Pattie, George Harrison, Eric Clapton - miłosny trójkąt (1)

 

 

W poście dokumentującym "poczynania" ex-Beatlesów MARZEC-KWIECIEŃ 1979   pojawiła się notka o ślubie Pattie Harrison (z domu Boyd) z Ericem Claptonem. W blogu na ten temat znaleźć można dużo informacji, mam tutaj na myśli powody rozejścia się Harrisonów, niemniej spróbuję przybliżyć ten temat, do dzisiaj bardzo interesujący co najmniej z dwóch, powiązanych z tym wydarzeniem, powodów. Pierwszy to oczywiście zjawisko wyjątkowo bliskiej przyjaźni pomiędzy George'm i Ericem i fakt 'odbicia' mu przez tego drugiego żony, co jak wiemy w żaden sposób nie wpłynęło na ich relacje. Głównym organizatorem koncertu "FOR GEORGE" z 2002 w hołdzie zmarłemu gitarzyście The Beatles był właśnie Eric, poproszony o to przez wdowę, drugą żonę ex-Beatlesa, Olivię. Drugi powód rozpalający umysły fanów na wspomnienie samej Pattie i przyjaźni jej dwóch mężów to oczywiście dwie piosenki, jedne z najpiękniejszych miłosnych piosenek rockowych napisane dla tej samej kobiety. To oczywiście "Something" The Beatles (piosenka w całości autorstwa George'a) oraz "Layla" Erica. W opisach obu tych piosenek (linki) oczywiście poruszyłem ten temat. A dokładnie jak to było. Korzystam, jak zawsze, w tekście z wielu źródeł, m.in z zapisów biografii Pattie "Wonderful Tonight" (tytuł wzięty z kolejnej pięknej piosenki Claptona napisanej dla Pattie), czy choćby bardzo ciekawej  książki Marca Shapiro pt. "Żony Beatlesów". Zacznę od tzw. początku. 








PATTIE: 
Pewnego dnia zadzwonił do mniej mój agent, żeby powiedzieć, że mam iść na casting. Na miejscu rozpoznałem reżysera [Richarda Lestera], bo nagrywałam z nim parę reklam dla telewizji. Wzięłam udział w przesłuchaniu i wróciłam do domu. A potem zadzwonił agent i powiedział, że dostałam rolę w filmie "A Hard Day's  Night". Zatkało mnie, bo nigdy nie miałam ambicji ani chęci, żeby zostać aktorką, ale agent uspokoił mnie, że to tylko epizod.

PATTIE: Na pierwsze wrażenie, John sprawiał wrażenie bardzo cynicznego i aroganckiego, Ringo był najbardziej czarujący. Paul był ładny a George, ze swoimi brązowo aksamitnymi oczyma i ciemną kasztanową fryzurą wydał mi się najprzystojniejszym facetem, jakiegokolwiek widziałam. W przerwie na lunch znalazłam się obok niego i bycie tuz obok była elektryzujące.
 
Pattie (panieńskie nazwisko Boyd) wspominała początki znajomości w wielu wywiadach. Podkreślała, że wszyscy Beatlesi byli "uroczy", ale ona od razu zwróciła uwagę na George'a.
PATTIE: Był niewiarygodnie przystojny i urzekający. Można powiedzieć, że wpadliśmy sobie nawzajem w oko... Oboje byliśmy nieśmiali, ale przyjemnie było posiedzieć z nim i porozmawiać. W jego towarzystwie dostawałam gęsiej skórki... W którejś z sytuacji na planie spojrzał na mnie i spytał: 'Zostaniesz moją żoną?' Roześmiałam się, jakby to był żart. Więc on an to: 'A umówisz się ze mną dziś wieczorem?'
Pierwszy wspólny wieczór spędzili w klubie Garrick, a w charakterze przyzwoitki towarzyszył im Brian Epstein. Zobaczyła ten na żywo po rz pierwszy koncert Beatlesów i była przerażona. "Siedziałam z przodu. Widownie cały czas wrzeszczała. Było to dla mnie dziwne, bo nie zdawałam sobie z tego sprawy, co się dzieje na ich koncertach. Hałas był niewiarygodny".
Utrzymywanie bliskiej znajomości z Beatlesem w okresie szalejącej Beatlemanii było dla niej (dla obojga) niesamowitym wyzwaniem. 

PATTIE: Czasem bywało naprawdę przerażająco. Pewnego wieczoru wybrałam się na ich koncert w Londynie. George powiedział mi, że powinnam wyjść  razem z przyjaciółmi przed ostatnią piosenką. Kiedy mieli zagrać ostatni kawałek, wstaliśmy i ruszyliśmy do najbliższego wyjścia, ale za nami poszły jakieś dziewczyny. Kopały mnie, szarpały za włosy, popychały. Na zewnątrz zaczęły mnie gonić, Wsiedliśmy do auta, gdy tamte dziewczyny zaczęły nim kołysać, próbowały nas zatrzymać, żebyśmy nie mogły odjechać. Mocno się wystraszyłam... 


Kolejne wydarzenia potoczyły się dla Pattie równie szybko.

PATTIE: Pasowaliśmy do siebie i wszystko działo się szaleńczo szybo. George chciał wziąć ślub. Ja miałam pewne wątpliwości, bo pamiętałam losy mojej matki i jej dwóch mężów. Skoro miałam wziąć ślub z George'm, to nie chciałabym się nigdy rozwodzić... On któregoś dnia powiedział: 'Naprawdę uważam, że powinniśmy się pobrać. Pogadam o tym z Brianem'.  Za parę chwil wrócił, dął mi buziaka i oświadczył: 'Brian mówi, że możemy wziąć ślub w styczniu'. 

 


O ślubie poczytaj tutaj.

PATTIE: Nie o takim ślubie marzyłam. Wolałabym pobrać się w kościele, ale Brian chciał wszystko załatwić po cichu. Chłopcy z zespołu ufali mu bezgranicznie, więc kiedy zdecydował, że mamy wziąć cichy ślub w urzędzie, George z miejsca się zgodził...
Życie ze sławnym Beatlesem...
PATTIE: Życie z George'm był fascynujące, ale i trudne... Miałam świadomość, że wygrałam los na loterii i nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Wiedziałam, jak jest wspaniale i fantastycznie... Oczywiście fani wszędzie jeździli za nimi. Zanim nie postawiliśmy bramy, ciągle nas nachodzili w domu w Surrey. Parę razy zdarzało się, że ktoś ukradł moje rzeczy. George zazwyczaj przeganiał fanów, którzy pukali do drzwi, jeśli jednak miał dobry humor, a wielbiciele byli mili, uprzejmie z nimi gawędził i podpisywał zdjęcia. Ale i tak to było wtargnięcie w naszą prywatność...


 

PATTIE: Z początku było cudownie. Oboje byliśmy bardzo młodzi, mogliśmy imprezować, spotykać się z innymi [Beatlesami], imprezować, dobrze się bawić. Potem on jechał w trasę, a ja spędzałam czas z przyjaciółmi i wszyscy czekaliśmy na jego powrót. Pierwsze kilka lat było pełne miłości...  George był sławny, przystojny i bajecznie bogaty, jeździł dobrymi samochodami. Dziewczyny same go nagabywały, a on się tym delektował. Powroty do domu, do żonki musiały być dla niego nudne. Gdy jest się adorowanym, łatwo ulec pokusie. Czy ja za to też ponoszę winę ? Pewnie tak, bo nigdy nie stawiałam mu granic. Czułam, że nie mam prawa... Nie mieliśmy dzieci. Kiedyś zakładałam, że gdy dorosnę, wyjdę za mąż, to oczywiście będę miała dzieci. Niestety tak się nie stało .. Coraz mocniej od siebie się oddalaliśmy. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, bo on głównie śpiewał mantry. Łączące nas uczucie zaczęło się ulatniać. Wcale mi się z niczego nie zwierzał, ciągle był wściekły, ale dusił to w sobie. Nie chciał o niczym rozmawiać. 
 

 

No i gdy małżeństwo Harrisonów zaczęło się sypać, do gry wszedł Eric Clapton. Dwaj wielcy muzycy poznali się w 1964 roku. Znajomość George'a i Erica szybko zamieniła się w głęboką przyjaźń. Na zawsze! Warto tutaj przypomnieć słowa Claptona o The Beatles: Nie byłem ich fanem, dopóki nie zobaczyłem ich na scenie. Oglądałem ich na żywo i widać było, że są jak jeden organizm. Czy byli wielcy? Daj spokój, przecież to The Beatles!  W 1968 Eric wziął udział w nagrywaniu kompozycji przyjaciela, "While My Guitar Geently Weeps": To było anonimowe przedsięwzięcie. Myślę, że George miał problemy z dwoma dużymi chłopakami w zespole i potrzebował mojej pomocy przy swojej piosence. Czy to było duże?  Taaa, jasne, obserwowanie tych kolesi w tamtych czasach  przy pracy było dość inspirujące. W czasie kryzysu w The Beatles już pod koniec istnienia zespołu, w 1969 roku w czasie słynnych sesji w Twickenham, gdy George Harrison opuścił grupę, John Lennon zasugerował - trudno dzisiaj powiedzieć na ile była to wypowiedź na serio - by do grupy przyjąć właśnie Claptona. Sam uważam, że John powiedział to nie zastanawiając się nad swoimi słowami. W filmie "The Beatles: Get Back" w reżyserii Petera Jacksona możemy zauważyć wymianę zdań między trzema Beatlesami. George na uwagę Paula o swojej grze mówi, że powinien być tu Eric Clapton, na to John dodaje, że powinien tu być George Harrison.


 

Eric kręcił się zawsze w pobliżu Harrisonów i jego zauroczenie Pattie stale się pogłębiało.  W 1968 pani Harrison otrzymała anonimowy list miłosny podpisany przez tajemniczego "E". Nie był to pierwszy taki list w jej życiu - jako celebrytka i żona Beatlesa dostawała ich mnóstwo. List pokazała mężowi, który zbagatelizował sprawę. Niedługo później Pattie odebrała jednak telefon od Claptona z pytaniem, czy dostała jego list. Była oczywiście zmieszana i lekko spłoszona bezpośredniością muzyka. Choć jej małżeństwo chwiało się w posadach, nadal kochała męża. Musiała jednak przed sobą przyznać, że wyznanie ją zaintrygowało. Najdroższa L.......  Piszę do ciebie tę notatkę, głównie po to, by poznać twoje uczucia w stosunku do tematu dobrze nam obojgu znanego. ... jak już zapewne się domyśliłaś, moje sprawy wewnętrzne to galopująca farsa, która z dnia na dzień ulega gwałtownej degeneracji i jest nieznośna… Jednak to wszystko nie zmierza do głównego punktu....  Chcę zapytać cię, czy nadal kochasz swojego męża, czy masz innego kochanka? Wszystkie te pytania są bardzo bezczelne, wiem, ale jeśli nadal masz w swoim sercu  uczucie do mnie… musisz dać mi znać! właściwie musisz mi dać znać, bez względu na twoje uczucia…Nie dzwoń! Wyślij list... tak jest bezpieczniej. Proszę, zrób to, cokolwiek by nie było, mój umysł będzie spokojny. Cała moja miłość, E.


Wbrew końcowej treści listu Pattie dowiedziała się o prawdziwej tożsamości autora listu tego samego wieczoru, kiedy Clapton zadzwonił i zapytał, czy otrzymała od niego jakąś pocztę. „Powiedziałam: O mój Boże, nie wiedziałam, że to od ciebie!” – wspomina. Kilka miesięcy później Clapton napisał kolejny list: Za nic ponadto niż przeszłe przyjemności poświęciłbym moją rodzinę, mojego boga i własne istnienie… Jestem na skraju wytrzymałości… Słuchałem wiatru, obserwowałem ciemne, kłębiące się chmury, Poczułem ziemię pod spodem o znak, gest, ale jest tylko cisza. Dlaczego się wahasz, czy jestem tylko biednym, nieszczęśliwym kochankiem, czy jestem aż tak odpychający; czy jestem za słaby, za silny, wiesz dlaczego? Jeśli mnie chcesz, weź mnie, jestem twój. Jeśli mnie nie chcesz, proszę, przełam zaklęcie, które mnie krępuje. Trzymanie w klatce dzikiego zwierzęcia jest grzechem, oswajanie go jest boskie. Moja miłość jest twoja.
 
Zaznaczyć warto to, że pojawienie się Claptona w życiu dawnej Pattie Boyd było tylko kolejną cegiełką składającą się na kryzys małżeński narastający w okresie 1969-1973. Obrazuje to kolejne wydarzenie. W 1970 roku George z Patti nawiązali ponownie po dłuższej przerwie kontakt z Ringo i Maureen. Oba małżeństwa ex-Beatlesów odwiedzały się od czasu do czasu. Spotkania te przebiegały początkowo w swobodnej, serdecznej atmosferze,  jednak Pattie szybko się zorientowała, że jej mąż widzi w Maureen kogoś więcej niż tylko koleżankę i żonę najbliższego przyjaciela z dawnego zespołu. Pewnego wieczoru Stareky'owie  zaprosili Harrisonów do siebie na kolację. Po posiłku, możliwe, że lekko naćpany, George zaczął grać na gitarze piosenkę o miłości, przerywając w pewnym momencie i mówiąc: "Maureen, jestem w tobie zakochany". Maureen mocno się zmieszała, wściekły na przyjaciela Ringo wybiegł z pokoju, a zrozpaczona Pattie szlochając zamknęła się w łazience. Kilka tygodni później Pattie po powrocie z zakupów nakryła Maureen ze swoim mężem w łóżku.
PATTIE: Nabrałam pewności, że mają romans, gdy ona zaczęła się zjawiać u nas w domu koło północy i rankiem następnego dnia wciąż była. Musiałabym być ślepa, żeby się nie zorientować, że coś jest na rzeczy... Odnosiłam się do Maureen uprzejmie. Mogłam jej wybaczyć, ale nie potrafiłam zapomnieć. Ona [Maureen] wyraźnie miała George'owi coś za złe, przypuszczam, że wyobrażała sobie, że będą  razem. Nie mam pojęcia na co liczyła, na czym jej zależało. Może spodziewała się, że George zwiąże się z nią, po czym okazało, że on wcale nie ma takiego zamiaru.
W innym wywiadzie:
PATTIE: Była ostatnią osobą, po której bym się spodziewała, że wbije mi nóż w plecy. Odkryłam kilka zdjęć, na których ona jest z George'm w domu, podczas gdy ja byłam u swojej matki w Devon. Dał jej piękny naszyjnik, z którym się wobec mnie obnosiła. Potem zastałam ich zamkniętych w sypialni w Friar Park. Stałam na zewnątrz pod drzwiami, waliłam w nie i wrzeszczałam: „Co ty wyprawiasz ? Czy to Maureen jest tam z tobą? Wiem, że to ona”. George tylko się roześmiał. W końcu otworzył drzwi i powiedział: „Oh, ona jest trochę zmęczona więc leży”... Maureen nie umiała się nawet subtelnie wobec mnie zachować. Wieczorem powiedziałam do niej: „Co ty do diabła wyprawiasz?”, „Przyszłam posłuchać George'a”, „Dobrze, ja w takim razie idę do łóżka”, „Ok, ja idę do studia”.
 
Ale nie rozpędzajmy się tutaj w krytyce "cichego Beatlesa". Trochę inne światło na "kochliwego" George'a  zdradził Delaney Bramlett, który zaprosił George'a do współpracy i udziału we wspólnej trasie koncertowej Delaney & Bonnie and Friends w 1969:  Czekały na nas tysiące rozemocjonowanych fanek. Z łatwości mógłby używać sobie seksu z nimi do woli. Ale on ewidentnie kochał Pattie. Nie sądzę, żeby miał zamiar ją zdradzać.
  Nie da się ukryć, że życie Pattie obfitowało w liczne ograniczenia. Zaangażowanie bardzo aktywne jej męża w hinduską religię wykluczało seks czy inne przyjemności. Mąż nie pozwalał jej na pracę, brak dzieci był również źródłem licznych napięć. Ale była marihuana. W 1969 roku policja zrobiła nalot na ich dom w Kinfaus i aresztowała oboje za jej posiadanie.
 

 
PATTIE: Cały ten okres był okropny. Wszyscy byliśmy jednakowo pijani, naćpani i skupieni na jednym. Ostatnie lata naszego małżeństwa upłynęły pod znakiem alkoholu i kokainy. Pod wpływem narkotyków George odcinał się od emocji, a jego serce stwardniało.
  Eric dalej zabiegał o Pattie. Żona przyjaciela, po niepowodzeniach kolejnych jego projektów, takich jak Cream, Blind Faith czy Derek and The Dominoes i w obliczu nasilającego się uzależnienia od narkotyków Pattie stała się jego obsesją. 
PATTIE: Byłam świadoma tego, że się podoba,m Ericowi i że zwracał na mnie całą swoją uwagę. Nie było to trudne widząc jak mnie często obserwuje. Chwalił mnie jak gotuję, podziwiał moje stroje, prawił komplementy, tego wszystkiego George nie robił.
Po latach sam wspominał:  Sam skazywałem się na porażkę. To była niemożliwa sytuacja. Niemożliwa dla Pattie, ale i dla mnie również. 
PATTIE: Nie mieściło mi się w głowie, w jakiej sytuacji Eric mnie stawia. Czułam, że to nie w porządku, i byłam przekonana, że nasza przyjaźń się rozpadnie... Eric od miesięcy dawał mi do zrozumienia, że mnie pragnie. Czułam się niezręcznie, bo popychał mnie w kierunku, co do którego nie byłam pewna, czy rzeczywiście chcę w nim podążać. 
  Istnieją dwie różne relacje na temat wieczoru, kiedy wreszcie uległa Ericowi. Według pierwszej George odmówił pójścia z Pattie do teatru pochłonięty pracą nad albumem "All Things Must Pass" i nawet się nie skrzywił, gdy Eric zaproponował jego żonie swoje towarzystwo. Bardziej wiarygodna wersja mówi, że Pattie wybrała się sama na przedstawienie (Oh! Calcutta!), a Eric zjawił się tam później i zajął puste miejsce obok niej. Potem para udała się na przyjecie po spektaklu, z którego wyszli też razem.  Nagle w towarzystwie Erica poczuła się swobodnie i gotowa do przygód. Gdy ten zaoponował, by poszli do niego posłuchać nowo skomponowanej przez niego piosenki, bez wahania się zgodziła. Co było dalej?
 
 
PATTIE: Poszliśmy do niego. W mieszkaniu włączył magnetofon, podkręcił głośność i puścił mi najwspanialszą, najbardziej poruszającą piosenkę, jaką słyszałam w życiu. To była "Layla" - o mężczyźnie, który rozpaczliwie zakochuje się w kobiecie, a ona odwzajemnia jego uczucie, ale nie jest wolna. Puścił ją dwa lub trzy razy, przez cały czas intensywnie się we mnie wpatrując, śledząc moją reakcję. W pierwszej chwili pomyślałam: 'O Boże, wszyscy będą wiedzieli, że to o mnie'. Ale potem ogarnęła mnie świadomość, że to ja wyzwoliła w kimś taką namiętność i twórcze siły. Nie mogłam się dłużej opierać.


Niebawem ciąg dalszy historii Pattie (czytaj o nie także w PATTIE - z sekcji otoczenie).




Historia The Beatles
History of  THE BEATLES



MARZEC - KWIECIEŃ 1979

 

 

 

MARZEC:
Sesje nagraniowe do albumu "Back To The Egg" wracają ponownie na Abbey Road do Studia nr 2. Dodane tutaj zostaną ścieżki wokalne do utworów "Winter Rose" i "Love Awake". Reszta prac do  dogrywanie nakładek partii zagranych na syntezatorze do utworów "Getting Close" i "Love Awake". Kolejne sesje  odbędą się w kwietniu. "Back To Th Egg" to siódmy i ostatni album Wings. Do dnia kiedy czytasz te słowa Paul będzie już nagrywać albumy tylko pod swoim imieniem.
 
 

Po przekazaniu ich Johnowi Lennonowi, ten będzie mógł pochwalić się jedną z największych kolekcji bootlegów Fab Four na świecie. Seaman w 1991 opublikuje książkę, "The Last Days of John Lennon: A Personal Memoir". W książce Seaman opowiada między innymi, że John wierzył, że Sean odziedziczy jego duszę po jego śmierci, gdyż obaj urodzili się 9 października.  Wierzy w magiczną moc Yoko, skoro ona potrafiła dokonać czegoś takiego. John ma także wierzyć w to, że żyje pożyczonym czasem, z powodu swego wcześniejszego brutalnego życia. Dużo interesuje się tym, jak to jest zostać postrzelonym i ma mieć sporo myśli o zabójstwie, które uważa za współczesne ukrzyżowanie (jak śpiewał o tym i o sobie w "The Ballad of John and Yoko").  W książce Seaman pisze o Johna wyczerpaniu życiem, w którym do 1966 dał z siebie wszystko. 

Choć opisuje ostatnie 6 miesięcy życia Johna jako uwięzienie muzyka przez "Matkę Yoko", to dodaje do tego, że jest to także wybór Johna. Ze wszystkich kartek książki przebija twierdzenie autora, że John jest samotny, stąd może stała obecność przy nim dużo młodszego asystenta. Seaman zaburza obraz Johna zakochanego w życiu gospodyni domowej, jaki został utrwalony we wszystkich na świecie do dzisiaj. Niechętny wobec swoich rówieśników, czy innych, w tym dawnych przyjaciół, znajomych, których telefony nie odbiera. Padają też mocne słowa o Yoko i przyjacielu Lennonów, Davidzie Geffenie, którzy to po śmierci Johna niespecjalnie okazują żal. Według wielu krytyków książka jest niepełna, unikająca opisania wielu udokumentowanych faktów z ostatnich miesięcy muzyka, stąd mało wiarygodna. Bardziej jeszcze w świetle oświadczenia Seamana w sądzie, pozwanego wiele lat później przez Yoko: Chciałbym publicznie przeprosić Yoko Ono, zrobiłem źle i nadużyłem twojego zaufania. Po ponad 20 latach nadszedł czas bym przeprosił ciebie za swoje czyny. 
Rzeczywiście ukradłem rzeczy, które należały do ciebie oraz Johna. Te rzeczy to pamiętniki, dokumenty, listy. W swojej książce i różnych tabloidach napisałem o tobie i twojej rodzinie wiele rzeczy, które były nieprecyzyjne i zdaję sobie sprawę ile one sprawiły bólu i wstydu. Nie da się już cofnąć tego co się wydarzyło. Stop teraz. Zwracam wszystkie twoje rzeczy, które teraz posiadam. Powstrzymam się teraz od pisania czegokolwiek o tobie, twojej rodzinie lub czasie, spędzonym kiedy byłem przez ciebie zatrudniony.
Nie usprawiedliwiam mojego postępowania i proszę tylko, abyś znalazła w swoim sercu przebaczenie, abym mógł żyć dalej.
  
Na zdjęciu po prawej obok Seaman z tyłu Johna.
 
6 MARCA - W programie dla dzieci "Pop Gospel", transmitowany w brytyjskiej sieci ITV między 16:21 a 16:44 pokazany zostaje teledysk George'a do utworu "Blow Away". Clip zostaje pokazany także 6 kwietnia dla amerykańskiej publiczności w programie "Mignight Special".
 

15 MARCA - W Stanach Zjednoczonych, nakładem wytwórni Columbia, z którą Paul niedawno podpisał kontrakt, zostaje wydany singiel Wings "Goodnight Tonight" / "Daytime Nightime Suffering". Dzięki nowym warunkom zapisu w umowie Paul staje się najdroższym artystą przemysłu muzycznego, którego zaliczki na poczet każdego albumu sięgać mają dwóch milionów dolarów, a tantiemy za płyty opiewać będą 22% ich wartości. 
 
   Brytyjska premiera singla będzie miała miejsce 23 marca.

 
 16 MARCA - W amerykańskiej telewizji ma miejsce premiera 90-minutowego filmu dokumentalnego MPL (firma Paula) pt. "Wings Over The World", którego pierwotny tytuł to "Paul McCartney Sings His Greatest Hits". Przedstawione są w nim urywki z ogólnoświatowej trasy zespołu ex-Beatlesa z lat 1975-1976. Brytyjscy widzowie zobaczą ten film po raz pierwszy 8  kwietnia na kanale BBC2, a powtórkę 24 grudnia w BBC1. 4 kwietnia o godzinie 12:30 w londyńskim Bijou Theatre przy 113 Wardour Street "Wings Over The World" ma swoją przedpremierową projekcję dla widzów brytyjskich.
 
 
 
 

26 MARCA
-
W Stanach Zjednoczonych zostaje wydany pierwszy 12-calowy singiel Paula i Wings z rozszerzonymi wersjami piosenek singla "Goodnight Tonight". Paul jest pierwszym Beatlesem, który wydaje takie wydawnictwo, płytka wielkości albumu, ale odtwarzana jak singiel na 45 obrotów  na minutę. Maxi-single są coraz bardziej popularne, apogeum ich popularności to lata 80-te, kiedy większość przebojów z singli ukazywała się także na 12-calowych wersjach. Maxi-single popularne były zwłaszcza dla wykonawców nurtu new romantic.
 
27 MARCA - Ślub Pattie Boyd i Erica Claptona. Wolę, żeby była z nim, niż z jakimś narkomanem – stwierdził George Harrison zapytany, co sądzi o ślubie, który odbył się tego dnia w 1979 roku. To nie miało być szczęśliwe małżeństwo.
Eric Clapton miał obsesję na punkcie żony swojego przyjaciela. George i Pattie poznali się na planie pierwszego filmu The Beatles, "A Hard Day's Night", w którym odegrała niewielką rolę. Pobrali się 21 stycznia 1966 roku, ale na początku lat 70. związek się rozpadał. Miewała romanse, w tym jeden z Ronem Woodem z Faces, późniejszym Rolling Stonesem, ale George też nie był aniołem – romans z Maureen, żoną Ringo Starra. Ponieważ w ich życiu coraz częściej pojawiały się twarde narkotyki i alkohol, w 1974 roku zgodzili się, że nadszedł czas na rozstanie, a trzy lata później rozwiedli się.
Para wzięła ślub w obecności zaledwie 40 gości w Temple Bethel w Tucson w Arizonie, gdzie muzyk akurat koncertował.
19 maja zaślubiona już para zorganizowała przyjęcie w angielskiej posiadłości Claptona. Wśród legend klasycznego rocka, które według doniesień były obecne, byli Harrison, Paul McCartney i Ringo Starr, a także Mick Jagger i Bill Wyman z Rolling Stones, byli koledzy Claptona z Cream, Jack Bruce i Ginger Baker, a także Elton John, David Bowie i inni. Odbyło się jam session, ale wydaje się, że nikt dokładnie nie pamięta, jakie utwory były grane ani kto z kim tworzył grupę (chociaż od dawna mówi się, że trzej byli Beatlesi jammowali). W 1988 roku Pattie złożyła wniosek o rozwód z Claptonem. Do ślubu Patti Erica wrócę w poście Maj 1979.
 

1 KWIETNIA - W Stanach Zjednoczonych NBC Radio emituje nagrany wcześniej program "An Afternoon With Paul McCartney", w którym Paul rozmawia z Paulem Gambaccini. 
W czasie transmisji do znajdującego się akurat w Abbey Road Studio 2 Paula dołącza grupa The Black Dyke Mills Band, nagrywając swoją część do utworu "Winter Rose". 
Paul doskonale zna ten zespół z 1969 roku, pracował już z nim wcześniej, kiedy był producentem ich singla Apple z utworami "Thingamebob" / "Yellow Subamrine".
 

 
 
W tym samym czasie John wynajmuje mały jacht z zamiarem odbycia wraz z Yoko rejsu dookoła Palm Beach na Florydzie. Parze artystów towarzyszą siostrzenice Yoko o imionach Reiko, Akiko i Tokato, a także Julian, Sean, Helen Seaman (żona Freda) oraz dwunastoletnia córka ich agenta nieruchomości z Palm Beach. W czasie tego rejsu pierwszy syn Johna kończy 16 lat. John wyprawia mu na jachcie imprezę niespodziankę, które musi być jednak szybko przerwane z powodu coraz większej ilości łódek i łodzi fanów pływających wokół z banerami: "Kochamy Cię John". Pod koniec miesiąca Julian wraca do Wielkiej Brytanii. Jest to ostatni raz kiedy widzi się ze swym ojcem.
W książce Roberta Rosena "Nowhere Man: The Final Days of John Lennon", John wykorzystał ich wyprawę łodzią na Florydę, aby wyjaśnić Julianowi, dlaczego zostawił matkę Juliana, Cynthię, dla Yoko Ono. „Zapewnił Juliana, że go kocha” – pisze Rosen – „i w przyszłości będą sobie bliżsi niż kiedykolwiek, ale będzie to długi i trudny proces”. Oczywiście nie mieli czasu, aby przejść przez ten proces. Przeszedłem przez serię relacji opartych na miłości i nienawiści z ojcem, niezależnie od tego, czy tam był, czy nie – wspomina Julian. Byłem bardzo wkurzony na ojca z powodu jego zaniedbań i jego stosunku do pokoju i miłości. Ten pokój i miłość nigdy do mnie nie wróciły.
 

3 KWIETNIA
-
Na scenie w londyńskim Hammersmith Palais Wings rejestrują teledyski do singla "Goodnight Tinight". Paul jako znany perfekcjonista wynajmuje do tego celu jedną z najlepszych firm w branży, Keef & Co swego dobrego znajomego, renomowanego fotografa, Keitha McMillana (reżyser wielu clipów w całej karierze McCartney'a).
 Firma współpracowała już z Wings  przy clipie do  "I've Had Enough" z "London Town", nakręconym latem ubiegłego roku w Szkocji, więc byli już "sprawdzeni". W ciągu całego dnia zarejestrowano 5 wersji filmiku, z wykorzystaniem najnowszych kamer video. Podrożało to koszty, ale... To była piosenka Paula McCartney'a! Ze wszystkich lider Wings wybiera trzy, które będą przeznaczone do dalszej dystrybucji  od 7 kwietnia. Ale finalnie tylko wersje B i C  pokazane są publicznie, inne nie ujrzą światła dziennego.
   Sam Paul zaproponował reżyserowi Keefowi McMillanowi motyw wykorzystania scenografii w stylu lat 40., która najlepiej wypadłaby w scenerii sali tanecznej. W ramach  zdjęć Paul i Linda ubrani są we współczesne ubrania, jak i te lat z 40-tych. Na planie przy projekcie pracowały 33 osoby. W sumie produkcja przebiegała sprawnie i bez żadnych wpadek. Panowała dobra atmosfera. W przerwach zespół relaksował się przy śpiewie, co bardzo podobało się wszystkim obecnym. Była to ciężka praca, ale interesująca technicznie, w wyniku której powstał pierwszorzędny film promocyjny, dorównujący jakością piosence. Brytyjscy widzowie mogli go zobaczyć w programie BBC „Top of the Pops” oraz w programie Kenny Everett Show w ITV, gdzie film został wyemitowany w całości, aż do momentu, w którym scena obróciła się, ukazując znak „goodnight”.
 

 
19 KWIETNIA - George udziela wywiadu Mickowi Brownowi z magazynu Rolling Stone. Porusza wiele tematów, oczywiście także opowiada o swoim najnowszym, niedawno wydanym albumie "George Harrison", biznesie muzycznym, kłopotach, The Beatles... Cały wywiad opublikuję niedługo, poniżej tylko kilka z niego fragmentów.
GEORGE: Nowy album?... Cóż, przez cały 1977 rok nie napisałem żadnej piosenki, nic nie zrobiłem; Tak naprawdę w ogóle nie pracowałem, więc zdecydowałem, że lepiej zacznę coś robić. Po prostu całkowicie wycofałem się z biznesu muzycznego. Trochę brakuje mi kontaktu z inną muzyką. Są pewni artyści, których zawsze lubię słuchać, ale radia nie słucham zbyt często. Zostawiłem to – „przeskakiwanie stacje” [skiving], jak mówią Anglicy. Wszyscy inni tego nie zauważają, bo jeśli w radiu nadal puszczane są twoje poprzednie płyty, ludzie nie zauważają, że tak naprawdę cię tam nie ma. Ale to wszystko mnie po prostu znudziło... Po prostu mam dość tego wszystkiego. Jeśli spojrzysz na gazety branżowe, wszyscy zmieniają firmy i ten artysta poszedł do tej wytwórni, a tamten do tej i wszyscy robią to i tamto. Będąc w tym biznesie tak długo – myślę, że był to rok 1961, kiedy po raz pierwszy nagraliśmy płytę, a więc minęło już osiemnaście lat – ta nowość się wyczerpała. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do ego. Trzeba mieć duże ego, żeby dalej walczyć o bycie w oczach opinii publicznej. Jeśli chcesz być popularny i sławny, możesz to zrobić; to bardzo proste, jeśli masz takie pragnienie ego. Ale większość pragnień mojego ego, jeśli chodzi o bycie sławnym i odnoszącym sukcesy, spełniła się dawno temu. Nadal sprawia mi przyjemność pisanie piosenek i w pewnym sensie nagrywanie płyty. Ale nienawidzę tej całej sytuacji, kiedy to publikujesz, stajesz się częścią ogólnych ram biznesu. I trochę mi się to znudziło. Jeśli napiszę piosenkę i ludzie pomyślą, że jest fajna, to nie mam nic przeciwko; ale nie cierpię konkurować i promować tej rzeczy. Bardzo nie lubię promocji. W latach sześćdziesiątych przedawkowaliśmy, a potem pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych świadomie zszedłem ze swojej drogi, aby spróbować być nieco bardziej niejasnym. Odkrywasz, że trafiłeś i nagle wszyscy pukają do twoich drzwi i znów cię podsłuchują. Lubię być dyskretny i prowadzić spokojne życie. Tak czy inaczej, odpowiadając na twoje pytanie, był koniec 1977 roku i pomyślałem: „Boże, lepiej coś zrobię”.
Nowy pozew o plagiat „My Sweet Lord” i „He’s So Fine”. Cóż, to trwa od lat. Ten teraz jak żart. Facet, który faktycznie napisał „He’s So Fine”, zmarł wiele lat wcześniej, Ronnie Mack. Jego wydawca, Bright Tunes Music, pozwał mnie. Przeanalizowaliśmy więc sprawę w sądzie i ostatecznie sędzia stwierdził, że tak, to jest podobne, ale nie jesteś winny kradzieży melodii. Uważamy jednak, że doszło do naruszenia praw autorskich, dlatego zbierz swoich prawników i wypracuj jakąś rekompensatę. Ale Bright Tunes nie zadowoliłoby się tym; próbowali ponownie skierować sprawę do sądu. Próbowali nawet wnieść sprawę z powrotem do sądu, kiedy zrobiłem „This Song”. Trudno jest po prostu zacząć pisać ponownie, kiedy już przez to przejdziesz. Nawet teraz, kiedy włączam radio, każda melodia, którą słyszę, brzmi jak coś innego. Ale większość pozwów już nie istnieje. Teraz przygotowujemy się do kolejnej partii. Nie bardzo można pozwać nas [The Beatles], ale możemy pozwać wiele innych osób. Podział i dywersyfikacja na przestrzeni lat utrudniły konsolidację niektórych interesów Beatlesów. Na przykład wszystkie te niegrzeczne przedstawienia na Broadwayu i głupie filmy, które nakręcono o Beatlesach, wykorzystując nazwiska i pomysły Beatlesów, są nielegalne. Ale ponieważ przez te wszystkie lata kłóciliśmy się między sobą, ludzie mieli swobodę w tym zakresie. Teraz doszliśmy do punktu, w którym wszyscy się zgodziliśmy i wyznaczyliśmy firmę, która wystąpiła i pozwała w naszym imieniu  ich wszystkich. 
To straszne, naprawdę. Ludzie myślą, że dajemy na to wszystkim producentom i ludziom swoje przyzwolenie i że na tym zarabiamy, ale nie zarabiamy na tym ani grosza. Nadszedł więc czas, który należy to zatrzymać.
Może powinniśmy zrobić „Historię Roberta Stigwooda” [producent filmu "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band"]  czy coś w tym stylu [śmieje], chociaż przypuszczam, że film  "Sgt. Pepper's" jest w porządku, ponieważ zapłacili za prawa autorskie do piosenek i wymyślili własną historię... Nie oglądałem filmu. Doniesienia na ten temat były tak złe, że nie chciałem tego oglądać. Ale może to dobrze. Nie wiem. Nie obraża to w jakiś sposób The Beatles, nie.  Po prostu żal mi Roberta Stigwooda, Bee Gees i Pete'a Framptona, że to zrobili, ponieważ ugruntowali swoją pozycję jako przyzwoici artyści i nagle...to jak klasyczna cecha chciwości. Im więcej zarabiasz, tym więcej chcesz zarobić, aż staniesz się tak zachłanny, że ostatecznie postawisz stopę w błędzie. I chociaż "Pepper" bez wątpienia odniósł sukces finansowy, myślę, że zaszkodziło to ich wizerunkowi i karierom, a nie musieli tego robić. To tak, jakby Beatlesi próbowali nagrać Rolling Stonesów. Rolling Stones potrafią to zrobić lepiej. Jakie to uczucie być już obiektem nostalgii? Jesteśmy nostalgiczni od 1967 roku. Jest w porządku. Był czas, kiedy chyba nikomu z nas się to nie podobało – lata 1968–1969. Ale teraz to jest zabawne. To jak bycie Charliem Chaplinem albo Laurelem i Hardym [w Polsce jako Flip i Flap]. Ale muzyka nadal stoi na wysokim poziomie, nadal brzmi bardzo dobrze, większa jej część. 
  Nic mi już nie przeszkadza co związane z The Beatles, nowe okładki, promocje.  Na początku było dość marnie. Zawsze od początku mieliśmy pełną kontrolę artystyczną, bardzo dbaliśmy o realizację zamówień, posiadanie odpowiednich piosenek w odpowiednich miejscach i dobre okładki – wszystko to było zrobione z odrobiną smaku. Ale od razu zaczęli schrzaniać w Stanach, wstrzymując utwory z albumów, aby na każde dwa albumy wydane w Wielkiej Brytanii można było wydać trzy tam. Ale mimo to wszystko, co robiliśmy, było w całkiem niezłym guście, aż do wygaśnięcia kontraktu, a potem zaczęli wypychać te wszystkie przepakowania z kiepskimi opakowaniami i w ogóle. Nie przeszkadza mi to, dopóki płacą tantiemy.
Pytanie:  Kolejną gałęzią przemysłu, która wyrosła w ślad za Beatlesami, są osobiste wspomnienia związane z zespołem. Wydaje się, że istnieje niezwykła liczba osób, które albo były Waszymi impresariami, albo menadżerami drogi, dostarczały mleko...
GEORGE: [śmieje się] Tak, i piąty Beatles. . . jest około 10 milionów piątych Beatlesów. Nie, naprawdę, to obrzydliwe. Wszystkie te Beatlefesty i tym podobne to okropne oszustwo. Ci ludzie – „człowiek, który wydał Beatlesów” – nikt z nich nie wie, o czym mówi. To tak, jakby Wielka Brytania zawsze była zajęta rozmową o drugiej wojnie światowej – nawet teraz włączasz telewizor, a oni uwielbiają rozmawiać o wojnie. To tak samo. Beatlesi pojawiali się i znikali w życiu tych ludzi w mgnieniu oka, a mimo to piętnaście lat później wciąż tam są, opowiadając o dziesięciu minutach, które spędziliśmy w ich życiu, i przy tym okradając pieniądze niewinnych dzieci. To jest żałosne. To niemoralne; nie powinno być to dozwolone. Potrzeba posiadania The Beatles?  Cóż, mają ich. Mają filmy – Help!, A Hard Day’s Night, Let It Rot, Tragical History Tour. Mają mnóstwo piosenek, które mogą grać wiecznie. Ale czego oni chcą? Krwi? Chcą, żebyśmy wszyscy umarli jak Elvis Presley? Elvis popadł w rutynę i jedyne, co mógł zrobić, to robić dalej to samo, co dawniej, aż w końcu jego zdrowie padło i to był koniec.
  

20 KWIETNIA - W Wielkiej Brytanii wydany zostaje singiel George'a pt. "Love Comes To Everyone" / "Soft Hearted Hana", bez powodzenia niestety na tamtejszych listach przebojów (w USA #38). 
 
27 KWIETNIA - W amerykańskim sądzie zapada wyrok skazujący w sprawie zaległości podatkowych Allena Kleina, który zostaje skazany zamiast na proponowane dwa lata, tylko dwa miesiące więzienia. 
W tym samym dniu Black Sabbath pozbywają się ze swego składu Ozzy'ego Osbourne'a, na marginesie wielkiego fana The Beatles. Tutaj przeczytacie o ulubionych piosenkach Fab Four szalonego wokalisty, giganta hard rocka. Odejście ze swej macierzystej kapeli otworzyło mu wielkie drzwi do solowej kariery. W 1979 roku Ozzy zapewne nie przypuszczał, że jego ścieżki oraz Black Sabbath skrzyżują się po wielu latach, w 2013 roku nagrają wspaniały "13".
 
  Na angielskich listach przebojów 28 kwietnia 1979 pierwsza piątka najlepiej sprzedających się singli wygląda następująco:
1.  Art Garfunkel - "Bright Eyes"
2. Racey - "Some Girls" 
3. M - "Pop Muzik"
4. Boney M - "Hooray, Horray, It's A Holiday"
5. Wings - "Goodnight Tonight.
  
 W Stanach Zjednoczonych na liście Billboard:
1.  Blondie - "Heart Of Glass"
2. Peches And Herb - "Reunited"
3. Amii Stewart - "Knock The Wood"
4. Frank Mills - "Music Box Dancer"
5. Gloria Gaynor - "I Will Survive"
i na
 9. Wings - "Goodnight Tonight"
17. George Harrison - "Blow Away"

 
 

28 KWIETNIA
-
W trakcie pobytu w Monte Carlo Król życia, "wszystkich imprez w mieście", jak go nazywa prasa, Ringo ponownie zapada na zapalenie otrzewnej, na które cierpiał już w dzieciństwie. Zostaje przewieziony do tamtejszego szpitala Grace Hospital, gdzie przechodzi bardzo poważną operację usunięcia zatoru w jelitach. 

 


Historia The Beatles
History of  THE BEATLES