RINGO: Walk With You (with PAUL)

Singiel, 2010
Album: Y Not
Kompozycja: Ringo Starr, Van Dyke Parks
Wytwórnia: Hip-O, UMe 
Producent: Ringo Starr, Bruce Sugar
Długość: 4:36






Obsada: 
RINGO: wokal, chórki, perkusja, instrumenty perkusyjne
PAUL: wokal, chórki, 
Steve Dudas: gitary
Ann Marie Calhoun - skrzypce
Bruce Sugar: instrumenty klawiszowe, aranżacja skrzypiec.



By opisać wszystkie solowe single i albumy czterech Beatlesów zabrakłoby mi pewne i czasu oraz z pewnością ochoty. Z prostego powodu, że nie zawsze jest to muzyka, którą lubię, do której wracam, w przeciwieństwie do KAŻDEGO nagrania The Beatles. Dzisiaj uznałem, że w 'mizernej' mimo wszystko twórczości perkusisty zespołu warto trochę miejsca poświęcić piosence 'Walk With You' , z piętnastego albumu muzyka, niestety także 'mizernego', zaśpiewanej w duecie z ... Paulem McCartney'em.
We wspomnianej piosence Paul śpiewa tylko w harmonii (chórkach), ale sentyment, czy miłość do faktu, że słyszymy razem dwóch ex-Beatlesów, z pewnością utwór wyróżnia oraz dodaje mu sznytu. Gdziekolwiek Paul się udziela muzycznie, w jakimkolwiek obcym projekcie muzycznym, to jest prawie jak szlacheckie pasowanie lub bardziej obrazowo 'nominacja do Oskara'. I oczywiście te projekty nie zawsze są warte udziału Sir Paula, niemniej je zauważamy.
  Paul zagrał na basie na albumie przyjaciela w utworze 'Peace Dream' i to miał być jego jedyny wkład muzyczny na albumie 'Y Not'. Ringo był w całej swojej karierze po raz pierwszy głównym producentem, więc decyzja u udziale Paula należała tylko do niego. Kto zresztą mógłby skrytykować taką decyzję. Nazwisko McCartney'a to była pieczątka nie mniejszej wagi jak gwiazdki Michelina. 

  Zapytany o piosenkę Ringo odpowiedział, że pisał ją jako song typu gospel, religijną, w zamierzeniu jako piosenkę o Bogu. Współpracujący przy całym albumie znany producent, muzyk i aranżer Amerykanin Van Dyke Parks (na zdjęciu) powiedział Beatlesowi, że nie tworzy piosenek o Bogu i tak obaj zaczęli przekształcać tekst oraz melodię, w sumie całą piosenkę  w odę do przyjaźni. A to oczywiście skierowało z czasem uwagę Ringa na wielkiego Przyjaciela z The Beatles, akurat będącego pod ręką, choć jak już wiemy wcześniejszych wypowiedzi, to Sir Paul także zapragnął uczestniczyć w nagraniu. A było to tak... :)
RINGO: Paul nagrał swój bas, ale miał ochotę coś dołożyć do albumu. Przesłuchiwał wszystkie utwory z albumu i skupił się na tym. Powiedział, żebym dał mu parę słuchawek. Posłuchał i powiedział, że chce tutaj coś z tym zrobić.
PAUL:  Miałem taki pomysł na harmonię i powiedziałem do Ringo: Prawdopodobnie nie zechcesz tego, ale posłuchaj. Ale spodobało mu się więc dokończyłem pracę na harmonią. Wspaniale jest z nim pracować. Taki zawsze był i zawsze taki będzie. 

Bruce Sugar: Paul słuchał piosenki i powiedział. Nie wiem, czy chciałbym zagrać w nim na basie, ale mogę w nim zaśpiewać. Nie sądzę, żeby Ringo poprosił go o zaśpiewanie, ale on po prostu to zaproponował. Popatrzyliśmy tylko z Ringo na siebie i podsunęliśmy mu mikrofon. i on po prostu wymyślił tą swoją część, która była genialna. Tak naprawdę, to ta część zrobiła całą piosenkę. Tak więc wokale harmonii powstały gdy cały song był już skończone. To było wspaniałe.
Ringo, Paul i Bruce Sugar (2017)
Warto dodać, że to pierwsza piosenka, którą obaj muzycy zaśpiewali w duecie.  

   Piosenka 'Walk With You' ukazała się w bezpłatnej ofercie Itunes w 2014 roku, na kolekcjonerskiej, cyfrowej oczywiście 4-nagraniowej EP-ce, zatytułowanej: "John Paul George Ringo". Pozostałe trzy to "Love" Johna Lennona, "Call Me Back Again" Paula (z Wings) oraz "Let It Down" George'a. EP-ka promowała na iTunes w owym czasie zremasterowane na nowo solowe wydawnictwa ex-Beatlesów. Dzisiaj już nie jest dostępna, wszystkie cztery nagrania znajdujemy przecież na albumach: Plastic Ono Band (1970), Venus And Mars (1975) oraz All Thing Must Pass (1070)




No man's an island who has been in love
Bringing understanding every push and shove
Just as fundamental as the stars above
It is benefiting every hand in glove
And you tell me it's a cold day in hell when you surrender
For love and a chance to remember
What we have to hold is more silver and gold

When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
Will be fine



It's coincidental we have met before
Let this be the time and place that we explore
With no hesitation knocking at that door
Open up your heart and love forever more
And I tell you it's a cold day in hell but we remember
That song that starts out love me tender
And that king of hearts

When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
Will be fine

You paint a picture of love in pain
I don't have time in what time remains
What I have just tried to explain flew by you
What can I do with a heart of steel
I would impart what I've come to feel
Love is the answer and It is real
I'll always be there beside you

When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
Will be fine
When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
When I walk with you
When I talk with you
Everything will be fine
Will be fine


Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES
 

PIERWSZA PODRÓŻ DO INDII (2) Druga George'a.

Drugi post uzupełniający. W ramach serii Wydarzenia, czyli poniekąd prawie fotograficznej historii zespołu. Pierwsza wizyta Fab Four w Indiach. Ważne wydarzenie, bo wiemy, jakie znaczenie dla zespołu miał ten - nazwijmy to skrótowo - kraj. U schyłku kariery. Miłość do tego kraju, jego religii, sztuki, kultury, muzyki zaowocowała całkowitym procesem przemiany tzw. cichego Beatlesa, George'a Harrisona. Prochy jego spoczywają w świętej rzecze hinduizmu, Gangesie. Mniejszym lub większym zainteresowaniem pozostałej trójki.
Sobota, 6 lipca 1966. W Ameryce prezydentem Lyndon Johnson, przebojem nr 1 'Paperback Writer'. Na świecie króluje 'Revolver' a zespół odbywa swoją ostatnią 'światową trasę'. Finiszuje. W drodze do Anglii, dzień po 'dreszczowej' wizycie na Filipinach (tutaj) odwiedzają po raz pierwszy Połudiową Azję, Indie - Historia 1966 (tutaj). Po wylocie z Manilli i krótkim tankowaniu w Bangkoku, na  życzenie George'a Harrisona (planował kupić sitar, co zrobił zresztą), czwórka 'bogów muzyki' z samego ranka ląduje w stolicy kraju, Delhi. Jeśli sądzili, że Beatlemania nie dotarła do Indii, byli w błędzie. Dopiero następnego dnia udało im się wyrwać z hotelu Oberoi w New Delhi. Cel był oczywisty, zwiedzenie choć trochę tego egzotycznego kraju, oraz oczywiście zakup sitar. W tym celu udali się do najsłynniejszego w Indiach sklepu z oryginalnymi hinduskimi instrumentami muzycznymi, uważanego za Mekkę hinduskiej muzyki, założonego już w 1920 roku sklepu  Rikhiego Rama (Rikhi Ram And Sons), położnego  przy Connaught Circle w New Delhi. 

Prawdopodobny moment zakupu.
GEORGE: Kupiłem tam sitar.Kazałem potem facetowi ściągnąć je do hotelu, bo znowu nie mogliśmy wydostać się ze sklepu. Kupiłem sitar od faceta, który nazywał się Rihki Ram, którego sklep jest tam do dzisiaj. Potem wsiedliśmy w samochody i wyjechaliśmy z Delhi, by trochę zobaczyć jak wygląda ten kraj. To było jak całkowite otwarcie się twoich oczu na świat. Pojechaliśmy ogromnymi Cadillakami z lat 50-tych i pojechaliśmy do malutkiej wioski za miastem. Tam wysiedliśmy z auta. Wszyscy mieliśmy aparaty fotograficzne Nikona i wtedy po raz pierwszy natknęliśmy się na prawdziwą nędzę. Podbiegały do nas dzieciaki, oblepione muchami, proszące o pieniądze  i wołające: "Bakszysz, Bakszysz!" Nasze wszystkie aparaty były więcej warte, niż zarobiliby w ciągu całego swego życia wszyscy mieszkańcy wioski. Było to dziwne uczucie:  Cadillaki i absolutna bieda.








Ringo, tuż obok Cadillaka, New Delhi, 1966


_____________

Wizyta zespołu została oczywiście odnotowana przez prasę w Delhi. Fragmenty z 'Times Of India'
Selfie George w Taj Mahal (1966)

W czasie wizyty The Beatles w Indiach, część prasy hinduskiej porzuciła zachwycanie się swoimi gości, opisywała za to zespół nie tylko pod kątem Beatlemanii, fascynacji całego świata ich muzyką, ale także jako symbol rozwiązłości nastolatków, naśladujących swoich idoli, skłaniania młodych kobiet do większej odwagi w życiu codziennym inspirowania ich do budzenia swoich najciemniejszych(!) instynktów. Beatlesi mieli namawiać do eksplorowania wszelkich zaburzeń psychologicznych,  oraz do zachwiania ogólnie przyjętym modelem władzy rodzicielskiej nad swoim dziećmi, tutaj fanami zespołu. I takie tam... ;) Mniej lub bardziej zawoalowana krytyka zespołu nie przeszkodziła indyjskim mediom we wrześniu tego samego roku śledzić krok po kroku wizytę samego już George'a Harrisona. Beatles przybył po naukę na sitarze u Raviego Shankara (obaj na zdjęciach). 
Z  wielką życzliwością i szacunkiem cytowano takie wypowiedzi Beatlesa, jak ta o tym, że "jest rozczarowany dostrzeżonym faktem, iż tak wielu rdzennych mieszkańców Indii nie jest świadomym ogromnych kulturowych i artystycznych tradycji, które odziedziczyli".


Lakshmi Shankar, Pattie, Ravi, George  oraz Shambhu Das  (starożytne ruiny Hindu 1966). Das to muzyk wraz z Ravim uczącym George'a gry na sitarze. Lakshmi to siostra Raviego.

                                                                  
                 

 Wspomniany nauczyciel, guru i przyjaciel na całe życie: Ravi Shanakr (1920-2012)

RAVI SHANKAR: Szukał w życiu czegoś znacznie ważniejszego, głębszego. Wygląda na to, że miał już gdzieś w sobie hinduskie pochodzenie. W przeciwnym razie trudno wytłumaczyć, w jaki sposób pociągnęły go taki rodzaj życia i filozofii, nawet religia. Wydaje się to bardzo dziwne, o ile nie wierzysz w reinkarnację.

WRESZCIE W DOMU!!!

Londyn, tuż po przylocie z Delhi.8 lipca 1966




Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES
 









GEORFF EMERICK NIE ŻYJE (cz. 2)


Przeczytajmy pierwsze zdania z wydanej w 2006 roku książki Geoffa,"Here, There And Everywhere", z której tak często cytuję fragmenty: Cisza, zarysy cieni w ciemności, szeleszczące zasłony w chłodnej, kwietniowej bryzie. Przewróciłem się w łóżku na drugą stronę, by rzucić okiem na zegar. Cholera! Wciąż środek nocy, dokładnie cztery minuty później, niż patrzyłem na zegar.  I tak  rzucam i przewracam się w łóżku od wiele godzin. Do diabła, co sobie myślałem, przyjmując ofertę pracy od George'a Martina? Miałem przecież raptem tylko 19 lat. Nie powinienem brać na swoje braki całego świata. Czyż nie lepiej byłoby spotykać się z kumplami, spotykać z dziewczynami, śmiać, bawić się. Zamiast tego zobowiązałem się przeznaczać kolejne miesiące mojego życia na pracę w studiu nagraniowym, w dzień i w nocy, ponosząc odpowiedzialność za brzmienie najpopularniejszej grupy muzyków, jakiej świat nie znał wcześniej. A wszystko zaczyna się za kilka godzin...

... Wstyd przyznać, że gdy pojawili się pierwszy raz w studiu, wszyscy mieli wąskie, skórzane  krawaty. Kupiłem sobie taki sama, ale niebawem w EMI wszyscy takie nosili...

  Któregoś dnia John wszedł i powiedział, że już nigdy nie będą koncertować, a będą tylko robili albumy, na których będą rzeczy i brzmienie, jakie nikt nigdy nie słyszał. Wszyscy wtedy popatrzyli na mnie. A ja wiedziałem czym dysponuję i co mam. Nie miałem niczego!


W  przedmowie do książki piękne słowa o zmarłym niedawno (2.10.2018,  wieku 72) Emericku zamieszcza Elvis Costello (muzyk, poeta, producent, przyjaciel Paula McCartney'a), opisując go jak ciepłego, o olbrzymiej kulturze człowieka, obdarzonego miłym melodyjnym głosem, o zerowej nachalności, pychy czy zarozumiałości, choćby z faktu, że można go nazwać spokojnie drugim współproducentem, współtwórcą - obok George Martina - sukcesu brzmienia (choć nie tylko) słynnego albumu 'Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band'.
  Choć większą rolę w procesie nagraniowym The Beatles to okres od albumów 'Revolver', warto pamiętać, że nastoletni Emerick asystował Normanowi Smithowi już przy pierwszych przebojach The Beatles, np. "She Loves You".
 Wg. CNN Geoff Emerick zmarł na atak serca. Menadżer zmarłego, William Zabaleta, że w przełomowej chwili rozmawiał z nim. W trakcie rozmowy Geoff upuścił słuchawkę i przerwał rozmowę. Zabaleta zadzwonił po pomoc, ale gdy na miejsce przybyła służba medyczna było już za późno. Zabaleta: "Geoff chorował na serce od dłuższego czasu. Miał wszczepiony rozrusznik serca, ale kiedy przychodzi twój czas, nic na to nie poradzisz. Straciłem wspaniałego przyjaciela oraz mentora".

GEOFF EMERICK: Gdy w nagraniu miał być użyty fortepian i grał na nim John, Paul czy George, zawsze słyszałem: 'Nie chcę, żeby to brzmiało jak fortepian czy gitara. Nie miałem do dyspozycji tych wszystkich narzędzi, które są dzisiaj. Był tylko magnetofon i cztery ścieżki.

 Kiedyś otrzymałem list z EMI, że uszkodziłem mikrofony, ponieważ ciśnienie z bębna niszczyło kapsuły w mikrofonie. Ale  jednocześnie miał przyzwolenie na wszelkie eksperymenty przy nagrywaniu The Beatles

 Gdy czasem na nagraniu Beatlesów mogło być tak, że mógłbyś powiedzieć, że wkradł się błąd brzmienia. A my to właśnie tak opracowaliśmy. I ten błąd brzmiał dobrze. gdy wszystko jest perfekcyjne twoje ucho to ignoruje - jak tykający zegar w kuchni - nie słyszysz go.

PAUL McCARTNEY: Poranek zaskoczył mnie smutną informacją o śmierci Geoffe Emericka. Był świetnym inżynierem oraz przyjacielem. Przez lata The Beatles mieli wielu świetnych inżynierów dźwięku, ale Geoff był tym JEDYNYM. Był bardzo inteligentnym, wesołym człowiekiem, geniuszem ukrytym z wspaniałymi dźwiękami naszych nagrań. Pracowałem z nim po The Beatles i zawsze była dobra zabawa, a brzmienie, które udawało mu się wyczarować było wspaniałe. Spotkałem się z nim na początku roku, gdy pojawił się w studiu i dlatego jestem zszokowany i zasmucony stratą wielkiego przyjaciela. Niech Bóg Cię błogosławi Geoff.



I jeszcze raz Paul McCartney w hołdzie Emerickowi (na swojej oficjalnej stronie www).
Geoff Emerick (1946 - 2018)
Pierwszy raz spotkałem Geoffa gdy był młodym inżynierem pracującym w studiu Abbey Road. Stał się głównym, który pracował przy wielu nagraniach The Beatles. Miał pasujące do nas poczucie humoru i zawsze był otwarty na wszelkie podsuwane mu przez nas pomysły. Rozumiał co nam się podobało i rozwijał różne techniki, by to osiągnąć. Użył specjalnego mikrofonu do bębna basowego i innych rzeczy, by osiągnąć takie brzmienie, na jakim nam zależało. Spędziliśmy wiele godzin w studiu i nigdy nas nie zawiódł. Po The Beatles, kontynuowałem z nim pracę i nasza przyjaźń jeszcze bardziej rozkwitła do tego stopnia, że kiedy żenił się ze swoją piękną Nicole, ceremonia odbyła się blisko kościoła na wsi, gdzie mieszkaliśmy.
Pojechał ze mną do Lagos w Nigerii by nagrywać mój album 'Band On The Run'. Pamiętam nasze przybycie do na wpół gotowego studia z podręcznymi nagraniami, które puszczałem mu by wyjaśnić w jakim kierunku dokładnie chcę by zmierzał ten album. Pamiętam,jak poprosiłem go by sprawdził, czy na ścieżkach jest jeszcze dużo miejsca i pamiętał jak był szczęśliwy rozwiązując ten problem.
  Przez te wszystkie lata byliśmy w kontakcie a nasze rozmowy telefoniczne czy przekazane wiadomości były pełne humoru.
Spotkaliśmy się ostatnio w tym roku kiedy odwiedził nas w Henson Studio w Los Angeles, gdzie kończyliśmy prace do 'Egypt Station', jak zawsze był bardzo serdeczny i przyjazny i podsunął mi kilka pomysłów do miksów, które mu zagrałem.
  Zawsze będę go wspominał z wielką serdecznością i wiem, że jego prace będą długo pamiętane przez koneserów dźwięki.
  Wiele miłości dla Ciebie Geoff. Wielkim przywilejem było znać Ciebie.
Z wyrazami miłości.
Paul.

RINGO STARR:  Zasmuciła i wielce zaszokowała mnie wiadomość o śmierci Geoffa Emericka. Był wspaniałym dźwiękowcem, bardzo dla nas pomocnym w pracy w studiu. Wraz z George'm Martinem pomógł nam stworzyć 'Revolver'. Będę za nim tęsknił. Razem z Barbarą przesyłamy jego rodzinie wyrazy miłości i współczucia. Pokój i miłość. Ringo.
DENNY LAINE: Geoff był cudownym inżynierem dźwiękowym i szalenie fajnym człowiekiem...

Brian Epstein, George Martin, Geoff Emerick 


GEOFF EMERICK: Spotkało mnie w życiu niesamowite szczęście współpracować z najwybitniejszymi muzykami ostatniego stulecia... 'Revolver' był ważny z powodu tego, co sobą reprezentował. On doprowadził do 'Peppera'. Wydaje mi się, że najważniejszym momentem było wyprodukowanie 'A Day In The Life' z 'Sgt. Peppera'. John po raz pierwszy zagrał ją w wersji akustycznej dla George'a Martina. Usłyszałem ją i powiedziałem do kolegi: 'Poczekaj, aż to usłyszysz. Nadal przy tym mam dreszcze. W nocy, w której wstawiliśmy tam orkiestrę świat zmienił się z czarno-białego w kolorowy...

GEORGE MARTIN: To była jedna z pierwszych sesji na nowy album. "Tomorrow Never Knows". John Lennon, który nigdy o nagraniach nie myślał pod kątem techniki, zawsze szukający technik na ukrycie swego głosu, powiedział, że chce, by jego głos brzmiał jak głoś Dalai Lamy intonującego ze szczytu góry. Cóż, przypominam sobie, że odpowiedział, że z pewnością razem z Geoffem Emerickiem coś wymyślimy.





Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES