



    Ethan Johns

    ON MY WAY TO WORK 
  4. Queenie Eye – dla mnie jedna z lepszych piosenek z płyty, choć nie jest to arcydzieło lub jakiś zabójczy killer. Wycieczka w przeszłość. Paul wspomina : Piosenka oparta na grze, w którą grałem gdy byłem dzieciakiem, musicie pamiętać, że to było wieki temu i generalnie wszystkie dzieciaki z mojej okolicy były biedne. Mogłeś bawić się swobodnie na ulicach, ruch był bardzo mały i było raczej bezpiecznie. Jedna z takich gier nazywała się „Queenie Eye”. Bardzo mi pasuje ten opis do moich pierwszych odczuć, jakie odczułem słuchając piosenki. Refren wydał mi się od razu taką przetworzoną, dziecięcą wyliczanką, pełną radości, później te dodane chórki z „hej, hej”. Jeśli słuchacie się w słowa to zorientujecie się, że piosenką tą Paul przekazuje kilka mądrych prawd życiowych. Piosenka z opcją na przebój, przypuszczalnie będzie singlem. Jej budowa sugeruje, że Paul miał już w głowie obrazy videoclipu do niej (przerwa w połowie piosenki). Znowu produkcja Epwortha, który znowu zasiadł za bębnami, na wszystkich innych instrumentach zagrał sam Paul. Ocena:7,5. 
    Paul i Mark Ronson
    QUEENIE EYE  

         
  5. Early Days – do produkcji tej piosenki, Paul wynajął najlepszego brytyjskiego producenta muzycznego za rok 2012 (Brit Award '2012) i co ciekawe, ten zagrał w piosence – podobnie jak Paul Epworth - na bębnach. Tu już nie tylko sam Paul uzupełnia obsadę muzyczną piosenki. Zainteresowała mnie od połowy utworu werblowa perkusja, zdublowany wokal (Paula wspiera tutaj wokalnie – kiedyś to było nie do pomyślenia - jego etatowy od wielu lat bębniarz, Abe Laboriel Jnr. Znakomity tutaj, jak dotąd najlepszy jest tekst. Przyznam się, że początkowo miałem nijakie uczucia związane z tą piosenką, (nie podobał mi się głos Paula w a la refrenach), dopóki nie wsłuchałem się dokładnie w jej tekst, w cały utwór. Liryka ma wiele wspólnego z pewnego rodzaju tłumaczeniem się, rozliczaniem z np. Johnem, choć czuję, tutaj w tym tekście, że to piosenka skierowana wyjątkowo do Wielkiego Przyjaciela. Jak inaczej rozumieć choćby takie fragmenty tekstu (kolejno): ubrani cali na czarno, z dwiema gitarami przewieszonymi przez ramiona, chodziliśmy po ulicach miasta, szukając kogoś, kto posłuchałby naszej muzyki, którą pisaliśmy w domu, i dalej : niechaj, słodkie wspomnienia przyjaciół z przeszłości, zawsze do ciebie wracają, kiedy ich szukasz... czy: teraz każdy wydaje się mieć swoją opinię, kto zrobił to lub tamto, ale jeśli chodzi o mnie, nie wiem jak oni mogą to pamiętać, kiedy ich nie było tam, gdy to się działo... Żyłem (byłem tam) wtedy tam w tamtych dawnych dniach. Może komuś ten tekst wydać się łzawy, szablonowy ale to kolejna piękna wycieczka Paula w „early days of The Beatles”. Ocena: 6.

    NEW 



  6. New – Paul z całym swoim zespołem, pierwsza piosenka z albumu promująca album i dla mnie jedna z najsłabszych. Pod każdym względem, słabiutki tekst, zwrotka, refren, banalna melodia, słabe wykonanie, słaba aranżacja. Nijaka produkcja: Mark Ronson.Tylko z sympatii dla Paula daję ocenę: 3. 





  7. Appreciate – produkcja syna Martina, Gilesa. Kolejny słabiutki numer. Irytujące powtarzanie „aprreciate”, nijaka melodia, tekst banalny do bólu, choć może tą uwagę można odnieść do każdego tekstu na tej płycie, ten wyjątkowo brzmi naiwnie i irytująco. Jedyną rzeczą interesującą w utworze jest ścieżka instrumentalna, w której dzieje się parę ciekawych rzeczy, ale całość przesłonięta słabą melodią. Ocena: 2,5

    Paul z Mary, Stellą i Jamesem.
  8. Everybody Out There - jedyna piosenka, która od razu mi się spodobała. Inaczej bym ją zaaranżował, wyrzuciłbym eksperymenty dźwiękowe w środku i na końcu utworu, choć może i są uzasadnione tekstem (Hej, wy tam daleko...nie słyszę was). Z bardzo ciekawego riffu gitarowego zrobiłbym dłuższą solówkę gitarową opartą na początkowych akordach i umieścił w środku utworu i może na końcu ? Wyeksponowałbym bardziej w drugiej zwrotce tzw, „przeszkadzajki” gitarowe, które mogłyby już w refrenie zaistnieć na stałe jak tło, ściana gitarowa. Hm... Byłaby pycha! Ale gdzie mi tam do Mistrza więc akceptuję to.. Czytając listę osób, które brały udział w tym utworze, doszedłem do wniosku, że nagrywanie go musiało być wspaniałą zabawą, bo w nagraniu wokali wspomagała Paula jego rodzina (McCartney Family), w jakim składzie niestety nie wiem, ale prócz dorosłych pewnie wszystkie wnuki. Tekst poza oceną,w sam raz do melodii. To bardzo fajny utwór z „nowego Paula” i jego ocena to mocne 8.
  9. Hosanna – Beatlesi nazywali takie utwory „wypełniaczami” i to jest taka piosenka. Mnie jej słuchanie boli i szybko chcę czegoś następnego. Cóż, wstawienie trochę loopsów nie stworzy klimatu psychodelii, tym bardziej zakręcenie tła, zwolnienie tempa, łzawy tekst nie stworzą klasycznego Paula z 'Blackbird', nie mówiąc o 'Yesterday' (nikt nie wymaga od Paula, w tym ja, by zawsze tworzył genialne utwory, ale znamy odrzuty w jego twórczości i było one o niebo lepsze niż ten utwór). Ogółem słabizna i ocena 2.
  10. I Can Bet – utwór lepszy od poprzedniego, ale zdecydowanie nie poprawiający zepsutego „Hosanną” wrażenia. Miałki pop a la McCartney. Trudno mi sobie wyobrazić, że Paul mógł „popełnić” taką melodię. I bardzo mnie boli, gdy muszę tak o nim pisać. Demony z 'Driving Rain' ? Ale cóż, nie oceniam przecież Paula jako Mistrza ale tylko Jego ostatnie piosenki... Hm.. nie wiem co mógłbym jeszcze napisać o tym utworze poza ocenieniem go. Ocena 2,5.
  11. Looking At Her – jest zdecydowanie lepiej, ale to w dalszym ciągu nie jest Paul, na jakiego czekałem. Lepsza aranżacja ale znowu wraca mi tu śpiew Paula jakiego nie trawię. Ale ponownie wraca refleksja: gdzie się podziała lekkość Paula do tworzenia zgrabnych, chwytliwych, wpadających do ucha i serca melodii. Ocena – 3,5.
  12. Road – ręce opadają. Ponownie Paul jako jednoosobowa orkiestra ze swoim producentem na bębnach – Epworthem. Napiszę tu pewną herezję, słucham już dość długo tej płyty, między innymi dlatego, by napisać z czasem uczciwą, swoją recenzję płyty. Omawiana piosenka nie urzekła mnie do teraz, więc dlaczego wciąż mam nadzieję, że to się stanie. Ze wszystkich piosenek na tej płycie, intuicyjnie czuję, że jest w niej jakiś ukryty potencjał, do którego muszę się jakoś dokopać. Na razie ocena: 3.

    ROAD 

  13. Turned Out – nijaka piosenka, mocno zabarwiona brzmieniem gitarowym. Jeśli miał to być rock'n'roll, to wolę inne rock'nr'rollowe kawałki Basisty Fab4 Ocena: 2.
  14. Get Me Out Of Here – beznadzieja! Nieważne czy to piosenka napisana dla zabawy, utwór prześmiewczy, ironiczny, z dystansem. Jest na płycie i słuchając poprzedniego i tego - proponuję nie dokładać do wersji de luxe, nic dziwnego, że utwory nie znalazły się w wersji podstawowej, czyli tej, której prawdopodobieństwo dotarcia do większej ilości odbiorców było zdecydowanie większe. Ocena: 1,5. sł
  15. Scared - tzw. ukryta ścieżka. Najkrócej, jeśli ktoś wyłączył wcześniej poprzedni utwór i nie dotarł do tego – nic nie stracił. Przeciętniak z naciskiem na „nijakość”. Ocena.2.
McCartney Band
Z gustami się nie dyskutuje. To pewnik i nikt z nim się nie spiera. Jestem śmiertelnie zakochany w Beatlesach, w zespole, kocham także oddzielne dokonania Johna, Paula, George'a i Ringo. Beatlesom jako Wielkiej Czwórce, kapeli, wybaczam wszystko – choć nie ma tego zbyt wiele. Jestem nawet w stanie delektować się 'Revolution 9', choć to prawie solowe nagranie Johna i Yoko, ale ponieważ wydane pod szyldem Fab4, piosenko-utwór-collage muzyczny ma u mnie spory kredyt i tak już jest. Nic na to nie poradzę. Podobnie podchodzę do twórczości solowej ex-Beatlesów, muszę ją poznać, staram się zbyt krytycznie nie oceniać, bo słyszę zawsze „ten głos”, któregoś z członków kapeli, ale z Paulem jest już trochę inaczej. Jego twórczość jest najbogatsza, najbardziej obfita, w zasadzie od rozpadu kapeli w 1970 jest wciąż czynnym muzykiem, nie tylko koncertowym. Wiele, wiele jego piosenek, płyt mi się nie podoba, zwyczajnie. Wielkie wydarzenie w postaci pierwszej wizyty Ważnego Beatlesa nad Wisłą (wcześniej był przecież Ringo), spowodowało jakby inne zainteresowanie jego nowym wydawnictwem. Hej, niedawno go widziałem, grał Yesterday, Get Back! Teraz nagrał nową płytę, muszę posłuchać nowej płyty Faceta, którego niedawno widziałem na żywo. Płyta „New” nie jest gniotem. Jest przeciętnym wydawnictwem w twórczości McCartney'a, jednym z lepszych w czasie ostatnich lat, zdecydowanie najlepszym od 1997, kiedy ukazała się 'Flaming Pie'. I jak właśnie ta z '97 roku, miała być tak samo „najbardziej beatlesowska”. Czy jest ? Nie wiem. Myślę, że nikt nie potrafi tak dokładnie odpowiedzieć na to pytanie, bo jeśli „beatlesowska” to jaka ? Podobna do … ? Do „Abbey Road”, „Revolver', 'Białego Albumu', jakiejś składanki beatlesowskich przebojów samego Paula ? Zostawię to. Napiszę coś innego. „New” to bardzo staranna produkcja, do której Paul wynajął odnoszących ostatnio sukcesy, modnych producentów. Czemu Martin Jr. ? Bo może sentyment do syna „starego producenta Beatlesów”, może pomysły z „Love”, gdzie obaj Martinowie produkowali „na nowo” piosenki Fab4 spodobały się Sir Paulowi. Może dlatego też, że Gil Martin to już postać w show biznesie. W 2004 Martin Jr wyprodukował najszybciej sprzedający się album z muzyką klasyczną w historii brytyjskiego przemysłu fonograficznego ? No i jego współpraca z np. INXS, Kate Bush czy przyjacielem Paula, Elvisem Costello. Wszystkie piosenki na nowym albumie – niezależnie od tego co napisałem wyżej, brzmią jako całość zupełnie przyzwoicie, przy przypomnieniu, że w przypadku Paula obieramy zupełnie inną skalę oceny.Słaba 2 w przypadku Paula to ta sama piosenka u kogoś innego, może silna 5-tka?
Z żoną Nancy, Nowy Jork, 2013
Na koniec, „New” się fajnie słucha gdy się zna angielski i analizuje – w połączeniu z muzyką – słowa Artysty. Paul z pewnością nie bierze pod uwagę tego, że to może być jego ostatni album, ale ma świadomość upływającego czasu i sporo tutaj przemyconych w tekstach, pojedynczych wersach pewnych bardzo osobistych refleksji rozliczeniowych z przeszłością. No i to album, który nie męczy jak bodajże 3,4 ostatnie. Każdy odbierze ten album inaczej, taka jest sztuka. 


Muzyczny blog  Historia The Beatles  Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.