13. JOHN - (Listy): Album "IMAGINE" cz. 2 (1971)


 

Z racji niedawnej publikacji na blogu postów o piosence oraz albumie "Imagine" (dwa poprzednie teksty), dzisiaj John z serii LISTY z okresu pracy nad tym wydawnictwem. Muzyk sporządził arcyciekawe notatki dotyczące albumu, które (później  niestety niewykorzystane ani nieopublikowane) zawierają jego głębokie  przemyślenia, komentarze w odniesieniu do własnych piosenek.
"Piosenki pisze się jak książki - przechowujesz strzępki melodii/słowa/ pomysły w bibliotece umysłu/ wyciągasz je, kiedy są potrzebne. 
"Imagine", kiedy się ukazała, nie zawierała spisu piosenek - tylko plakat i pocztówkę. Notatki napisał, jak to miał w zwyczaju, czarnym flamastrem, na papierze w linię. Jest sporo skreśleń i plam, trudno odczytać wszystkie słowa. Pisze o "How Do You Sleep", lekko, kulturalnie krytykuje płytę Paula "Ram", wychwala grę George'a na gitarze i wspomina, jakim koszmarem było nagrywanie "Twist and Shout". [tekst dokładnie sprawdzony, oryginalna gramatyka Johna, moje pogrubienie tytułów piosenek]



w Record Plant w Nowym Jorku, wszyscy nazywają je "wschodnimi" - to po prostu skrzypce grające partie gitary!
4. Soldier
Rozpoczęta w "czasach bohatera klasy robotniczej", zakończona praktycznie w studio. Ma osobliwy rytm, który Jim Keltner i reszta fantastycznie trzymają, też nagrana za pierwszym podejściem (oczywiście), część tekstu jest pominięta, część pomylona, śpiewam też w wielu tonacjach naraz! Mimo to ma przyjemny klimat - zależnie od nastroju, albo lubię ten utwór, albo nie. Yoko stoi za nim murem (każda ukończona  piosenka zyskuje własną osobowość i robimy się zaborczy!)

5. Truth
Kolejna "staroć" z niedawno ukończonym tekstem (jeśli myślicie sobie oho! piosenki mu się kończą, nic z tych rzeczy)
[nieczytelne - wykreślone]  Łącznik napisałem razem z Paulem - w każdym razie dostaje połowę pieniędzy i vice versa.
Zastanawiałem się, jakiej prawdy szukałem w Indiach. George gra ostrą solówkę z użyciem slide'u (nie jest z niej dymny, ale mnie się podoba). Podoba mi się ogólnie brzmienie tego utworu, choć nie jestem pewien, czybym go kupił.
5. Oh My Love ([to nie błąd, znowu nr 5]
Przyjemnie się ją pisało, przyjemnie śpiewało i przyjemnie nagrywał! Napisana z Yoko - w oparciu o jej tekst - ukończyliśmy ją bardzo późno nocą tylko we dwoje, początek melodii powstał w zeszłym roku. Piosenki pisze się jak książki - przechowujesz strzępki melodii/słowa/ pomysły w bibliotece umysłu i wyciągasz je, kiedy są potrzebne.

Ta "orientalnie" brzmiąca nuta przy "heart" to nie wpływ Yoko! - te same "bemole" wykorzystuję w starej piosence, którą nagrałem z The Beatles, "girl"! Ale wszystko poza tym tak!
6. How Do You Sleep
Wiem, że ten numer zabija ćwieka wam wszystkim! istnieje od '69 w formie podobnej do tej - ale nie identycznej (tzn. bardziej abstrakcyjnej). Zawsze wyobrażałem go sobie z takim ciężkim beatem i chciałem go nagrać, bez względu na to, jaki ostatecznie będzie miał tekst. Kiedy usłyszałem aluzje Paula na Ram - (o tak, są tam drogi czytelniku!) zbyt wielu ludzi chowa się gdzie? Co naszego szczęśliwego przegapiliśmy? "dokumentarne", mój drogi Datsunie", "nie mogę się mylić" phi! To znaczy, Yoko i ja i inni przyjaciele nie możemy wszyscy słyszeć czegoś, czego nie ma. Dlatego tak dla zgrywy muszę publicznie podziękować Markowi Allenowi Kleinowi za wers "just another day", prawdziwy z niego poeta!
 Niektórzy nie dostrzegają zabawnej strony tego utworu. A szkoda. Co mam zrobić, rozśmieszyć was? Ta piosenka, można rzecz, to "gniewny list", tylko śpiewany, kapujecie? George Harrison gra tu swoją najlepszą solówkę - lepszej nie słyszałem w niczyim wykonaniu - nigdzie. Ładne pianino Nicky'ego - ja znów śpiewam za wysoko - ale gitara rytmiczna to rekompensuje! Udana sesja "na żywo" całego zespołu (smyczki jak zwykle dograne w RP). How to ulubiona piosenka George'a, co oznajmiam z dumą (podobają mu się też smyczki na it's so hard - może kilku jego fanów podąży za jego gustem, he!he!) Zwrotki powstały w zeszłym roku. Łącznik powstał w czasie sesji nagraniowej (mój ulubiony fragment, bo nowy, rozumiecie), szkoda, że nie zaśpiewałem tego lepiej, ale to ładny kawałek, było dużo pracy z tymi breakami, łagodny klimat
Oh Yoko!
Utwór z gatunku "łatwo przyszło, łatwo poszło" - jak pogwizdywanie idącego na spotkanie z kochanką - jest moja i zawsze o niej śpiewam/myślę/dla niej jestem - przyszedł naturalnie, nagraliśmy pierwszą wersję i od razu nam się spodobała. Phil i ja później dograliśmy chórki. Zawsze zaczynam od nie tych piosenek, co trzeba - przez co kiedy przychodzi czas, by śpiewać cicho - mam gardło zdarte od rocka! Nigdy się nie nauczę - Twist and Shout nagraliśmy na końcu dwunastogodzinnej sesji. Jeezu, ale męczarnie. (Wspomnienia starego człowieka). To wszystko, jeśli się wam spodoba, słuchajcie, jeśli nie, gęba w kubeł.

Powstawanie tekstu piosenki "Imagine". W czasie kolacji w Hiltonie?






                   * Historia The Beatles *
                            Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
 
HISTORY of  THE BEATLES



JOHN LENNON: "IMAGINE" - Album cz. 1 (1971)

Wydany: 9 września 1971 (UK)
Kompozycje: John Lennon
Nagrywany: 11-12 luty 1971, 24 maja - 5 lipca 1971
Miejsce nagrywania: Studio Ascot Sound , Berkshire (Tittenhurst); Record Plant, Nowy Jork; Abbey Road, Londyn
Producent:    John Lennon, Yoko Ono, Phil Spector
Wytwórnia: Apple
Długość: 39:29 
Projekt okładki: Yoko Ono (również wykonane przez nią zdjęcia) 
George Maciunas: projektant wewnętrznej okładki (owalne napisy)


JOHN: "Imagine"  pojawił się po "Plastic Ono". Według mnie to taki "Plastic Ono", ale powleczony czekoladą.



Obsada:
JOHN: wokale (wszystkie), fortepian, gitara elektryczna, gitara akustyczna, harmonijka, efekty dźwiękowe    
GEORGE: gitara (dobro), slide gitara, gitara elektryczna
Nicky Hopkins: instrumenty klawiszowe
Klaus Voormann: gitara basowa
Alan White: perkusja, vibrafon, tybetańskie cymbałki
Jim Keltner: perkusja
Jim Gordon: perkusja
King Curtis: saksofon
John Barham: harmoniu, vibrafom
Joey Molland: gitara akustyczna
Tom Evans: gitara akustyczna(Joey i Tom wymienienini na okładce jako:"Joey and Tommy Badfinger")

John Tout: fortepian (błędnie dopisano mu gitarę akustyczną)
Ted Turner: gitara akustyczna
Rod Linton: gitara akustyczna
Andy Davis: gitara akustyczna
Mike Pinder: tamburyna
Steve Brendell: double bass, marakasy
Phil Spector: chórki (tylko w "Oh! Yoko")
The Flux Fiddlers: skrzypce
Torrie Zito: aranżacja partii skrzypiec

JOHN: To tylko, kurwa, rockowy album. Nic więcej.



Zawartość:
Strona 1
    "Imagine"  3:01
    "Crippled Inside"  3:47
    "Jealous Guy"  4:14
    "It's So Hard"   2:25
    "I Don't Want to Be a Soldier"   6:05 
_________________________
Strona 2
    "Gimme Some Truth"   3:16
    "Oh My Love"  2:50
    "How Do You Sleep?"  5:36 (czytaj: tutaj)
    "How?" 3:43
    "Oh Yoko!"  4:20

Oh My Love, fragment filmu "Imagine"

W Wielkiej Brytanii szósty album ex-Beatlesa wszedł na listy przebojów 30 października 1971; na miejscu pierwszym utrzymywał się dwa tygodnie od momentu debiutu), ogólnie na listach przez 101 tygodni - 85 tygodni w 1971 oraz(wydany powtórnie w 1980 roku - 16 tygodni). W czasie sesji John, oprócz wydanych na albumie piosenek nagrał jeszcze  dodatkowo: "San Francisco Bay Blue" - dotychczas nie wydany utwór na żadnym oficjalnym wydawnictwie muzyka, "Aisumasen" - wczesne demo songu zamieszczonego na albumie "Mind Games" oraz "I'm The Greatest", piosenkę dla Ringa. Okładkę zaprojektowała Yoko. Czy pocztówkę Johna trzymającego świnię (ironiczna aluzja do Paula i albumu "Ram"), tego niestety nie wiem, ale sugerowałbym jako pomysłodawcę fotki samego Johna.
Album "Imagine" kojarzy się wszystkim fanom muzyki, nie tylko tym zakochanym w muzyce Wielkiej Czwórki razem i solo, z tytułowym hitem. Piosenka tytułowa, hymn XX wieku, odznacza się wielkim podobieństwem do twórczości macierzystego zespołu Johna Lennona. Krytycy opisywali song, jako wyraz - niezależnie od zawartego w tekstu i przesłania z niego płynącego - tęsknoty za byciem w zespole. Dawnym zespole. Zespole, który od 1969 roku był nieustannie krytykowany, pogardzany, nawet obrażany, choć ta ostatnia masochistyczna frajda Johna brała się raczej tylko z powodu braku akceptacji Yoko u jego boku przez pozostałą trójkę przyjaciół.
JOHN: "Imagine" jest anty-religijne, anty-narodowe, anty-konwencjonalne, anty-kapiatalistyczne, ale ponieważ jest pokryte lukrem, dlatego jest akceptowane. "Imagine" jest tak samo dobre, jak wszystkie moje najlepsze rzeczy z The Beatles. 
  Album i singiel z piosenką tytułową, jak napisałem wyżej, wprowadził Johna znowu na szczyty list przebojów i o to mu przede wszystkim chodziło.
JOHN: Nagraliśmy ją w domu, w naszym studiu. Producentem był Phil Spector. Jest lżejszy i szczęśliwszy niż  poprzedni i próbnie nazwałem go "Imagine" -  to tytuł jednej z piosenek. "Imagine" -  zarówno jeśli chodzi o piosenkę, jak i album, jest ty  samym co "Working Class Hero" i "Mother" i "God" z pierwszej płyty. Jednak pierwsza płyta okazała się dla niektórych zbyt realistyczna i nikt jej nie kupował. Zakazano puszczania jej w radiu. Piosenka "Imagine", w której znajdują się słowa: 'Wyobraź sobie świat bez religii, bez państwa, bez polityki", jest praktycznie manifestem komunistycznym, chociaż ja nie przepadam za komunizmem i nie należę do żadnego ruchu. Rozumiesz, "Imagine" zawiera ten sam przekaz, ale w złagodzonej formie. No i teraz "Imagine" jest wielkim przebojem prawie wszędzie. "Imagine" jest anty-religijne, anty-narodowe, anty-konwencjonalne, anty-kapiatalistyczne, ale ponieważ jest pokryte lukrem,dlatego  jest akceptowane. Teraz rozumiesz co trzeba zrobić. Musisz przedstawiać swoje poglądy polityczne z odrobiną cukru na osłodę. Wszyscy staramy się to robić, Jerry, Yoko, inni. Staramy się wyrwać młodzież z apatii...


Album "Imagine" do dzisiaj to wielki postbeatlesowski pomnik. Niektóre jego fragmenty sprawiają wrażenie, jakby Lennon przebrał się w skórę Paul McCartney'a, dopiero utwór "How Do You Sleep" każe całkowicie zapomnieć o podobnych skojarzeniach. Więcej o tym utworze przeczytacie w opisie tej piosenki (tutaj).

  W książce "Lennon, człowiek, mit,muzyka" Tima Riley'a czytamy: Mimo swej charyzmy Lennon nie dostrzegał sprzeczności między nawoływaniem do pokoju a pluciem jadem z drugiej strony: "Nie czułem wtedy aż takiej nienawiści, po prostu wykorzystałem urazę do Paula, aby napisać piosenkę. Powiem inaczej: miałem zły humor. Paul odebrał to w taki a nie inny sposób, ponieważ piosenka wymienia go w ostentacyjny sposób, a ludzie nie dawali mu w tej sprawie spokoju. Jego album zawiera  kilka drobnych przytyków. tak zawoalowanych, że ludzie ich nie zauważyli, ale ja je słyszałem".

 
Odpowiedzią na "How Do You Sleep?" jest rozbrajająco nieśmiałe "How?", gdzie Lennon rozciąga swoje wątpliwości na szerszą kulturę, w której imieniu się wypowiada. Po zakwestionowaniu pewności siebie i swojego obrazu własnej osoby w pierwszych dwóch zwrotkach serwuje uniwersalny fragment: "How can we go forward when we don't know which way we're facing?" (jak możemy podążać do przodu, skoro nawet nie wiemy, w którą zmierzamy stronę?). W kontekście emocjonalnego ubóstwa  poprzedniej płyty to wyjątkowo szczere pytanie, będące odwołaniem do "Revolution", zmusza nas do zastanowienia się nad poważniejszą kwestią: jak pogodzić osobisty brak zaangażowania z taką elokwencją? Powiązania między "How Do You Sleep?" i "How?" wykraczają poza jedno wspólne słowo i znak zapytania. Artystyczny dar Lennona - jego szaleńcze współczucie, jego gigantyczne lęki - pozwala mu za pomocą oszczędnej partii wokalnej połączyć wątek osobisty z politycznym. To wystarcza, aby odciągnąć uwagę od "niewidzialnych" smyczków.



Koniec końców, jednak nawet tak wielkie nagromadzenie religijnych, politycznych czy osobistych zdrad nie jest w stanie przyćmić romantycznej wywrotowości Lennona. Kto wie, czy nie najbardziej olśniewającą sztuczką kompozytorską nie jest wzbudzenie u słuchaczy zrozumienia dla odpychającego tematu. Na "Imagine" John nieustannie podpina beatlesowskie  marzenie o wspólnotowości pod swój romans z Yoko Ono. Zamykające album "Oh Yoko!" przedstawia ja jako uroczą kobietę, nawet jeśli jej głos ze wszech miar go drażnił. Skoro taki piosenkarz miał pozytywne zdanie o tej kobiecie, świat nie mógł zająć odmiennego stanowiska, prawda? "Oh Yoko!" idzie dalej  niż "Grapefruit", podkradając strategię Ono wykorzystywania elementów codzienności do przesycenia zagadek w stylu filozofii zen ciepłą, zaraźliwą akceptacją."In the middle of the shave" zamienia się w ostatniej zwrotce w "in the middle  of the dream", co jest nawiązaniem do "A Day in the Life" i "I'm Only Sleeping", metaforą twórczego potencjału wyrażonego za pomocą codzienności. "My love will turn you on" odwołuje się do zalotnego hasła "i'd love to turn you on" z "A Day in the Life" mieszczącego się na antypodach romantyczności. 
Lennon rezygnuje z chełpliwości i przesuwa się ku fałszywie brzmiącemu urokowi. Refren mówi o przerażająco niewinnych przyjemnościach, a kiedy Lennon przeciąga dźwięki przy powtórzeniach - "My love...will...turn...you...on..." - wspina się na poziom ckliwego sentymentalizmu, na którego dźwięk zarumieniłby się sam McCartney. Znikająca w ostatnich dźwiękach albumu harmonijka Johna brzmi niemal radośnie i beztrosko, jak w "Little Child" z 1963 i "I Should Have Known Better" z 1964 roku. Nawet jeśli niektórzy fani nie darzyli sympatią Ono, Lennon uwiecznił jej imię w piosence, której urokowi nie dało się oprzeć.
 

W wypromowaniu albumu "Imagine", który trafił na rynek na początku początku października 1971 roku, istotnie pomógł wydany niewiele wcześniej album "Fly" Yoko Ono. Krytycy po obu stronach Atlantyku wychwalali powrót Lennona i popową odwagę byłego Beatlesa. Po kilku tygodniach tytułowy singiel zdominował listy przebojów, docierając do miejsca numer 3 (ustępując  "Maggie May" Roda Stewarta i "Gypsys, Tramps & Thieves" Cher). Był to pierwszy przebój Lennona w pierwszej piątce od czasu singla "Instant Karma" (również numer 3) osiemnaście miesięcy wcześniej. Pamiętajmy, że w Wielkiej Brytanii "Imagine" nie ukazało się na singlu. Za życia muzyka!
 Album szybko uzyskał status Złotej Płyty w UK i USA, łącząc w sobie, jak napisał brytyjski krytyk Jon Savage, "wszystko, co najlepsze i najgorsze w Lennonie - idealistę i krytykanta przepełnionego słusznym oraz mściwym gniewem"


JOHN: Widzisz, właśnie nagraliśmy album w naszym domowym studiu [w Tittenhurst Park] z George’em [Harrisonem], Jimem Keltnerem, Nickym Hopkinsem, Klausem Voormannem, Jimem Gordonem, z innymi ludźmi w każdym utworze.
Jonathan Cott: Jakie są tytuły piosenek?
JOHN: Jedna będzie zatytułowana Imagine. Yoko jest współautorką jednego z utworów. Należy do najlepszych na tym albumie.
 

Jonathan Cott: Jaki ma tytuł?
JOHN: Oh My Love. [śpiewa:] „Oh my love, for the first time in my life / My eyes are wide open”. Jest urocza. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Yoko zaprojektowała też okładkę. Będzie na niej moja twarz z chmurami zamiast oczu.
-------------
JOHN: Mój najnowszy album? Myślę, że jest najlepszy ze wszystkich, jakie dotąd zrobiłem. Pokaże wszystkim. Nie jest to coś bardzo osobistego, jak ostatni album, bo wiesz, nauczyłem się już dużo rzeczy, wiem więcej. Jest lżejszy i lepszy pod każdym względem - czułem się bardzo szczęśliwy. Jest na nim facet o nazwisko George Harrison i robi na nim matkę wszystkich solówek gitarowych. George grał kiedyś w zespole The Bubbles czy jak tam się ten zespół nazywał...
 Osiemdziesiąt procent albumu nagrałem tutaj, w Wielkiej Brytanii, w ciągu zaledwie siedmiu dni. Wziąłem wszystko, tutaj zremiskowałem i wziąłem do Ameryki, tak, jak robiono dawniej. Zrobienie więc albumu zajęło mi więc około dziesięciu dni. Więc robię albumy coraz szybciej...

Pierwsze studyjne przymiarki do albumu rozpoczęły  się już w połowie lutego 1971, tuż po sesjach do piosenki "Power To The People", która została wydana na singlu w marcu. Producentem był Phil Spector i w czasie tych sesji John zaproponował mu produkcję jego następnego albumu. Studio w rezydencji Johna Tittenhurst zostało ju wykończone i specjalnie przygotowane na przyjęcie większej partii muzyków. 
EDDIE VEALE (na zdjęciu obok, pierwszy z lewej): To była bardzo krótka informacja. Od Neila Aspinalla. "Proszę, zbuduj studio dla Johna, tak samo dobre jak Apple"... Zaczęliśmy w sierpniu 1970 roku.  Z Johnem, razem rozglądaliśmy się po wszystkich pomieszczeniach, przymierzając się, które z nich będzie najlepsze na studio. Dla większego studia, sprzętu na osiem ścieżek. Przerobiliśmy fotograficzne studio koło kuchni w studio muzyczne i wyburzyliśmy ścianę, aby było więcej miejsca dla kontrolki.  Johnowi zależało, żeby wszystko skończyło się w ciągu trzech-czterech miesięcy, ale było zbyt dużo prac budowlanych, poza tym dużo było zawilgoceń i zgnilizny.
Zbudowaliśmy izolację dźwiękową - aby zachować dźwięk - z izolowanym podsufitem pod dachem, który musieliśmy całkowicie  odnowić... John coraz więcej czasu spędzał tutaj w Ascot. Powoli uciekał z imperium Beatlesów i bardzo chciał mieć już studio. Tutaj, nie w Londynie. Nie przypominam sobie dnia, w którym by będąc w domu, nie zachodził do mnie i pytał: "Jak idzie? Mogę już wejść?"... Zorientowałem się po jakimś czasie, że zamiast robić rzeczy, które powinienem robić, podłączałem Johnowi mikrofony, podłączałem mu sprzęt by mógł odtwarzać na nim taśmy, słuchałem z nim taśm. Było bardzo fajnie... Pracowali z nami inżynierowie, którzy robili to co chciał John lub Phil Spector. Pracowali wcześniej z The Beatles, więc doskonale wiedzieli o co chodzi Johnowi. To był wspaniały okres.
Na początku John zaczął ze wszystkim eksperymentować, poznawać ścieżki. Ale gdy pojawił się Phil Spector praca ruszyła na dobre. Phil usiadł za konsoletą pierwszego dnia. Od razu wszystko zrozumiał, jak działa cały sprzęt, co wzbudziło mój podziw dla niego. Instynktownie zrozumiał całą skomplikowaną aparaturę.Był bardzo bezpośredni. Oczekiwał, że wszystko będzie działało, gotowe dla niego. Często pytał: "Dlaczego jeszcze tego nie podłączyłeś?" Bardzo podobało mi się jego podejście do produkcji. Lubił wszystko jasne, wyraźne, dobrze ustawione. Gdy wszystko było już nagrane, często maksymalizował dźwięk, co wywoływało grymasy na twarzy Johna. "Mógłbyś trochę go cofnąć, Phil?" - mówił. John był bardzo kompetentnym muzykiem. Bystrym z mnóstwem pomysłów. Mówił co chce osiągnąć. Gdy kończył wyjaśnianie swego stanowiska, wszyscy ruszali do pracy.
  W tym czasie nie miałem jeszcze wyobrażenia o tym, w co może się przekształcić album "Imagine". To była podróż Johna. Dopiero na samym końcu, gdy wszystko usłyszałem, zdałem sobie sprawę jakie to wspaniałe. Byłem pod ogromny wrażeniem. "Imagine" przypomina mi dobre czasy. Emocjonalne, pełne wspaniałej współpracy.

Para Lennonów w 1971 o powstawaniu albumu: 
YOKO: Phil, John, ja, wszyscy jesteśmy, cała trójka, silnymi osobowościami, ale w jakiś sposób to nie kolidowało ze sobą. Wydobywaliśmy z siebie wrażliwość a nie agresję. W muzyce dzieje się wiele delikatnych rzeczy, których nie było wcześniej...
JOHN: Tym razem nam to nie przeszkadzało. Tym razem było  szybko, bardzo intensywne, jak podróż... Nie chciałem żadnych tybetańskich cymbałków, wolałem zwykłe talerze. W każdym nagraniu lubię korzystać z różnych osób, ale tak by nie zakłócało to całości. Na perkusji grają Jim Gordon,  Alan White, Jim Keltner  i są fantastyczni. Chciałem wykorzystać Ringo ale kręcił coś w Hiszpanii. George ma tutaj dobrych pięć czy sześć utworów. Yoko ma nad wszystkim nadzór.Nicky Hopkins. Fantastyczny facet. Dzięki niemu utwór wznosi się. Mieliśmy Johna Barhama, dobrego klawiszowca, który grał w kilku rzeczach z George Harrisonem. Nawet Mike Pinder z Moody Blues gra w jednym numerze  na tamburynie. Są gitarzyści rytmiczni z Badfinger. Inni skądś tam. Zapomniałem wspomnieć o Klausie Voormannie. Jest na każdym nagraniu. Na saksofonie jest King Curtis. W Ameryce dodałem skrzypce. Użyłem muzyków z  New York Philharmonic Orchestra. Starałem się zdobyć najlepszych muzyków. Nazwaliśmy ich The Flux Fiddlers
YOKO:  George był bardzo biegły technicznie. Z całej czwórki [The Beatles] miał w sobie najwięcej poczucia zmysłowości. W muzyce rock and rollowej nie potrzebujesz tego tak bardzo - idziesz w muzyce bardziej na "czucie". Oczywiście George o tym wiedział. Zagrał na albumie w utworach miłosnych wszystkie subtelne style - od delikatności i subtelności w "Oh My Love", do stylu country w "Crippled Inside", no i te jego niesamowite solo w "How Do You Sleep" - na wszystkich wykorzystał swój wspaniały talent, z ogromną dawką duszy.






JOHN: Mam zespół nazywający się Plastic Ono Band, który oznacza kogokolwiek, kto pojawi się na sesji. Nie chcę być ponownie uwięziony z tą samą grupą muzyków, grających w tym samym brzmieniu. Tylko ci, kogo lubię w danej chwili, lub kto akurat mnie odwiedził.  Zawsze mam gotową melodię i słowa. Lubię po prostu grać i tak uczę podstaw swojej piosenki, którą mamy zamiar nagrać.
 Przy nagrywaniu poprzedniego albumu skład zespołu Johna był iście spartański. Tym razem oprócz zaufanego Klausa Voormanna John zaprosił między innymi: dwóch gitarzystów z Badfinger (Joey Molland i Tom Evans - pamiętajmy, że Badfinger to odkrycie George'a Harrisona i Apple), klawiszowca Nicky Hopkinsa, saksofonistę grającego przed laty z Buddy'm Hollym Kinga Curtisa oraz ... George Harrisona. John chciał by na sesjach był dostępny także drugi ex-Beatles, Ringo, uczestniczący we wcześniejszych sesjach Plastic Ono Band, jednakże Ringo miał już inne plany.
Wspomniany King Curtis zagrał w utworze "It's So Hard", wg. magazynu Rolling Stone, lepki, bluesowym numerze. Kilkanaście tygodni po nagraniu tej piosenki Cutis został zamordowany (zamordowany 13 sierpnia 1971, pod drzwiami swego mieszkania przez handlarzy narkotyków). Klaus wspomina, że Spector pojawił się dopiero po kilku dniach, gdy wszyscy znali już wstępnie piosenki przeznaczone na album. Phil Spector przybył w trzyczęściowym garniturze i po obserwacji kilku jamów, zapędził wszystkich do pracy. "Był bardzo poważnym, na serio, ponurym człowiekiem" wspominał po latach dawny hamburski przyjaciel The Beatles. 


JOHN: Album nagrywaliśmy w naszym studiu w domu. Phil ją produkuje i i Yoko, i jeśli my ani on nie przesadzamy, utrzymujemy balans pomiędzy nami w pracy. Teraz było lepiej niż za pierwszym razem, ponieważ poznaliśmy się już trochę, wiemy jak pracujemy, lepiej się rozumiemy więc i wszystko się lepiej układało. Dlatego też było szybciej. Wszystko w ciągu dziesięciu dni...




Sesja nagraniowa albumu została sfilmowana  jako część wizualnego pamiętnika, który  John i Yoko nagrywali od kilku miesięcy. Kolorowy materiał, nakręcony w studio oraz na terenie posiadłości, pokazuje całkowicie odmienionych parę Lennonów, zupełnie niepodobnych do dwójki zarośniętych ludzi, którzy pół roku wcześniej niewiele się od siebie różnili.
  Wybrane fragmenty z "Lennona" Philipa Normana: 
 Kiedy nowe nagrania zaczęły przybierać konkretne kształty, Klaus Voormann zauważył w nich ledwie cień podobieństwa do utworów "ześwirowanego Johna", który rok wcześniej wyciem starał się wyrzucić z siebie nieszczęście i złość minionych lat. Lennon sprawiał wrażenie szczęśliwego, zrelaksowanego i jak każdy, kto kończy terapię, był gotów publicznie wyznać, w jakim strasznym był stanie.
 "Jelaous Guy" (więcej o piosence tutaj) był pełnym żalu wyznaniem, na temat przypadłości, na jaką cierpiał od czasów pierwszego spotkania z Cynthią, i kryjącej się za tą cechą niskiej samooceny: Czułem niepewność... że możesz mnie już nie kochać...Cały drżałem wewnątrz...Łykałem swój ból... Po prostu jestem zazdrośnikiem. 
W "Oh Yoko!" wyznawał swoją ciągłą potrzebę  bycia zapewnianym o jej bliskości, a utwór został nagrany w zaraźliwie wesołym stylu country and western, z tryskającą energią solówką na harmonijce.
Dan Richter (fotograf, asystent Johna): Yoko miała niezwykle pozytywny wpływ na cały album. Nie siedziała tylko w tle, od czasu do czasu coś tam sobie wyjąc. Potrafiła czytać i pisać nuty, i jeśli wystąpił jakiś problem, powiedzmy harmoniczny, Yoko znajdowała rozwiązanie.


 Tu i tam spod czekoladowej polewy wyzierał zjełczały środek.  Na przykład dziarski, nieco prostacki, kowbojski numer "Crippled Inside"(clip wyżej), spowolnione, oskarżycielskie "I Don't Want To Be A Soldier" to rock and roll z gitarą basową  à la Link Link Wray i pogłębionym przez pogłos "We-ell", które śmiało mógłby zaśpiewać Gene Vincent w "Be-Bop-A-Lula".
 

"Gimme Some Truth" w stylu nagrania z broadwayowskiego show wykpiwało "neurotycznych", "psychotycznych", "świnio-głowych polityków" i wymieniało nawet amerykańskiego prezydenta Richarda Nixona pod powszechnie znanym pseudonimem "Tricky Dicky". W jednym utworze nie potrafił nawet ukryć swego przesłania pod warstwą aranżacji czy słodkich słów. "How Do You Sleep?" Było odpowiedzią przeznaczoną dla Paula McCartney'a...
PAUL: Wizerunek Johna jest teraz bardzo szczery i otwarty. Jest w porządku. Podoba mi się teraz jego nowy album "Imagine", ale nie lubiłem jego poprzednich. "Imagine" jest takie jakie naprawdę lubi sam John. Na innych jego albumach, jak dla mnie, za dużo było polityki. Wiesz, haha, ja naprawdę ich słucham, bo może uda mi się wykorzystać z nich jakiś pomysł... "How Do You Sleep?" Jest głupie...   Napisał, że jedyną rzecżą, która napisałem było "Yesterday". On sam wiem, ze to nieprawda.
JOHN: Tutaj wcale nie chodzi o Paula, a o mnie samego. Tak naprawdę to sam siebie atakuję. Ale żałuję tych skojarzeń, choć czego tutaj żałować ? Poradził sobie z tym. Jednyną ważną rzeczą w tym wszystkim jest to, jak on i ja czujemy te rzeczy, a nie pisarz czy ich komentator. I on i ja czujemy się ok.[o piosence "How Do You Sleep"]


Ciekawostką jest fakt, że "Imagine" stała się pierwszą długogrającą płytą, LP, albumem, którą firma Apple (należąca do wszystkich Beatlesów) wydała również w systemie kwadrofonicznym, a więc z dźwiękiem na cztery kanały. Indeks: Q4PAS 10004). Wydawnictwo, jak wszystkie kwadrofoniczne albumy w tamtych czasach, nie znalazło wielu nabywców. By cieszyć się całym urokiem dźwięku trzeba było mieć specjalne wzmacniacze i zestaw czterech głośników. Pierwsze egzemplarze wytłoczono jeszcze w 1971 roku, ale  ogólnie dostępny w sklepach album stał się dopiero  w 1972 roku. Dzisiaj ta płyta to rarytas dla kolekcjonerów.
26 maja 1987 "Imagine" ukazało się w wersji CD. Z identycznym zestawem piosenek, bez dodanych bonusów, co robi się zwyczajowo dzisiaj. Również tylko z oryginalnym zestawem nagrań 14 lutego 2000 roku ukazało się cyfrowo zremasterowane w studiach Abbey Road - pod nadzorem samej Yoko Ono - kolejne wydanie albumu.





                   * Historia The Beatles *
                            Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
       
HISTORY of  THE BEATLES



JOHN LENNON - "Imagine"

____    

Trochę późno pojawia się tekst o tej piosence. Szóstym solowym singlu Johna. Mimo, że nagrał song w 1971. Największym przeboju Johna Lennona. Czekałem na publikację dopóki nie dojdę do tej piosenki w moim Topie Wszech-Czasów na drugim blogu. Song Johna pojawia się tam na miejscu nr 8 więc oczywiście tutaj. Samemu albumowi poświęcę przy okazji większy tekst. Dzisiaj jedna z najbardziej znanych piosenek, hymnów na świecie. Pamiętam, że jako dzieciak, kochający już oczywiście The Beatles (wszak pokochałem ich od pierwszych dźwięków tytułowej piosenki oglądanego jako brzdąc filmu "Help!"), ale nie znający jeszcze  ich bogatej twórczości, i nie znający jeszcze choroby zwanej "uzależnienie od Fab Four", na którą zapadałem w szkole średniej, by już na studiach zrozumieć, że nie ma niej szczepionki, usłyszałem w radiu "Imagine". I już wtedy zafascynowała mnie partia smyczkowa w tle. Oczywiście cała piosenka także. Ale dorastałem do niej z czasem, bo na kilka lat, gdy zaginęła z nią taśma,zapomniałem o niej. Na temat samej piosenki zgromadziłem ogromny materiał i mocno zastanawiałem się, co z niego zamieścić w tekście, co nie. Mam nadzieję, że najważniejsze informacje, jakie warto wiedzieć o piosence znajdziecie w poniższym tekście. Dwa duże zacytowane fragmenty o piosence pochodzą z dwóch najlepszych moim zdaniem książek o Beatlesie. Bardziej przystępne analizy pochodzą od Philipa Normana, bardziej "wydumane" od Toma Rilery'a. Plus oczywiście duźo cytatów z innych źródeł. Poza tym oczywiście polecam dokumentalny film Johna i Yoko o powstawaniu albumu "Imagine", gdzie będziemy mogli zauważyć piękny rozwój piosenki. Miłego czytania.



Singiel:11 października 1971 (USA), 24 października 1975 (UK)
Strona B: Working Class Hero (USA), It's So Hard (UK)
Album: "Imagine"
Kompozycja: John Lennon, Yoko Ono
Producent: John Lennon, Yoko Ono, Phil Spector
Wytwórnia: Apple
Nagrywana: maj-lipiec 1971
Długość: 3:03





Howard Smith (na zdjęciu) ,amerykański reżyser, muzyk, prezenter radiowy, wspomina w 2013 roku Johna Lennona. 'Któregoś dnia przyszedł do mnie i był bardzo podekscytowany. Powiedział, że chyba napisał piosenkę z melodią tak dobrą jak „Yesterday”. Usiadł przy moim fortepianie i ujawnił, że ma już tytuł: 'Imagine' ale niewiele tekstu. Grał i śpiewał w miejsce brakujących słów ‘scrambled eggs’ [roboczy tytuł 'Yesterday' -RK]. Grał przez chwilę i zapytał mnie o moje zdanie. 'To jest piękne powiedziałem. 'Czy jest tak dobre jak 'Yesterday' ? Odparłem, że to niemożliwe porównywać te dwie piosenki. I grał dalej. I znowu i znowu. Powiedział na koniec: 'Zobaczysz, to będzie tak samo dobre jak 'Yesterday'.


JOHN: "Imagine" jest anty-religijne, anty-narodowe, anty-konwencjonalne, anty-kapiatalistyczne, ale ponieważ jest pokryte lukrem, dlatego jest akceptowane. "Imagine" jest tak samo dobre, jak wszystkie moje najlepsze rzeczy z The Beatles.  
 
YOKO: Ci wszyscy, co znają piosenkę "Imagine" rozumieją, że została napisana z głęboką miłością do rasy ludzkiej i troską o jej przyszłość. Chodzi w niej o poprawę świata dla naszych dzieci, jak i dla nas samych.



Obsada:
JOHN:  woka, fortepian
KLAUS VOORMANN: gitara basowa
ALAN WHITE: perkusja
 skrzypce







Dostępna na:
Imagine
Power To The People  The Hits
Live In New York City
John Lennon Anthology Wonsaponatime
 Acoustic
YOKO [książka "Grapefruit"]: Imagine the clouds dripping. Dig a hole in your garden to put them in (Wyobraź sobie ściekające chmury. Wykop dziurę w ogrodzie i je tam włóż). 
JOHN:  Piosenkę początkowo zainspirowały fragmenty z książki Yoko "Grapefruit". Jest tam zawartych wiele zwrotów mówiących: Wyobraź sobie to, wyobraź sobie tamto. Yoko naprawdę bardzo pomogła w tekstach, ale nie byłem wtedy tego typu  człowiekiem, by pozwolić jej  przyznać [tzw. credits: jako autor widnieje tylko John]. Nadal byłem wystarczająco samolubny i nieświadomy, by w pewnym sensie uznać jej wkład w powstanie tej piosenki.  Wtedy nadal pragnąłem mojej własnej przestrzeni,  przebywaniu w pokoju z chłopakami przez cały czas, dzieląc się z nimi wszystkim.



JOHN: Nagraliśmy ją w domu, w naszym studiu. Producentem był Phil Spector. Jest lżejszy i szczęśliwszy niż  poprzedni i próbnie nazwałem go "Imagine" -  to tytuł jednej z piosenek. 
"Imagine" -  zarówno jeśli chodzi o piosenkę, jak i album, jest ty  samym co "Working Class Hero" i "Mother" i "God" z pierwszej płyty. Jednak pierwsza płyta okazała się dla niektórych zbyt realistyczna i nikt jej nie kupował. Zakazano puszczania jej w radiu. Piosenka "Imagine", w której znajdują się słowa: 'Wyobraź sobie świat bez religii, bez państwa, bez polityki", jest praktycznie manifestem komunistycznym, chociaż ja nie przepadam za komunizmem i nie należę do żadnego ruchu. Rozumiesz, "Imagine" zawiera ten sam przekaz, ale w złagodzonej formie. No i teraz "Imagine" jest wielkim przebojem prawie wszędzie. "Imagine" jest anty-religijne, anty-narodowe, anty-konwencjonalne, anty-kapiatalistyczne, ale ponieważ jest pokryte lukrem,dlatego  jest akceptowane. Teraz rozumiesz co trzeba zrobić. Musisz przedstawiać swoje poglądy polityczne z odrobiną cukru na osłodę. Wszyscy staramy się to robić, Jerry, Yoko, inni. Staramy się wyrwać młodzież z apatii...




Wieczny paradoks Johna polegał na tym, że w jednej chwili potrafił folgować sobie w infantylnej zemście [utwór: "How Do You Sleep"], w drugiej zaś -stworzyć utwór, który zawsze będzie uznawany za jego solowe arcydzieło. Dzięki filmowemu pamiętnikowi [film "Imagine"] możemy śledzić drogę, jaką pokonała kompozycja od surowej wersji, omawianej przy kuchennym stole ('wyobraź sobie: żadnej wiadomości, da-da-da-daaa / Imagine no possessions... da-da-daaa), przez pierwsze demo z zespołem, po pełne wykonanie w długim, białym salonie Tittenhurst - jej niewymuszone, bo praktycznie niezauważalne, przejście od śmieszności do wzniosłości. Po wieloma względami utwór jest jedną z jego najmniej pomysłowych piosenek. Jak przyznawał, jej inspiracją były "instruktażowe  wiersze" pisane przez Yoko od początku lat 60-tych - często zbudowane na jednym słowie, poleceniu lub zachęcie w rodzaju: "Oddychaj", co zrobiło na nim tak wielkie wrażenie w galerii Indica. Ale utwór wziął się również z potrzeby napisania czegoś jednoznacznie "duchowego", co byłoby odpowiedzią na "My Sweet Lord" George'a, no i naturalnie "Let It Be" Paula.
 Wizję, którą tutaj przedstawia, można śmiało określić jako tyleż urokliwą, co wyświechtaną. Nakazuje nam wierzyć w świat bez starożytnych wierzeń w niebo i piekło, pozbawiony zinstytucjonalizowanych form religii, wojen, głodu i granic między państwami i chce, abyśmy stworzyli bractwo Człowieka (brotherhood of Man) - co w rzeczywistości jest straszną perspektywą bezbarwności, w której sam John pewnie po pięciu minutach oszalałby z nudów. Tekst nie sięga wyżyn literackich, jakie osiągnął choćby w "Norweggian Wood". Aż trudno sobie wyobrazić, że z nieustannie depczącym mu po piętach Paulem, zdobyłby się na taki rym: "not the only one.... world will be as one". A jak na tak górnolotny temat delikatny falset, którym wprowadza refren, brzmi zbyt popowo - zbyt beatlesowsko.

  Jednak nic z tych rzeczy nie ma większego znaczenia. Swoją smutną pasją i optymizmem, całkowitym brakiem pretensji, zadęci czy choćby chęci pouczania "Imagine" wzruszało miliony ludzi, kiedy zył, i miliardy, kiedy go zabrakło. Podobne wrażenie robi materiał filmowy, na którym John w gwiaździstej marynarce, typowej dla lat 70-tych i okularach o żółtawym odblasku siedzi za białym fortepianem i uderzając delikatnie w klawisze , starannie wyśpiewuje "Imagine all the people..." a Yoko rozsuwa jedną po drugiej długie, sięgające do podłogi zasłony, wpuszczając do pomieszczenia jasne, dzienne światło. Pod koniec piosenki siada koło niego, wymieniają zagadkowe uśmiechy i - w ostatniej sekwencji - nieśmiały pocałunek. Rock jeszcze nigdy nie był bardziej dobitny, prosty i smutny.




JOHN: Byłem trochę samolubny, trochę zbyt macho, żeby wymienić Yoko jako współautora "Imagine". Gdyby to był Bowie, wstawiłbym jego nazwisko obok mojego, Lennon-Bowie. Wpisałem "Lennon, bo ona była moją żona, i nie wstawia się tam przecież imion [oficjalnie nazwisko Yoko zaczęło się pojawiać przy nazwisku Johna jako autorki "Imagine" od 14 czerwca 2017 roku, w wyniku decyzji podjętej przez National Music Publishers' Association. Na ceremonii przyznania jej tego zaszczytu, Narodowe Stowarzyszenie Wydawców Muzyki uznało "Imagine" za piosenkę stulecia.]
Michael Epstein (autor dokumentalnego filmu "John & Yoko: Above Us Only Sky"): Każde z nich dla drugiego było jego muzą. Jej głos miał ogromny wpływ jego twórczość, widać to dokładnie przy utworze "Imagine". Na wiele sposobów ta para to kulminacja dwóch artystów, zmieniających się w procesie tworzenia w jedno. Oni tak pięknie łączą się w tej piosence. Więc jeśli kochasz "Imagine", jeśli inspiruje cię ta piosenka, to inspiruje cię Yoko.



Dan Richter (ówczesny asystent Johna): Kocham Johna, ale w piosence słyszę Yoko. To były jej słowa. Mówiła przez niego. I nie sądzę, żeby świat to kiedyś osiągnął.  

JOHN: Dick Gregory (amerykański aktywista, aktor, komik, pisarz, aktor; Lennonowie spotkali się z nim w Montrealu w czasie swego happeningu Bed-In) podarował Yoko mały modlitewnik. W klimacie chrześcijańskim, ale tezy z niego można zastosować wszędzie.Jeśli chcesz zdobyć samochód, zdobądź do niego kluczyki. Zdobyć? Wyobraź to sobie jak mówisz. Jeśli potrafisz wyobrazić (imagine) sobie pokój na świecie, bez dominacji w nim religii, ale bez religii typu Mój-Bóg-jest-większy-niż-Twój-Bóg - to może być to prawda.



JOHN: Kościół Światowy (The World Church) poprosił mnie kiedyś, czy może wykorzystać słowa z "Imagine" i zmienić tam "Imagine one religion" (wyobraź sobie jedną religię). To pokazuje, że oni niczego nie zrozumieli. To zniszczyłoby cały przekaz, ideę zawartą w piosence. 

PAUL: Podobał mi się album "Imagine" oraz piosenka tytułowa. 






Każdy popularny piosenkarz ma jedną piosenkę, która staje się jego popisowym numerem, a "Imagine", na dobre i na złe, stało się muzycznym autografem Lennona od czasu premiery jesienią 1971. Jako odpowiednik "Yesterday" McCartney'a wyraża jedynie ułamek wybuchowego uroku Lennona i to ułamek mówiący najmniej o samym autorze. "Imagine", podobnie jak "Yesterday", to nieskrywany ukłon w strone popularnych gustów, nawet jeśli piosenka unika  romantycznych banałów. Jak przyznał sam John, pasożytuje ona na niektórych "instrukcjach" z "Grapefruit" Ono, choć w tamtym czasie nie skłaniał się jeszcze tyle ku feminizmowi, aby podpisać Yoko pod piosenką (później składał gołosłowne deklaracje, że zamierzał tak uczynić). Jak na ironię, pierwszy ruch wykonał McCartney, który w albumie "Ram" wymienił jako autorów tekstów "Paula i Lindę McCartney'ów". Wzbudził potem konsternację i niedowierzanie firmy zarządzającej prawami autorskimi, zaczął bowiem prosić o oddzielne czeki z tantiemami. Każdy z dawnych partnerów nie tylko znalazł sobie amerykańską żonę, lecz także wciągnął ją na scenę i uczynił współautorką  piosenek w swoich "solowych" projektach. John i Paul najwyraźniej mieli tak silną potrzebę posiadania współpracownika i do tego stopnia postrzegali proces twórczy jako formę intymnego kontaktu z drugim człowiekiem, że po rozpadzie zespołu rolę tę przejęły żony.
  Niezależnie od tego, czy "Imagine" oczarowuje, czy zniesmacza jako filozoficzna wata cukrowa, jest to zapewne najczęściej błędnie interpretowany utwór Johna Lennona. Przyciszony wokal górujący nad partią fortepianu wygłasza ostro antyreligijny tekst; to istota "Hey Jude" i "Let It Be" uformowana na jego własny obraz. Zamiast wymieniać wszystko, w co nie wierzy, jak w tyradzie "God", Lennon śpiewa hymn na cześć najłagodniejszej odmiany świeckiego humanizmu pacyfistycznego. Z tego punktu widzenia to drobne szalbierstwo może działać urzekająco: Lennon mógłby równie dobrze śpiewać: "Nie wierzę w Boga, nie wierzę w nacjonalizm, nie wierzę w kapitalizm", zupełnie jakby utopizm lat 60-tych nie zniknął, tylko przedostał się do mainstreamu jako delikatna kołysanka z reklamy mydła dla niemowląt. Pięć lat wcześniej niezwykle religijni mieszkańcy południowych stanów Ameryki za podobne słowa palili jego nagrania i wysyłali mu pogróżki. Miarą ogromnego wpływu Lennona na kulturę był fakt, że w 1971 roku tego rodzaju duchowe wątpliwości wydawały się indywidualną sprawą każdego człowieka. - piosenka ta jest lukrowym agnostycyzmem dla mas.
 Jako tytułowa piosenka z albumu, "Imagine" jest świadectwem olbrzymich zmian w tonie Lennona i jego podejścia do produkcji. Gniew Plastic Ono Band został ugaszony, ale możliwe stało się stworzenie znacznie większego przeboju.  Album "Imagine" zaczął się cieszyć opinią pogodnego, mimo że nie potraktował ulgowo tematycznych konfliktów; tytułowa piosenka jako jedyna równoważy męki z Plastic Ono Band.[...] "Imagine" odznacza się również niepodrabialnym beatlesowskim urokiem, co wskazuje, że Lennon stęsknił się za kolegami po dwóch latach nieustannego pogardzania. Album i singiel wprowadziły z powrotem galanterię rodem z "All You Need Is Love" do pierwszej dziesiątki list przebojów, a wielu krytyków doszło do wniosku, że to dopiero rozgrzewka i Lennona czeka najwspanialsza solowa kariera z całej czwórki (co absolutnie nikogo by nie zdziwiło).


Klaus Voormann, George Harrison, John i Yoko.
 
Reklama "Imagine" w Billboardzie
John skomponował utwór "Imagine" na swoim fortepianie Steinway'u (kupionym w 2000 roku za kwotę dwóch milionów funtów przez George'a Michaela, który piosenkarz podarował muzeum The Beatles w Liverpoolu)   w swojej sypialni w posiadłości Tittenhurst na początku 1971 roku. Na oczach Yoko, która była cały czas obecna jak piosenka została skomponowana od początku do końca. Melodia, bo tekst jeszcze ewoluował w czasie prób.
YOKO [2001]: Oh, to nie było tak, że pisał hymn. Po prostu "Imagine" była tym, w co John wierzył. Że jesteśmy wszyscy jednym państwem, jednym światem, takimi samymi ludźmi. Marzył o takiej idei.


JULIAN LENNON: Wielu ludzi mówiło mi, że piosenka wydaje się taka zbyt marzycielska. Ale ona taka jest. Śpiewamy w niej o tym wszystkim, czego naprawdę chcemy. Dlatego ta piosenka jest tak ważna do dzisiaj. 

Nagrywanie piosenki rozpoczęło się 27 maja 1971 w domowym studiu Johna, Ascot Sound Studio, w jego Tittenhurst Park (patrz zamieszczone wyżej clipy). Piosenkę tą, jak i inne na nowy album ex-Beatles produkował Phil Spector, przy dużym zaangażowaniu w proces produkcji pary Lennonów.  John wspominał, że Spector nie jest typem producenta angazującego się mocno w nagranie. Woli siedzieć i słuchac tego jak gra muzyk, dodając od czasu do czasu komentarze w stylu: Dlaczego nie spróbujesz tego dalej w ten sam sposób. "Siedzieli sobie w swoim pomieszczeniu, Phil i Yoko i komentowali".
 W kilku piosenkach Johnowi towarzyszył na gitarze przyjaciel z The Beatles, George Harrison, który po sukcesie swego albumu "All Things Must Pass" musiał w oczach lidera The Beatles sporo zyskać. Same nagranie to tylko skład czteroosobowy. Alan White na perkusji, stary przyjaciel Beatlesów z Hamburga, Klaus Voormann oraz ściągnięci  na sesję muzycy, grający na skrzypcach i nazwani przez Johna na potrzeby wymieniania ich na okładce płyty po prostu The Flux Fiddler (oddział skrzypków). Wszyscy ci muzycy byli członkami orkiestry Filharmonii w Nowym Jorku.

KLAUS VOORMANN: "Imagine" była zdaje się pierwszą piosenką, nagraną tego dnia. Gdy John nam ją zagrał, wszyscy staliśmy wokół niego i słuchaliśmy jej. Dla wszystkich było jasne, że to będzie wielki hit. 
  Potem John powiedział: "Ok, spróbujmy tego tylko z fortepianem, basem oraz perkusją". 
 
Końcowe nakładki do utworu wykonano już 4 lipca tego samego roku za oceanem, w studiu Record Plant w Nowym Jorku. "Imagine" było jedynym singlem z albumu i wydane zostało miesiąc po premierze albumu. W Ameryce dotarło na liście Billboardu do 3 miejsca. Numerem 1 było oczywiście w uwielbiającej Johna Kanadzie. W Wielkiej Brytanii singiel wydano dopiero w 1975 roku (nr 6). W 1971 w ojczyźnie Beatlesa na szczyty dotarł cały album i każdy Brytyjczyk cieszył się   piosenki mając ją na LP. Zupełnie inne - oczywiste - losy singla były po śmierci muzyka w 1980. "Imagine" stało się wtedy przebojem numer 1, obok piosenek z ostatniego albumu Johna.





John wykonał "Imagine" w czasie swojego ostatniego publicznego koncertu (czyt. tutaj) 18 kwietnia 1975 w hotelu Waldorf Astoria na koncercie nazwanym, "Salute to Sir Lew Grade: The Master Showman", na którym John pojawił się, choć nie chciał. Jego udział w tym show wyniknął na mocy porozumienia, ugody wynikającej ze sporu wydawniczego dotyczącego materiału, którego autorem był on i Yoko. O tym koncercie oczywiście napiszę więcej, gdy na blogu dojdę do roku 1975. Więcej o nim możecie przeczytać w podanym wyżej linku. 
Album "Imagine"  - czytaj koniecznie. 


Memoriał w hołdzie Johnowi nazwany "Imagine" przy wejściu do wydzielonej części Central Parku w Nowym Jorku nazwanej "Strawberry Fields", położonej naprzeciwko budynku Dakota,w którym mieszkał i gdzie zginął John.









Imagine there's no heaven
It's easy if you try
No hell below us Above us only sky

Imagine all the people
Living for today
Aha-ah

Imagine there's no countries
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion too

Imagine all the people
Living life in peace
Yoohoo-ooh

You may say I'm a dreamer
But I'm not the only one
I hope someday you'll join us
And the world will be as one

Imagine no possessions
I wonder if you can
No need for greed or hunger
A brotherhood of man

Imagine all the people
Sharing all the world
Yoohoo-ooh

You may say I'm a dreamer
But I'm not the only one
I hope someday you'll join us
And the world will live as one






                   * Historia The Beatles *
                            Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
       
HISTORY of  THE BEATLES