WYWIADY: Ostatni wywiad Johna dla Rolling Stone - 5.10.1980 (cz. 1)




Jonathan Cott (na zdjęciu): "Witamy w naszym wewnętrznym sanktuarium" wita mnie John w zaimprowizowanej ceremonii powitania w biurze Yoko w budynku Dakota. Jest piątek wieczorem, 5 grudnia. Yoko opowiada mi o ich współpracy nad albumem "Double Fantasy", który pojawił się: w tegoroczną wiosnę, wysłałam Johna z Seanem na Bermudy a ja zostałam w domu by 'zająć się biznesem'. Piosenki powstawały codziennie, gdy para śpiewała je sobie przez telefon podczas codziennych rozmów.
--------

John Lennon rozmawiał z redaktorem Rolling Stone Jonathanem Cottem przez ponad dziewięć godzin w swoim mieszkaniu w nowojorskim Upper West Side oraz w studio nagraniowym Record Plant. Trzy noce później Lennon został zamordowany. Wywiad miał pierwotnie zostać zamieszczony w pierwszym numerze 1981 roku, ale po zabójstwie Lennona, Cott zamiast tego napisał nekrolog dla Lennona i zakończył go fragmentami różnych rozmów. W rzeczywistości nigdy nawet nie w pełni transkrybował swojej taśmy. Poniże pełny wywiad, który ukazał się w 30. rocznicę śmierci Johna. Radosna, niesamowicie zabawna, inspirująca, nieustraszona i wywrotowa rozmowa, którą Lennon podzielił się z Cottem tej nocy, gdy przygotowywał się do wielkiegi powrotu w środek muzycznego biznesu po pięciu lat życia tylko na łonie rodziny. To drugi słynny wywiad Johna obok zamieszczonego już na blogu tego dla 'Playboy'a.


COTT: Wiesz, ciągle puszczam drugą stronę 'Double Fantasy', bez przerwy.
JOHN: [uśmiecha się] Jak się masz? Dla mnie ostatnie tygodnie to jak jakiś szkolny zjazd.Spotkaliśmy Ethan Russell, zrobiliśmy kilka video do naszych nowych piosenek, Annie Leibovitz była tutaj. To ona zrobiła moje okładkowe zdjęcie dla Rolling Stone. Dobrze jest widzieć znowu wszystkich, których znaliśmy - wszyscy ocaleliśmy. Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz?

COTT: Spotkaliśmy się - Ty z Yoko we wrześniu, 17-go, 1968. [mówię, pamiętając kilka naszych pierwszych spotkań. Byłem szczęściarzem, facetem we właściwym miejscu i czasie. John zdecydował się wtedy być bardziej 'publiczny' i chętny do demistyfikacji siebie jako Beatlesa... Po latach mam znowu te szczęście rozmawiać z nim. John jest taki sam jak wtedy, dostępny i bardzo dowcipny. Mówię, że chyba powinienem opisać go jak wygląda].
JOHN: Pozwól, że ci pomogę. [ironicznym tonem]: Ma na nosie okulary. Normalne, plastikowe w niebieskiej oprawie. nie przypominają w niczym słynnych babcinych drucianych okularów, których przestał używać w 1973. Ma na sobie spodnie z lamówką, te same czarne kowbojskie buty, które zrobił w Nudie w 1973 roku, sweter Calvina Kleina i podartą koszulkę Mick Jaggera, którą dostał, gdy Stonesi koncertowali w 1970 roku i tak dalej. Na szyi nosi mały, trzyczęściowy, diamentowy naszyjnik, który kupił na znak pojednania - po kłótni z Yoko - która mu później go oddała w rodzaju rytuału. Może być tak? Wiem, że musisz skończyć do poniedziałku, ale musimy z Yoko udać się do Record Plant zremiksować parę piosenek Yoko ma potencjalną płytę disco. Może pojedziesz z nami do studia i tam dokończymy rozmowę.
COTT: Nie będzie na niej twoich piosenek? [pytam gdy wsiadamy do postawionego samochodu]
JOHN: Nie, ponieważ to nie moje rzeczy. [Śmieje się, samochód rusza z miejsca]. Słyszałem, że w Anglii ludziom podobają się piosenki Yoko z nowego albumu i pytają dlaczego robię proste piosenki w stylu 'starych Beatlesów'. Nie miałem pojęcia nic o punku czy to tam się dzieje. "John!Byłeś dobry w 'Walrusie', ale to już nie jest teraz na czasie" . Jestem bardzo dumny z Yoko. Zasługuje na pochwały. To był długi dystans. Chciałbym by miała swoją stronę A ze mną na stronie B. Zrobimy tak któregoś dnia.

COTT: To interesujące. Żadna gwiazda rock and rolla, które przychodzą mi na myśl, nie nagrała płyty ze swoją żoną i dała jej pięćdziesiąt procent miejsca na płycie.

JOHN: Po raz pierwszy tak zrobiliśmy. To dialog i niejako się wskrzesiliśmy, jako John i Yoko, nie jako John, były Beatles, czy Yoko z Plastic Ono Bandu. To tylko nas dwoje, a wszystko to oznaczało, że gdyby płyta się nie sprzedawała, oznaczałoby to, że ludzie nie chcieli nic wiedzieć o nich, innymi słowy nie chcieli więcej Johna, czy nie chcieli Johna z Yoko, a może chcieli tylko Yoko. Ale nie ruszałoby nas, gdyby nie chcieli naszej dwójki. W czasie mojej kariery, to ja wybierałem z kim pracuję, jedno-nocne epizody jak te z Davidem Bowie czy Eltonem Johnem - i byli to Paul McCartney i Yoko. To ja wziąłem Paula do mego zespołu, The Quarrymen, on przyprowadził George'a a ten z kolei wprowadził Ringa. Yoko była drugą osobą, która interesowała mnie jak artysta i ktoś, z kim mógłbym pracować. To nie były złe wybory.

 Kiedy przybywamy do studia, inżynierowie odtwarzają taśmy Yoko z nagraniami "Kiss Kiss Kiss," "Every Man Has a Woman Who Loves Him" (obie z albumu "Double Fantasy) oraz bardzo energiczny nowy utwór disco Yoko (nie ma go na albumie) "Walking on Thin Ice", w którym John ślizga się na gitarze w stylu tym z piosenki Sanforda Clark'a "The Fool" z 1956.
 JOHN: W jaki inny sposób mogłem wrócić do tej gry. [Mówi John, gdy już przyjechaliśmy do studia i się w nim rozgościliśmy]. Wróciłem z miejsca, które najlepiej znam - tak bezpretensjonalnego, jak to tylko możliwe - nie po to by coś udowadniać, ale by się tym cieszyć.
COTT: Słyszałem, że zawiesiłeś gitarę nad swoim łóżkiem na ostatnich pięć czy sześć lat, i zdjąłeś ją dopiero by grać na niej dla "Double Fantasy". To prawda?
JOHN: Kupiłem tą piękną, elektryczną gitarę, gdzieś w tym czasie, kiedy wróciłem do Yoko i ona urodziła dziecko. To nie jest normalna gitara, nie ma wypełnienia, tylko ramię i coś na kształt tuby, wygląda jak tor saneczkowy. Możesz wydłużać jej kształt, w zależności czy siedzisz czy stoisz. Trochę na niej grałem, potem ją powiesiłem za łóżkiem, ale od czasu do czasu spoglądałem na nią, ponieważ nigdy nie miałem tak profesjonalnej rzeczy, nigdy na czymś takim nie grałem. Nie chciałem jej chować w taki sposób jak chowa się instrumenty, bo byłoby zbyt bolesne na nią wtedy patrzeć. Ale patrzyłem czasem na nią i myślałem: 'Ściągnę ją kiedyś na dół?' Obok niej na ścianie napisałem numer 9 oraz powiesiłem sztylet od Yoko - zrobiony  w czasie Wojny Secesyjnej z noża do chleba. By odcinał złe wibracje i symbolicznie od przeszłości. To wszystko wyglądało jak obraz, ale nigdy naprawdę go nie widziałem, aż później uświadomiłem  sobie, "No dobra, w końcu mogę się dowiedzieć o co chodzi z tą gitarą". Zdjąłem i ją używałem jej w czasie powstawania "Double Fantasy".
W czasie nagrywani "Starting Over", którą nazywałem "Elvis Orbison" śpiewałem 'I want you I need only the lonely.' Znowu narodził się we mnie rocker, czułem się świeżo, wracałem do moich korzeni. Tak jak Dylan w czasie kiedy robił "Nashville", z tym, że ja nie miałem żadnego swojego Nashville, no wiesz, pochodziłem wszak z Liverpoolu. Więc wróciłem do płyt, które znałem - Elvisa, Roy'a Orbisona, Gene'a Vincenta i Jerry Lee Lewisa. Okazjonalnie oderwałem się od 'Walrusa' czy 'Revolution 9', ale moja dalsza strona została całkowicie zajęta przez Yoko.
  Pierwszy wspólny koncert zagraliśmy w 1968 na Cambridge University, kiedy miała zabookowany koncert z kilkoma jazzmenami. Wtedy po raz pierwszy wystąpiłem jako nie-Beatles. Stałem sobie pogrywając na feedbacku, ale ludzie rozpoznali mnie i byli bardzo zdenerwowani. 'Co on tu robi?'. Jak zawsze: Zostań w swoim worku... Więc  kiedy ona spróbowała rocka oburzali się także. Gdy ja wzorem np. Turnera przy Tinie, z tym, że Tina była inna, chciałem byś tylko jej muzykiem, instrumentalistą, to wkurzali się niektórzy muzycy jazzowi. Każdy ma jakieś zdjęcia, w które chcą wpakować cię inni. To prawie tak samo jak spełnianie oczekiwań rodziców, z tym, że tym razem są to tak zwani krytycy, czy faceci z maszyną do pisanie, w swoich małych, zadymionych pokoikach, z drinkiem. I ok. to w porządku. Ale są też ludzie ktorzy chcą wyrwać się ze swoich worków



COTT: Pamiętam lata temu waszą wiedeńską konferencję prasową w workach.
JOHN: Taaa, śpiewaliśmy ludową, japońską piosenkę ukryci w workach. ''Das ist really you, John? John Lennon in zee bag?' Ale skąd mamy wiedzieć, że to ty? Bo ja wam to mówię. Uh, a nie możecie wyjść z tych worków? Nie, ponieważ nie chcemy z nich wyjść. Czy nie zdajecie sobie sprawy z tego, że to pałac Hapsburgów? Myślałem, że to hotel. Nooo, teraz to hotel. W tym hotelu zapamiętałem, że mieli świetne ciasto czekoladowe.
COTT: W "Beautiful Boys" Yoko śpiewa: 'Please never be afraid to cry.../Don't ever be afraid to fly .../Don't be afraid to be afraid.' "
JOHN: Tak, to bardzo piękne. Często się boję, i nie boję się bać, chociaż zawsze jest strasznie. Ale o wiele bardziej bolesne jest nie próbować być sobą. Ludzie spędzają wiele czasu na próbowanie być kimś innym i jak sądzę, prowadzi do do starszynych chorób. Możesz mieć raka lub coś innego. Zauważyłeś, że wielu twardych facetów umiera na raka? Wayne, McQueen.  Myślę, że coś jest na rzeczy - nie znam się jednak na tym, nie jestem ekspertem - że żyje się jakby było się uwięzionym. Tłumiąc w sobie samego siebie, niezależnie czy to jest strona kobieca czy twoja bojaźliwa strona. Mam tego świadomość ponieważ pochodzę ze szkoły z pozoru macho. Nigdy nie byłem prawdziwym dzieciakiem z ulicy czy twardziele. Ubierałem się jak Teddy-boy i identyfikowałem się z Marlonem Brando czy Elvisem, ale nigdy nie byłem jakimś ulicznym bandziorem, nie należałem do żadnego gangu. Byłem zwykłym chłopakiem z przedmieść próbującym naśladować rockersów. Ciężko spoglądałem na życie. Spędziłem całe moje dzieciństwo ramionami wokół mojej głowy, bez okularów, bo nosiły je tylko maminsynki, chodząc zatrwożony ale z najgroźniejszą twarzą, jaką tylko mogłeś zobaczyć. Wpadłem ze względu na swój wygląd w kłopoty. Chciałem wtedy być takim Jamesem Deanem. Potrzeba było dużo siły i walki by przestać być takim. Ale nadal w to wpadam, kiedy czuję się niepewnie. Ciągle wpadam w stan Jestem-dzieckiem-ulicy, choć tak naprawdę wciąż pamiętam, że nigdy nim nie byłem.




















Część druga wywiadu: tutaj.

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES

ŚMIERĆ JOHNA LENNONA - pamiętamy... (7)


To wpis zamykający serię tekstów o śmierci Johna, choć z pewnością na blogu pojawią się jeszcze jakieś odwołania do tego wydarzenia. W pierwotnym założeniu - miałem przygotowany skrypt - miały być tutaj tylko wypowiedzi różnych znakomitości, gwiazd o swoich reakcjach na wieść o śmierci Johna. I niejako ten tekst taki jest, z tym, że znacznie go okroiłem go. Znalazłem wcześniej i umieściłem w nim dosłownie setki takich wyznań (M.Douglas, J.Travolta, M.Faitfull, G.Nash, J.Taylor i inni), nie przeczę, przeważnie interesujących, ciekawych, mądrych, ale mówiących w sumie o jednym, tym samym, doskonale nam znanym.
 O wyjątkowości Johna Lennona, The Beatles, znaczeniu obu tych ikon XX wieku dla samych mówiących jak i dla całych pokoleń. Chcę jednak zamknąć już ten temat więc dzisiaj ostatni wpis. Ból nadal taki sam. Niezmienny od 38 lat. I to się już nie zmieni. W clipie piosenka Johna wydana pośmiertnie. "Nobody Told Me".



9 grudnia 1980. Dzień po śmierci Johna Cynthia z Julianem opuściła dom Maureen Cox.  Maureen z Zakiem odwieźli wdowę i syna zamordowanego muzyka do ich domu w Ruthin, w North Wales. Na miejscu ojczym Juliana, John Twist powiedział im, że niebawem będzie tutaj prasa, stąd Cynthia i Julian (na zjęciu) wymykają się z domu by zawieźć Juliana na lotnisko do Manchesteru, skąd Julian ma złapać lot do Nowego Jorku. Na zdjęciu z tyłu widzimy Zaka Starkey'a, syna Ringo i Maureen.

CYNTHIA: Chciałbym powiedzieć, jak strasznie jesteśmy zdenerwowani nagłą śmiercią Johna Lennona. Zawsze czułam głębokie  przywiązanie do Johna od czasu rozwodu i zawsze zachęcałem go do bliższych relacji  z Julianem, co uważałam za najlepsze. Przyszło tak nagle. Julian pozostawał bardzo blisko swojego ojca w ostatnich latach. Ma nadzieję na karierę muzyczną i szukał wskazówek od swojego ojca. Niebawem mieli się zobaczyć.




MICK JAGGER:  Lubiłem Johna. Był jednym z tych, z którymi lubiłem przebywać. Nie byliśmy ze sobą bardzo blisko, ale byliśmy prawie przyjaciółmi. Po tym jak Beatlesi i Stonesi przestali grać w klubach nie widywaliśmy się zbyt często, dopóki gdzieś ok. 1974 odseparował się od Yoko. Nasza przyjaźń odżyła na nowo. Ale kiedy wrócił do Yoko, znowu jakby wpadł w stan hibernacji... kiedy odwiedziłem go kiedyś w Dakocie, zostawiłem mu notatkę: 'Mieszkam niedaleko, wiem, że nie chcesz widywać nikogo, ale jeśli zechcesz, proszę zadzwoń'. Nigdy tego nie zrobił.

 FRANK SINATRA: To była oszałamiająca chwila, w której usłyszałem wiadomości. Lennon był ogromnie utalentowanym człowiekiem, ale przede wszystkim delikatną duszą. John ze swymi przyjaciółmi wyznaczył wysokie standardy, według których mierzona jest dzisiaj muzyka.


SID BERNSTEIN: John Lennon był diamentem. Ogromnie błyskotliwym i obdarzonym. Był Bachem, Beethovenem, Rachmaninovem naszych czasów. 

CHUCK BERRY:  Od czasu kiedy zrobili swój pierwszy hit z "Roll Over Beethoven", zawsze czułem bliskość z The Beatles. Kiedy John zginął poczułem się jakbym stracił cząstkę siebie.


KEITH RICHARDS: Byłem w na Piątej Alei (Nowy Jork). Gdy doszły mnie pierwsze wieści, pomyślałem, "Wyjdzie z tego". No wiesz, 'To tylko rana'. Ale za chwilę przyszły już te prawdziwe. Nie był moim kumplem, wiesz, był kumplem wszystkich. Był zabawnym facetem. I nagle zdajesz sobie sprawę, że to cię oszołomiło. Naprawdę w to nie wierzysz. I myślisz, "Na Boga, dlaczego nie mogę na to nic poradzić". Upiłem się wtedy porządnie. I jeszcze raz za Johna. Potem był ten cały bałagan, próby dowiedzenia się czy wszystko ok z Yoko.  Byli Beatlesi i był John. Jako zespół byli wspaniali. Ale John był tam na swoich własnych prawach. Dogadywaliśmy się zawsze bardzo często. Widywaliśmy się czasami w swoich hotelach. Zazwyczaj gdy bywałem w mieście, zatrzymywałem się w Plaza. I jeśli pojawiał się John, oznaczało to, że przyszedł się zabawić. Nie przychodził dyskutować, filozofować, aczkolwiek czasami i tak to się kończyło... Trochę mnie to ruszyła to  z Johnem. Mój ojciec właśnie odszedł i przed śmiercią mrugnął do mnie. Teraz dużo lepiej radzę sobie ze śmiercią. Mrugam teraz tak do Johna.

STING: Byłem w Miami. Gdy zszedłem ze sceny policja mi o tym powiedziała. Że został zastrzelony, a moja reakcja byla typowa jak innych: szok, niedowierzanie, horror. Wszystko to, co się dzieje, kiedy odchodzą ludzie tacy jak on, wszystko się zmienia, cały krajobraz. Znikają góry, znika rzeka. Jego śmierć była ogromnie znacząca. The Beatles zdefiniowali mnie, moje życie, moją edukację. Pochodzili z podobnych środowisk co ja, przemysłowego miasta w Anglii, klasy pracującej, sami pisali sobie piosenki, podbili świat. Wyznaczyli plany na zycie dla wielu dzieciaków z Brytanii, chcących tego samego. Wszyscy za nim tęsknimy. Zawsze o nim myślę, kiedy spaceruję koło tego budynku.



Seria: Śmierć Johna Lennona:


Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES

 

PAUL ZNOWU NA SŁYNNYM PRZEJŚCIU - PO 49 LATACH.

Przejście dla pieszych koło Studia Abbey Road, rozsławione na cały świat dzięki okładce albumu Abbey Road jest jednym ze stałych punktów zwiedzania Londynu. Wpisane na listę zabytków cywilizacyjnych Unesco zostało niedawno odwiedzone przez Paula McCartney'a (z okazji jego koncertu - dla wybranej garstki szczęśliwców - w danym studiu Beatlesów). Ku zaskoczeniu przypadkowych przechodniów Paul dał się sfotografować na słynnym przejściu, podobnie jak przed laty cały czwórka (8 sierpnia 1969, fotografował Iain MacMillan). Całą scenę filmował córka muzyka Mary oraz przypadkowi fani. Na dole w bocznym panelu znajdziecie ikonkę (obrazek) z podglądem "live" słynnego przejścia. Ostatnia.



W czasie koncertu - to ważne, pod kątem ew. repertuaru w Krakowie na grudniowym - NASZYM!!! - koncercie (choć nie wyobrażam sobie aby wtedy mogło zabraknąć widowiskowego Live And Let Die czy składanki Abbey Road Medley) - McCartney wraz z zespołem (cały czas ten sam od lat) zagrał: A Hard Day's Night, Junior's Farm, One After 909, Drive My Car, Come On To Me, I've Got A Feeling, I've Just Seen A Face, Confidante  (nowa piosenka), 
Love Me Do, We Can Work It Out, My Valentine, 1985, Lady Madonna, Who Cares (nowa piosenka), Got To Get You Into My Life, Fuh You  (nowa piosenka), Ob-la-di Ob-la-da, I Wanna Be Your Man, Get Back, Back in the USSR, Birthday, Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (Reprise) oraz Helter Skelter. Czy w Krakowie usłyszymy i zobaczymy tylko te? Wątpię. Paul wie, że jest pierwszy raz w tym mieście, dopiero drugi w Polsce. Prócz wymienionych na samym początku dwóch utworów, raczej na pewno usłyszymy Yesterday, Hey Jude czy dwie piosenki poświęcone Johnowi i George'owi. Wiadomo jakie. Zobaczymy. Będę dużo miejsca poświęcał zbliżającemu się WYDARZENIU. Setlisty koncertowe w ostatnim kwartale (wrześniowe w Kanadzie) przybliżą nam na pewno trochę repertuar, którego możemy się spodziewać na koncercie. Przypuszczalnie odbiór nowego albumu muzyka 'Egypt Station' może spowodować, że pojawią się z niego jakieś inne, niż te na koncercie w studiu Abbey Road.



Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES



ŚMIERĆ JOHNA LENNONA - GEORGE (6)




8 grudnia po drugiej sesji z Anne Leibovitz, w czasie której pozował w swojej fryzurze Teddy Boy'a, w czarnej, skórzanej kurtce, niebieskich dżinsach i kowbojkach. Gdyby nie zarys drapaczy chmur i drzew za oknem, mógłby równie dobrze wychodzić za chwilę na scenę w hamburskim klubie Kaiserkeller.
Około czwartej po południu wyszedł z Yoko do Record Plant. Nie doczekawszy się własnej limuzyny, zabrali się z ekipą RKO. Kiedy John wsiadał do samochodu, pojawił się zabójca, w ręku trzymał swój egzemplarz ostatniego albumu Lennonów, na którym John złożył mu koślawy autograf.
- Czy to wszystko, czego chcesz? - miał zapytać John.
Tę chwilę uwiecznił fotograf amator z New Jersey, Paul Goresh, który już od dawna koczował pod budynkiem Dakoty (raz udało mu się wśliznąć do budynku, podając się za fachowca od zepsutych magnetowidów). Zabójca powiedział później, że miał wtedy zamiar wymierzyć swoją karę, ale rozbroiło go przyjazne zachowanie Johna.
  Jak wiemy z wcześniejszych tekstów na blogu, kolejne sześć godzin John spędził pracując nad piosenkę Yoko 'Spacerując po cienkim lodzie' (Walkin On Thin Ice), która początkowo miała się znaleźć na albumie. Gdy wychodzili ze studia, Yoko zaproponowała, żeby zjedli kolację w restaurację w pobliskich delikatesach Stage Deli, ale John chciał najpierw wrócić do Dakoty.
Yoko: Ostatnią sprawą, o której myślał, było to, żeby wrócić do Seana i położyć go spać.

 Wychodząc ze studia John zdążył jeszcze przystanąć i złożyć ostatni w swoim życiu autograf, operatorowi centrali, Rabiahowi Vincentowi.

Wydawało się, że nie było bezpieczniejszego miejsca niż dom. Noc była tego dnia wyjątkowo łagodna. Limuzyna zamiast wjechać przez strzeżoną bramę na równie strzeżony wewnętrzny dziedziniec, zaparkowała przy krawężniku. Zabójca oddał do Johna pięć strzałów. John szedł jeszcze kilka kroków, wszedł po schodach do przedsionka z portiernią i wtedy upadł, rozrzucając po drodze trzymane w ręku kasety. Kilka sekund później Yoko wpadła do środka krzycząc, że John został postrzelony. Młody portier, Jay Hastings, włączył alarm połączony z policją, a następnie klęknął obok Johna, chcąc, tamować krwotok. Wysiłek jednak okazał się bezowocny. Hastings delikatnie wtedy zdjął okulary Johna i przykrył go swoją służbową marynarką. Dwie minuty później ukazały się radiowozy. W odróżnieniu od wielu innych zamachowców chcących po zamachu odebrać sobie życie, nie mówiąc o ucieczce, zabójca stał spokojnie oparty o ceglany mur naprzeciwko Dakoty, czytając "The Catcher in the Rhye" J.D. Sallingera, na którego stronie tytułowej napisał wcześniej: "To jest moje oświadczenie". Revolver i album 'Double Fantasy' leżały obok.
 

George Harrison wydał oświadczenie następującej treści: "Po wszystkim, co przeszliśmy razem, darzyłem - i nadal darzę - Johna wielką miłością i szacunkiem. Jestem zszokowany. Obrabować kogoś z życia to dokonać największego rabunku".







W dzień zabójstwa Johna jak i następny, George nagrywał w swoim studiu na terenie swojej posiadłości Friar Park, Henley-on-Thames. Pete Shotton, szkolny przyjaciel Lennona na wieść o tragedii za oceanem przybył do posiadłości Harrisona (na zdjęciu John i Pete).


PETE SHOTTON: Przybyłem do Friar Park krótko po popołudniu. George już został obudzony wiadomością o Johnie. Objął mnie ramieniem i poszliśmy do kuchni napić się herbaty
- Po prostu poczułem, że muszę porozmawiać się z kimś, kto zrozumie" - powiedziałem w końcu.
- Tak, Pete - odparł George. Wiem co masz na myśli.

Wymieniliśmy kilka cichych słów; następnie George odszedł na krótko od stolika, aby nawiązać transatlantyckie połączenie z Ringo.Około godziny później muzycy zaczęli przyjeżdżać na sesję nagraniową, którą George zaplanował już na popołudnie. Spojrzałem na niego lekko zdziwiony i spytałem:
- Mimo  tego wszystkiego organizujesz dzisiaj sesję?- Cóż - powiedział George. Naprawdę nic więcej nie możemy zrobić, prawda? Musimy po prostu żyć dalej...
 Przypuszczam, że musiało minąć trochę czasu, zanim ta informacja tak naprawdę do niego dotarła. George jak i wielu ludzi, którym John był bliski, długo to sobie uświadamiali - wydawali się odrętwiali i zszokowani przez dłuższy czas.  George opowiadał o tym w wywiadach, jakby to było prawie nierealne, jakby to się nie wydarzyło, ponieważ John mieszkał w innym kraju i często go nie widywał, wydawało mu się, że wciąż może gdzieś tam być.

Wiemy, że Johna i George'a poróżniła książka tego ostatniego, biografia "I Me Mine", którą John poczuł się zraniony, gdyż młodszy przyjaciel z zespołu poświęcił mu w niej zbyt mało miejsca i obsadził w mniejszej roli. W wywiadzie w 1987 dla Rolling Stone George'owi zadano pytanie, czy czuł, że mógłby się z Johnem jeszcze zbliżyć, gdyby nie tragedia.

GEORGE: Nie. Czułem się  daleko od Johna tylko w sensie fizycznym, ponieważ wiele razem przeszliśmy. Byliśmy razem, gdy pierwszy raz wzięliśmy LSD. Te i inne doświadczenia przeżyte razem. Na LSD jak i inaczej. Medytacje w  Rishikesh. Mieliśmy tam kontakt naszych psychicznych ciał. Tak już zostało na zawsze, w jakimkolwiek sensie.

Olivia Harrison, żona George opowiadała, jak George bardzo przeżywał śmierć Johna, że względu na jej gwałtowność. Przekonania religijne jej męża mówiły, że takie przejście powinno odbywać się łagodnie i powoli. Także wydarzenie to przez długi okres czasu wpływało na komfort życia ex-Beatlesa, który zaczął się obawiać o swoje niebezpieczeństwo. Jednocześnie Olivia stwierdziła, że George bardzo przeżył śmierć przyjaciela, ale nie chciał się z tym obnosić publicznie. "Przeżywał w swoim sercu i duszy".



  Warto tutaj dodać, że 30 grudnia 1999 roku, a więc niedługo przed swoją śmiercią, George omal nie został zabity w swoim domu przez rabusia. Włamania do Friar Park dokonał 33-letni Michael Abram. Obudzony w środku nocy George zaatakował złodzieja, który w czasie walki wręcz pchnął Beatles kilka razy nożem w klatkę piersiową. Złodzieja zaatakowała także Olivia, ale ten rzucił się na nią. Ostatecznie przybyła policja i złapała Abrama. Prokurator powiedział, że Abram "wierzył, że The Beatles byli czarownicami, którzy latali na miotłach. George Harrison miał go opętać więc Bóg wysłał go z misją zamordowania Beatles, w którym widział samego diabła". Tak więc niewiele brakowało - o czym dzisiaj niewiele się mówi - a drugi z Beatlesów byłby zamordowany przez szaleńca. Opiszę to wydarzenie na blogu.








YOKO (1981): Jesteśmy jakby rodziną. Mówimy czasem różne rzeczy, ale w końcu, wszyscy są bliskimi sobie ludźmi, ze względu właśnie na Johna. To po prostu przeznaczenie – że ci czterej ludzie się spotkali – są jak bracia. Więc czuję to tak, nawet jeśli czasem mnie ranią, wykluczają ze swego grona. Nie potrafię powiedzieć o nich niczego niemiłego. Ponieważ jeśli ich spytasz, może powiedzą, że ja z Johnem zrobiliśmy coś, co ich zraniło. Nie utrzymujemy relacji towarzyskich, ponieważ oni mieszkają w Anglii, ale George dzwonił do mnie, Paul dzwonił także. Dzwonili po tym co się stało w grudniu, i rozmawialiśmy o tym w sposób bardzo spokojny, cywilizowany. Tak jak wtedy gdy umarł Brian Epstein. Myślę, że każdy z nich był nieszczęśliwy i zaszokowany tym. Ale oni są bardzo wrażliwi i nie rozmawiali o tym. Dostrzegam tą sama sytuację teraz. Jestem pewna, że to co się stało, głęboko wstrząsnęło i Paulem i George'm. Ringo wyraził to w najlepszy dla siebie sposób. Ale każdy przeżywa swój własny ból na swój sposób i myślę, że oni nie wiedzą co z tym zrobić.


 Czytaj także:

"All Those Years Ago" - piosenka George'a Harrisona w hołdzie Johnowi.

  Prawdopodobnie ostatnie, znane zdjęcie obu Beatlesów. 1974 Los Angeles, Klub Troubador. Więcej na blogu w Historii 1970-1980.


 

Muzyczny blog * Historia The Beatles * Music Blog
Polski blog o najwspanialszym zespole w historii muzyki
HISTORY of THE BEATLES