LENNON & MCCARTNEY - vol. 5





PAUL (1990): Po prostu czasem nam obu odwalało. Kiedy tylko on miał z czymś problem, utkwił w czymś, widziałem to i mogłem mu trochę pomóc. Podobnie było ze mną (jeśli tylko mógł). Były w tym także pewne elementy rywalizacji ze sobą, gdyż on miał fajny pomysł, a ja zawsze też chciałem mieć fajne pomysły, wiesz. Jeśli przyszedł do mnie z dobrą piosenką, napisaną w połowie na przykład, lub coś tam, to następnego razu sam chciałem przyjść i pokazać mu, że też mam dobrą piosenkę. Nieskończoną zazwyczaj. Tak więc oddziałowywaliśmy na siebie, jak w lustrze, każdy na każdego. To było jak patrzenie na siebie i patrzenie na własne myśli.
Myślę, że zawsze myśleliśmy o sobie, że nasze talenty są podobne, są sobie równe.Nigdy nie było tak, że patrzyłem na Johna i myślałem sobie: "Oh, oto mam przed sobą geniusza". Myślę, że on tak samo reagował na mnie. Taa, były na przestrzeni lat nasze małe problemy, komplikacje, ale generalnie były one tylko na zewnątrz, dla ludzi. Specjalnie się tym nie przejmowaliśmy. Było kiedyś, kiedy John patrząc na mnie, zza swoich okularów powiedział, 'Myślę,że twoje rzeczy są lepsze niż moje'. I już, to był ten jeden raz, kiedy to powiedział. To było podczas robienia 'Help!' Jeździliśmy na nartach, byliśmy tam, słuchaliśmy wtedy taśm – myślę, ze to było o 'Here, There And Everywhere' i reszcie. Słuchał i powiedział, że lubi moje rzeczy. To był spory komplement usłyszeć coś takiego od kogoś takiego jak John.


  Howard Smith (na zdjęciu na dole) ,amerykański reżyser, muzyk, prezenter radiowy, wspomina w 2013 roku Johna Lennona. 'Któregoś dnia przyszedł do mnie i był bardzo podekscytowany. Powiedział, że chyba napisał piosenkę z melodią tak dobrą jak „Yesterday”. Usiadł przy moim fortepianie i ujawnił, że ma już tytuł: 'Imagine' ale niewiele tekstu. Grał i śpiewał w miejsce brakujących słów ‘scrambled eggs’ [roboczy tytuł 'Yesterday' -RK]. Grał przez chwilę i zapytał mnie o moje zdanie. 'To jest piękne' powiedziałem. 'Czy jest tak dobre jak 'Yesterday' ? Odparłem, że to niemożliwe porównywać te dwie piosenki. I grał dalej. I znowu i znowu. Powiedział na koniec: 'Zobaczysz, to będzie tak samo dobre jak 'Yesterday'.




PAUL (2012): Zastanawiam się czy to był znak. W czasach wczesnej młodości. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy wszędzie razem wychodzić, miałem sen, w którym grzebałem gołymi rękoma w ogródku. Wcześniej gdy o tym śniłem, nie zdarzyło się nigdy niczego znaleźć. Ale w tym śnie znalazłem złotą monetę. Kopałem dalej i znalazłem następną. I kolejną. Następnego dnia opowiedziałem o tym niezwykłym śnie Johnowi a on powiedział: 'To zabawne, miałem taki sam sen'. Tak więc obu nam przyśnił się ten sam sen o znalezieniu skarbu. 

Cóż, przypuszczam, że to marzenie się spełniło. Pamiętam jak lata po tym opowiadałem o tym Johnowi: 'Pamiętasz tamten sen, jaki mieliśmy?' ; 'Taaa, to było tak dawno'. Przesłanie z tego snu ? Kopcie chłopcy!

Jak zmieniał się proces pisania piosenek Johna i Paula na przestrzeni lat. Czy byłeś bliżej, z którymś z nich, niż z innymi?
GEORGE MARTIN (1986): Nieszczególnie. Na pewno nie w tamtym czasie. Stopniowo, gdy wszystko wokół się zmieniało, można było zauważać pewne elementy rosnącej rywalizacji pomiędzy Johnem i Paulem. Więc tak naprawdę nigdy nie było między nimi wielkiej współpracy. Nigdy nie byli Rogersem i Hartem (para współ-kompozytorów amerykańskich, w latach 1919-1943 stworzyła około 500 piosenek – RK) Nigdy nie współpracowali ze sobą na zasadzie, siadali razem by napisać wspólnie piosenkę. Jeden miał pomysł na piosenkę, i mówił do drugiego: 'Hej, potrzebuję twojej pomocy tutaj, w tej linijce, możesz mi coś dać?' I w taki właśnie sposób współpracowali. Mówiąc ogólnie, ich piosenki współgrały ze sobą na zasadzie kontrastu, w tym sensie: 'Cóż, napisałeś to, posłuchaj teraz mojej'. I to była współpraca na zasadzie konkurowania ze sobą. I to było bezcenne, ponieważ Paul teraz bardzo za tym tęskni. Tęskni za Johnem, za jego czasem okropnym, niegrzecznym zachowaniem, sposobem w jaki krytykował to co Paul napisał. 'Hej Paul, to jest okropne, nie możesz tego tak zostawić'. On potrzebuje tego. I tylko John mógł tak mówić, by to miało na końcu wspaniały efekt.


JOHN: W sztuce nie można wszystkiego zmieniać, ot tak. Czasem musisz zastanowić się co jest właściwe. Tak jak Paul nie ma nic wspólnego z 'Give Peace A Chance'. Wstawiłem go jako współ-kompozytora ponieważ czułem się winny z powodu tego, że nagrywałem bez niego. Oczywiście nie powinienem mieć takich odczuć. Sposób w jaki on i inni traktowali Yoko u kogoś innego spowodowałby inną reakcję. Skoro Paul nie miał z tym utworem nic wspólnego, mogłem ją kończyć sekcją dętą lub czymś innym. Mogliśmy doprowadzić się także do takiego stanu nienawiści między sobą, że nikt już nie wiedziałby o co drugiemu chodzi. Mogłoby się skończyć tak samo jak w przypadku płyty Mary Hopkins, a przekaz pokoju z songu zmieniłby się w cholerną historyjkę o starym żołnierzu, wspominającym swoją żonę, oczywiście ze skrzypcami. Ta piosenka powinna była być podpisana jako kompozycja Johna i Yoko. Ale wchodziły tutaj różne kwestie prawne, które nas zaniepokoiły. Chodziło oczywiście o kasę dla niego. I niech ją ma. Postanowiliśmy to odpuścić niż walczyć o to. Co zresztą się stało niebawem w The Beatles. Yoko uczestniczyła w nagraniach The Beatles ale nigdy nie znalazła się na albumie czy w filmie. Miała taki pomysł na płytę POKOJU, z chórem śpiewającym w kółko refren 'Give Peace A Chance'. Paul nigdy by się nie zdobył na zrobienie czegoś podobnego. Ale dałem mu te współautorstwo w utworze [ang. zwrot 'credit' – zgrabniejszy RK], niech ma swoje tantiemy. Prace Yoko mówią same za siebie. Współpracowała i przyczyniła się do powstania tego utworu ponieważ jest częścią mnie. Jeśli ja zrobiłem tą płytę, to Yoko także!
Poproszony o zdefiniowanie swoich związków z Paulem (1980), JOHN powiedział:
W małżeństwie, czy romansie – po iluś tam latach – dochodzi do punktu, kiedy taki związek się rozpada, ponieważ nie może on stawić czoła rzeczywistości, i ludzie idą poszukiwać tego co w ich mniemaniu powinno być dalej, gdzie indziej. Mam nową dziewczynę, wszystko będzie jeszcze raz od nowa; mam nowego chłopaka, zaczynamy od zera... Dla wszystkich małżeństw, wszystkich par, zawsze jest tak samo, znowu. Tracisz to co wkładasz do związku … relacji. Wczesne rzeczy – nazywam je okresem 'A Hard Day's Night' , były tym, czym często nazywamy początkowe relacji seksualne w związkach, ludzie się zakochują. Okres 'Sgt. Peppera' był okresem dojrzałości w związku. Może gdybyśmy poszli dalej, mogłoby się pojawić coś interesującego. Byłoby to pewnie zupełnie coś innego. Nie było już takie same na pewno. Ale mogłoby być zupełnie inaczej. Może te małżeństwo dobiegło już do końca. Niektóre związki nie przechodzą tego. Nie dają sobie rady z tą fazą. Ciężko jest spekulować, na temat jak mogłoby by być.



Henry Grossman: To była wspaniała noc. Cały dzień kręcili film 'Help!. Austria. W pokoju było ciemno, nie chciałem im specjalnie przeszkadzać ale gdybym wiedział, że niewiele będę miał okazji zrobić im takie zdjęcie, zamiast trzech, zrobiłbym ich dużo więcej. Na drugim Paul za perkusją. Nadal się wspaniale bawili ze sobą...
______________________

- Soundtrack 'The Family Way' to w zasadzie twoja pierwsza próba pracy kompozytora poza spółką Lennon & McCartney.
PAUL (1995): Tak i wiesz, to trochę zabawne Ale to prawda? Zabawne, ponieważ ostatnio rozmawiałem o tym z Yoko. Gadaliśmy o wielu rzeczach z dawnej historii, takie tam pogaduchy. Okazało się, że wtedy John nie był z tego zadowolony, o czym nie wiedziałem do ubiegłego roku. Zawsze mówił mi: 'W porządku'. W tym czasie grał sam w filmie 'How I Won The War' – więc tak naprawdę obaj zaczęliśmy działać trochę solo poza zespołem. Dla odmiany, dla zrobienia sobie przerwy, złapania świeżego oddechu. Zapytałem go: 'Wszystko u ciebie ok?'; odpowiedział, że w porządku. Ale Yoko powiedziała mi, że był tym trochę zawiedziony, ponieważ uważał, że zaproponuję mu byśmy napisali tą muzykę w ramach tandemu Lennon-McCartney. Dla mnie to była doskonała sprawa, uciec trochę od tego co normalnie robiliśmy. Yoko wspomniała mi, że Johna to zabolało. Co oczywiście jest bardzo smutne. Ale my rozmawialiśmy o tym i nigdy mi o tym tego w taki sposób nie powiedział. Prawdopodobnie krył się z tym.
- Ponieważ po raz pierwszy można było przeczytać: muzyka – skomponowana przez Paula McCartney'a ?

PAUL: Właśnie tak. Dla mnie to było bardzo interesujące przeżycie, gdyż pozwoliło mi zrobić zupełnie mojego. Samemu. Wiesz, to tak jak teraz kobiety czasem chcę uciec od swoich mężów, żyć własnym życiem. To trochę było tak samo. Ponieważ bycie w The Beatles przypominało trochę małżeństwo. Było więc fajne uciec na chwilę i zrobić coś swojego. Myślę, że gdybym wiedział, że to tak martwiło Johna, to poprosiłbym go by się dołączył. Moglibyśmy zrobić to razem.
_______________________ 

HUNTER DAVIES (2004): Paul McCartney był najłatwiejszym w kontaktach. Miał zawsze taką energię i zapał, w przeciwieństwie do Johna, w zasadzie cały czas był pobudzony i nastawiony przyjaźnie. Nigdy nie widziałem go ponurego, krytycznego. Johna wkurzała ta cecha Paula, jego chęć przypodobania się każdemu. Ironią była, nadal jest,to, że wrogość Johna do ludzi, jego chamstwo, nierzadko okrucieństwo sprawiały, że ludzie lubili go bardziej, gdy pod prawdziwą uprzejmością Paula doszukiwali się zawsze kalkulacji, wyrachowania. Myślę, że w naturze Paula gnieździ się pewna niepewność, która każe mu pracować tak ciężko. Oznacza to również, że dużo łatwiej jest go zranić falą krytyki, która po postu po Johnie spływała.


LENNON & McCARTNEY - vol. 4

Kolejny post poświęcony wzajemnym relacjom Johna Lennona i Paula McCartney'a - ubarwi nam HISTORIĘ. Niebawem kolejne posty o relacjach wszystkich Beatlesów ze sobą, wiemy jednak wszyscy, że ta opisywana w tym tekście elektryzuje wszystkich do dzisiaj, nawet 35 lat po śmierci jednego z nich.

1972. Wspomnienia z sesji 'Elephant's Memory' (zespół znany początkowo jako Plastic Ono Elephant's Memory Band, później samodzielna kapela - (cyt z Tim Riley: Lennon: The Man, the Myth, the Music) .

Wayne 'Tex' Gabriel (gitarzysta): Gdy w pobliżu nie było Yoko, John był bardziej jowialny, częściej żartował. Nigdy nie wyczułem od niej pozytywnych wibracji. Nie jestem pewien czy ufałem Yoko, ona trzymała wobec nas duży dystans, dużo większy niż on.
Gary Van Scyoc (basista): John był bardzo uprzejmy wobec Yoko i bardzo życzliwy wobec jej materiału muzycznego. Nie powiedziałbym nic w stylu, że był jej 'posłuszny'. Nic takiego. Nie zauważyłem żadnej różnicy w jego zachowaniu, niezależnie od tego czy w pobliżu była Yoko, czy jej nie było. Gdy wkurzyłeś Lennona, nic go nie powstrzymywało. Nawet obecność Yoko... Ta cała sprawa z Yoko została niesamowicie nieproporcjonalnie rozdmuchana... 
 
John cały czas utrzymywał kontakt z McCartney'em [choć był to okres 'wojny medialnej' między nimi]. Nie było nic niezwykłego w tym, że nagle w czasie sesji John dzwonił do Paula, robiliśmy przerwę a oni rozmawiali przez półtorej godziny. Rozmawiali o swoich rodzinach, poszukiwaniu Kyoko, córeczki Yoko, o dzieciach McCartney'a, o swoich podróżach. Takie tam rodzinne rozmowy. Mógłbyś wtedy przysiąc, że byli najlepszymi przyjaciółmi. 

GEORGE MARTIN: Pieniądze są jak miłość. To jest ważne wtedy tylko gdy tego nie masz... Mam wiele ulubionych piosenek Johna i Paula. Gdybym miał wybrać moją piosenkę Johna, myślę, że byłaby to ‘Strawberry Fields Forever.’Była bardzo dużym wyzwaniem, innowacją - rewelacja. Piękny tekst, fantastyczne harmonie ... i jej produkcja nie była zła. Paula piosenki... Lubię tych kilka najprostszych. Moją ulubioną u niego jest ‘Here, There and Everywhere.’ Pięknie skonstruowana. Schubert by się jej nie powstydził, jak sądzę.
  John i Paul byli równymi sobie talentami, którzy ze sobą współpracowali, ale co ważniejsze, rywalizowali ze sobą. Kiedy jeden coś napisał, drugi mówił pewnie,  'O mój Boże, to dobre. Ciekawe czy mógłbym  napisać coś lepszego'. Każdy drugiego dopingował do napisania czegoś lepszego. Obaj byli wspaniałymi indywidualnościami , ale nigdy sami nie osiągnęliby szczytów Olimpu, tak jak to udało im się gdy byli The Beatles.
=======
Reżyser filmu ‘Imagine: John Lennon’ Andrew Salt wspomina, że żaden z trzech Beatlesów nie był zainteresowany dodaniem komentarza do filmu ale wszyscy obejrzeli zgodnie końcowy produkt. W czasie prywatnego pokazu Ringo z trudem wstrzymywał łzy. Tylko George miał uwagi, że w filmie zawarto za dużo materiałów związanych z The Beatles. Andrew Salt siedział na specjalnym pokazie filmu obok Paula McCartney’a. „Paul nie tylko nucił ale śpiewał wszystkie piosenki The Beatles, znał także cały materiał solowy Lennona. To było naprawdę interesujące. Śpiewał całe ‘How?’ oraz ‘Jelaous Guy’. Był całkowicie spokojny podczas fragmentu z ‘How Do You Sleep?’. Poderwał się trochę w czasie fragmentu, kiedy John napędzał członków swego zespołu, jeszcze w tzw. ‘wczesnych dniach’ zwrotem: ‘Where are we going, boys?’ Następowała odpowiedź młodych chłopców, przyszłych Beatlesów. ‘To the toppermost of the poppermost, Johnny!’ Gdy słowa te padały na ekranie, Paul powtarzał je jak echo... Cokolwiek powiedziano o ich dołach I górkach, ci faceci byli sobie jak bracia. Byli ze sobą bardzo blisko przez wiele lat. (Andrew Salt, 1988)


JOHN (maj 1972): Przeszedłem przez okres mówienia pewnych rzeczy, które miały go zachęcić do działania, chociaż wydaje mi się, że je źle zrozumiał. Właśnie w tym celu stworzyłem 'How Do You Sleep?' Z drugiej jednak strony uważam, że byłem w stosunku do niego zbyt ostry. Tyle, że tak się właśnie czułem pisząc i nagrywając tą piosenkę.

PAUL (komentując wywiad Johna, już po rozpadzie zespołu dla magazynu "Rolling Stone', w którym jego kolega nie przebiera w słowach, nazywa Beatlesów "łajdakami", którzy zdobywali świat, gwałcili, grabili i robili różne świństwa, hamowali twórcze zapędy jego i jego żony Yoko, będąc oczywiście największymi cwaniakami i sztywniakami na świecie): To [ten wywiad] było tak odleciał3, że aż mi się podobało. Ta otwarta wrogość mnie nie zraniła. To cały John.

Zamykając ten temat zamieszczę wypowiedź znanego dziennikarza Raya Connolly'ego, który powiedział: Słyszałem różne wersje tej historii. John mówił to z przymrużeniem oka, zawsze przecież przesadzał, żeby było śmieszniej. Ale w 'Rolling Stone' Wenner [szef magazynu, przeprowadzał z Johnem ten wywiad] nie wyłapał dowcipu. Zabrzmiało to okropnie, gorzko i źle.
Paul wspominał później, że tak naprawdę to nie czuł się wtedy świetnie. Atak pochodził od Johna, jedynej osoby, która widziała zawsze Paula na wskroś, partnera, na którym polegał, wedle którego oceniał swe siły, który uzupełniał jego braki.  To było niszczące. 
PAUL: Usiadłem i przestudiowałem każdą linijkę, każde zdanie. Pomyślałem sobie: To jestem ja. Taki jestem. Tak dobrze mnie opisał. Jestem gnojkiem. On ma rację.

LOUISE HARRISON, matka George'a wspomina, jak chłopcy przychodzili i ćwiczyli u Harrisonów w domu, jedynym jej zdaniem miejscu, gdzie dostali wsparcie i gościnność: Było to kilka miesięcy przed śmiercią Julii, matki Johna. Zaniosłam im jedzenie, fasolę i tosty i usłyszałam jak John mówi do Paula: Nie wiem jak ty, po śmierci matki możesz tam siedzieć, zachowywać się normalnie. Gdyby mnie to spotkało, pewnie pękła by mi głowa.


Pytanie (1991): Cztery lata po śmierci Johna nie opisałbyś go jako 'zazdrośnika' i 'manewrującą świnią?' (pytanie Der Spiegla, nawiązującą do wypowiedzi Paula z 1981, którą w 1984 roku opublikował Hunter Davies).
PAUL: Powiedziałem to tylko raz przez telefon, dziennikarzowi, to był błąd. Ale tak powiedziałem. Zrobiłem to jednak w bardzo przyjacielskiej formie. John był inteligentnym facetem, ale był jednocześnie okropnie zazdrosny. Ale mimo wszystko oboje siebie bardzo szanowaliśmy. Gdyby między nami były tylko źle, same kłótnie, to on byłby ostatnią osobą na ziemi, która wytrzymałaby ze mną 15 lat



Z wywiadu Yoko Ono (sierpień 1999):
- Album Plastic Ono Band zapoczątkował erę albumów-spowiedzi, bardzo otwartych, z wnętrza serca i duszy twórcy [artystyczny streap-tease]. Czy uważasz, że John mógłby robić taką muzykę z The Beatles?
YOKO: To było możliwe... ale przypuszczam, że byłoby trudne do zrealizowania. John tak mocno się otworzył na tej płycie, ujawnił wszystko z siebie, mógłby mieć z tym trudności przed niektórymi ludźmi. Wiesz jacy są mężczyźni, prawda? [śmieje się]
- Czy Johnowi brakowało Paula jako współtwórcy ?
YOKO: Myślę, że tak. To tak jak z rozwodem. Często brakuje ci drugiej osoby, choć to wcale nie musi oznaczać, że tak naprawdę było właściwym (lub nie) opuszczenie jej.
- Jak bardzo John był nierozpoznany dla ciebie?
YOKO: Jeśli był w czymś zagadką dla mnie to nie zdawałam sobie z tego sprawy... ale nie twierdzę, że jestem ekspertem od Johna Lennona, ponieważ John Lennon jest [Yoko używa czasu teraźniejszego] składnikiem tylu różnych swoich wcieleń, a my wszyscy poznawaliśmy różne jego części.



1 stycznia 1976 roku Elliot Mintz, prezenter muzyczny, DJ i publicysta dla muzycznych magazynów, przeprowadził rozmowę z Johnem.
M:Miałeś ostatnio miły wieczór, kolację z ...
JOHN: [ironicznie] Ja miałem?

M:...  z Paulem i Lindą McCartney.
JOHN: Tak

M: Jak to jest, jeśli teraz Yoko, Paul i Linda się spotykają, są razem? Ja ty się czujesz, gdy widzisz swojego starego kumpla, swego przyjaciela z tych tak ważnych dni twojego życia? I jak to jest, gdy na przestrzeni lat wasze drogi się rozeszły, spotykacie się, wpada do ciebie Paul ?
JOHN:
Cóż, to był jeden z takich dni. I było bardzo miło, mieliśmy sporo zabawy, pośmialiśmy się. Wiesz, nie masz czasu aby ... [dłuższa przerwa] Wiesz. Naprawdę głęboko, lub coś takiego... Ale było bardzo miło. Czasem nie wszystko układa się fajnie, czasem ty, po prostu - wiesz, pojawiają się starzy przyjaciele, to ... wszystko zależy od nastroju, w jakim akurat jesteś. Ostatnim razem, to było chyba około dwa tygodnie temu, Christmas '75 - było bardzo dobrze, spędziliśmy razem fajne chwile i było miło znowu zobaczyć siebie. Nie umiem potrafić niczego innego.  

M: Czy tęsknisz czasem za niewinnością czasów, kiedy spędzaliście we dwoje ze sobą mnóstwo czasu, zanim przyszła sława i fortuna? 
JOHN: Nie… Nie tęsknię za niczym. Kilku rzeczy żałuję ale nie ma ich zbyt wiele. 
M: Spytałem godzinę temu Yoko o rzeczy, których w swoim życiu żałuje. Zanim powiem ci co odpowiedziała, to proszę powiedz mi o tych rzeczach, których żałujesz, że zrobiłeś... 

JOHN: [milczy] Myślę, że mogłem mieć lepsze relacje z jej ex-mężęm, i dzieckiem.
Czuję za to swoją odpowiedzialność, bo powody takiego mego postępowania, hm.. to mniej lub bardziej dziecinne. I to samo w stosunku do mego ojca [znowu milczy]. Tak więc, więcej nie żałuję niczego innego. Żałuję generalnie ranienia ludzi, kogoś. Ale tak już jest, nie przejdziesz przez życie nie nadeptując na mrówki. 




Marzec 1974. Prawdopodobnie ostatnie znane zdjęcie Johna i Paula razem. Zamieszczone w zbiorze  zdjęć May Pang 'Instamatic Karma' w Santa Monica, w domu wynajmowanym wtedy przez Johna.

ALLEN KLEIN (1971): Czy byli ze sobą naprawdę blisko? Mogę tylko przytoczyć to, co mi John powiedział, kiedy spytałem go, do którego Beatlesa by zadzwonił, gdyby się znalazł w tarapatach. Powiedział, że zadzwoniłby do George'a. To mnie zaskoczyło. Spytałem wtedy czy tak naprawdę był kiedyś naprawdę blisko z Paulem. Odparł, że nie. Nie, że go nie kochał, kochał go. Powiedział tylko, że zawsze kiedy się odsłaniał, Paul go ranił... Nie powiedział dokładnie w jaki sposób. Ale wiesz, to ten rodzaj bólu, które odczuwasz, kiedy się przed kimś otwierasz, i jesteś odrzucany. Kilka razy myślałem, że coś między mną i Paulem zaskoczyło, ale już następnego dnia nie było po tym śladu.
[Proszę ostrożnie podchodzić do wszystkich wypowiedzi Kleina, jak zresztą każdej osoby cytowanej na blogu, nie wyłączając samych Beatlesów. Klein był menadżerem finansowym The Beatles  pod koniec istnienia zespołu, którego nie akceptował tylko Paul. Dla mnie stracił wiarygodność w wyniku późniejszych swoich zachowań, gdy wszyscy z calej trójki przyznali, że zawiedli się na Allenie, a George napisał nawet piosenkę wyśmiewającą firmę Kleina - czyt. post o piosenkce 'My Sweet Lord'. Wypowiedzi Kleina miały zawsze podwójne dno, czasem celem było poróżnienie Johna i Paula, czasem odegranie się na Paulu, stąd wiele wypowiedzi nieprzychylnych basiście zespołu. Cytuję jednak te wypowiedzi, gdyż to także jakaś tam cegiełka w budowli HISTORIA THE BEATLES. Poza tym, intuicyjnie czuję, że ta wypowiedź Kleina jest prawdziwa. Dowodem jest mimo wszystko odsunięcie się Johna na zawsze od Paula. RK]
PAUL (1988): Byliśmy sobie z Johnem partnerami, równymi sobie. Po śmierci Johna pojawiły się – to całkiem naturalne, nie można za to winić ludzi – opinie, że był męczennikiem, którym nie chciał być. Słyszałem kiedyś wywiad, w dniu, w którym zmarł, w którym powiedział: 'Nie zamierzam być żadnym pieprzonym męczennikiem, którego chcą ze mnie zrobić. Mam tym ludziom kilka rzeczy do powiedzenia: dziękuję bardzo. Mówię im: dobranoc'. I oczywiście tak się stało, to było nieuniknione. Kiedy umrę, także wyjdą ze mnie moje dobre strony. Powiedzą: 'Oh, wiesz, że on to nagrał tylko w jednym podejściu? Hej, nie był taki zły”, ponieważ uznano mnie jako autora łzawych ballad, co do wyrobienia tej opinii John często przykładał rękę. On był tym facetem, gdy miałem kłopoty z „Kansas City” - nie udało się nagrać na 1-szej próbie – który powiedział: 'No, jeszcze raz chłopie, wiem, że potrafisz to zrobić lepiej'.

Byliśmy obaj w równym stopniu odpowiedzialni za hałaśliwe jak i spokojne numery. Ja zostałem balladzistą z powodu 'Yesterday' a John był tym krzykliwym rockmanem dzięki 'Twist And Shout'. Ale to on napisał piosenkę 'Good Night' dla Ringa, która jest jedną z bardziej sentymentalnych, uroczych ballad jakie można usłyszeć, on napisał 'Julia' o swojej matce, to także bardzo sentymentalny kawałek. Nie możesz porównywać ich z 'Twist And Shout' – to dwie strony tego samego medalu.

_________________________


GEOFF EMERICK (2006, Here, There And Everywhere): Nie potrafiłem sobie wyobrazić przez co przechodzi Yoko, i byłem jednocześnie bardzo ciekaw jak radzi sobie z tym Paul. Jak może się pogodzić z morderstwem swego najbliższego przyjaciela ? John i Paul już od nastoletnich lat się przyjaźnili, z nim Paul podróżował po całym świecie i cieszył się nieprawdopodobnym sukcesem. Z Johnemm wspólnie stworzyli tyle niezapomnianych dzieł. Początkowo byłem pewien, że Paul anuluje sesję, ale przypomniałem sobie jak zachowywał się po śmierci Briana Epsteina, wiele lat wcześniej. Grzebał swój smutek w pracy. [Paul nagrywał album Tug Of War, producentem był George Martin, dźwiękowcem Emerick - RK]


Do czasu zanim pojawiłem się w studiu, budynek zdążyli otoczyć dziennikarze. Hordy dziennikarzy i reporterów, powstrzymywani przez kordon policjantów. Po chwili pojawił się George Martin. Był w stanie tylko powiedzieć: 'Cóż za tragedia'. Pod jego typową brytyjską rezerwą, dostrzegałem, że był bardzo mocno wstrząśnięty.

Po godzinie lub może trochę więcej pojawiła się przed drzwiami studia grupa ochroniarzy, prowadził ją szwagier Paula, John Eastman. Chwilę później pokazali się Paul i Linda. Paul był stonowany, zamyślony, pogrążony w myślach. Gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, dostrzegłem w jego oczach ogrom jego smutku...
- Przykro mi Paul – wymamrotałem niezręcznie.
- Wiem, Geoff, wiem – odpowiedział szeptem.
Przez kilka chwil nasza trójka stała otępiała, wspominając jaki wpływ na nasze życie miał John Winston Ono Lennon, koncentrując się na pozytywach, absurdzie i beztrosce. Uśmiechaliśmy się do naszych wspomnień, ale nikomu z nas nie było do śmiechu. Nie znajdowaliśmy słów, które by pasowały do tej chwili. Prawdopodobnie takich nie było. Po chwili Paul podniósł bas i zagrał kilka nutek, potem podszedł do fortepianu i improwizował przez chwilę. Potem zagrał kilka akordów na gitarze. Był nie tylko w stanie szoku, ale wydawał się być całkowicie zagubiony i zdezorientowany.
Ostatecznie po jakimś czasie Paul wymamrotał łagodnie: 'Ok, chłopaki, myślę że wystarczy na dzisiaj'. Wyszedł otoczony przez gromadę ochroniarzy Eastmana. Z godnością, spokojnie, wobec wszędzie otaczających go reporterów.
________________________________

PAUL (1991 – w wywiadzie dla niemieckiego DER SPIEGEL): Debata na temat tego, kto z nas dwóch był najwspanialszym Beatlesem? Ten temat nadal traktuję bardzo serio, choć moje relacje z Johnem były akurat odwrotne. Z czasem stały się bardzo luźne, lekko lekceważące ale wydajne w muzycznej konkurencji. Po śmierci Johna, media uczyniły z niego męczennika, i od tego czasu ludzie twierdzą, że on był tym najbardziej inteligentnym Beatlesem, jedynym, oraz że był najlepszym kompozytorem wewnątrz grupy. Mówiąc to, może się wydawać, że jestem sceptyczny... Wyobraź sobie, że to ja zostałem zastrzelony. Wtedy John siedziałby tutaj, i musiałby słuchać o tym jak cały świat mówi mu jaki wspaniały był Paul McCartney. Tak czy inaczej, jedyną osobą, która naprawdę wie jak czułby się w takiej sytuacji John, jestem ja.
 
John ze swoim mordercą. Wzbraniałem się szczerze przed umieszczaniem na blogu zdjęcia faceta po prawej. Bo możliwe, że wielu z was nie widziało mordercę i chciałem by tak pozostało. Nie warto!!! Na blogu pojawi się w swoim czasie pots poświęcony tylko ostatniemu dniu Johna ale nie napiszę ani słowa o Mordercy. Po prostu.




Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.

SIERPIEŃ 1968 (1)

1 sierpnia Trident Studios (na zdjęciu Paul). Nagrywanie `Hey Jude' (nakładki na na take 1). Producent: George Martin; inzynier: Barry Sheffield. Nagrywanie basu, wszystkich wokali oraz partii orkiestry.
Orkiestra to 36 osób: 10 skrzypiec, trzy altówki, trzy wiolonczele, dwa flety, kontrafagoty, fagoty, dwa klarnety, cztery trąbki. cztery puzony, dwa rogi, dwa kontrabasy i bębny.Muzyków poproszono także czy zgodziliby się za dodatkową opłatą klaskać w dłonie i śpiewać w chórkach. Jak donoszą źródła jeden zniesmaczony (???) muzyk powiedział: "Nie będę klaskać ani  śpiewać w żadnej cholernej piosence Paula McCartney'a". Następnego dnia trwają prace na miksem "Hey Jude". To ma być przyszły singiel zespołu, co całkowicie aprobuje John, doceniając urodę utworu. 
Kiedy Paul zagrał po raz pierwszy Johnowi i Yoko 'Hey Jude', natychmiast usłyszał słowa szczerego uznania. 'To jedno z jego arcydzieł' - powiedział później. Zresztą był przekonany, że Paul napisał tą piosenkę dla niego, jako subtelną zachętę, by odszedł od zespołu i swego twórczego partnera i zaczął nowe życie z Yoko. Paul wyjaśnił, że właściwie to miał samego siebie na myśli (choć początkowo zaczął od pocieszania pięcioletniego Juliana Lennona, któremu właśnie rozpadła się rodzina), i John poczuł, że odnawia się ich więź: 'O, widzisz, przechodzimy przez to samo" [więcej czytaj w omówieniu piosenki "Hey Jude", który znajdzie się tutaj niebawem - RK]


7 sierpnia: Apple Studio 2.Kopiowanie na taśmę `Hey Jude' (remix mono 1). tego samego dnia później nagrywanie : nowej piosenki George'a Harrisona `Not Guilty' (takes 1-46). Producent: George Martin; Inżynierowie: Ken Scott (1-szy); John Smith.(2-gi).

'Not Guilty' jednak nie znajdzie się na żadnym oficjalnym wydawnictwie The Beatles za czasów jego istnienia. Ukaże się dopiero na 3 płytce 'Antologii'. Szkoda, odrobina pracy, wkładu talentu całej czwórki i byłby to znakomity utwór. W utworze tym można dostrzec narastającą frustracją George'a byciem w The Beatles.

GEORGE (1979): Napisałem 'Not Guilty' w 1968. To było tuż po tym jak wróciliśmy z Rishikesh i miała być na nowym albumie. Nagraliśmy ją ale chyba coś poszło z nią nie tak. [co ciekawe, zespół nagrał rekordową ilość podejść do utworu, ponad 100, ale mimo to, nie znalazł on uznania w zespole, by mógł znaleźć się na albumie; nie mniej nie można powiedzieć, że John  czy Paul zignorowali kompozycję młodszego kolegi, co im się tak często zarzuca, co jest także bezsprzecznie faktem - RK] 
Zapomniałem o niej i dopiero przypomniałem sobie o niej rok temu, kiedy znalazłem jej stare demo (z Kinfaus). Tekst był trochę 'passé' (przestarzały), wszystko nawiązywało wtedy do rzeczy związanych z całą Apple i tymi rzeczami, ale był o tym, co czułem wtedy, w tamtym czasie. Not guilty for getting in your way/While you're trying to steal the day' - which was me trying to get a space. 'Not guilty/For looking like a freak/Making friends with every Sikh/For leading your astray/On the road to Mandalay' . To o Maharishim i pobycie w Himalajach i o tych rzeczach tam śpiewam. To mogłaby być fajna piosenka dla Peggy Lee lub kogoś innego.
 
 9 sierpnia - kolejny dzień pracy nad 'Not Guilty' oraz pierwszy dzień pracy nad nowym utworem, kompozycją Paula, 'Mother Nature's Son'. Całą energię cała czwórka zużyła na kompozycję George'a (to utwór rekordowo nagrywany przez The Beatles ponad 100 razy i... niewydany). Na koniec w studiu został tylko Paul, cała trójka John, Ringo i George udała się do domu. Paul nagrał 25 (!) podejść do swojej nowej kompozycji.
_________________________________

10 sierpnia:  Interesy. W eleganckim londyńskim hotelu Ritza biznesowe spotkanie. Obecni wszyscy Beatlesi (Johnowi towarzyszy Yoko) oraz Stan Gortikov, prezes Capitol Records. Wspólny lunch a później omówienie kontraktu zespołu z wytwórnią na temat sprzedaży i dystrybucji płyt na rynku amerykańskim.  Po spotkaniu John i Yoko zabierają Gortikova na sztukę  `Halfway Up The Tree' do Queen's Theatre.



12 sierpnia - dalsze prace w studiu  nad 'Not Guilty'. W tym samym dniu John z Yoko widziani są na pokazie mody Ossie Clarka w Bruton Place (Londyn - na zdjęciu).

13 sierpnia - Studio 2. Nagrywanie `Sexy Sadie, `Yer Blues'.   Po raz pierwszy w historii nagrywania u The Beatles edycja 'Yer Blues' odbywa się na 4-ścieżkowym magnetofonie.
Apetyt na dużo podejść u The Beatles pozostaje.'Sexy Sadie' zostało nagrany (pomiędzy lipcem a sierpniem `1968 znowu ponad 100 razy - take 107 uznano za najlepszy  i do niego John nagrał swój wiodący wokal.
By pracować na 4-ścieżkowym magnetofonie cały zespół musiał udać się do innego małego pomieszczenia, gdzie była możliwa ta nowa technika nagrywania. Wspomina ją inżynier Ken Scott, wtedy obecny prawie na każdej sesji 'Białego Albumu' (na zdjęciu):
 Musieliśmy ich wszystkich zmieścić w tym malutkim pokoju i nikt tam dosłownie nie mógł się ruszyć. Każdy musiał sobie jakoś poradzić, znaleźć wygodne miejsce, tak złapać gitarę by nie uderzyć nią drugiego w twarz lub w jego sprzęt. i to tam musieliśmy przecinać taśmy.  Tak więc było to nie lada wyzwanie  ale oni zawsze szukali nowych wyzwań.
 W czasie swojej pierwszej sesji, która była nagrywana na 4-ścieżkowym magnetofonie, zespół zarejestrował kilkanaście podejść "Yer Blues'. Prace nad tym utworem kontynuowano w dniu następnym.

The Beatles - Sexy Sadie (demo)
The Beatles - Yer Blues (demo) 
The Beatles - What's The New Mary Jane?

14 sierpnia: ciąg dalszy prac nad 'Yer Blues'. Nagrywanie po raz pierwszy `What's The New Mary Jane', piosenki którą napisał sam John ale podpisano jak zawsze nazwiskami słynnej dwójki. To jedno z najdziwniejszych nagrań zespołu (nie licząc oczywiście 'Revolution Nr 9'). Pierwsze demo utworu John nagrał w maju 1968. W nagraniu tego dnia wzięli udział tylko John, George, Yoko Ono oraz Mal Evans. George grał na gitarze akustycznej, John śpiewał i grał a fortepianie, wszystkie pozostałe dźwięki to 'praca' Mala i oczywiście Yoko (krzyki). Nagranie to zostało później wzbogacone o perkusję, wibrafon i wiele innych efektów dźwiękowych. Oczywiście, dokładniejsze omówienie utworu w jego oddzielnym poście.
JOHN: Napisałem ją wspólnie z naszym elektronicznym geniuszem Alexem (Mardasem). Nazywała się 'What A Shame Mary Jane Had A Pain At The Party' i była przeznaczona na nowy album The Beatles
Tom Petty, wielki fan The Beatles, przyjaciel George'a Harrisona użył imienia z piosenki Johna w swoim wielkim hicie 'Last Dance of Mary Jane'.
 
Paul, Ken Scott, George i George Martin

Yoko w owym czasie już bardzo odważnie uczestniczyła w sesjach The Beatles. 
 Jeszcze bardziej zdumiewające było to, że po każdym nagraniu John prosił o komentarz nie Paula czy George'a Martina, ale właśnie Yoko. A ona, jak to ona, nie wahała podzielić się z nim swoją opinią.
YOKO: 'John zawsze powtarzał: "jak coś zauważysz, to szepnij mi na ucho". I faktycznie zauważałam wiele, bo mając doświadczenie z muzyką klasyczną, potrafiłam słuchać równocześnie wielu instrumentów. Po cichu mówiłam mu więc, na przykład: 'bas nie brzmi najlepiej'. A John się popisywał. Najpierw mnie głośno pytał: 'No dobra Yoko, co się z tym rymuje?', a potem zwracał się do pozostałych: ' Kurewsko wygodnie ją jest mieć koło siebie, no nie?'.
  Wszystko to wiele mówi nie tylko o jego uczuciach, ale też o wzajemnej lojalności i  tolerancji panującej w zespole, ponieważ pozostała trójka nie odkładała instrumentów, nie obrażała się i nie wychodziła ze studia trzaskając drzwiami. Zgodnie ze swoim charakterem Paul próbował rozmaitych zabiegów dyplomatycznych, które John odbierał jako próbę podstępnej ingerencji i oskarżał go o to, że "cichaczem podchodzi do Yoko i mówi: może byś stanęła nieco bardziej w tle?' I to wszystko za moimi plecami! Ringo Starr był także szczerze zakłopotany całą sytuacją, ale w rozmowie z Johnem - jak zawsze - udało mu się trącić właściwą strunę i Lennon mu się zwierzył. 
RINGO: Zapytałem go: 'O co w tym wszystkim chodzi?'. Powiedział mi wprost: 'Cóż, kiedy wracasz do domu do Maureen i opowiadasz jej o tym, jak minął ci dzień, robisz to w dwóch zdaniach: " Och, mieliśmy dziś w studiu dobry dzień". A my chcielibyśmy wiedzieć o sobie wszystko... Później było już dobrze i obecność Yoko wcale mi nie przeszkadzała.
  Dla odmiany George, pomimo swojego długiego obcowania z buddystami, którzy w łagodny sposób wyrażali swoje uczucia i myśli, był - mówiąc bez ogródek - niegrzeczny.
JOHN: Otwarcie obraził ją przy wszystkich w biurze Apple. Powiedział to prosto z mostu: 'Cóż, będę szczery, słyszałem od Dylana i kilku innych ludzi, że masz zszarganą opinię w Nowym Jorku i emanujesz złymi wibracjami'. George powiedział tak do niej i obydwoje jakoś to przełknęliśmy. Sam nie wiem, dlaczego mu wtedy nie dałem w ryja...
  W studiu Yoko nie odstępowała Johna nawet o krok, nawet wtedy kiedy szedł do tolaty, choć często w studiu bywała z malutką Kyoko.
YOKO: Ludzie mówili, że szłam za nim do męskiej toalety, ale to on kazał mi tam ze sobą iść. Myślał, ze jeśli choćby na minutę zostawi mnie w pokoju samą z samymi Beatlesami, to zniknę z jednym z nich...


15 sierpnia - w tym dniu zespół rozpoczyna prace na kolejnym nowym utworem na album, kompozycją Paula, 'Rocky Racoon' (choć w jej napisaniu Paulowi,w  czasie ich pobytu w Indiach, pomagali i John oraz Donovan). Ale o tym w dalszej częście HISTORII THE BEATLES.


GEORGE, PAUL, JOHN, DONOVAN, PATTIE



 
Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog 
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki.